Bez długich wstępów, przepraszam za długość, błędy i wszystko inne. Następna część będzie dużo ciekawsza i dłuższa - obiecuje. Pozwólcie, że najpierw uporam się z nauką, a później napisze dla was opowiadania. Kocham was wszystkich i mam nadzieje, że wybaczycie mi moje chwilowe braki czasu.
Przeszedłem przez próg jej mieszkania i spojrzałem na jej promienną twarz. Uwielbiałem jej uśmiech, zresztą kto by go nie uwielbiał.
Rozdział 2.
"Marek Dębski. Mecenas Marek Dębski"
- Mam nadzieję, że nie popsułem ci planów.. - powiedziałem i wyczekiwałem jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Ona tylko z uśmiechem na twarzy przecząco pokręciła głową - ..to dobrze i przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej, ale przejeżdżałem nieopodal i pomyślałem, że wpadnę.
- Nic się nie stało Marek.. - Agata się roześmiała i dodała na odchodnego -..tylko mam nadzieje, że przez odwiedziny nie będziesz miał problemów.
- Ewa i tak wraca dopiero wieczorem, pracuje teraz nad akcją charytatywną - powiedziałem.
- Rozumiem.. - uśmiechnęła się spuszczając głowę w dół. Utrudniła mi odczytanie emocji jakie jej towarzyszyły na twarzy.
- Jesteś może głodna? - zapytałem.
- A co masz gdzieś ukrytego chińczyka? - zapytała rozbawiona.
- Nie, ale jeżeli chcesz mogę w każdej chwili zamówić - zarażała mnie tryskającą energią, optymizmem i szczęściem. Nie przypominała tej Agaty, którą poznałem wcześniej. Stan błogosławiony odmienił jej życie, stała się zupełnie inną osobą, czy lepszą? Tego nie wiem. Nie jestem zbyt często obecny w jej życiu, a może jestem zbyt często, że tego nie potrafię ocenić.
Szła kilka kroków przede mną z niejakim Hubertem Sułeckim,który jest niezłym kawałem sukinsyna. Atrakcyjna pani mecenas, obracająca się w takim towarzystwie, to było absurdalne, ale to nie moja sprawa. Widocznie mogąca mieć każdego faceta, wybrała akurat jego, być może fascynują ją nieczysto grający mężczyźni. Gdyby, nie klientka nawet nie chciałbym zbliżać się do tej dwójki, ale musiałem. Musiałem zawalczyć o sprawiedliwy wyrok. Podszedłem do nich, kiedy stali przy samochodzie.
- Możemy porozmawiać? - zaakcentowałem dłonią z kim tak naprawdę chcę rozmawiać.
- Aaaaa...ale o czym panie..yyy? - zapytała zaskoczona.
- Marek Dębski. Mecenas Marek Dębski. - odpowiedziałem spoglądając na jej towarzysza surowo.
- To nie będzie konieczne, znajdzie się coś w lodówce, z czego można zrobić coś do jedzenia - ze wspomnień wyrwał mnie jej głos.
- W takim razie na co jeszcze czekamy, chyba nie chcesz by ojciec twojego dziecka umarł z głodu - powiedziałem rozbawiony. Czułem się w tym mieszkaniu jak u siebie, chyba jednak bywałem tutaj zbyt często, a może to po prostu ta atmosfera, która panowała między nami sprawiała, że czułem się jeszcze bardziej swobodnie. Spojrzałem na siedzącą przy blacie Agatę, która uważnie mi się przyglądała. Lubiłem dla niej gotować, sprawiało mi to frajdę i satysfakcję, że chociaż w jakiś sposób mogę sprawić, aby poczuła, że jestem z nią w tym wszystkim mimo, że żyjemy osobno.
- Spaghetti? - zapytałem.
- Dwa głosy na tak! - uśmiechnęła się. Przez cały czas podczas przygotowywania posiłku rozśmieszałem ją do łez, rzucając różnego rodzaju żarty. Rozmawialiśmy o głupotach i wciąż wybuchaliśmy śmiechem. Dopiero siedząc przy stole rozmowa stała się poważniejsza.
- Pyszne!- powiedziała oblizując usta i spoglądając na mnie - Naprawdę świetnie gotujesz. Chyba związek z Ewą służy ci co?
- Jest dobrze.. - uśmiechnąłem się do niej - ..układa się, nie ma na co narzekać.
- Cieszę się, że ci się układa. Planujesz jakieś poważniejsze kroki wykonać, czy jeszcze poczekasz z tym?
- Chcę z tym poczekać do twojego porodu, nie chcę nic planować w tym momencie.. - przerwałem i spojrzałem na nią - ..nie chciałbym się rozczarować.
- Myślisz, że dziecko może popsuć relacje między tobą i Ewą?
- Tak myślę.
- Marek skoro Ewa jest z tobą po wiadomości, że zostaniesz ojcem, to będzie wtedy kiedy dziecko będzie już z nami - przewróciła oczami.
- Tutaj nie chodzi o Ewę, bardziej chodzi o mnie.
- Chyba nie rozumiem..
- Odsunę się od Ewy w momencie, kiedy zbliżę się do dziecka i ... - nie byłem w stanie tego powiedzieć. Chyba strach wygrał. Bałem się jej reakcji i konsekwencji moich słów. Dlatego te sześcio literowe słowo nie ujrzało światła dziennego - .. zresztą my tak o mnie wciąż a nawet nie zapytałem jak wygląda sytuacja u ciebie. Masz kogoś? Wiesz chciałbym wiedzieć z kim będzie wychowywać się moja córka.
- Nikt na stałe jeszcze nie zagościł w moim sercu, ale często mogę liczyć na pomoc Piotra, Krzysztofa, a nawet Maćka, który dodatkowo jeszcze czuwa nad moją ciążą.
- A lekarzem prowadzącym ciąże nie jest przypadkiem Walczyk? - zapytałem zdziwiony.
- Oczywiście, że jest! Ale, kiedy są jakieś niepokojące sygnały od razu kontaktuje się z Maćkiem, który uspokaja mnie, lepiej wyjść na przewrażliwioną u przyjaciela niż u lekarza. Co on by sobie o mnie pomyślał..
- Zaraz, zaraz.. - analizowałem słowa, które wypowiedziała - ..niepokojące sygnały? Czy ja o czymś nie wiem?
- Spokojnie, to nic poważnego. Jeżeli coś by się działo, uwierz mi pierwszy byś się dowiedział.
- No ja myślę. Mimo, że nie jesteśmy razem chciałbym jednak wiedzieć o wszystkim.. - uniosłem na nią wzrok - ..nie odsuwaj mnie od tego, dobra?
- Obiecuję.. - ukryła zaczerwienione policzki pod ciemnymi kosmykami włosów, które opadły na jej twarz. Nieśmiało przygryzała wargi, tak jakby się zawstydziła. Spojrzałem jak nerwowo bawi się widelcem, impulsywnie położyłem na jej dłoni moją dłoń. Zadrżała, podobnie jak ona sama. Jej drobna dłoń zacisnęła się mocniej na sztućcu, po czym uniosła swoje błękitne spojrzenie wbijając je wprost we mnie. Uniosła kącik ust. Nie był to wymuszony uśmiech, wręcz przeciwnie, był to gest pełen uczucia, za którym tak bardzo tęskniłem.
- Napijesz się czegoś? - odwróciła wzrok i wyswobodziła swoją dłoń. Następnie oddaliła się od stołu i stanęła przy lodówce. Przez cały czas mój wzrok zawieszony był na niej. Nie umiałem, a może tak naprawdę nie chciałem przestać się na nią patrzyć. Gdy zwróciła się twarzą do mnie, zostałem przyłapany. Przymrużyła oczy i przechylając głowę zapytała - Coś nie tak?
- Wszystko okej, czemu pytasz?
- Bo się patrzysz.. - powiedziała oparta o blat.
- Od tego ma się oczy kochana - znowu to robię. Znowu mówię do niej w taki sposób w jaki nie powinienem. Nie umiem przestać tego robić, a może tak naprawdę nie chcę przestać. A co jeżeli mój rozum zaprzecza sercu i zamiast być przy niej dzień, i noc spędzam z nią tylko kilka godzin dziennie. A co jeśli.. nie stop. Muszę przestać się zadręczać tymi pytaniami, co by było gdyby. Tym razem to ja ją przyłapałem, ale jej spojrzenia były ukradkowe i nieśmiałe, tak jakbym otworzył niewidzialne wrota między nami, każdym słowem, które nie powinno paść w naszych czysto koleżeńskich relacjach i każdym gestem, który nie powinien nastąpić. Błądziłem, wciąż i wciąż między obowiązkiem, a pragnieniem. Był to labirynt bez wyjścia, z jednej strony była Agata, a z drugiej Ewa. Jakkolwiek bym nie wybrał, musiałbym jedną zranić.Wybór między nimi był naprawdę trudny. Niebieskooka brunetka mimo swoich zmian wciąż była zamknięta na uczucia i mimo, że wciąż staram się zachować dystans, przyciąga mnie do niej ze zdwojoną siłą. Natomiast relacje z rudą, mogę opisać chyba jako przywiązanie, czy ją kocham? Nie wiem. Jest mi z nią dobrze, znamy się bardzo długo i to chyba sprawia, że ciężko mi jest odejść od niej. Kolejnym problemem chyba jest to, że boję się odrzucenia ze strony Agaty. Chyba tego najbardziej się boję. Mimo, tego jakim mnie nazywają wiem, że stać mnie na uczucia, okazanie ciepła oraz zapewnienie bezpieczeństwa drugiej osobie.
- Nad czym tak myślisz? - zapytała.
- Tak sobie myślę tylko.. - przerwałem, ale w mojej głowie pojawiło się kolejne pytanie, które dość często pojawia się w mojej podświadomości. Tym razem jednak wydostało się poza obręb mojego mózgu na zewnątrz - ..Agata, co by było gdyby tego wszystkiego nie było? Myślisz, że byśmy się kiedykolwiek dogadali?
- Skąd takie pytanie? - spytała, unosząc brew.
- Po prostu.. - nabrałem powietrza w płuca - ..mam wrażenie, że gdyby nie twoja ciąża, do dzisiaj byśmy omijali się szerokim łukiem na korytarzach sądowych.
- Nie wiem, może.. - wzruszyła ramionami, po czym pewnie dodała - ..pewnie ty byś robił już krok naprzód w swojej relacji z Ewą.
- A ty co byś robiła?
- Nie miałabym czasu na uczucia, mężczyzn, ani zabawę w rodzinę. Pochłonięta byłabym pracą..- przerwała odchodząc wgłąb salonu. Podążałem za nią krok w krok - ..nie wiem, jakby to wyglądało.
- Pewnie nie chciałabyś nawet ze mną wtedy rozmawiać co? - zapytałem zalotnie.
- Być może by tak było.- usiadła na kanapie, a ja tuż obok niej.
- Mogę? - wskazałem dłonią na jej brzuch. Zgodziła się skinieniem głowy. Położyłem więc swoją dłonią na jej brzuchu, pod palcami wyczułem nerwowe kopnięcia.
- Już cichutko tatuś tutaj jest.. - powiedziałem wprost do jej brzucha. Kopnięcia słabły, a ja wciąż mówiłem - ..wytrzymaj jeszcze trochę.
Wyprostowałem się na kanapie i z dłonią wciąż znajdującą się na jej brzuchu, spojrzałem w jej lazurowe oczy, które w świetle przebijającego się przez okna słońca błyszczały jak diamenty.
- Jutro mam trochę luźniejszy dzień, może zabrałbym cię na jakiś spacer? - zapytałem całkowicie zahipnotyzowany jej spojrzeniem.
- Na jutro to ja już mam plany, innym razem co? - uśmiechnęła się perliście.
- No dobrze, a mogę chociaż wiedzieć co to za plany?
- Piotr poprosił mnie o pomoc.
- A rozumiem, jak Piotr cię poprosił, to nie wypada odmówić - zironizowałem.
- Ale po co ta nienawiść w głosie? - rzuciła mi pytające spojrzenie. Nie mogłem się przecież przyznać, że obecność prokuratora w tym mieszkaniu, przy Agacie i moim dziecku sprawia, że mam ochotę roztrzaskać o podłogę tę jego uśmiechniętą buźkę, za każdym razem kiedy mija mnie na korytarzu. Sama myśl o tym, że jego dłoń znajduje się na brzuchu Agaty i nie wiadomo ile tutaj przebywa, powoduje, że z każdą chwilą moja nienawiść do niego rośnie. Ale chyba nie powinienem się przejmować, a zwłaszcza aż tak przejmować. Przecież jestem emocjonalnie ustabilizowany w związku z Ewą, lada dzień na świat przyjdzie moja córeczka i nic więcej do szczęścia nie potrzebuje - przynajmniej tak mi się wydaje. Więc skoro mam wszystko, to skąd te wybuchy zazdrości o siedzącą tuż obok mnie brunetkę, która wyczekuje odpowiedzi, a ja błądzę w swoich rozmyśleniach stawiając moja odpowiedź pod ścianą. Zbyt długo wyczekiwałem z odpowiedzią, by teraz skłamać. Za dobrze mnie zna i wie, że im dłużej zwlekam z odpowiedzią, zazwyczaj wymyślam wymówkę.
- Nie lubię typka i tyle.
- Czyli tylko o to chodzi?
- Mhm. A o co mogłoby mi jeszcze chodzić? - spytałem, odwracając wzrok.
- Hmm, no nie wiem. O to, że jesteś zazdrosny? - zaśmiała się.
- Ja zazdrosny, to nie jest w moim stylu.
- Jasne! - powiedziała rozbawiona. Co jakiś czas w milczeniu posyłaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia, nie raz została przeze mnie na tym przyłapana i odwracała swój wzrok, a włosami zakrywała zaczerwienione policzki. Za oknami zaczynało się coraz bardziej ściemniać, spojrzałem kątem oka na Agatę, która zadrżała z zimna. Chwyciłem w dłonie leżący tuż przy mnie koc i okryłem ją. W milczeniu i pełnym skupieniu przyglądała się temu co robię, a może tak naprawdę przyglądała się mi. Jednak w jej spojrzeniu było coś czego nie byłem w stanie opisać.
- Nie możesz się już doczekać, prawda? - usiadłem ramie w ramie z Agatą.
- Trochę tak - jej głos zadrżał - ale z drugiej strony trochę się boję, że mogę sobie nie poradzić.
- Ty miałabyś sobie nie poradzić? - uśmiechnąłem się zalotnie, a w jej oczach zamigotały iskierki - Mecenas Przybysz, miałaby sobie nie poradzić?
- Marek, ja mówię poważnie, a co jeżeli okaże się, że będę straszną matką? - jej oczy przygasały z każdą chwilą i pojawiały się w nich łzy. Przymknęła na ułamek sekundy powieki uwalniając przy tym pojedyncze słone krople, które spłynęły po jej policzku, szyi mocząc przy tym materiał jej koszulki.
- Ej, ej nie płacz! - uniosłem drżącą dłoń ku jej policzkowi, opuszkiem palca otarłem jej mokre policzki i spoglądając w jej szkliste oczy powiedziałem - Będziesz kochającą i troskliwą matką, nie masz się czego bać, przecież jestem przy tobie.
- Teraz jesteś, ale nie będziesz przecież zawsze - jej widok mnie rozczulił, coś we mnie pękło. Nie umiałem zapanować nad tym co mogło się stać.
- Będę przy tobie, zawsze.. - zbliżyłem usta do jej ust. Przegrywałem tę walkę. Walkę, która już nigdy miała nie być rozgrywana. Im bliżej jej twarzy tym zapach jej perfum nasilał się z każdą sekundą. Ułamek sekundy, który decydował o wszystkim i nagle, tę cudowną chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Cholerny dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.. - powiedziałem zdenerwowany, chciałem jak najszybciej pozbyć się natrętnego gościa i dokończyć to co przerwane. Otworzyłem drzwi i zamarłem. Nie spodziewałem się akurat jego, o tej porze u jej drzwi. Miałem ochotę chwycić go za płaszcz i sprzedać kopa w dupę, tak aby zleciał ze schodów na sam dół.
- Jest Agata? - zapytał swoim irytującym głosem.
Pinky
- Napijesz się czegoś? - odwróciła wzrok i wyswobodziła swoją dłoń. Następnie oddaliła się od stołu i stanęła przy lodówce. Przez cały czas mój wzrok zawieszony był na niej. Nie umiałem, a może tak naprawdę nie chciałem przestać się na nią patrzyć. Gdy zwróciła się twarzą do mnie, zostałem przyłapany. Przymrużyła oczy i przechylając głowę zapytała - Coś nie tak?
- Wszystko okej, czemu pytasz?
- Bo się patrzysz.. - powiedziała oparta o blat.
- Od tego ma się oczy kochana - znowu to robię. Znowu mówię do niej w taki sposób w jaki nie powinienem. Nie umiem przestać tego robić, a może tak naprawdę nie chcę przestać. A co jeżeli mój rozum zaprzecza sercu i zamiast być przy niej dzień, i noc spędzam z nią tylko kilka godzin dziennie. A co jeśli.. nie stop. Muszę przestać się zadręczać tymi pytaniami, co by było gdyby. Tym razem to ja ją przyłapałem, ale jej spojrzenia były ukradkowe i nieśmiałe, tak jakbym otworzył niewidzialne wrota między nami, każdym słowem, które nie powinno paść w naszych czysto koleżeńskich relacjach i każdym gestem, który nie powinien nastąpić. Błądziłem, wciąż i wciąż między obowiązkiem, a pragnieniem. Był to labirynt bez wyjścia, z jednej strony była Agata, a z drugiej Ewa. Jakkolwiek bym nie wybrał, musiałbym jedną zranić.Wybór między nimi był naprawdę trudny. Niebieskooka brunetka mimo swoich zmian wciąż była zamknięta na uczucia i mimo, że wciąż staram się zachować dystans, przyciąga mnie do niej ze zdwojoną siłą. Natomiast relacje z rudą, mogę opisać chyba jako przywiązanie, czy ją kocham? Nie wiem. Jest mi z nią dobrze, znamy się bardzo długo i to chyba sprawia, że ciężko mi jest odejść od niej. Kolejnym problemem chyba jest to, że boję się odrzucenia ze strony Agaty. Chyba tego najbardziej się boję. Mimo, tego jakim mnie nazywają wiem, że stać mnie na uczucia, okazanie ciepła oraz zapewnienie bezpieczeństwa drugiej osobie.
- Nad czym tak myślisz? - zapytała.
- Tak sobie myślę tylko.. - przerwałem, ale w mojej głowie pojawiło się kolejne pytanie, które dość często pojawia się w mojej podświadomości. Tym razem jednak wydostało się poza obręb mojego mózgu na zewnątrz - ..Agata, co by było gdyby tego wszystkiego nie było? Myślisz, że byśmy się kiedykolwiek dogadali?
- Skąd takie pytanie? - spytała, unosząc brew.
- Po prostu.. - nabrałem powietrza w płuca - ..mam wrażenie, że gdyby nie twoja ciąża, do dzisiaj byśmy omijali się szerokim łukiem na korytarzach sądowych.
- Nie wiem, może.. - wzruszyła ramionami, po czym pewnie dodała - ..pewnie ty byś robił już krok naprzód w swojej relacji z Ewą.
- A ty co byś robiła?
- Nie miałabym czasu na uczucia, mężczyzn, ani zabawę w rodzinę. Pochłonięta byłabym pracą..- przerwała odchodząc wgłąb salonu. Podążałem za nią krok w krok - ..nie wiem, jakby to wyglądało.
- Pewnie nie chciałabyś nawet ze mną wtedy rozmawiać co? - zapytałem zalotnie.
- Być może by tak było.- usiadła na kanapie, a ja tuż obok niej.
- Mogę? - wskazałem dłonią na jej brzuch. Zgodziła się skinieniem głowy. Położyłem więc swoją dłonią na jej brzuchu, pod palcami wyczułem nerwowe kopnięcia.
- Już cichutko tatuś tutaj jest.. - powiedziałem wprost do jej brzucha. Kopnięcia słabły, a ja wciąż mówiłem - ..wytrzymaj jeszcze trochę.
Wyprostowałem się na kanapie i z dłonią wciąż znajdującą się na jej brzuchu, spojrzałem w jej lazurowe oczy, które w świetle przebijającego się przez okna słońca błyszczały jak diamenty.
- Jutro mam trochę luźniejszy dzień, może zabrałbym cię na jakiś spacer? - zapytałem całkowicie zahipnotyzowany jej spojrzeniem.
- Na jutro to ja już mam plany, innym razem co? - uśmiechnęła się perliście.
- No dobrze, a mogę chociaż wiedzieć co to za plany?
- Piotr poprosił mnie o pomoc.
- A rozumiem, jak Piotr cię poprosił, to nie wypada odmówić - zironizowałem.
- Ale po co ta nienawiść w głosie? - rzuciła mi pytające spojrzenie. Nie mogłem się przecież przyznać, że obecność prokuratora w tym mieszkaniu, przy Agacie i moim dziecku sprawia, że mam ochotę roztrzaskać o podłogę tę jego uśmiechniętą buźkę, za każdym razem kiedy mija mnie na korytarzu. Sama myśl o tym, że jego dłoń znajduje się na brzuchu Agaty i nie wiadomo ile tutaj przebywa, powoduje, że z każdą chwilą moja nienawiść do niego rośnie. Ale chyba nie powinienem się przejmować, a zwłaszcza aż tak przejmować. Przecież jestem emocjonalnie ustabilizowany w związku z Ewą, lada dzień na świat przyjdzie moja córeczka i nic więcej do szczęścia nie potrzebuje - przynajmniej tak mi się wydaje. Więc skoro mam wszystko, to skąd te wybuchy zazdrości o siedzącą tuż obok mnie brunetkę, która wyczekuje odpowiedzi, a ja błądzę w swoich rozmyśleniach stawiając moja odpowiedź pod ścianą. Zbyt długo wyczekiwałem z odpowiedzią, by teraz skłamać. Za dobrze mnie zna i wie, że im dłużej zwlekam z odpowiedzią, zazwyczaj wymyślam wymówkę.
- Nie lubię typka i tyle.
- Czyli tylko o to chodzi?
- Mhm. A o co mogłoby mi jeszcze chodzić? - spytałem, odwracając wzrok.
- Hmm, no nie wiem. O to, że jesteś zazdrosny? - zaśmiała się.
- Ja zazdrosny, to nie jest w moim stylu.
- Jasne! - powiedziała rozbawiona. Co jakiś czas w milczeniu posyłaliśmy sobie ukradkowe spojrzenia, nie raz została przeze mnie na tym przyłapana i odwracała swój wzrok, a włosami zakrywała zaczerwienione policzki. Za oknami zaczynało się coraz bardziej ściemniać, spojrzałem kątem oka na Agatę, która zadrżała z zimna. Chwyciłem w dłonie leżący tuż przy mnie koc i okryłem ją. W milczeniu i pełnym skupieniu przyglądała się temu co robię, a może tak naprawdę przyglądała się mi. Jednak w jej spojrzeniu było coś czego nie byłem w stanie opisać.
- Nie możesz się już doczekać, prawda? - usiadłem ramie w ramie z Agatą.
- Trochę tak - jej głos zadrżał - ale z drugiej strony trochę się boję, że mogę sobie nie poradzić.
- Ty miałabyś sobie nie poradzić? - uśmiechnąłem się zalotnie, a w jej oczach zamigotały iskierki - Mecenas Przybysz, miałaby sobie nie poradzić?
- Marek, ja mówię poważnie, a co jeżeli okaże się, że będę straszną matką? - jej oczy przygasały z każdą chwilą i pojawiały się w nich łzy. Przymknęła na ułamek sekundy powieki uwalniając przy tym pojedyncze słone krople, które spłynęły po jej policzku, szyi mocząc przy tym materiał jej koszulki.
- Ej, ej nie płacz! - uniosłem drżącą dłoń ku jej policzkowi, opuszkiem palca otarłem jej mokre policzki i spoglądając w jej szkliste oczy powiedziałem - Będziesz kochającą i troskliwą matką, nie masz się czego bać, przecież jestem przy tobie.
- Teraz jesteś, ale nie będziesz przecież zawsze - jej widok mnie rozczulił, coś we mnie pękło. Nie umiałem zapanować nad tym co mogło się stać.
- Będę przy tobie, zawsze.. - zbliżyłem usta do jej ust. Przegrywałem tę walkę. Walkę, która już nigdy miała nie być rozgrywana. Im bliżej jej twarzy tym zapach jej perfum nasilał się z każdą sekundą. Ułamek sekundy, który decydował o wszystkim i nagle, tę cudowną chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Cholerny dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę.. - powiedziałem zdenerwowany, chciałem jak najszybciej pozbyć się natrętnego gościa i dokończyć to co przerwane. Otworzyłem drzwi i zamarłem. Nie spodziewałem się akurat jego, o tej porze u jej drzwi. Miałem ochotę chwycić go za płaszcz i sprzedać kopa w dupę, tak aby zleciał ze schodów na sam dół.
- Jest Agata? - zapytał swoim irytującym głosem.
Pinky
Jako, że nie mogę się wbić na streemo, to skomentuje tutaj.
OdpowiedzUsuńPinky nie wiem jak Ty to robisz, ale robisz! Każdym opowiadaniem mnie czarujesz. Słowami, historią, opisami... wszystkim. Czytając to opo, miałam przed oczami takiego troskliwego Marka. Powiem Ci, że to w jaki sposób opisałaś, zadziałało na moją wyobraźnię w 100 procentach. Wszystko było takie... Ehhh... idealne. No może poza Ewą i Piotrem, ale to jest Twój pomysł na opo, wiec kupuje go.
Czekam niecierpliwie na kolejne części <3
Duśka
To jest genialne ❤️
OdpowiedzUsuńKiedy cedek? :D
OdpowiedzUsuńJakoś tutaj pustką wieje...
OdpowiedzUsuńDziewczyny poprostu muszą sprawdzić pocztę, bo jeden rozdział napewno się znajdzie, czeka od czw ;)
UsuńAvren
Czemu tu tak pusto :o :(((
OdpowiedzUsuńPUUUUSTKI!!:(
OdpowiedzUsuńKiedy kolejne opowiadania ?
OdpowiedzUsuńWiem, że nie chciałyście nikogo do pomocy, ale szczerze mówiąc chyba by się wam przydała. Z tego co widzę, niektóre prace czekają już miesiąc. Rozumiem, że możecie nie mieć czasu, dlatego może należałoby pomyśleć jednak o kimś, kto będzie w stanie sprawdzać skrzynkę trochę częściej niż raz w miesiącu. Zwłaszcza, że niedługo PA się skończy i jedyna możliwością utrzymywania go dalej będzie pisanie opowiadań.
OdpowiedzUsuńPomyślałam zupełnie o tym samym. Na pewno znajdzie się jakaś rzetelna osoba, która znajdzie trochę więcej czasu. Zaglądam tu prawie codziennie z nadzieją na nowości, a tu klops :/
UsuńNo przydało by się ... bo jak teraz jeszcze streemo nie działa to juz wg kapa :/ A fajnie by było sobie coś poczytać
UsuńTo jest już po prostu żenada, że od prawie miesiąca nikt się nie zajmuje tym blogiem. Wchodzę codziennie, ale już zaczynam mieć dość tej pustki. Rozumiem, że dziewczyny mogą nie mieć czasu, ale kiedy się zakłada bloga, to trzeba wiedzieć , że jest to jakieś zobowiązanie i nie można tego olewac, szczególnie, że dużo osób czeka
OdpowiedzUsuńNo już naprawdę dużo czasu minęło od opowiadania wiele osób czeka na dalsze części lub inne opo wchodzi tu codziennie z nadzieja ze coś się pojawi a tu od prawie miesiąca pustki już zaczynam tracić nadzieje ze będą jakieś opowiadania a szkoda bo naprawdę wiele osób tu wchodzi i czyta to oczywiście rozumiemy ze może być brak czasu ale przez tyle ? To już lekka przesada .
OdpowiedzUsuńCzy ktoś tu wogóle wrzuca coś przez brak nowych opowiadań przeczytałam już prawie wszystkie z 2013 i 2014
OdpowiedzUsuńPuuuustki!!! Wrzućcie coś nowego
OdpowiedzUsuńPUK PUK!!!
OdpowiedzUsuń