piątek, 20 czerwca 2014

Opowiadanie Two of us - PROLOG

Prolog 

Głowę rozsadzał szum rozbijających się o siebie myśli. Nie chciała ich słuchać, miała dość rozważania wszystkiego wciąż i na nowo od początku. Miała dość ostatnich miesięcy i wszystkiego co się w trakcie nich wydarzyło.
Zatrzasnęła drzwi i z przyjemnością zanurzyła się w otulająca ciemność wnętrza. Szukając po omacku haczyka, odwiesiła klucze i torebkę, która niezręcznie wylądowała na podłodze. Co z tego? Pomyślała rzucając obok niej płaszcz i potykając się o fałdy tkaniny sunęła dalej w głąb pomieszczenia. Niezdarnie siłowała się z upartym zamkiem spódnicy, próbując pozbyć się drażniącego odzienia. Zmęczona jego oporem opadła na kanapę przyciskając pulsującą skroń do szorstkiej tkaniny zagłówka.
Cisza... Wąskie smugi światła nachalnie wdzierające się przez szpary żaluzji przyciągały wzrok, przez chwile skupiając myśli wokół pomarańczowej poświaty sunącej podłoga w kierunku stolika. Cisza... Dzwoniąca w uszach cisza i zdjęcia, papiery, notatki, dokumenty, fakty ostatnich miesięcy zalegające na oświetlonym zdradziecką smugą światła, meblu. Szarpnęła ciało nerwowym impulsem i zrzucając po drodze dolne części garderoby, zniknęła za drzwiami łazienki.
Nerwowo przekręciła kurek z gorącą wodą i czując jak lepka para okleja jej skórę i zacieśnia pole widzenia, opadła na podłogę ukrywając się w mglistym szumie pomieszczenia. Przez krótką, błogą chwilę siedziała delektując się dźwiękiem wody, który zagłuszał myśli i koił rozdrażnione zmysły. Jednak nie trwało to długo i beznadziejna świadomość ostatnich wydarzeń dopadła ją na nowo.
Po co było to wszystkoKolejna wygrana sprawa? Triumfująca sprawiedliwość i zaspokojona empatia? Tylko dlaczego nie czuję się jak zwycięzca, najmniejszego uczucia radości, nawet minimalnego dreszczu... nic. Nic, poza uczuciem kolejnej porażki. Wyplątała się z zawilgotniałej bluzki i pozwalając by parzące krople wody płynęły po plecach weszła pod prysznic. Przeklęte uczucie. To ono pcha mnie w kierunku tych wszystkich idiotycznych wyborów i zawsze, kiedy wydaje mi się, że już wszystko sobie poukładałam, już się z tym uporałam, ono powraca ze zdwojoną siłą. Skąd to się bierze? Ta niezdolność do odpuszczania czegokolwiek i jednocześnie choćby rozważenia myśli, że mogłabym się mylić... Nie chciałam się mylić... Powoli kształtu zaczęła nabierać spychana w głąb świadomości gorzka prawda. Naiwnie chciałam żeby okazał się być tym człowiekiem, którego kiedyś kochałam. Bo przecież nie mogłam kochać przestępcy, nie mogłam dać się wykorzystać, nie mogłam stracić wszystkiego tak zwyczajnie, bez celu... tak naiwnie... a przegrałam kolejny raz, przegrałam z samą sobą. Ze złością trąciła kurek drastycznie zmieniając temperaturę wody i czując jak otrzeźwiająca tortura przywraca ją do życia, wyszła spod prysznica. Owinęła się ręcznikiem i z nadzieją, że za drzwiami ujrzy już tylko znajomą, bezpieczną pustkę pomieszczenia, nacisnęła klamkę.
Nie zniknęły. Triumfalnie leżały oświetlone pomarańczowym reflektorem nocnego światła. Nacisnęła włącznik przerywając to przedstawienie białą poświatą, równomiernie wypełniającą całe wnętrze. Z kuchennej szafki wygrzebała stary karton i przyklękając przy stoliku jednym ruchem zgarnęła dręczącą stertę papierów do jego wnętrza. Zamknęła wieko nawet nie spoglądając do środka i z satysfakcją wcisnęła pakunek w ciemny kąt przedpokoju. Rozejrzała się po mieszkaniu badając każdy element. Pusty stolik, kanapa, równo przysunięte krzesła, stojące na baczność książki. Podeszła do półki i wyciągnęła jedną. Przez chwilę przyglądając się pozostałym, dołożyła kolejną i jeszcze jedną płytę. Zbiory cisnęła w kąt przedpokoju w ślad za spoczywającymi na dnie kartonu aktami ostatniej sprawy. Wyraźnie uspokojona zamienia mokry ręcznik na luźną koszulkę i wyjmując z lodówki nie do końca jeszcze pustą butelkę wina, przelała jej zawartość do kieliszka.
Z przyjemnością zanurzyła usta w chłodnej cieczy i powoli przełykając alkohol, z mroźnym uczuciem rozpływającym się w ciele zapominała o ostatnich wydarzeniach, gdy wzrok padł na stojące na toaletce pudełko. Odstawiła kieliszek i chwytając w dłoń kasetkę wyrzuciła na zewnątrz całą jej zawartość. Błyskotki rozsypały się zdobiąc blat migotliwym blaskiem i wyróżniającą się matową fakturą niewielkiego pudełeczka. Niechętnie podniosła je i nieznacznie uchylając zajrzała do wnętrza. Pierścionek połyskiwał zaznaczając swoją obecność. Zatrzasnęła je natychmiast i zaciskając w dłoni przez chwilę rozważała sytuację, po czym wrzuciła palący przedmiot do kartonu z niechcianą przeszłością i szczelnie zamknęła go zaklejając szarą taśmą.
Wróciła do stołu i podciągając kolana pod brodę przysiadła na krześle. Chłód kieliszka na nowo przyjemnie rozchodził się po dłoni. Spojrzała na rozrzuconą na blacie biżuterię. Miniaturowe artefakty wspomnień. Prezent z okazji zaliczonej aplikacji, złoty łańcuszek pamiętał jeszcze pierwsza komunię a te kolczyki należały kiedyś do mamy. Z uśmiechem sięgnęła po pierścionek z pojedynczym kamykiem. Ten kupiła sobie sama w nagrodę po beznadziejnej ale wygranej sprawie. Pamiątki z podróży, trochę nic nie znaczących ale ładnych drobiazgów i wisiorek, który próbowała omijać wzrokiem... Czy on też był już wspomnieniem?

Niedziela jest dla starych i zmęczonych, niedziela jest dla małżeństw, niedziela jest dla szczęśliwie zakochanych. Samotni sami są sobie winni, a niedziela jest karą dla winnych. W tym rozległym dniu tyle jest miejsca na miłość, na odpoczynek, na radość, co na cierpienie, na celebrowanie cierpienia. Nigdy nie kochałam ciebie bardziej niż w niedzielę”.
A.K.

Kolejna zmiana pozycji i jeszcze jedno znużone uderzenie głowy o poduszkę. Czemu noce są tak długie? Szarpnięta nagłym ruchem kołdra, wylądowała na podłodze strącając po drodze rozłożony na stoliku kalendarz. June... to znaczy czerwiec widniało na górze zapełnionej drobnym pismem kartki. Ktokolwiek wymyślił czerwcowe noce musiał nigdy nie być samotnym. Gorące powietrze nawet teraz po zmroku wdzierało się do ciemnego pomieszczenia wypełniając wszystkie kąty swoim kleistym, zielonym zapachem. Na zewnątrz wszystko buchało rozgorączkowanym życiem. Drzewa wyciągały ku granatowej otchłani swoje zazielenione gałęzie a rozweselona młodzież lepkie dłonie pachnące alkoholem. Przez uchylone okno słychać było ich niewybredne okrzyki.
Alkohol, to jest to. Uniosła się z wygniecionej bezsennością pościeli i powędrowała do kuchni po szklankę zimnego od lodu whisky.
Za rozgrzaną okienna szybą, przy której przystanęła sącząc drinka, wibrowało letnie życie Warszawy: rozświetlone ulice, szum tramwajów i wesołe okrzyki młodzieży, dochodzące spod pobliskiego sklepu nocnego.
Szli rozbawioną gromadą szturchając się i wykrzykując niewybredne docinki. Nie świętowali niczyich urodzin, matury czy zdanych egzaminów. Był weekend, późny gorący czerwiec i kto mógł celebrował go z przyjaciółmi. W cieniu przystanku odłączyła się od grupy para nastolatków. Zamyślona nad szklanką alkoholu obserwatorka, spostrzegła jak chłopak usiłuje złapać dziewczynę, próbując wciągnąć ją głębiej w mrok zacieniającego zadaszenia. Broniła się niezdarnie ale najzwyczajniej ta zabawa sprawiała jej przyjemność, gdyż nawet tutaj, za okienną szybą dało się słyszeć jej dźwięczny śmiech. Przegrywający młodzieniec prawdopodobnie chciał już odpuścić, gdy nastolatka niespodziewanie poddała się wpadając w jego ramiona. Zapewne w chwile potem otrzymał namiętną nagrodę a jego dłonie swobodnie mogły wędrować po kwiecistej, letniej sukience. Jednak przedstawienie skończyło się przedwcześnie, urwane kurtyną przejeżdżającego tramwaju.
Dopiła ostatni, przyjemnie zimny łyk i przemierzyła wzrokiem przestrzeń pokoju. Rozświetlone ulicznym światłem kanciaste linie mebli, odznaczały się na tle ciemności. Wymięta kołdra niszczyła graficzny rysunek stolika pokrywając w nieładzie jego powierzchnie. Dzisiejszej nocy nie zmięła jej namiętność a bezsenna, spragniona samotność. Rozgrzane prześcieradło przynosiło niespokojne sny pełne wspomnień, które w chwilę po przebudzeniu pozostawiały po sobie poczucie winy i nie do końca zdefiniowany żal do samej siebie. Nie mogłam postąpić inaczej. Ale tym razem cena była bardziej dotkliwa...
Przysiadła na brzegu łóżka odstawiając szklankę na wolnym fragmencie blatu i ściągnęła kołdrę odsłaniając resztę powierzchni stolika. Śmiechy nocnych weselników rozdzierały nużącą, duszną ciszę. Wcisnęła twarz w fałdy kołdry w poszukiwaniu choćby częściowego ukojenia zmysłów. Tkanina pachniała słodko proszkiem do prania wymieszanym z perfumami. Ani śladu wyczekiwanego ostrego zapachu. Czego się spodziewała. Nie było go tutaj od tygodni. Meble i sprzęty powoli zapominały o jego istnieniu. Poduszki straciły zapach jego wody toaletowej a butelka po winie, które przyniósł ostatniego wieczora, zapewne odbijała teraz rozgwieżdżone niebo, zalegając gdzieś zupełnie zbędna. Tylko w pamięci wspomnienia wspólnych chwil były nadal nieznośnie jaskrawe nie pozwalając zasnąć w takie noce jak ta. Dręczyły ją ale też z żalem myślała, że kiedyś mogły by zniknąć. Nasycała się nimi i wtulała w nie, rozważając przegraną rzeczywistość.
Gdyby w tej chwili chciał jej teraz i tutaj, nie pytała by o nic, bo rozsądek z każdym dniem topniał niczym majowy śnieg. Wygłodniała tęskniła za jego zwyczajną obecnością. Za skradzionym pocałunkiem, potwierdzającym niewypowiedzianą myśl jak kropka na końcu zdania. Jak mogłam wtedy wątpić w te drobne objawy uczucia. Myślała. Teraz zamieniła by wszystkie puste noce na jeden wieczór z tamtą niepewnością w jego bliskości. Czy to możliwe, że zmarnowałam tamte chwile?

5 komentarzy:

  1. Pogubiłam się. To jest nowe opowiadanie Two of us, czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, Hej :) Nie będę już kontynuowała mojego poprzedniego opowiadania. Nie chcę pakować bohaterów w kolejne kłopoty, rozstania i powroty. Nie chcę też obdarzać ich ciążami i kawą przy codziennych śniadaniach. Jest wiele innych pięknych opowiadań o ich wspólnym życiu a we mnie nie ma już takich emocji, które pozwoliłyby na pociągnięcie historii dalej. To będzie nowe opowiadanie. W moim roboczym skrypcie nazwałam je sobie Czerwiec ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś pięknego... <3 Uwielbiam takie refleksyjne opowiadania! Opisy, przemyślenia Agaty - wszystko tak idealne *o*
    Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części <3

    D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda że nie będzie kontynuacji tamtego.....Tak bardzo je lubiłam....Szkoda bo trochę słodyczy nikomu nie zaszkodzi

    OdpowiedzUsuń