Dominika
Znamy się tylko z
widzenia część II
Kiedy Agata odwróciła się i zobaczyła przed sobą nie kogo
innego jak, wspomnianego adwokacinę, wylała na siebie trzymane w ręku wino.
Marek widząc to rzucił:
-Pani mecenas, nie wiedziałem, że robię na pani aż takie
piorunujące wrażenie. A swoją drogą miło panią widzieć, po raz drugi w dniu
dzisiejszym
-To Wy się znacie?- zapytała zdezorientowana Dorota
-No tak jakby… Znamy się tylko z widzenia… Parę razy
minęliśmy się w sądzie, albo na sali sądowej- powiedział z uśmiechem Marek,
patrząc na całkiem wkurzoną Agatę, która próbowała wytrzeć ze swojej bluzki
ogromną plamę z czerwonego wina
-Agatko nie mówiłaś mi, że znasz mecenasa Dębskiego- znowu
odezwała się Dorota
-Oczywiście, że Ci przecież mówiłam. Cały wieczór
opowiadałam Ci o tym, jak w sądzie użerałam się z pewnym irytującym panem
mecenasem- odparła Przybysz wymownie spoglądając na Dębskiego
-No Mareczku widzę, że już zdążyłeś zaleźć Agacie za skórę…
Ale będziecie musieli jakoś dojść do porozumienia, skoro mamy razem pracować-
powiedziała Dorota i nie czekając na reakcję Agaty, która jak przypuszczała
Gawron byłaby dość niekontrolowana, pociągnęła ją w kierunku domu, krzycząc do
facetów, że muszą znaleźć Agacie jakąś bluzkę na przebranie, i muszą zaprać
plamę po winie.
Kiedy Agata z Dorotą opuszczały ogród, Marek odprowadził je
jeszcze wzrokiem, po czym przywitał się z Wojtkiem. Wzięli po piwie i czekając
na kobiety, zaczęli rozmawiać o rozgrywkach Ligi Mistrzów. Z kolei w domu
Gawronów słychać było podniesione głosy obu prawniczek:
-Dorota skąd Ty go w ogóle wytrzasnęłaś, co? I jak to mam z
nim pracować?
-Mówiłam Ci przecież, że zamierzam otworzyć kancelarię i że
chcę żebyś weszła ze mną w spółkę- powiedziała Dorota
-No to pamiętam, ale nie przypominam sobie, żeby była mowa o
jeszcze jednym wspólniku… Tym bardziej, że okazał się nim być ten bufon Dębski…
Dorota błagam Cię…. Nie rób mi tego, przecież ten facet działa mi na nerwy....
Skąd Ty w ogóle znasz tego mecenaska od siedmiu boleści?- zapytała Przybysz
wkładając na siebie troszkę za dużą koszulkę Doroty.
-Marka znam ze studiów. Był jednym z najlepszych studentów
na roku. Zawsze przygotowany, wszystkie egzaminy zdawał na piątki. Do tego
prawie wszystkie dziewczyny na roku do niego wzdychały… no bo nie możesz
zaprzeczyć, że do tej pory jest naprawdę przystojny- lekko rozmarzyła się
Dorota
-Ty też do niego wzdychałaś, tak? No to staje się jasne,
dlaczego zaproponowałaś mu stanowisko Twojego, przepraszam naszego wspólnika-
zaśmiała się Agata
-Powiedziałam, że prawie wszystkie do niego wzdychały :P Ja
miałam Wojtka, a poza tym ja nie byłam w jego typie. On wolał zawsze te
szczuplejsze dziewczyny… Ooo Ty byś się nadawała jako jego typ- dorzuciła
Gawron, za co dostała kuksańca od Agaty- Na pewno się jakoś dogadacie. Mówię
Ci, Marek to naprawdę w porządku gość… Daj mu szansę, a przede wszystkim daj
szansę mnie i sobie na rozkręcenie najlepszej kancelarii w tym mieście J
-Ooo i to jest jakiś argument. Chociaż jestem pewna, że same
doskonale dałybyśmy sobie radę. Ale jeśli Ty będziesz czuć się pewniej, mając
na pokładzie tego całego Dębskiego, to niech Ci będzie…- powiedziała Przybysz,
kiedy ponownie wchodziły do ogrodu- Może się nie pozabijamy…- dodała cichutko,
żeby tylko Dorota usłyszała. Ona słysząc to tylko się uśmiechnęła:
-Wróciłyśmy J
Wojtek i gdzie te kiełbaski?- zapytała męża
-Przez to, że nie było Was tyle czasu trochę się zwęgliły :P
-Ale podobno węgiel jest zdrowy na trawienie i problemy z
żołądkiem- powiedział z uśmiechem Marek
-Widzę, że ktoś ma tutaj jakieś problemy gastryczne- odparła
z ironią Agata, zajmując miejsce przy stole
-Cięty języczek nie opuszcza pani mecenas nawet poza salą
sądową… Może być naprawdę ciekawie podczas tej naszej współpracy :D - odparł
Marek
-Nie byłabym tego taka pewna, panie mecenasie…- mruknęła
Przybysz i nałożyła sobie sałatkę
-Wiedziałam, że się polubicie- skomentowała całą sytuację
Dorota i wszyscy zasiedli do stołu i rozpoczęli konsumpcję specjałów z grilla.
Po jakimś czasie, całe towarzystwo przeniosło się do domu, bo na dworze zrobiło
się dość chłodno. A Dorota i jej dwójka przyjaciół zasiedli w salonie przy
winie, żeby omówić szczegóły dotyczące założenia wspólnej kancelarii:
-Skład kancelarii już mamy, teraz trzeba znaleźć jakiś
niedrogi lokal jak najbliżej centrum- powiedziała Gawron
-Słyszałem, że w jednej z kamienic na Bagateli 10, jest
fajne miejsce do wynajęcia i to za całkiem znośną cenę. A że podobno
właścicielką jest jakaś przemiła starsza kobietka, to wydaje mi się, że mamy
szansę ugrać u niej jeszcze trochę z ceny- powiedział Marek
-No tak, Twój urok osobisty po prostu zepchnie biedaczkę ze
schodów- mruknęła kąśliwie Agata. Dorota usłyszawszy słowa przyjaciółki
wybuchła śmiechem. Marek oczywiście też usłyszał to i z tym swoim uśmieszkiem
zapytał:
-Przepraszam, mówiła szanowna koleżanka coś?
-Tak, mówiłam mój
drogi kolego, że z Twoim urokiem osobistym i działaniem na kobiety, mamy
naprawdę ogromne szanse na ten lokal i to jeszcze po niższej cenie- powiedziała
Przybysz z ironią w głosie. Marek tylko wymownie na nią spojrzał a w powietrzu
czuć było, że jeśli za chwilkę ktoś nie interweniuje pomiędzy tą dwójką coś
wybuchnie. Żeby do tego nie doprowadzić, Dorota rzuciła:
-A może skoro macie ze sobą pracować przejdziecie ze sobą na
„ty” J
Przecież nie będziecie wiecznie się do siebie zwracać per pan, czy per pani…
- Dobry pomysł Dorotko- powiedział Dębski, po czym wstał z
kieliszkiem wina i czekał na Agatę, która bardzo niechętnie podniosła się z
kanapy z kieliszkiem:
-Marek
-Agata
Już mięli stuknąć się kieliszkami i usiąść na swoje miejsca,
kiedy do akcji wkroczył Wojtek:
-Ejejej moi drodzy, a co to za przejście na Ty, bez
bruderszafta, co? No szybciutko mi tu porządnie się ze sobą zapoznać a nie taka
fuszerka....- na słowa porządnie się ze sobą zapoznać oczy Agaty urosły do
rozmiarów co najmniej banknotu 100 zł, Dorota tylko wybuchła śmiechem, a Marek
spojrzał z uśmiechem na Agatę i ponownie się podniósł:
-No to jeszcze raz. Marek
-Agata
Zbliżyli się do siebie i wypili bruderszafta.
-No to jeszcze buzi w policzek i zostanie Wam zaliczone-
uśmiechnął się Wojtek
-No chyba troszkę kochanie przesadzasz- wtrąciła się Dorota,
widząc jak na słowa jej męża zareagowała Agata
-Ależ kochanie, macie ze sobą pracować a w pracy najważniejsza
po kasie jest atmosfera więc chyba lepiej żeby Twoi współpracownicy a zarazem
wspólnicy się polubili
-No tak, ale Twoje metody chyba nie służą ich przyjaźni-
mruknęła Gawron, ale kiedy zobaczyła jak rzeczona dwójka zbliża się do siebie
po raz drugi, żeby dać sobie buzi w policzek zaniemówiła.
Agata stała jak wryta kiedy, Marek przysunął się do niej i
delikatnie musnął jej policzek. Musiała przyznać, że bardzo ładnie pachniał, i
że w sumie nie było tak strasznie jak to sobie wyobrażała. Uśmiechnęła się więc
delikatnie i usiadła na miejsce. A Dębski skomentował:
- Widzę uśmiech na twarzy pani mecenas, czyżby mój wrodzony
urok osobisty zaczął na panią działać?
-Nic z tych rzeczy… Musiałabym być ślepa, głucha, i nie wiem
jeszcze co żeby Twój urok na mnie zadziałał- odparła Agata, dodając w myślach-
Czyli on jednak jest zadufanym w sobie bufonem… Ja od razu wiedziałam… i głośno
dodała-Nawet gdybyś był ostatnim facetem na tym łez padole twój urok by na mnie
nie zrobił najmniejszego wrażenia…
Cała czwórka siedziała do późnego wieczora, i omawiała
sprawy związane z ich kancelarią. Kiedy Przybysz i Dębski wyszli, Wojtek
powiedział:
-Mam przeczucie, że ta dwójka przypadnie sobie do gustu
-Tak? Ja odniosłam całkiem inne wrażenie… Agata najchętniej
urwałaby mu głowę i wyrzuciła do Wisły... A Marek jak to Marek, robi wszystko
żeby ją tylko sprowokować… Mam nadzieję, że się w tej kancelarii nie
pozabijają…
….
C.D.N.
Jakoś ta część mi chyba nie wyszła. Ale i tak mam nadzieję,
że choć trochę przypadnie Wam do gustu. Pozdrawiam wszystkich fanów Prawa Agaty
J
Yahvi
Świetne. Mi się bardzo podoba;-) czekam na cd
OdpowiedzUsuń