czwartek, 23 lipca 2015

She keeps me up cz.4 - opowiadanie Nukusi

She keeps me up cz 4
-Bardzo mi przykro. Pan Marek zapadł w śpiączkę.
Agata z Dorotą nie mogły wierzyć w to co przed chwilą usłyszały.
- A co było przyczyną ? – pytała Dorota, bo brunetka nie mogła wydać z siebie ani jednego słowa.
-  Przez ropne zapalenie opon mózgowych został uszkodzony mózg. Teraz zabieramy pacjenta na operacje, która będzie polegała na odciągnięciu ropy z mózgu i zatok.
- A ile będzie w śpiączce ?
- Tego nigdy nie wiadomo. Gdybyśmy zdążyli w szpitalu wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną to trwałoby może 2 tygodnie, a tak to pacjent może obudzić się dopiero po roku. – wytłumaczył lekarz i poszedł.
Agata płakała. Przecież teraz miały być już dobrze. Dlaczego zawsze musi się coś zjebać. Nie wiadomo ile będzie w tej śpiączce. Przecież to czekanie mnie wykończy.
Dorota zobaczyła przyjaciółkę i mocno przytuliła.
- Przepraszam cię bardzo Agata , ale ja muszę iść do dzieciaków. Przyjadę jutro z samego rana. Obiecuję.
- Dziękuję.- pocałowała rudą w policzek i patrzyła jak odchodzi.
Chwilę później w domu Gawronów…..
- O Dorotko, już jesteś ?- spytał ją mąż.
Dorota zaczęła płakać.
- Ale co się stało ? – przytulił ją.
- Marek… on leży w szpitalu w śpiączce.
- Ale jak to ? co się stało ?
-  Ma ropne zapalenie opon mózgowych.- Wojtek przytulił mocno żonę.

2 tygodnie później……
- Agata, co z Markiem ? – spytała Dorota.
- Nic się nie zmieniło. Leki zaczęły działać i ropa już prawie zeszła.- mówiąc to miała łzy w oczach.

I tak trwały kolejne dni. Agata codziennie odwiedzała Marka w szpitalu. Goliła go, przynosiła mu nowe kwiaty. Ledwo wytrzymywała. Codziennie żegnała go ze łzami. Przez prawie tydzień co dziennie rano miała mdłości. Okres się jej spóźniał.
Przecież ja nie mogę być w ciąży. Marek jest w szpitalu.
Po chwili jednak zauważyła, że to by było możliwe. Ubrała się i pobiegła do najbliższej apteki. Wzięła test ciążowy. Siedziała już w domu z zrobionym testem. Sekunda za sekundą. Oddech za oddechem. Popatrzyła na zegarek , czas minął. Spojrzała na test i 2 kreski. Myślała jak to teraz wszystko będzie wyglądało.
I co, Marek się obudzi. A tu taka niespodzianka. Jestem w ciąży. Na pewno będzie myślał że go zdradziłam.
Wzięła telefon do ręki i wybrała numer do Doroty.
- Hej, możemy się spotkać ? to pilne.  – spytała.
- Tak , jasne. To za 30 min w tej kawiarence na rogu.
- Okey, do zobaczenia. – rozłączyła się .
Zaczęła się ubierać. Spotkały się przed kawiarnią i razem weszły. Agata zamówiła sobie sok. Dorota lekko się zdziwiła, ponieważ Przybysz zawsze piła kawę.
- To mów,  co było takiego pilnego.
- Dorota…. Ja jestem w ciąży. – powiedziała. Wzrok miała wbity w serwetkę.
- Aaa ! Agatko jak ja się cieszę. – krzyczała i przytuliła ją.
Nagle zobaczyła jak brunetka płacze.
- Co się stało ? – wytarła palcem jej łzę.
- Nie rozumiesz. Marek jest w szpitalu. Jak się obudzi to na pewno będzie myślał że to nie jego.
- Na pewno nie. Marek jest inny. Kocha cie.
Rozmawiały przez chwilę. Ale potem Agata wyszła i pojechała do Dębskiego. Chwile się jeszcze zastanawiała jak to będzie wyglądać.
Jak ja sobie dam radę. Agata , Stop ! Masz tatę, masz Dorotę. Nie będziesz z tym sama. Chwila, chwila. Kiedyś słyszałam o tym że ludzie w śpiączce czasami słyszą to co mówią do nich bliscy. 
Zobaczyła doktora i szybko do niego podbiegła.
- Doktorze, czy to prawda że pacjenci w śpiączce słyszą co się do nich mówi ?
- Bardzo możliwe.
- Dziękuję bardzo.- uśmiechnęła się i poszła.
Stała już pod drzwiami. Ale zadzwonił telefon.
Cholera, zapomniałam o rozprawie.
Wybiegła ze szpitala i pobiegła do sądu. Na rozprawie nie mogła się w ogóle skupić. Cały czas myślała o ich przyszłości.
4 miesiące później……
I tak leciał czas. Pewnego razu brunetka usłyszała w radiu piosenkę Enya – Only Time. Cały czas zastanawiała się nad słowami piosenki.
Who can say ,where the road goes 
where the day flows 
- only time 

And who can say .if your love grows 
as your heart chose - only time 
Marek nadal był w śpiączce. Agata go odwiedzała. Był już widoczny mały brzuszek u brunetki. Dorota pilnowała ją żeby się nie przeciążała. Myślała cały czas nad słowami doktora.
Teraz właśnie siedziała przy nim. W ręce miała zdjęcie USG z dzisiejszą datą.
- Marek mam nadzieję, że mnie słyszysz. Będziemy mieli dziecko Marek.- po policzkach leciały jej łzy.- Więc wracaj do mnie, do nas jak najszybciej. Potrzebuję cię, cholernie cie potrzebuję. Brakuje mi twojego dotyku. Kocham cię.- położyła głowę na jego ręce.
Nagle na monitorach zaczęło się coś dziać. Zaczęło pikać, mrugać. Agata przestraszyła się i pobiegła do lekarza. Doktor po szybkiej konsultacji z innym stwierdził, że……
- Pani Agato , pan Marek się wybudza. – cieszyła się , tak bardzo się cieszyła.
Po kilku minutach Marek otworzył oczy. Zaczął się rozglądać, nie był w mieszkaniu, nie leżała koło niego brunetka. Lekarz przebadał go i stwierdził, że najgorsze już minęło. Zostawił zakochanych sobie.
Marek był taki słaby, że nie mógł nic powiedzieć. Po drugiej próbie brunetka położyła mu palec na ustach i złożyła na jego ustach czuły pocałunek. Był przesiąknięty tęsknotą i radością.
- Marek….
Ciąg dalszy nastąpi……

I znowu was przytrzymam….. :D dziękuję za wszystkie komentarze.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona.


niedziela, 19 lipca 2015

She keeps me up cz.3 - opowiadanie nukusi

She keeps me up cz.3
Nagle rozbrzmiał dzwonek. Agata z Markiem spojrzeli na siebie i w pośpiechu zaczęli się ubierać.
-Już idę.- krzyknęła Agata ubierając na siebie jakieś spodnie.
- Marek , leć szybko do łazienki . Jak coś to cie zawołam.- pocałowała go i poszła otworzyć drzwi.  Marek w tym czasie poszedł do łazienki.
Brunetka spojrzała przez wizjer. Zobaczyła Dorotę.
O mój Boże….. Ona wszystko wyczuje.
-Cześć Agatko.
-Cześć.
- Byłam w pobliżu i pomyślałam sobie, że cię odwiedzę i porozmawiamy sobie.- uśmiechnęła się.
- Jasne wchodź.
Poszły do salonu. Dorota kątem oka zobaczyła męską koszulę i już wszystko wiedziała.
-  No to opowiadaj. Byłaś u niego ? – pytała , ale i tak znała odpowiedź.
- No byłam.- odpowiedziała krótko..
- I co, tylko tyle ? Może jakieś gorące szczegóły ? – zaczęła się śmiać.
- Dobra , i tak za niedługo byś się domyśliła. Marek, chodź tu.- powiedziała cała zaczerwieniona. Z łazienki wyszedł wysoki brunet. Dorota była lekko zdziwiona obecnością mecenasa.
-Hej Dorota.
- No witam cię Marku. Jak się spało ? – zaczęła się śmiać z Agatą.
- A powiem ci, że mając obok taką piękną kobietę mógłbym spać nawet pod mostem. – wyszczerzył zęby do Agata.
Dorota była szczęśliwa, że wreszcie się dogadali.
- Dobra, ja już lecę do dzieci. Trzymajcie się.- ucałowała brunetkę w policzek i wyszła.
Adwokaci zaczęli się śmiać.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zły o to, że jej powiedziałam.- powiedziała i zrobiła minę jak małe dziecko jak coś przeskrobie.
- Cieszę się, że nie musimy się ukrywać.- powiedział i czule ją pocałował.
- Koniec tych dobroci mecenasie. Trzeba iść do pracy.
Zaczęli się zbierać i po godzinie byli już w swoich samochodach.
Brunetka cieszyła się, że tak minął ten weekend. Miała nadzieję, że wszystkie już takie będą. Niestety musiała się już skupić, ponieważ miała ważną rozprawę. W między czasie musiała jechać do swojego klienta w areszcie posądzonego o handel narkotykami.
- Panie Michale, nic mi pan nie mówi.- powiedziała.
- Nie będę kablować, rozumiesz ?
- Rozumiem. W takim razie wypowiadam panu pełnomocnictwo, ponieważ działa pan na swoją niekorzyść, a ja nie mam zamiaru w tym uczestniczyć.- powiedziała i wyszła.
Nidy nie lubiła odpuszczać , ale musiała tak postąpić. Wiedziała, że będzie zamartwiać się cały dzień. Kolejna rozprawa w sądzie.
- Wysoki sądzie, wnoszę o przesłuchanie świadka na okoliczność potwierdzenia wersji mojego klienta.
- Dobrze , świadek zostanie przesłuchany jutro na rozprawie o godzinie 13.
Pojechała do kancelarii. Nikogo nie było. Pewnie Bartek jest w sądzie.
Gdzieś głęboko cieszyła się, że nikogo nie było , mogła sama pomyśleć o sprawie tego dilera. Nagle do jej gabinetu wszedł obcy koleś z bukietem niebieskich róż.
- Pani Agata Przybysz ? – spytał.
- Tak.
- Mam przesyłkę dla pani. Proszę tutaj podpisać. – wręczył jej bukiet i wyszedł. Wiedziała, że to od niego. Gdy wąchała je , zobaczyła mały liścik w środku , wyciągnęła i zaczęła czytać.
             „ Dla mojej pani mecenas, za wczorajszy bardzo pociągający taniec. Miały być dwie, ale zasłużyłaś na cały bukiet. Kocham Cię. ”
                                                                                                 Marek
Przeczytała i uśmiechnęła się, że ma przy sobie tak cudownego mężczyznę. Była już 16 , klientów już nie miała , więc poszła do domu. Weszła i pomyślała, że coś ugotuję. Po dwóch godzinach w mieszkaniu rozległ się dzwonek. Otworzyła drzwi a w nich stał przystojny brunet. Agata wskoczyła na niego i oplotła go nogami. Złożyła na jego ustach bardzo długi pocałunek. Marek całując się z Agatą wszedł głębiej do mieszkania i zamknął drzwi.  Już prawie im tchu brakowało i oderwali się od siebie. Brunetka stanęła na nogach.
- Aż tak bardzo tęskniłaś ? – zapytał się i spojrzał na nią zalotnym wzrokiem .
- Tak , od razu za jednym razem chciałam podziękować za róże. Są piękne. A teraz chodź zrobiłam kolacje. – powiedziała i poszli do kuchni.
Agata przyrządziła naleśniki z owocami , takie jak ją uczył tata. Jedli w ciszy. Po oczach Dębskiego było widać, że mu smakuje. Po kolacji razem sprzątnęli, poszli do salonu i włączyli telewizor. Już obojgu zaczęło się ziewać, więc poszli się położyć. Gdy już leżeli Marek usiadł i popatrzył na brunetkę.
- Chyba o czymś zapomniałaś.- powiedział i nadal się w nią wpatrywał.
- Niby o czym. – nie rozumiała go.
- No a buzi na dobranoc ? – zaśmiał się.
- No dobrze panie mecenasie, dla pana zrobię wyjątek.- powiedziała i pocałowała go czule.
- No i teraz możemy iść spać, bo jak rozumiem na nic więcej mam nie liczyć ?  - uśmiechnął się.
- Nie przeginaj Dębski. Przytulanie musi ci wystarczyć. – uśmiechnęła się łobuzersko.
Marek się położył , a brunetka mocno się w niego wtuliła. Oboje szybko zasnęli. Tak dobrze się jej spało, że nie słyszała budzika.
- Cholera ! Marek wstawaj jest 10. Spóźnisz się. – krzyknęła i wyszła z sypialni .
- Marek ! No wstawaj. – krzyczała ale nikt jej nie odpowiadał.
Weszła do sypialni, on nadal leżał nieruchomo.
- Marek no mówię do ciebie. – szturchnęła go. Nadal cisza.
- Marek .
Teraz mocniej nim szarpnęła. Nadal nic. W oczach miała łzy.
Marek , co się dzieję . Dlaczego się nie budzisz. Marek !
Szybko chwyciła telefon i zadzwoniła po karetkę. Cały czas siedziała przy nim i głaskała go po głowie. Łzy mimowolnie leciały jej z oczu.
Teraz dzwoniła do Doroty.
- Halo Dorota. Marek, on się nie budzi. – krzyczała i płakała.
- Agata , spokojnie , co się dzieję ?
- No mówię ci .Marek , on się nie budzi. Szturchałam i szarpałam go i nic.
- Dzwoniłaś po karetkę ?
- Tak.- nadal płakała.
- Ja jestem teraz w kancelarii, powiem Bartkowi. On przełoży ci klientów i odroczy rozprawę. Już do ciebie jadę.
- Tylko szybko , błagam cię.
Dorota powiedziała wszystko Bartkowi i jechała już na plac Zbawiciela. Gdy podjechała pod kamienicę zobaczyła, że Agata cała roztrzęsiona wyleciała za noszami, na których leżał Marek.
- Agata!- krzyknęła, podbiegła do brunetki i przytuliła.
- On jest nieprzytomny Dorota, jak coś mu się stanie to nie wytrzymam.- cała się trzęsła.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Marek to silny facet.
Pojechały za karetką. Siedziały w poczekalni. Minuty się przeciągały. Jedna trwała jak godzina. Agata coraz bardziej się niecierpliwiła.
Na korytarz wyszedł lekarz.
- Panie doktorze , co z Markiem Dębskim ? – powiedział załamana.
- A pani kim jest dla pacjenta ?
-Narzeczoną. – powiedziała Dorota szybko. Wiedziała, że jak bym powiedziała co innego lekarz nim by im nie powiedział.
- Bardzo mi przykro. Pan Marek……

Ciąg dalszy nastąpi…….


Postanowiłam was potrzymać w niepewności… Bardzo dziękuję za wasze komentarze. Dodają mi ochoty do pisania. Przy całym opowiadaniu słuchałam piosenkę Escala – Palladio. 

niedziela, 12 lipca 2015

She keeps me up cz.2 - opowiadanie Nukusi

Pierwszy oczy otworzył Marek. Zobaczył  małą skuloną brunetkę przytuloną do niego. Dziękował Bogu ,za to ,że dał Agacie tyle odwagi, że przyszła do niego. Chwilę jeszcze rozmyślał o jego i jej przyszłości. Po chwili przebudziła się też pani mecenas. Spojrzała Markowi prosto w oczy i na jego ustach złożyła czuły pocałunek.
- Świetny początek dnia – powiedział.
- Mhmm. – mruczała nadal przytulona do niego.
- To co teraz ? – spytał. Brunetka popatrzyła na niego, na początku go nie zrozumiała.
-Chyba nie musimy rozmawiać o tym co się wczoraj stało.
- Ale mi nie o to chodzi. Co teraz robimy ? – uśmiechnął się.
Agata popatrzyła na niego, w wzroku miała zdziwienie.
- No możemy iść na kręgle….. – powiedział i nagle podniósł kołdrę- ….. albo zostać tutaj .- spoglądnął na jej gołe ciało i zaśmiał się. Brunetka zaczerwieniła się i posłała mecenasowi kuksańca w bok.
- Teraz , panie mecenasie ubieramy się i idziemy na zakupy po nową koszulę .- powiedziała i wyślizgnęła się z łóżka.
Po godzinie już byli w galerii i chodzili po sklepach.
W jednym sklepie Marek znalazł rażącą różową sukienkę i zaniósł ją Agacie, żeby przymierzyła. Poszła do przymierzalni a brunet od razu za nią. Gdy już ubrała , zawołała Marka, żeby zapiął sukienkę.  Wszedł do kabiny, było bardzo mało miejsca. Zapiął zamek i zaczął jeździć rękami po jej ciele. Ale ona od razu interweniowała.
- Marek, jesteśmy w sklepie.
-Mhhmm.- zaczął całować jej szyję.
- Marek ! – oderwał się od niej.
- Trochę spontaniczności by ci nie zaszkodziło.- powiedział i wyszedł.
Przez resztę zakupów Agata cały czas myślała o słowach bruneta. Ja nie jestem spontaniczna, zobaczymy. Przekona się wieczorem. Gdy już kierowali się do samochodu Agata zatrzymała się.
- Idź do auta , a ja za chwilkę wrócę.- powiedziała i wróciła się do galerii. W tym samym czasie jakaś pani sprzedawała niebieskie róże przed galerią. Marek kupił dwie i poszedł do auta. Agata w tym czasie poszła do sklepu z seksowną bielizną i kupiła zestaw czarno-czerwony w koronki. Poszła do samochodu, przed nim spotkała mecenasa z dwoma różami.
- To dla mnie ? – mówiła z uśmiechem.
- Zależy czy zasłużysz. Jak uznam, że tak to dostaniesz je jeszcze wieczorem albo rano. – zaśmiał się i pocałował ją. 
Gdy zajechali do mieszkania Agaty, brunetka od razu pobiegła do łazienki. Marek ściągnął marynarkę i usiadł na kanapie. Wychodzącą z łazienki Agata, włączyła radio , pogłośniła i akurat leciał refren piosenki Donatan & Maryla
Rodowicz – Pełnia. Zdziwiony Marek otworzył szerzej oczy i zobaczył brunetkę w seksownej bieliźnie , która zbliżała się do niego. Podeszła bardzo blisko, siadła mu na kolanie , przygryzła ucho i wyszeptała.
- Ja jestem bardzo spontaniczna , panie mecenasie.
Zaczęła tańczyć dla niego. Ocierała się o niego. Marek cały gotował się w środku. Zaczął się rozbierać , wiedział że ten wieczór na tańcu nie może się skończyć. Chwycił ją i przygwoździł do ściany . Zaczął ją całą całować , pragnęli i pożądali się nawzajem. Nie mieli nawet czasu pójść do łóżka , tylko zsunęli się na ziemię. Po wszystkim zasnęli jak małe dzieci. Byli przykryci tylko koszulą Marka. Rano obudzili się jednocześnie i głośno zaśmiali.
- Bardzo mnie zaskoczyłaś tym tańcem.- powiedział.
- Mam nadzieję , że zasłużyłam na te róże. – zaśmiała się.
- Zasłużyłaś nawet na dwadzieścia takich , pani mecenas.- pocałował ją .
Nagle rozbrzmiał dzwonek…….

Ciąg dalszy nastąpi


poniedziałek, 6 lipca 2015

Opowiadanie anagosik cz.6

 Dziękuję za każde słowo pod poprzednim "rozdziałem" :* Dzięki wam to opowiadanie ma swoje dalsze części. Miłych i udanych wakacji <3 - anagosik
PS. Przepraszam za długość.
     Nowy Ty nowa Ja cz.6
Noc przemijała wraz z nadchodzącym dniem, światła ulicznych latarni zaczęły gasnąć pozostawiając drogi w blasku poranka. Przez uchylone szpitalne okna na korytarze wpadały dźwięki budzącego się do życia dnia. Śpiewy ptaków, szum zielonych liściastych drzew mieszały się z cichymi rozmowami prowadzonymi przesz szpitalny personel.
Wczesnym rankiem ruch w szpitalu jest raczej nie wielki, pacjenci z reguły jeszcze śpią, a krytyczne przypadki zdążają się o tej godzinie dość rzadko. Tylko co jakiś czas przez korytarz przechodziły dyżurujące pielęgniarki w swoich niebieskich uniformach albo zmęczeni lekarze w idealnie białych kitlach. Na jednym z plastikowych, pastelowo - zielonych krzeseł koło sali operacyjnej siedział zmartwiony mężczyzna, który co chwilę spoglądał niecierpliwie na zegarek. Wciąż przed oczami miał jej uśmiechniętą twarz, do jego głowy wróciło jedno ze wspomnień kiedy po nieudanej kolacji z Marią poszedł do kancelarii i jak zwykle ona tam była.
Siedziała pisząc coś na laptopie ubrana w czarne spodnie, żółty sweterek z granatowym krawatem który nadawał całości elegancji.
- Pani mecenas nie ma co po nocach robić ? - zapytał stając w drzwiach jej gabinetu, następnie wszedł i podrzucając kluczykami od auta stanął za jej plecami
- Czuj się jak u siebie w kancelarii - odpowiedziała podenerwowana tym ze przeszkadza jej w pracy
Spojrzał na ekran jej laptopa i zaśmiał się cicho
- Chłopczyk jakiś wybił sąsiadce okno, czym ty się zajmujesz ? - mówiąc to oglądał jedno ze zdjęć dotyczące sprawy, które po chwili mu zabrała, a resztę rzucił na jej biurko
- Będzie z tego sąd najwyższy na pewno - obszedł jej fotel dookoła i stanął po drugiej stronie nachylając się tak ze mógł poczuć delikatny zapach jej słodkich perfum
Zirytowana przerwała prace biorąc głęboki oddech
- Twój gabinet jest tam - wskazała nieznacznie ruchem głowy ciągle obserwując jego reakcje
Zdenerwowany zacisnął pięści w udawanym geście i skierował się do swojej świątyni
- A jak tam twoje sprawy ? - zapytała gdy tylko przekroczył granice dzielącą ich pracownie
- Dziękuję radzę sobie, wszytko mam pod kontrolą i niczego nie odpuszczam ! - zirytowany tym pytaniem zaczął wymachiwać rękami tak ze kluczyli które trzymał w dłoni wypadły mu z rąk
Rozbawiona pod denerwowaniem wspólnika zaczęła sie cicho śmiać. Kiedy ten podnosił zgubę, a następnie uniósł  ręce w geście pokoju przewracając przy tym srebrną biurową lampkę usłyszał donośniejszy śmiech Przybysz
- Co cię tak bawi ?                                            
- Po prostu, strasznie jesteś zabawny jak się tak złościsz - odpowiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy
- A jak się nie złoszczę ? - zapytał siadając w fotelu
- To trochę mniej
- Ehem .... - powiedział do siebie kiedy ona wróciła do pisania
Spojrzała chwile na niego na co on zaczął robić głupie miny
- Co !?
Prawniczka patrząc chwilę na Dębskiego jako odpowiedz pokazała mu język na co mecenas  się tylko uśmiechnął. Lubił to, że kiedy zawsze miał jakiś problem w jej towarzystwie mógł być sobą i nawet szybko zapominał o dręczących go kłopotach.
- Eeeeh dobra. Powiedz mi czemu ta sprawa trafia do normalnego sądu kiedy ten chłopak jest nieletni ? - dopytywał wstając z beżowego fotela
- Naprawdę to pytanie tak cię nurtuje ? - spytała z udawaną ciekawością splatając ręce na piersi i opierając się wygodniej o oparcie krzesła
- Doceń to proszę ze próbuje ci pomóc, dobrze ?  - szedł w kierunku jej biurka potykając się o leżący na podłodze dywan, a prawniczka ponownie zaniosła się śmiechem
- Doceniam - powiedziała dalej się śmiejąc
Uwielbiał jej śmiech - był on cudowną melodią dla jego uszu i gdy teraz pomyślał, że miałby go już nigdy nie usłyszeć, nigdy nie zobaczyć jej roześmianej twarzy, nigdy więcej nie posmakować ponownie jej malinowych ust, nawet nigdy juz nie porozmawiać. Jego oczy pokryła szyba łez, a w głowie odbijało się echem słowo "NIGDY". Wskazówki ściennego zegara leniwie posuwały się do przodu, a czas oczekiwania dłużył się w nieskończoność. Nie mógł sobie darować, że właściwie to przez niego jest w takim stanie i ze ostatnie słowa jakie usłyszała z jego ust były pełne jadu i nienawiści. Przetarł zmęczoną twarz dłońmi.
- Wolałbym żeby cię nie było...
Ile krzywdy można wyrządzić osobie która tak wiele dla nas znaczy ? - pytał siebie w duchu
Nagle zza drzwi sali operacyjnej wyszedł mężczyzna z siwymi włosami, a tuż za nim rudowłosa kobieta. Prawnik automatycznie jakby dostał zastrzyk energii poderwał się z krzesła i szybkim krokiem podszedł do lekarza.
- I co z nią panie doktorze ?
- A przepraszam kim pan jest dla pacjentki ? - zapytał zgodnie z wymogami przepisów
- Yyyy... jestem jej - zatrzymał się tu na chwilę, właściwie to kim on był dla Agaty byłym wspólnikiem ? Ex partnerem do łóżka ? Kolegą ? Za żadne z tych odpowiedzi nie dostał by jednak informacji co dzieje się z prawniczką. - jej narzeczonym - wybąkał w końcu 
- Operacja była dość trudna, podczas nastąpiło wstrzymanie akcji serca, teraz...
- Jak to wstrzymanie akcji serca ?!- przerwał lekarzowi
- Czasem tak się dzieje, teraz jej stan jest krytyczny
- Czy ona ... ? - słowa utknęły mu w gardle
- Pierwsza doba po operacji jest decydująca - odpowiedziała kobieta - przepraszam musimy iść, Panu też to radzę. Teraz Pan tu nic nie pomoże jej, szczególnie w tym stanie
- Zostanę jeszcze - upierał się przy swoim
   Słońce wznosiło się wysoko na niebie, w szpitalu zaczął się większy ruch, pacjenci przychodzili na badania, kontrole. Rozpoczynał się kolejny normalny dzień ludzie szli do pracy, dzieci do szkół lub przedszkoli. Normalna codzienność. Teraz zazwyczaj oboje powinni być już w kancelarii, każdy w swojej.- smutno się uśmiechnął do siebie w duchu - Szykować się do spraw w sądzie, pić ohydną kawę z sądowego automatu, taki powinien być i ten dzień. Takiego scenariusza jego myśli nigdy nie napisały. Kto mógł to przewidzieć ? Nikt. Jeszcze trzy lata temu nigdy nie powiedział by, że teraz będzie pracować z Czerską, że Agata będzie dla niego kimś więcej niż wspólniczką. Nigdy by też nie pomyślał, że będzie stać przed szklanymi drzwiami sali pooperacyjnej i patrzeć na tak bliską mu osobę. Bronił się przed każdym zranieniem nie chciał już więcej doświadczyć takiego bólu jaki wywołała u niego śmierć matki.
Leżała taka blada, drobna prawie niewidoczna w białej szpitalnej pościeli. Aż ciężko teraz w niej zobaczyć tę roześmianą, inteligentną kobietę. Koło jej łóżka mieściły się różnego rodzaju aparatury do których byłą przypięta. Widząc jaka jest teraz krucha poczuł ogromny ból w sercu. Drżącą ręką odsunął przeźroczyste drzwi, z ubraniem ochronnym na ramionach podszedł do łóżka prawniczki i usiadł na małym taborecie stojącym obok. Chwycił delikatnie jej chłodną rękę i pogłaskał kciukiem dłoń, westchnął głęboko.
- Agatka - wyszeptał drżącym głosem patrząc na jej twarz smutnymi oczami.