Dziękuję za każde słowo pod poprzednim
"rozdziałem" :* Dzięki wam to opowiadanie ma swoje dalsze części.
Miłych i udanych wakacji <3 - anagosik
PS.
Przepraszam za długość.
Nowy
Ty nowa Ja cz.6
Noc przemijała
wraz z nadchodzącym dniem, światła ulicznych latarni zaczęły gasnąć
pozostawiając drogi w blasku poranka. Przez uchylone szpitalne okna na
korytarze wpadały dźwięki budzącego się do życia dnia. Śpiewy ptaków, szum
zielonych liściastych drzew mieszały się z cichymi rozmowami prowadzonymi przesz
szpitalny personel.
Wczesnym rankiem
ruch w szpitalu jest raczej nie wielki, pacjenci z reguły jeszcze śpią, a
krytyczne przypadki zdążają się o tej godzinie dość rzadko. Tylko co jakiś czas
przez korytarz przechodziły dyżurujące pielęgniarki w swoich niebieskich
uniformach albo zmęczeni lekarze w idealnie białych kitlach. Na jednym z
plastikowych, pastelowo - zielonych krzeseł koło sali operacyjnej siedział
zmartwiony mężczyzna, który co chwilę spoglądał niecierpliwie na zegarek. Wciąż
przed oczami miał jej uśmiechniętą twarz, do jego głowy wróciło jedno ze
wspomnień kiedy po nieudanej kolacji z Marią poszedł do kancelarii i jak zwykle
ona tam była.
Siedziała pisząc coś na laptopie ubrana w
czarne spodnie, żółty sweterek z granatowym krawatem który nadawał całości
elegancji.
- Pani mecenas nie ma co po nocach robić
? - zapytał stając w drzwiach jej gabinetu, następnie wszedł i podrzucając
kluczykami od auta stanął za jej plecami
- Czuj się jak u siebie w kancelarii -
odpowiedziała podenerwowana tym ze przeszkadza jej w pracy
Spojrzał na ekran jej laptopa i zaśmiał
się cicho
- Chłopczyk jakiś wybił sąsiadce okno,
czym ty się zajmujesz ? - mówiąc to oglądał jedno ze zdjęć dotyczące sprawy,
które po chwili mu zabrała, a resztę rzucił na jej biurko
- Będzie z tego sąd najwyższy na pewno -
obszedł jej fotel dookoła i stanął po drugiej stronie nachylając się tak ze
mógł poczuć delikatny zapach jej słodkich perfum
Zirytowana przerwała prace biorąc głęboki
oddech
- Twój gabinet jest tam - wskazała
nieznacznie ruchem głowy ciągle obserwując jego reakcje
Zdenerwowany zacisnął pięści w udawanym
geście i skierował się do swojej świątyni
- A jak tam twoje sprawy ? - zapytała gdy
tylko przekroczył granice dzielącą ich pracownie
- Dziękuję radzę sobie, wszytko mam pod
kontrolą i niczego nie odpuszczam ! - zirytowany tym pytaniem zaczął wymachiwać
rękami tak ze kluczyli które trzymał w dłoni wypadły mu z rąk
Rozbawiona pod denerwowaniem wspólnika
zaczęła sie cicho śmiać. Kiedy ten podnosił zgubę, a następnie uniósł ręce w geście pokoju przewracając przy tym
srebrną biurową lampkę usłyszał donośniejszy śmiech Przybysz
- Co cię tak bawi ?
- Po prostu, strasznie jesteś zabawny jak
się tak złościsz - odpowiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy
- A jak się nie złoszczę ? - zapytał
siadając w fotelu
- To trochę mniej
- Ehem .... - powiedział do siebie kiedy
ona wróciła do pisania
Spojrzała chwile na niego na co on zaczął
robić głupie miny
- Co !?
Prawniczka patrząc chwilę na Dębskiego
jako odpowiedz pokazała mu język na co mecenas
się tylko uśmiechnął. Lubił to, że kiedy zawsze miał jakiś problem w jej
towarzystwie mógł być sobą i nawet szybko zapominał o dręczących go kłopotach.
- Eeeeh dobra. Powiedz mi czemu ta sprawa
trafia do normalnego sądu kiedy ten chłopak jest nieletni ? - dopytywał wstając
z beżowego fotela
- Naprawdę to pytanie tak cię nurtuje ? -
spytała z udawaną ciekawością splatając ręce na piersi i opierając się
wygodniej o oparcie krzesła
- Doceń to proszę ze próbuje ci pomóc,
dobrze ? - szedł w kierunku jej biurka
potykając się o leżący na podłodze dywan, a prawniczka ponownie zaniosła się
śmiechem
- Doceniam - powiedziała dalej się
śmiejąc
Uwielbiał jej
śmiech - był on cudowną melodią dla jego uszu i gdy teraz pomyślał, że miałby
go już nigdy nie usłyszeć, nigdy nie zobaczyć jej roześmianej twarzy, nigdy
więcej nie posmakować ponownie jej malinowych ust, nawet nigdy juz nie
porozmawiać. Jego oczy pokryła szyba łez, a w głowie odbijało się echem słowo
"NIGDY". Wskazówki ściennego zegara leniwie posuwały się do przodu, a
czas oczekiwania dłużył się w nieskończoność. Nie mógł sobie darować, że
właściwie to przez niego jest w takim stanie i ze ostatnie słowa jakie
usłyszała z jego ust były pełne jadu i nienawiści. Przetarł zmęczoną twarz
dłońmi.
- Wolałbym żeby cię nie było...
Ile krzywdy
można wyrządzić osobie która tak wiele dla nas znaczy ? - pytał siebie w duchu
Nagle zza drzwi
sali operacyjnej wyszedł mężczyzna z siwymi włosami, a tuż za nim rudowłosa
kobieta. Prawnik automatycznie jakby dostał zastrzyk energii poderwał się z
krzesła i szybkim krokiem podszedł do lekarza.
- I co z nią
panie doktorze ?
- A przepraszam
kim pan jest dla pacjentki ? - zapytał zgodnie z wymogami przepisów
- Yyyy... jestem
jej - zatrzymał się tu na chwilę, właściwie to kim on był dla Agaty byłym
wspólnikiem ? Ex partnerem do łóżka ? Kolegą ? Za żadne z tych odpowiedzi nie
dostał by jednak informacji co dzieje się z prawniczką. - jej narzeczonym -
wybąkał w końcu
- Operacja była
dość trudna, podczas nastąpiło wstrzymanie akcji serca, teraz...
- Jak to
wstrzymanie akcji serca ?!- przerwał lekarzowi
- Czasem tak się
dzieje, teraz jej stan jest krytyczny
- Czy ona ... ?
- słowa utknęły mu w gardle
- Pierwsza doba
po operacji jest decydująca - odpowiedziała kobieta - przepraszam musimy iść,
Panu też to radzę. Teraz Pan tu nic nie pomoże jej, szczególnie w tym stanie
- Zostanę
jeszcze - upierał się przy swoim
Słońce wznosiło się wysoko na niebie, w
szpitalu zaczął się większy ruch, pacjenci przychodzili na badania, kontrole.
Rozpoczynał się kolejny normalny dzień ludzie szli do pracy, dzieci do szkół
lub przedszkoli. Normalna codzienność. Teraz zazwyczaj oboje powinni być już w
kancelarii, każdy w swojej.- smutno się uśmiechnął do siebie w duchu - Szykować
się do spraw w sądzie, pić ohydną kawę z sądowego automatu, taki powinien być i
ten dzień. Takiego scenariusza jego myśli nigdy nie napisały. Kto mógł to
przewidzieć ? Nikt. Jeszcze trzy lata temu nigdy nie powiedział by, że teraz
będzie pracować z Czerską, że Agata będzie dla niego kimś więcej niż
wspólniczką. Nigdy by też nie pomyślał, że będzie stać przed szklanymi drzwiami
sali pooperacyjnej i patrzeć na tak bliską mu osobę. Bronił się przed każdym
zranieniem nie chciał już więcej doświadczyć takiego bólu jaki wywołała u niego
śmierć matki.
Leżała taka
blada, drobna prawie niewidoczna w białej szpitalnej pościeli. Aż ciężko teraz
w niej zobaczyć tę roześmianą, inteligentną kobietę. Koło jej łóżka mieściły
się różnego rodzaju aparatury do których byłą przypięta. Widząc jaka jest teraz
krucha poczuł ogromny ból w sercu. Drżącą ręką odsunął przeźroczyste drzwi, z
ubraniem ochronnym na ramionach podszedł do łóżka prawniczki i usiadł na małym
taborecie stojącym obok. Chwycił delikatnie jej chłodną rękę i pogłaskał
kciukiem dłoń, westchnął głęboko.
- Agatka -
wyszeptał drżącym głosem patrząc na jej twarz smutnymi oczami.
Świetne czekam na więcej mam nadzieję że w wakacje znajdziesz czas żeby napisać kolejną część, życzę duużżoo wenyyyy
OdpowiedzUsuńczekam na kolejną część :D
OdpowiedzUsuńTwoja najlepsza część. Dzisiaj jestem naprawdę pod wrażeniem! :) drobne błędy, ale spoko, wypracujesz. Widać, że się przyłożyłaś i zaczynasz się ładnie wyrabiać, tak trzymaj! :*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnej części mam nadzieję że nie długo się pojawi :)
OdpowiedzUsuńJak można skończyć w takim momencie!
OdpowiedzUsuńTwoja najlepsza część. BRAWO! Czekam na ciąg dalszy :)
N.
Czekam z niecierpliwością na nexta :)
OdpowiedzUsuńTa czesc jest super mogla by byc troche dlusza czekam na kolejna czesc oby sie szybko pojawila i zycze weny
OdpowiedzUsuńKiedy będziw kolejna część ?:)
OdpowiedzUsuńWakacje, wyjazdy, realnie patrzac to koniec sierpnia... Bo raczej wczesniej nie dam rady. - anagosik
UsuńKiedy będzie kolejna część
Usuń