wtorek, 10 lutego 2015

" W oczekiwaniu na spadająca gwiazdę" część druga

Ta część jest o wiele krótsza od poprzedniej, ale chyba dużo bardziej Margatowa, że tak powiem. Na kolejną część będziecie musieli odrobinkę dłużej poczekać, gdyż ferie się skończyły i nie mam czasu na dopracowanie, poprawki i inne bajery opowiadania. Tak więc dorzucę wam ten fragmencik i mam nadzieje, że zaciekawi was jeszcze bardziej co dalej będzie się działo. Nie przedłużając zapraszam do czytania i komentowania. 
Miłego dnia.
Pixel

" W oczekiwaniu na spadająca gwiazdę" 
część druga 

Po wręczeniu jej suchych ubrań i przygotowaniu ciepłej herbaty, przysiadł się do niej i otulił szczelnie kocem, pocierając jej ramię. Położyła głowę na jego ramieniu i pociągając nosem rozgrzewała swoje dłonie o kubek gorącej herbaty.
- Nie miałam do kogo przyjść, Doroty nie ma w mieszkaniu, a ty jesteś jedyną osoba po Dorocie, zresztą sam mówiłeś, że wysłuchasz.. - spojrzała na niego, błyszczącymi od łez oczami.
- Co się stało?
- Maciek widział jak mnie odwiozłeś i jak pocałowałam cię w policzek.. - odstawiła kubek na parapet - ..pokłóciliśmy się, ostatnio dość często się kłócimy, ale teraz.. Nie miałam już siły. Ostatnio zrobił się strasznie przewrażliwiony na punkcie mężczyzn w moim otoczeniu.
- Musi być skończonym idiotą, że pozwala by kobieta przez niego płakała.. - otulił ją jeszcze szczelniej kocem.
Jej zimna dłoń chwyciła jego rozgrzane udo, ale nie był to jakiś początek ich gry wstępnej, stało się to zupełnie przypadkowo. Spojrzała wtedy na niego, wciąż błyszczącymi oczami. Dobrze widział, że w jej oczach gromadzą się nowe łzy. Powoli gasnąca świeczka na parapecie, rzucała coraz to słabsze światło na pokój, ale nawet i bez światła można było dostrzec smutek w jej oczach. Było mu jej żal, nie umiał sprawić by w jej oczach ponownie zagościła radość, czuł się tak cholernie przybity tym faktem.
- Jeżeli pozwolisz, chciałabym zostać u ciebie kilka dni.. - mówiła coraz niewyraźniej - ..muszę ochłonąć..
Aż wreszcie zasnęła wtulona w jego ramiona. Zmienił pozycję z siedzącej na leżącą i wciąż obejmując Agatę zasnął, czując jej bliskość przy sobie. Budził się co godzinę z przekonaniem, że to był tylko sen, ale gdy tylko otwierał oczy widział ją przytuloną do niego. Czuł jej oddech na swojej szyi, czuł zapach jej ciała uderzający w jego nozdrza. Czuł ją całym sobą.

Rankiem gdy tylko otworzyła swoje zaspane jeszcze powieki, dostrzegła Marka w którego była wtulona tak silnie, jakby bała się tego, że ucieknie jej gdy tylko otworzy swoje oczy. Pamiętała jak tutaj trafiła i dlaczego, nie żałowała, że przyszła do niego. Przez cały czas nie dawała Maćkowi powodów do zazdrości, a on wciąż jej zarzucał zdradę, ale teraz gdyby ich nakrył, wiedziałaby, że przynajmniej raz ma racje. Spoczywająca na jej biodrze dłoń Marka paliła jej skórę, gdy poruszyła się i ciaśniej go objęła, dłoń jego zsunęła się na jej plecy i teraz tamto miejsce ją paliło. Uśmiechnęła się do siebie i wtuliła się w jego szyję. Marek nieśpiący od godziny czuł na sobie jej spojrzenie i wyobrażał sobie jej miny, ku jego zaskoczeniu jednak nie uciekła, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej wtuliła się w niego. Chcąc sprawdzić jej reakcje, przejechał po jej plecach rozpaloną dłonią, sunął dłonią też po jej biodrze co jakiś czas niby przypadkiem zahaczając o jej majtki. Następnie wsunął dłoń pod koszulkę i przesuwając nią wzdłuż kręgosłupa ku górze. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka, a ciało przechodził to nowy dreszcz. Będąc dłonią przy karku pozostawił ją w tamtym miejscu i przyciągając jeszcze bliżej siebie zatracił się w zapachu jej ciała. Spojrzała na niego, bał się już najgorszego, że zaraz wyskoczy z jego łóżka i ucieknie tak szybko jak się tu pojawiła, ale tak nie było. Przejechała paznokciami po jego plecach wciąż patrząc w jego błękitną ale zaspaną jeszcze otchłań. Drugą dłonią mierzwiła jego roztrzepane włosy. Zbliżył swoje usta do jej ust i przepadli. Gdy tylko usta ich znalazły się w odległości mniejszej niż kilka centymetrów, oboje jednocześnie rzucili się na siebie i wtedy coś pękło w tej drobnej brunetce. Poczuła jak jej ciało przechodzi przyjemny dreszcz, wszystkie motyle równocześnie zbudziły się i trzepotały swoimi skrzydełkami. Marek natomiast nie wiedział do jakiego stopnia może się posunąć, dopiero gdy Przybysz wsunęła swoje drobne dłonie pod jego koszulkę i mu ją ściągnęła zrozumiał, że właśnie teraz nadszedł ten moment. Podpierając się nad nią całował jej usta dziko i zachłannie. Tym pocałunkiem on chciał przekazać jej to wszystko co siedzi w jego głowie, a ona swoim pocałunkiem oddawała mu to co siedzi w jej głowie i czego do końca nie pojmuje. Jego dłonie błądziły w obrzeżach jej majtek, jej paznokcie wbijały się w jego plecy, gdy ten po raz kolejny przygryzał płatek jej ucha. Kolejnym miejscem w które powędrowały jego usta była jej szyja, składał na niej czułe pocałunki z każdym schodząc coraz niżej i niżej. Gdy doszedł do jej brzucha, każdy jego pocałunek powodował łaskotki na jej ciele i wyginała się w próbie walki z nimi. Jego dłonie brutalnie wręcz poszukiwały jej dłoni. Nim jednak splótł dłonie z jej dłoniami, zsunął z jej bioder majtki. Szybszy oddech, głośniejsze bicie przyśpieszonego serca i tylko oni. Jeden moment, jedna chwila, jedna sekunda. Czas nagle stanął dla nich w miejscu. Czuła jak z każdą kolejną sekundą przez jej ciało przechodzi coraz to większa fala przyjemności. To źle myśleć o kimś innym, gdy kocha się właśnie z kimś innym, ale Maciek był w jej głowie. Porównywała go do Marka i na każdym etapie wygrywał Dębski. Czuła się przy nim dużo bardziej swobodniej i pewniej niż w towarzystwie Maćka i nawet zapomniała o nim, po którymś z kolei jęknięciu przyjemności. Teraz w jej głowie był tylko on, ten który zaciska jej dłoń leżąc w bezdechu przy jej ramieniu. Uwolnił w niej coś od dawna skrywanego, uwolnił w niej kobietę, która nigdy nie pomyślała o innym mężczyźnie przy swoim boku niż Maciek, a teraz nie wyobrażała sobie chwili bez błękitnookiego towarzysza leżącego u jej boku. Zupełnie naga i nieskrępowana spojrzała na niego, kładąc dłoń na jego policzku. Musnęła jego wargi i wtulając się w niego starała się zasnąć, jeszcze przez chwilę. Do pierwszego wykładu mieli jeszcze sporo czasu, ale najpierw musieli zajechać po czyste ubrania dla Agaty.
- Cholera! Muszę jechać do mieszkania, przecież nie pójdę tak.. - rzekła wsuwając majtki na swoje miejsce.
- Jak dla mnie wyglądasz pięknie! - przyciągnął ją do siebie - Zresztą jak raz zrobisz sobie wolne, to chyba nic się nie stanie co?
- Ja wolne mogę sobie zrobić, ale ty raczej nie.
- W takim razie układ jest taki, ty zostaniesz tutaj ja zerwę się szybciej z wykładów pojadę do pewnie nieprzytomnej wciąż Doroty, wezmę twoje rzeczy i wrócę najszybciej jak tylko będę wstanie.. - Przybysz skinęła głową akceptując jego pomysł.
Dębski jak powiedział tak zrobił. Najpierw pojechał na uczelnie odgrywając teatrzyk wykładowcy jak bardzo to jest chory i w poniedziałek zaliczy śpiewająco egzamin, następnie na korytarzu minął się z poturbowanym przez niego przyjacielem.
- Marek.. - powiedział gdy mijał ich Dębski.
- Co?
- Przepraszam, że tak wyszło, mogłeś powiedzieć, że startujesz do Przybysz. Wiesz, że bym ci tego nie zrobił.
- Przyjmę przeprosiny ze względu na to, że wlałeś w siebie alkoholu więcej niż pomieści niejedna cysterna.. - podał mu rękę, po czym od razu wyszedł z uczelni w kierunku kamienicy Przybysz. Przed budynkiem ujrzał wchodzącą do klatki Dorotę, która ledwo trzymająca się na nogach pokonywała schodek po schodku. Gdyby Marek w porę nie zainterweniował, zleciała by na sam parter i ponownie musiałaby pokonywać te schody.
- O Marek, cześć!
- Widzę, długą noc masz za sobą.
- Zmęczona jestem, ale Agaty nie ma u Maćka nocowała..
- Ja właśnie w sprawie tego nocowania Agaty, prosiła mnie bym przywiózł jej kilka ubrań.. - Dorota spojrzała podejrzliwie na Marka.
- Czyżby Agata Przybysz zamiast w łóżku chłopaka wylądowała w łóżku stojącego przede mną Marka Dębskiego?
- Uważam, że to ona powinna ci powiedzieć wszystko. Nie będę wtrącał się w te wasze babskie pogaduszki..
- Ale do łóżka twojego trafiła?
- Dorota, proszę cię..
- Już dobra, dobra. Pożartować nawet nie można.. - weszli do jej pokoju i zapakowali kilkanaście ubrań.
- Powiedz jej żeby chociaż zadzwoniła, tyle możesz jej przekazać. Chciałabym się tylko dowiedzieć, o co chodzi.. - powiedziała nim zamknęła drzwi do mieszkania. Marek skinął głową i zszedł na dół, po czym odjechał na swoim motorze spod kamienicy.
Po powrocie do domu zastał Agatę krzątająca się po kuchni w jego ulubionej koszulce “Dębski” z numerkiem dziesiątki.
- Dorota prosiła byś zadzwoniła do niej, bo chcę zrozumieć o co chodzi.. - rzekł zapatrzony na jej odkryte długie nogi.
Westchnęła głęboko, gdy mijając ją dotknął niby przypadkowo jej biodra. Spojrzała na niego przygryzając dolną wargę. Obiecała sobie, że sytuacja która miała miejsce rankiem już się nie powtórzy i nie pozwoli by chwilowa słabość nad nią zapanowała, ale z jednej strony gdzieś cichy głos w jej głowie podpuszczał ją wciąż do złego. W związku z Maćkiem dawała z siebie wszystko, starała się, tłumaczyła sobie jego zachowanie aż wreszcie wybaczała, na dłuższy okres staję się to jednak męczące, a ona nie dysponuje bezgraniczną cierpliwością i energią, więc kiedy miała możliwość zupełnie innego skosztowania smaku ust, nie myślała długo po prostu ich zasmakowała. To naturalne, każdy w pewnym okresie swojego życia zdaje sobie sprawę, że nie można wiecznie okłamywać samego siebie i wreszcie postanawia zaryzykować. Ryzyko albo kogoś zgubi, albo uszczęśliwi. Było jej przykro i miała w pewnym momencie wyrzuty sumienia, że skrzywdziła niczego nieświadomego Maćka, ale nie trwało to długo, była już zmęczona kolejnymi kłótniami. Nie chciała siebie oszukiwać, że ten związek ma przed sobą jakąkolwiek przyszłość, jednak coś wciąż powstrzymywało ją przed definitywnym rozstaniem z chłopakiem. Ostatnio w życiu brunetki pojawiało się coraz więcej nieprzyjemnych wspomnień z Maćkiem, ale za to mnóstwo wspomnień wywołujących uśmiech na twarzy z Markiem. I nawet teraz kiedy pojawił się w jej głowie, jej ciało przeszła przyjemna fala gorąca. Stojąc z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach jej wzrok skierowany był wciąż na jego posturze, śledziła każdy jego ruch w milczeniu. Słabość do jego osoby była silniejsza od niej i nie rozumiała, co ma w sobie stojący ten mężczyzna, że w tak szybkim czasie przekonał ją do siebie i uzależnił.
- Pokażesz mi okolicę?
- Dookoła same lasy, nic ciekawego.. - wzruszył ramionami. Rzucił jej ukradkowe spojrzenie i trafiło w niego spojrzenie błękitu jej tęczówek - ..ale jeżeli chcesz, to z radością oprowadzę cię.
Agata zaczesała włosy w chaotyczny kok, przez głowę założyła ulubioną dresową bluzę, a szczupłe nogi zakryła w za dużych spodniach dresowych Marka. Dębski słysząc kroki od razu odkręcił głowę w jej kierunku i uśmiechnął się do niej, a może śmiał się z niej? Jedno było pewne przez cały czas towarzyszył mu uśmiech na twarzy, a policzki Przybysz zalały się palącym rumieńcem. W milczeniu spacerowali wokół domu, co jakiś czas rzucili sobie ukradkowe spojrzenie i nic więcej. Cisza, cisza i jeszcze więcej ciszy. Dopiero szum pobliskiego potoku przerwał panującą między nimi ciszę. Dębski podszedł do samego brzegu i chwytając w dłonie kilka kamieni pojedynczo wrzucał je do wody. Przybysz przyglądała mu się z góry oparta o drzewo. W jej głowie nawet pojawił się iście szatański plan by przy kolejnym pochyleniu się Marka po następną garść kamyków wepchnąć go do wody, jej szaleńcze myśli jednak szybko ulotniły się, gdy zbliżając się do niej podał dłoń by zeszła na dół. Płynnym ruchem położyła dłoń na jego dłoni i małymi kroczkami schodziła ze stromej górki.
- Tutaj jest chyba najpiękniejsze miejsce.. - powiedział ciągnąć ją przez chaszcze do ukrytym za zielenią miejscem niezwykle pięknym i romantycznym.
- Jest naprawdę pięknie.. - rozejrzała się dookoła.
W środku zielonej puszczy znajdował się mały stawek, od którego tafli wody odbijała się setka przedzierających się przez korony dębów promieni słonecznych. Woda była na tyle przejrzysta by móc dostrzec jej kamienne dno. Agata długo nie myśląc pozbyła się ubrań i wbiegła do wody w samej bieliźnie. Marek przyglądał się pływającej Przybysz.
- Masz zamiar tak stać, wskakuj do wody! - zanurzyła się zaraz po wypowiedzeniu tych słów.
Dębski pozbył się ubrań i wskoczył z pomostu prosto na sam środek stawku. Spędził pod wodą kilka dobrych sekund, po czym wynurzył się tuż za plecami Agaty. Zwróciła się do niego twarzą i kładąc dłonie na jego policzkach uśmiechnęła się. Po chwili jednak przesunęła dłonie na jego głowę i zaczęła podtapiać, na reakcje Marka długo czekać nie było trzeba. Chwycił ją za nogi i z całej siły wciągnął pod wodę. Oszołomiona wydostała się spod tafli wody i spoglądając surowo na Marka chlusnęła mu w twarz wodą. Udawanie obrażonej na nic jej jednak było, w czasie gdy chciała kolejny raz chlusnąć mu w twarz, on obiema rękoma złapał ją w tali i przyciągnął do siebie, z taką siłą, że jej mokre włosy oplotły się wokół jego karku. Promienie słońca padały centralnie na jej twarz, ale to nie przeszkadzało jej w dokładnym przyglądaniu się jego twarzy, badaniu jak głęboka jest otchłań jego oczu i wyczekiwaniu, aż jego wciąż nabrzmiałe jeszcze wargi przywrą do jej ust. Marek delikatnie musnął jej usta, po czym spojrzeli sobie jeszcze raz w oczy i oddali się jeszcze bardziej namiętnemu pocałunkowi. Trwał on jednak dużo krócej niż ten rankiem, jednak było w nim dużo więcej emocji. Brunetka spojrzała w jego oczy i lekko drżącym głosem szepnęła:
- Możemy już wracać.. - brunet skinął tylko głową, po czym oboje opuścili staw.
Szybko ubrali się w leżące na brzegu ubrania i zaczęli wracać do domu. W połowie drogi brunetka stanęła przy jednym z dębów i spoglądała w ziemię. Marek wykonał kilka kroków w tył. Patrzył w milczeniu w punkt, w który ma zwrócony swój wzrok brunetka, jednak nic nadzwyczajnego tam się nie znajdowało. Wtedy Agata uniosła swój wzrok na niego i wykonując jeden krok stanęła w odległości kilku milimetrów przed nim. Przyglądała mu się uważnie, tak jakby chciała zapamiętać jak najwięcej. W jej głowie panował istny chaos. Myśli gubiły się w jej labiryncie i nie mogły znaleźć wyjścia. Emocje jednak przejęły całkowitą kontrole nad jej ciałem, chwyciła jego dłoń i splotła swoje palce z jego. Spojrzenie obojga skierowane było teraz na złączonych dłoniach, w oczach bruneta zamigotały dwa tańczące ogniki. Czuł się jakby już nic nigdy nie mogło zniszczyć ich szczęścia. Błękitne tęczówki brunetki wyczekiwały jego błękitnej otchłani. Uniosła więc jego podbródek zmuszając go do tego by spojrzał na nią.
- Jesteś największym dupkiem jakiego poznałam, nigdy też nie widziałam osoby bardziej zakochanej w sobie od ciebie.. - mówiła poważnie i mimo braku uśmiechu na jej twarzy, uśmiech gościł w jej oczach - ..ale to z tym zakochanym w sobie dupku, spędziłam najlepsze chwilę w moim życiu.
Szybszy oddech, sekunda i ponowne złączenie się ust w namiętnym pocałunku, był to tak przesycony emocjami pocałunek, że z każdą sekundą coraz bardziej brakowało im tlenu. Oderwali swoje usta, by wreszcie zaczerpnąć oddech. Oparli czoło o czoło i uśmiechając się do siebie pragnęli by ta chwila i to między nimi nigdy się nie kończyło. Gdy tak szli w milczeniu, w jego głowie po tych jakże cudownych chwilach pojawiła się ta pełna grozy. Pojawiło się w jego głowie wspomnienie jej wypadku, tego jak upijał się do nieprzytomności obwiniając samego siebie o to zajście. Mimo, że nawet sam Andrzej starał się wesprzeć na duchu Marka, on wciąż obwiniał tylko i wyłącznie siebie. Patrząc w lustro nienawidził osoby odbijającej się w szklanym zwierciadle, czuł obrzydzenie do samego siebie. Jego twarz pokrył grymas, który od razu dostrzegła Agata.
- Coś się stało? - zapytała ściskając mocniej jego dłoń.
- Nie nic.. - powiedział patrząc na chowające się na horyzoncie słońce - ..mam tylko wrażenie, że to wszystko jest snem, z którego się obudzę w szarej rzeczywistości, bez ciebie u mojego boku.
- Marek.. - zatrzymała się i spojrzała w jego oczy - ..też się boje, że to wszystko może okazać się sem. Ale w tej chwili mogę obiecać ci jedno, jeżeli to wszystko faktycznie okaże się snem, jest to najpiękniejsze co mogło mnie spotkać, a ty jesteś moim ulubionym bohaterem który się w nim pojawił.

Westchnął ciężko i schował ją w niedźwiedzim uścisku. Czuł jej niespokojny oddech na swojej klatce. Bał się, że tym razem zbudzi się i jej nie będzie, że jego czas się skończył.

I wanted 
I wanted you to stay 
‘Cause I needed 
I need to hear you say 
That I love you 
I have loved you all along 
And I forgive you 
For being away for far too long 

Wieczorem, gdy na niebo przyozdobione zostało miliardem gwiazd, oboje siedzieli na schodkach i patrzyli w niebo, tak jakby to miało sprawić, że już nic ich nie rozłączy.
- Czasami chciałabym wierzyć w moc spadających gwiazd, głupie prawda?
- Nie, czemu? Każdy musi w coś wierzyć. Wyobrażasz sobie świat, bez marzeń, bez wiary w nadprzyrodzone moce i w to, że ktoś tam u góry kieruje naszym losem?
- To brzmi trochę nierealnie.. - spojrzała na niego - ..tak naprawdę, to ludzie decydują o tym w co chcą wierzyć, a co jest wyssaną z palca historią, a ja nie wiem w co wierzę. Chyba nie jestem, aż tak barwną postacią.
- Może wydać ci się to śmieszne, ale wierzę w przeznaczenia. Wierzę w to, że los w przyszłości połączy nas po długiej i krętej drodze.
- Wierzysz w to, że jestem twoim przeznaczeniem.. - podniosła głowę i spojrzała w jego oczy.
- Niektórzy ludzie bez przyczyny nie pojawiają się w naszym życiu, więc tak wierzę w to, że jesteś moim przeznaczeniem.. - powiedział pewnie.
- W takim razie, nigdy mnie nie opuszczaj.. - odpowiedziała mu, po czym musnęła jego usta.
- I ty również nigdy nie zostaw mnie samego. - szepnął wprost do jej ust. Zatrzepotała swoimi rzęsami i odpowiedziała mu niezwykle czułym pocałunkiem.
- Zrobiło się zimno.. - powiedziała pocierając dłonie.
- W takim razie chodźmy do środka.
Oboje weszli do wnętrza domu. Brunetka pochyliła się w jego stronę, tak że wyraźnie czuł jej zapach. Jej ciepły oddech na jego szyi, gdy zbliżyła się ustami do jego ucha sprawił, że serce mocniej mu zabiło. Bliskość jej skóry zadziałała na niego mocniej niż cokolwiek innego, i po chwili jego usta już dotykały szyi i łapczywie wędrowały w stronę ust. Jego pocałunki były szybkie i nerwowe z dodatkowym dreszczem pożądania. Chwycił ją w pasie i przygwoździł całym ciałem do ściany. Jej ciało współgrało z nim, wiedział bardzo dobrze gdzie znajdują się jej słabe punkty i po raz kolejny wykorzystał to przeciwko niej. Ubrania w nieładzie porozrzucane były w kuchni i na podłodze przed drzwiami pokoju Dębskiego. Drzwi do jego pokoju stały się miejscem w którym ich pocałunki stawały się jeszcze bardziej zachłanne i łapczywe, w którym dłonie Marka znaczyły niewidoczne ślady na jej ciele. Nie wiedział nawet kiedy znalazł się już z nią spleciony na łóżku dysząc i dając upust wszystkim emocjom wciąż ukrytym gdzieś w ich wnętrzu. Gdy opadł w bezdechu przy jej ramieniu, brunetka od razu wtuliła się w niego i jej oddech stawał się coraz bardziej spokojny. Wiedział, że zasypia, ale on zbyt dużo mógł stracić, bał się zasnąć.Walczył dość długo z coraz cięższymi powiekami, ale ostatecznie przegrał tę walkę. 

7 komentarzy:

  1. Jeja, to jest cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Pinky, kochana, Ty wiesz co o tym myślę ^^ Zostawiłam juz komenta na społeczności :*
    Ale jeszcze raz... Uważam, że jesteś genialna :*
    Duśka

    OdpowiedzUsuń
  3. O rany, dawno nie czytałam tak pięknego opowiadania... Jest ono w pewnym sensie nierealne, ale tak wszystko wspaniale opisałaś, że potrafiłam sobie wszystko wyobrazić i przeżywać te chwile z bohaterami.
    Cieszę się, że akcja jednoczesnie trzyma w napięciu, ale nie toczy się zbyt szybko. To dodaje twojemu opowiadaniowi charakteru i wzmaga u czytelnika chrapkę na więcej. :)
    Czekam na kolejną część i życzę mnóstwo weny i czasu do pisania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne *_* świetna historia z młodości przeplatana trochę z wspomnieniami z teraz, te rozmyślania Marka ;33 kiedy kolejna część? ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Macie coś na skrzynce? ����

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale tu pusto.. może macie jakieś teksty?

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale pusto :-(

    OdpowiedzUsuń