czwartek, 21 maja 2015

Opowiadanie anagosik cz.4

* Chciałam podziękować każdej osobie która czyta moje opowiadanie, jest mi bardzo miło jeżeli zostawiacie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza i za to tez serdecznie dziękuję. Mam nadzieje że nie zawiodę was tą częścią którą dedykuję dla wszystkich czytelników <3 - anagosik*
Nowy Ty nowa Ja cz.4
Przekroczyli próg salonu w którym z wieży rozbrzmiewała wesoła muzyka i usiedli przy ładnie zastawionym stole kiedy Dorota nakładała potrawę na talerze.
Pomiędzy nimi panowała niezręczna cisza, od czasu kiedy wszytko się posypało nie umieli już ze sobą normalnie rozmawiać. Dębski próbował nawiązać nić porozumienia z prawniczką jednak ona zawsze zaczynała wojnę.
Zerkali co chwilę w swoim kierunku posyłając sobie ukradkowe spojrzenia z ich oczu nie dało się nic wyczytać żadnych emocji jak by założyli żelazne maski. Agata czekająca na to jak jej przyjaciółka poda posiłek zaczęła bawić się widelcem obracając go w smukłych palcach.
- A wy co języków w buzi zapomnieliście ? - zapytała kąśliwie wychodząc z kuchni otwartej na przestrzenny salon w którym siedzieli jej przyjaciele.
Podała gościom dania stawiając przed nimi talerze z Lansanie
- Marek mógłbyś nalać wina ? - poprosiła rudowłosa
- Ja to zrobię bo zanim on się ruszy to będziemy czekać do kolejnej zimy - powiedziała Przybysz
Wzięła lezący na wyspie kuchennej korkociąg i zaczęła otwierać wino. Dębskiego bardzo zirytowała uwaga byłej wspólniczki, a po dzisiejszym dniu w którym nic mu się nie udawało miał zszargane nerwy.
- Tylko uważaj z tym winem bo tą koszule akurat lubię - powiedział złośliwie, nie miał siły na udawanie że wszytko jest ok. Nie miał ochoty już niczego naprawiać pomiędzy ich relacjami bo wiedział że brunetka i tak nie będzie tego chciała. Miał dość walczenia o jej ponowne zaufanie, o przyjaźń bo na razie nie było mowy mówić o czymś więcej. Chciał się zatopić w jej malinowych ustach dotknąć jej aksamitnego ciała. Kochał ją ale sam się do tego nie przyznawał. Od dnia kiedy ją zobaczył spodobała mu się, miała bardzo zgrabne ciało i te magnetyczne niebieskie oczy, jednak wiedział że to jest jedna z tych kobiet które uważają że są najważniejsze - wielka pani  z korporacji jeszcze ten jej narzeczony od razu wiedział że to jakiś dupek. Później gdy poznał ją bliżej zobaczył w niej człowieka, osobę która pod milionem warstw jest krucha, delikatna. Zaimponowała mu swoją siłą, determinacją była inna  niż wszystkie kobiety które spotkał, ale miała w sobie mnóstwo sprzeczności - wiedział że się bała.
Agata spojrzała przymrużonymi oczami w stronę Marka, prawnik by już nie żył gdyby wzrok Przybysz mógł zabijać. Dębski przypomniał jej początki ich znajomości - sprawa o prawa autorskie. Pamiętała ten wieczór kiedy oglądali komedie romantyczną na której on zasnął, a później akcja z winem które wylądowało na białej koszuli Dębskiego. Zrobiło jej się smutno, dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć ? - pytała siebie w duchu stawiając juz ostatni kieliszek napełniony różową cieczą.
Wszyscy zaczęli w ciszy jeść kolacje przygotowaną przez Gawron, jedynym dźwiękiem otaczający pomieszczenie była muzyka włączona wcześniej przez gospodynie tego domu. Dorota siedziała na białym drewnianym krześle przyglądając się całej sytuacji. Na razie nie interweniowała bo wiedziała że prawnicy lubią sobie podokuczać. Dziwiła się jak to jest kiedy 2 samotnych ludzi, których zawsze do siebie ciągnęło ( wiedziała to od początki kiedy ich zobaczyła razem) nie może być ze sobą przez swoją dumę i honor, uważała to za głupie.
Przybysz spojrzała na komodę swojej przyjaciółki na której stały zdjęcia jej rodziny. Jasiek najstarszy syn razem ze swoim młodszym bratem Filipem, uśmiechnięci zadowoleni, a w tle znajdował się ładny krajobraz stromych gór. Obok zdjęcia synów Doroty była ramka z fotografią Wojtka całującego rudowłosą. Gawron nie tylko mogła się pochwalić sukcesami zawodowymi - otworzyła w końcu własną kancelarie, ale i życiem prywatnym miała kochającego męża i trójkę wspaniałych dzieciaków. A ona ? No właśnie jej życie to praca, praca i tylko praca, czasem spotka się z Dorotą na jakieś babskie pogaduchy, w weekend jeździ do ojca i Zosi - jego drugiej żony do Bydgoszczy. Nawet Bartek miał ciekawsze życie spotykał się chyba z Justyną. Brakowało jej kogoś ... ten ktoś siedział tuż obok i jego życie było zaskakująco podobne do życia brunetki, tylko on nawet nie miał takiej osoby jaką był dla Agaty Andrzej, on był sam. Z bratem nie utrzymywał kontaktów, rodzice nie żyją nie miał także żony, narzeczonej a tym bardziej dzieci. Oboje tęskno spoglądali na siebie, ale są zbyt dumni by to pokazać.  Jej brakowało go przede wszystkim jako przyjaciela, niedawno stwierdziła to co wiedziała od dawna - nie nadaje się do związków. Jego myśli były takie same, że był by kiepskim partnerem - wielokrotnie sie o tym przekonał. Brakowało mu jej - całej, jej uśmiechu, humoru, dotyku jej ust, dotyku jej ciała. Ciekawe czy gdyby nie Hubert dalej byli by razem, trwali w tym związku bez zobowiązań związku który opierał się na sexie. Może lepiej że tak sie to skończyło ?
Dorota przerwała niezręczną ciszę                                                                                 
- Wiecie tak sobie myślałam że może...                                                    
- Dorota jeśli znowu masz ochotę mówić że byliśmy świetnym zespołem to daruj sobie - przerwał jej Dębski
- Ruda spojrzała na niego z pod byka - nie chodziło mi raczej o to że nadal byśmy mogli być przyjaciółmi, zachowywać sie jak przyjaciele - poprawiła się natychmiast
- Z nim ?! Dorota chyba nie wiesz co mówisz, taki typ jak on tylko bawi się ludźmi, to narcyz który ma w dupie innych - włączyła się Agata
Dorota spojrzała z zaskoczeniem na przyjaciółkę, nie mogła uwierzyć ze powiedziała te słowa. Marek przecież zawsze jej pomagał kiedy wpadała w kłopoty, ale i ją rozumiała że ma do niego żal, ze zawiódł ją w tym ważnym dla niej momencie.
- Lecz się na nogi co bo na głowę już za późno - odpowiedział na jej zaczepkę bo pomimo wszytko nie chciał się z nią kłócić, nie chciał wypowiedzieć kilka słów za dużo
- Powiedzonko z podstawówki poniżasz się Dębski
- I kto to mówi ? Myślisz że jak założysz tą maskę twardej pani mecenas to wszytko ci wolno i wszytko możesz mieć w gdzieś ?
- Marek ! - oburzyła się Dorota
- Nie zostaw, tacy jak on sie nigdy nie zmieniają, nie miał brać z kogo przykładu dlatego wyrósł na takiego dupka.
- Agata !
Zapadła ponownie tego wieczoru cisza, oboje myśleli nad tym co powiedzieli. Przybysz miała wyrzuty sumienia po tym co przed chwilą powiedziała. Jak zwykle za szybko mówi za wolno myśli. Nie miała prawa wciągać w ich sprawy jego nie żyjącego ojca mimo, że nie powiedziała tego wprost. Milczenie przerwał dzwoniący telefon Agaty. Prawniczka sięgnęła po białego smartfona by odebrać połączenie jednak przyjaciółka jej w tym przeszkodziła zabierając telefon.
- Odbierz to przecież klient oni są dla ciebie najważniejsi. Nasza matka Teresa w akcji - kpił
- Zamknij się! - odpowiedziała ostro w stronę prawnika
- A co boisz się usłyszeć trochę prawdy ? Nigdy nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa, jesteś przez cholerną egoistką. Używasz ludzi jak przedmiotów, nie obchodzą cię ich uczucia. - ostatnie zdanie mocno ja zabolało, a w oczach pojawiła się szklana szyba niewidzialnych jeszcze łez.
Z malutkiego pokoju zaczął dobiegać głośny płacz dziewczynki
- Zadowoleni jesteście ? - podniosła głos Dorota i szybkim krokiem udała się do pokoju córeczki. To dało im chwilę do namysłu.
- Odezwał się święty Mareczek, odsuwasz od siebie wszystkich ludzi dla których twoja osoba ma dla nich większe znacznie niż zeszłoroczny śnieg. Manipulujesz innymi by tylko osiągnąć to co ty chcesz bo tak jest wygodniej, w końcu po co się przemęczać ? - walczyła dalej pomimo że bardzo chciała się poddać " Tylko frajerzy poddają się bez walki ". Ona walczyła całe życie o pozycje w pracy, o to by być niezależną on nikogo. Wtedy wygrywała, odnosiła sukcesy a teraz ? Czy w tej walce można wygrać ? Raniąc siebie nawzajem ?
- Proszę, proszę minęłaś się z powołaniem, psycholog był by z ciebie I-DE-AL-NY - akcentował każdą sylabę. Głośno wstał od stołu i kierował się w stronę dużego okna.
- Daruj sobie co ?
Prawnik obrócił się w stronę brunetki która właśnie szła w jego kierunku                             
- Myślisz ze jesteś taki wspaniały ? - powiedziała z ironią podchodząc do niego tak że słyszeli swoje oddechy.  Że jesteś taki ważny ? Jesteś nikim, marną kopią człowieka. Zwykłym bufonem który manipuluje innymi  - powiedziała z wielkim bólem w sercu przez zęby, patrząc na jego tęczówki które miały teraz odcień szarości. Musiała kłamać mu prosto w oczy.
Wbiła mu nóż w plecy tym zdaniem, naprawdę miał dużo kompleksów. Nie czuł się najlepszy, w dzieciństwie zawsze musiał walczyć o uznanie ojca. Czuł sie zagubiony, nie wierzył w siebie do końca. W tej chwili puściły mu wszelkie hamulce.
 - Bez względu ile ktoś dla ciebie zrobi nie umiesz nawet podziękować bo to przecież jest dla ciebie jakaś ujma, że nie mogłaś sobie z czymś poradzić sama. Nigdy nie słuchasz innych i przez to lądujesz w takim gównie jakim np. jest Hubert - na własne zasrane życzenie !
-Jakim prawem w ogóle mnie oceniasz ? - warknęła, ile razy on będzie jej wyciągał to jak naiwnie się  zachowała w stosunku do Huberta ? Przecież się przyznała do błędu, wie jak było jej ciężko to zrobić, ale się przyznała. Pokazała że i ona nie jest człowiekiem nie omylnym. Przyznała mu racje czyli coś o co mu prawdopodobnie chodziło.
Zignorował jej pytanie i kontynuował swoją wypowiedz pełną jadu. 
- Wiesz żałuję dnia w którym cię poznałem, w którym zgodziłem się na propozycje Doroty od nośnie kancelarii. I  wolałbym żeby cie nie było w moim życiu - powiedział spokojnie tak jak by dokładnie przemyślał każde słowo, jednak jego głos nadal był podniesiony. Teraz łzy które pokryły jej oczy stały się widoczne, a ból psychiczny rozrywał jej serce na miliony drobnych kawałeczków. Sama się o to prosiła zaczynając ta "kłótnie". Nie sądziła ze może to powiedzieć, że nic dla niego nie znaczyła,  że chce o niej zapomnieć na zawsze. To zabolało ją najbardziej że dla niej pomimo wszytko był ważny, a chwil z nim spędzonych nie wymieniła by na inne. A on ? Bez ogródek powiedział jej teraz że żałuje każdej spędzonej z nią minuty.
- Totalnie was już pogięło ? - podniosła głos  Gawron wchodząc do pokoju z cicho płaczącą córeczką na rękach. Niemowlę odbierało wszystkie złe emocje od mamy i było niespokojne.
Agata spojrzała na niego wzrokiem pełnym żalu i smutku - był on jeszcze gorszy od tego kiedy opuszczał kancelarie.
Stała przez chwilę w bez ruchu nie mogąc uwierzyć w to co wypłynęło z jego ust. Pod wpływem impulsu wzięła lezący na stole biały telefon i chwyciła wiszącą na oparciu krzesła torbę którą wcześniej przyniosła z wieszaka. Spojrzała przepraszającym wzrokiem na przyjaciółkę i skierowała się w stronę wyjścia za plecami słysząc jego słowa.
- Uciekasz ? No tak przecież to ci wychodzi najlepiej chowanie głowy w piasek - podsumował
Po jej policzku spłynęła pojedyncza łza wzięła szybko swój szary płaszcz i z hukiem drzwi opuściła mieszkanie.
Zbiegała po schodach najszybciej jak się dało, a w jej niebotycznie wysokich szpilkach nie było to najprostsze zadanie. Cholernie zabolało ją to co powiedział jej były wspólnik. Stanęła koło swojego czerwonego samochodu który zaparkowała tuż obok bloku Gawron, a do jej oczu napłynęły ponownie łzy. Będąc w emocjonalnej rozsypce usilnie przeszukiwała torebkę w poszukiwaniu kluczyków do auta. Następnie otworzyła bagażnik i z jednej z reklamówek wyciągnęła białe trampki, które po chwili znajdowały się juz na jej stopach. Zamiast szpilek które towarzyszyły jej cały dzisiejszy dzień. Resztki zdrowego rozsądku podpowiadały jej ze w takim stanie nie powinna prowadzić bo po pierwsze piła alkohol, a po drugie była zbyt roztrzęsiona i przez swoją nieuwagę mogła by spowodować wypadek. Postanowiła się przejść. Bolało ją to, cholernie bolało tylko dla tego, że był dla niej ważny i że te słowa wypłynęły z jego ust. Nie przejmowała się tak opinią na jej temat od przechodniów kiedy krzywo na nią patrzyli czy od klientów, którzy nie byli zadowoleni z przebiegu rozprawy. Ale od niego ? Znał ją bardzo dobrze, chyba najlepiej. Ojcu nie wyjawiała wszystkiego by się nie martwił, Dorota miała swoją rodzinę - nie chciała sie narzucać, a on ? Nawet jak nic nie mówiła wiedział że coś jest nie tak. Wiec czy znając ją tak dobrze jako panią adwokat i tą po prostu Agatę mógł ją tak ocenić ? Czy naprawdę uważa że nie liczy się z innymi ? Uważa że wszystko ma gdzieś ? Bólu który wywołały te słowa nie można było porównywać z tym kiedy usłyszała od niego ze nie chce jej znać - był on jeszcze gorszy. Po jej policzkach spłynęły 2 duże gorzkie łzy.

Każdy ma swoją dobra i jak to można określić złą stronę, nic nie jest czarne i białe. Tych 2 ludzi raz było swoimi wrogami i działali na siebie jak płachta na byka ale i raz przyciągali się jak magnes. Ale czy to nie tak zbudowany jest świat na rzeczach innych, przeciwstawnych ? Byli jak słońce i księżyc, jak ogień i woda. Tak różni ale i tak podobni. Gdyby spojrzeć na tą parę z boku jak na dwoje obcych ludzi czy ktoś w ogóle by pomyślał że się znają, a co dopiero że są dla siebie całym światem ? Tylko o tym nie wiedzą. 

                                                                                                                                 
Siedział jak zahipnotyzowany, chciał jej dopiec. Przecież o to mu chodziło odbijali piłeczkę od siebie jak w jakiejś głupiej grze. Czy naprawdę nie chce jej znać ? Nawet przez moment nigdy tak nie pomyślał wiec czemu to powiedział ? Kłamał oczywiście, że kłamał dokładnie pamięta każdą chwilę spędzoną w jej obecności, i chce pamiętać. Złe emocje gromadzone z całego dnia wyładował na niej, na kobiecie dla której zaryzykowałby swoje życie. Zranił ją i to bardzo - widział to w jej smutnych oczach.  Nie chciał tego, próbował się powstrzymać, ale nie potrafił. Wiedział że przesadził, nie chciał być dłużny za jej słowa.
W między czasie Dorota uspokoiła swoją małą córeczkę i po raz kolejny tego wieczoru weszła do pokoju w którym siedział zamyślony Dębski.
- Zadowolony jesteś z siebie ? Pogięło cię totalnie ! - mówiła cicho by nie obudzić Zuzi jednak jej głos był ostry jak brzytwa
Prawnik wziął głośny oddech
- ok, trochę przegiąłem
- trochę ? - zakpiła z jego wypowiedzi - ty chyba siebie nie słyszałeś, wiem że ostatnio macie na pieńku i wszyscy zawaliliśmy sprawę ale to nie powód by ... - przerwała by wziąść głęboki oddech - nie poznaję cię Marek
- Sorry poniosło mnie
- To nie mnie powinieneś przepraszać - odpowiedziała szybko
Prawnik spojrzał Gawron prosto w oczy dając jej do zrozumienia że doskonale rozumie co ruda chce mu przekazać. Podniósł kieliszek i przechylając go wypił jego całą zawartość następnie wstał z drewnianego krzesła
- Chyba lepiej będzie jak już pójdę
Dorota miała dość już tego wieczora i postanowiła nie komentować dalej. Teraz żałowała swojej decyzji odnośnie kolacji z przyjaciółmi. Domyślała się że nie będzie im łatwo rozmawiać, ale żeby rozpocząć awanturę.
Zaczął wiać silny wiatr, a wtórowały mu łzy nieba - deszcz, rozpoczynający prawdziwą ulewę. Ulice oświetlało jedynie ciemne światło latarni. W taką pogodę wszyscy siedzieli poukrywani w domach, a ona ? Przemoczona do suchej nitki szła środkiem chodnika nie obchodziło ją to, że pada teraz nic nie było ważne. Musiała sobie to uporządkować, a spacer jej pomagał. Szła powoli nie oglądając się za siebie. Jej wzrok był skierowany na jej przemoczone, brudne buty jakby to one były najciekawszą rzeczą na świecie. Kierowała się do swojej kamienicy koło placu Zbawiciela, drogą którą jakby znała na pamięć, jakby w jej głowie pojawiała się mapa według której wskazówek podążała. Weszła na mokrą drogę nie rozglądając się na boki. W jej oczach ciągle pojawiały się nowe łzy które uniemożliwiały jej całkowitą ostrość widzenia. Znajdując się już na środku ulicy zauważyła pędzący w jej kierunku czarny samochód. Zabrakło jej czasu by uskoczyć na bok, by uniknąć konsekwencji swojego roztrzepania. Wszystko stało się tak szybko, nie trwało nawet minuty. Jeszcze przed chwilą po prostu przechodziła przez ulice i nagle silne uderzenie rozpędzonego pojazdu. Próby hamowania przez kierowcę były nadaremne, śliska nawierzchnia zrobiła swoje i czarne Audi uderzyło w nią z dużą mocą. Chwilę później już leżała na betonowej podłodze drogi.
Wszytko działo się jak w zwolnionym tempie wysiadający kierowca który powoli podbiega do jej już bezwładnego ciała. Zamknięcie ociężałych powiek przez prawniczkę, a przed jej oczami zapanowała ciemność.


17 komentarzy:

  1. O-JA-NIE-MO-GĘ! To jest póki co NAJLEPSZA część tego opowiadania. Kontynuuj je, bo póki co idziesz w dobrym kierunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam niecierpliwie na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne część :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne <3 ja chce więcej teraz, już ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne:) tylko proszę nie uśmiercaj Agaty:*!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne wspaniałe już nie mogę się doczekać kolejnej części

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe opo nie trzymaj nas długo w niepewności co się stanie z Agatą proszę szybko umieść kolejną część i nie uśmiercaj Agaty życzę dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy wiesz ale masz wielki talent, pisz, pisz już nie mogę się doczekać kolejnej części tym bardziej że zakończyłaś akcję w tak emocjonującym momencie

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejne części i błagam nie uśmiercaj Agaty

    OdpowiedzUsuń
  10. Wy się już wgl nie interesujecie tym blogiem :o dodajecie tylko raz miesiąc jakieś opo a tak to nic nawet żadnej opinii na temat serialu! :( opowiadanie jak zwykle cudowne *,*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne opowiadanie. Kiedy będzie kolejna część ? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 , ostatnio nie miałam za dużo czasu - szkoła, ale już pisze kolejną część :D - anagosik

      Usuń
    2. oki :) czekam z niecierpliwością :P

      Usuń
  12. Opowiadanie świetne umil nam niedzielę i wstaw kolejną część tak tu pusto brak nowych opa i jeszcze brak szans na kolejny sezon PA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błagam nie dobijaj że PA się skończyło :-(

      Usuń
  13. Opo wysłane :D - anagosik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To teraz czekamy następne 2tyg, aż dziewczyny zajrzą na skrzynkę...

      Usuń