wtorek, 30 kwietnia 2013

Dziecko cz. III

Marek z Agatą spędzili kolejną noc wspolnie. Pierwszy obudził sie Marek, Agata była w niego wtulona, nie chciał wychodzić, ale musiał. Ogarnął się i zostawił Agacie kartkę i klucze po czym wyszedł zrobić testy DNA. Po godzinie obudziła się Agata, wzięła prysznic, owinięta ręcznikiem poszła do kuchni gdzie znalazla klucze i kartkę.
" Musiałem wyjść, spotkamy się w kancelarii. Kocham Cie Marek "
Agata spowrotem zlozyla kartke i sie usmiechnęła. Przepełniało ja szczęście, ale nie byli oficjalnie parą.

***

Weszła rozpromieniona do kancelarii. Przy biurku nie było Bartka, kancelaria otwarta a nikogo nie słychać. Weszła do swojego gabinetu, przeglądała papiery rozwodowe jej klientki. Marek przyszedł do kancelarii, chodził lekko zestresowany. Wszedł do swojego gabinetu, zostawił rzeczy i przeniosl sie do gabinetu Agaty.
- wyspałaś się? - przywitał ją tym jego maślanym spojrzeniem
- jasne - rzuciła mu uwodzicielskie spojrzenie - oddaje klucze, a właśnie jak tam testy ?
- czekam na telefon - mowil spięty Dębski
- Marek nie denerwuj się tak - Agata podeszła do siedzącego Marka i złapała go za ramię
- Jak mam się nie denerwować? Ostatnie trzy tygodnie zblizyly mnie z tym młodym, chciałbym być już ojcem.. - Agata zamarla nie wiedziała co ma mu powiedzieć. Marek spojrzał na nią po czym wstał - nie myślałaś kiedyś o dziecku o rodzinie ?
- Nie myślałam o tym jeszcze .. - przerwał im telefon Dębskiego. Po krotkiej rozmowie Marek otrzymał.informacje ze sa wyniki testow. Wyszedl z kancelarii i udal sie dowiedziec prawy. Agata siedziała jeszcze chwile i zastanawiala sie o tym co powiedział jej Dębski, czy on jej proponuje załozenie rodziny , czy bylo to zwykle pytanie bez zadnych.podtekstow. Minęła gdzieś godzina Marek wrocil do kancelarii zdołowany.
- Nie jestem jego ojcem. Chodź miałem nadzieje że wreszcie zostane ojcem.. - wszedł do swojego gabinetu i przygotowywal sie do sprawy z urzędu. Pielęgniarka położnictwa oskarżona o morderstwo trzymiesięcznego Stasia. Dębski ruszył od razu do szpitala w którym pracowała pielęgniarka.

***
Widział pełno dzieci, sądził że to jakiś znak ze pora mieć własne dziecko. Marek zbierał dowodu uniewinnające jego klientke. Spędził na przyglądaniu się maluchą dobrą godzinę, aż jedna z pielęgniarek podeszła do niego.
- Które pana ? - zapytała się roześmiana pielęgniarka
- Niestety , żadne - spojrzał na dzieci - jestem adwokatem pani Piekarczyk
- A tak tak .. słyszałam o tej sprawie, została oskarżona o zabójstwo Stasia. Szkoda mi tej dziewczyny, była naprawde oddan tej pracy, ale pech chciał że poddczas jej dużuru zmarł ten chłopczyk.
- Wie pani coś więcej w tej sprawie? - uważnie jej słuchał
- Ordynator Kozdra to ojciec zmarłego Stasia, kiedy jego żona urodziła wcześniaka okazało się że ma problemy z sercem. Jednak ordynator nie wyraził zgody na operacje, kilka razy przychodziła taka chwila ze nawet ja zaczynałam bac sie o swoja prace. Dwa razy by mi umarł, ale udwało mi się go uratować.
- Mowiliście o tym ordynatorowi?
- Owszem, ale on twierdził że nie potrafimy się zająć Stasiem. Zapewnę ordynator nie podał w akcie zgonu ze dziecko zmarło na serce a nie o podanie zbyt dużej ilości lekow.
- Zezna to pani w sądzie ?
- niestety nie chce stracic tej pracy ale niech pan poszuka doltora Janowicza, on pomoze panu zdobyc dowod. - Marek zaczął szukać doktorka, i tak jak pielegniarka mowila pomogl zdobyc mu dowod.

***

Siedział już w swoim fotelu przy biurku , z sądu wrociła Agata. Marek usłyszywszy czyjeś kroki wyszedł i ujrzał Agatę.
- Dobrze że jesteś - uśmiechnął się, po czym wciagnal ja do swojego gabinetu - chce zaadoptować dziecko...
Agata była w szoku po tym co usłszała.
- Ty masz jakomś obsesje ? Marek opanuj się...
- Chcę być ojcem.. nic więcej na razie nie potrzebuje.
- Zastanowiłeś się nad swoją decyzją?
- Tak - przyglądał się jej
- Widze nie do konca - wyśmiała jego pomysł - działasz impulsywnie..
- To że ty nie chcesz mieć dzieci nie znaczy ze pozbawisz mnie tej ojcowskiej milosci.. postanowiłem..
- Nie powiedziałam nigdy że nie chce mieć dzieci - podniosla glos - powiedziałam ze nie zastanawialam sie nad tym. Zresztą rob sobie co chcesz to twoje życie. Żebyś nie żałował niektorych decyzji poraz kolejny. Koniec tematu. - wrocila do swojego gabinetu. Rozumiala że zalezy mu na dziecku , ale wiedziala ze przesadza.

***
Cisza ogarnęła jej pokoj , od ich kłotni nawet nie odezwał się słowem. Wybrała do niego numer.
- Marek , przeszedł Ci już twoj plan adopcji ?
- Nadal chce zaadoptowac - mowil powaznie
- Zachowujesz sie lekkomyslnie, to nie jest zabawka ona potrzebuje milosci, opieki i CZASU ktorego nie masz - mowila zdenerwowana - jestes piepszonym egoistą. Ty chesz i bum musi być. Nie Marek tak to nie działa , ludzie nie będą ustawiać się w kolejce do wszechwiedząceco ,najmądrzejszego i najważniejszego Mareczka - złośc z niej buzowała - żegnam
Rozłączyła się.

Koniec cz. 3 zakonczyłam na kłótni i troche kłótnia sie jeszcze pociągnie, ale w 4 części bedzie.coś naprawdę zaskakującego i niewybaczalnego. Mam nadzieje że podoba wam się owe opowiadanie. W przyszlosci pisac bede krocej lecz częściej ! :) czekam na wasze komentarze :) za błedy jakiekolwiek przepraszam :-(

Paulina.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Informacyjka

Postanowiłam dziś w nocy zabrać się za pisanie trzecich części " dziecko " i  siodmego opowiadania. Powiem wam tylko tyle że mam tak MEGA pomysł na kontynuacje tych opowiadań , oczywiście po mnie można się spodziewać haotycznego zamieszania w tych opowiadaniach ale .. zakonczenie jakie przyniesie wam jeden z opowiadan zaskoczy was wszystkich ! Biorę się do pisania opowiadań , bo nie wiadomo jak to będzie z wolnym podczas matur czy dam radę dodawać opowiadania.

Dziękuje za motywacje ! <3

Paulina całuje i ściska ;*

Dziękujemy!

Dziękujemy za ponad 1700 wyświetleń w ciagu kilku dni, za 41 komentarzy i za każde miłe słowo od was ! Mamy nadzieje że przez cały czas będą nasze statystyki się powiększać i że coraz więcej będzie wielbicieli naszych opowiadań, liczymy też o coraz więcej komentarzy ! Dziękujemy !!

JESTEŚCIE KOCHANI !! <3

Paula i Doma :)

Dziecko cz. II

Agata osłupiała wyznaniem nastoletniego chłopca. W pewnym momencie pomyślala ze to żart.
- To jakiś żart ? - Dębski stał i wpatrywał sie w Filipa z poważną miną - Nie bawią mnie takie szczeniackie żarty.
- Nie żartuje - spojrzał na Agatę - ale widzę że ty masz już nową rodzine. Nie ważne. - Filip miał juz wyjsc kiedy Marek zdenerwował sie jeszcze bardziej.
- Skoro powiedziało siemę " a " trzeba powiedzieć " b " . Kto Cie przysłał?
- Nikt, matka nie wie że tu jestem.
- To może powinienem do niej zadzwonic i powiedziec zeby pilnowała swojego syna ktory chodzi i piepszy głupoty - zdenerwował sie i poszedl do swojego gabinetu, Filip podszedł do Agaty.
- Wierzy mi pani ? - spojrzał na nią
- Nie można bez dowodow kogos posadzac - Agata włożyła ręce dk kieszenii - jesteś pewny ze Marek to twoj ojciec?
- Wszystkie dowody swiadcza o tym - wyjął zdjecie - proszę wziąć , a tu pani numer telefonu jesli moj ojciec bedzie chcial ze mna porozmawiac - wręczył jej kawałek kartki na ktorej był numer, i wyszedł. Agata spojrzała na zdjęcie Marka i kobiety z lat szkolnych, odwrociła je i widniał napis " ten który zostawił ze wszystkim mnie samą ". Agata była zmieszana, czuła ze zawiodła sie na nim, a wyobrażała sobie że bedą już szczęśliwi. Wystarczyła chwila by Agata poraz kolejny rozczarowała sie facetem. Weszła do jego gabinetu, Marek siedział w fotelu ze spuszczona głową.
- Marek ? - powiedziała Agata
- przepraszam ale nie mam ochoty na rozmowy - Agata rzuciła mu na biurko zdjecie
- co to jest ? Skąd to masz ? - spojrzał na zdjecie
- porozmawiaj z nim, to może być twoj syn..
- TO NIE JEST MOJ SYN - krzyknął
- zastanow sie jeszcze raz i z nim porozmawiaj. - wyszła z jego gabinetu, Marek spoglądał na zdjęcie. Postanowił spotkac sie z Filipem raz jeszcze.

***

Po czternastej spotkali sie w kawiarnii.
- Masz jeszcze jakiś dowod oprocz pomowien i tego zdjecia?
- Matka prosiła mnie abym nie starał sie Ciebie odszukać - spuscił glowe - wyrzuciła wszystkie dowody.
- Wyrzuciła wszystkie dowody... - mowil smiejac sie
- wiem ze to dziwnie brzmi ale taka prawda.
- dobra dobra - Marek ujżał w nim swoje mlodziencze podobienstwo działam spontanicznie i impulsywnie. - masz gdzie mieszkac na czas pobytu w Warszawie?
- miałem mieszkac z kumplem w kawalerce ale zrobil mnie w konia i wracam wieczorem do Katowic.
- mieszkasz w Katowicach?
- tak razem z rodzicami matki..
- dobrze mozesz zamieszkac ze mną poki nie spotkam sie z twoja matka i tego nie wyjasnimy sobie.
- ehmm.. no dobrze - wyszli z kancelarii i zabrali rzeczy Filipa od jego kolegi i zawiezli do mieszkania Marka.

***

Po trzech tygodniach spędzania czasu z " synem " Marek całkowicie zapomniał o Agacie, wiekszosc czasu spedzał z Filipem poza kancelarią. W kancelarii panowała bardzo spokojna atmosfera. Do kancelarii wszedł Maciej.
- Cześć Agatko - pocałował ją czule Maciej - cześć Dorota.
- hej Maciej - Agata odwzajemniła jego pocałunek.
- miło Cie widziec - dodała Dorota, usmiechnela sie - napijesz sie moze kawy?
- nie nie przyszedłem na przywitac sie z Agatą i .. - wyciagnal podłozne pudełeczko - prosze mały prezent bezokazyjnie - usmiechnal sie
- dziekuje Maciej - otworzyła pudełko - to jest naprawde piękne ! Naprawde nie musiałeś - pocałowała go, Maciej wyszedł.
- Jesteś szczęśliwa ? - zapytała Dorota
- Ta decyzja była jedną z wielu ktorej nie żałowałam i nie żałuje. Jesteśmy już dwa tygodnie razem i z kazdym dniem mnie zaskakuje.
- nie widuje ostatnio Marka w kancelarii - spojrzala na pusty gabinet Marka
- zajmuje sie swoim dzieckiem - napila sie kawy
- DZIECKIEM ? - mowila zaskoczona - on ma dziecko ?
- Wpadka z przeszłosci - spogladala na laptop. Dorota nie mogla uwierzyc wlasnym usza.
- Jest pewny ze to jego syn ? - zapytala Dorota
- Twierdził że jest podobny, bo on w jego wieku działał tak spontanicznie i impulsywnie jak on - Dorota widziała że Agata nie chce rozmawiac na Jego temat.
- Lece Agatko, mąż szykuje kolacje dla mnie - zasmiala sie po czym wyszła. Agata wrociła wspomnieniami do rozmowy z Markiem.

***
Siedziała na kanapie i przegladała internet. Rozbrzmiało pukanie do drzwii. Spojrzala przez wizjer, był to Marek. Otworzyła drzwi.
- Agata ! - objął ją szczęsliwy - Filip jest moim synem , ma taki sam charakter i w mlodosci był tak spontaniczy i impulsywny jak ja.
- wiec sądzisz ze po charakterze poznasz czy to twoj syn czy nie ? - wysmiala jego opinie
- Agata nie rozumiem czegos - przerwał - najpierw mowisz zebym z nim porozmawial a teraz nie wierzysz mi ?
- Nie powiedziałam zebys od razu uwierzyl mu ze to twoj syn , zreszta jest takie cos jak testy DNA moglbys wykonac dla pewnosci.. bo najpierw twierdzisz ze to nie jest twoj syn a teraz bum i stal sie twoim synem - zasmiala sie zlosliwie - zastanow sie.
- Wiesz co Agata.. zazdroscisz mi tego ze mam chodz kawalek wlasnej rodziny ktorej ty nie masz.. - wyszedl trzaskajac drzwiami. Agata rozczarowana jego zachowaniem i tym jak ja potraktowal postanowila zakonczyc jakiekolwiek relacje miedzy nimi.

***
Marek wraz z Filipem czekali na przyjazd Darii na dworcu. Pociag przyjechał na peron.
- czesc mamo - przytulił ją - czekalismy tak dlugo na Ciebie
Daria zmierzała szybkim krokiem ku Dębskiemu.
- czesc Marek, dziekuje ze przez te trzy tygodnie zajełes sie naszym synem - uscisneła jego dłon, pojechali do kawiarnii na kawe , Filip poszedł do kina z nowo poznanymi znajomymi.
- czemu nie powiedziałaś mi że mamy syna ? - zapytał Dębski
- nie chciałam .. byłeś młody zaczynałeś robic kariere prawniczą.. nie chcialam Ci tego zniszczyc..
- Daria.. - wtedy Marek ujrzał za oknem idącą Agate z Mackiem. Była szczęśliwa , promieniała szczesciem przytulali sie i calowali jak para nastolatkow. I przypomnial sobie slowa Agaty " testy DNA " - musze zrobic testy DNA.. dla pewnosci.
- Sugerujesz ze nie wiem z kim bylam w ciazy - wstała - nie wyrazam zgody na zrobienie testow. - wyszla z kawiarni i udala sie do motelu.

***
Marek wrocil do kancelarii chcial przeprosic i porozmawiac z Agatą lecz jej noe zastał.
- Kogo moje oczęta widzą - zasmiala sie Dorota - myslalam ze nigdy juz nie wrocisz..
- Potrzebuje twojej pomocy - spojrzal na nia - chce zebys pomogala mi zdobyc zgode na zrobienie testow DNA.
Dorota zgodziła sie w sprawach rodzinnych miala doswiadczenie. Nagle do kancelarii weszła Agata , przeszła obojętnie obok Marka.
- Bartek odwołaj ostatniego klienta, muszs wyjsc dzis szybciej
- Czyzby randka z Mackiem - zasmiala sie Dorota, Agata przytaknela glową. Marek momentalnie posmutniał.

***

Wieczorem Agata dotarla do restauracjii. Maciek teraz on byl dla niej najwazniejszy.
- Witam piekną pania - usmiechnąl sie Maciej. Zamowili danie szefa kuchni. Maciej pod koniec kolacji postanowil zaryzykowac wszystko.
- Agata , wiem ze jestesmy dopiero drugi tydzien razem , ale kiedys bylismy dluzej postanowilem nie czekac - wyciagnal pudeleczko - wyjdź za mnie.
Agata byla zaskoczona, siedziala chwile po czym odpowiedziala
- Tak - Maciej wsunal jej piersionek na palca - jest sliczny.

***
Marek pracował wspolnie z Dorotą wyrazenie zgody na zrobienie testow DNA. Dobiegl krzyk Bartka zza drzwi. Zdezorientowana Dorota i Marek wyszli z gabinetu. Bartek gratulowal Agacie.
- Cos mnie ominelo ? - Dorota spojrzala na Agate i Bartka.
- Agata zaręczyła się z Maćkiem - powiedział Bartek , Dorota rozradowana nowinami pogratulowala przyjaciolce. Marek wyszedl trzaskajac drzwiami. Spojrzeli sie na drzwi.
- a tego co ugryzlo ? - spojrzala sie na nich Dorota.

***

Relacje Marek i Agata z kazdym dniem byly coraz gorsze. Potrzebowal jej wsparcia ale ona byla zajeta swoim narzeczonym, kiedy jednak dowiedzial sie od Doroty ze Maciej wyjeżdża na kilka dni. Postanowil to wykorzystac i naprawic relacje miedzy nimi. Stal pod jej drzwiami zapukał , drzwi otworzyla Agata, otwierajac mowila
- Zapomniales kluczy.. a to ty.. czego chcesz?
- mozemy pogadac ? To tylko chwila .. - mowil skruszony
- wejdz masz dwie minuty..
- Agata chcę Cie przeprosic , mialas racje.. - przerwala mu Agata
- Teraz mam racje ? No szybko sie obudziles - zasmiala sie zlosliwie
- prosze nie przerywaj mi, jutro wykonuje testy DNA, dzieki pomocy Doroty udalo mi sie zdobyc zgode. Naprawde zaluje ze to wszystko tak sie potoczylo..
- to wszystko? - spojrzala oschle na niego - jak tak to mozesz juz isc..
- nie chce jeszcze poprosic Cie o to abyś nie wychodziła za Macka
- to nie jest twoja sprawa
- Agata !! - podszedl do niej i pocalowal ją, Agata odepchnela go i walnela liscia, on jednak sie nie poddał i znow ja pocalowal, na jego policzku poczul lzy Agaty.. - prosze Cie nie wychodz za niego.. będe czekał tak długo aż wreszcie podejmiesz decyzje.. KOCHAM CiE! - dal nacisk na te slowa.
- Marek, prosze nie utrudniaj mi tego.. wyj.. - przełknęła slinę - wyjdź proszę
- Agata zastanow sie nad tym co Ci powiedziałem. KOCHAM CIĘ. Zrozumiałem to zbyt pozno, ale chcę Cie odzyskac - zlozył kolejny pocałunek na jej ustach i wyszedl. Agata stała jeszcze chwilę w pokoju po czym wybiegła za nim i rzuciła mu sie na szyje i pocałowała go. Marek objął ją i weszli na górę i spędzili razem noc. Rankiem Agata nie żałowała tego że wybiegła za Markiem, chciala zakonczyc jak najszybciej zwiazek z Mackiem. Wiedziała wreszcie co Marek do niej czuje. Kochała go bardziej niż Macka.

***

Po kilku dniach wrocił Maciej. Wyczuł że coś jest nie tak.
- Agata stalo sie cos? - stal z niewzruszona mina
- Maciej - sciagnela pierscionek - to koniec, nie chce byc nie fer wobec Ciebie. Kocham Marka.
Maciek nic nie mowiac spakowal swoje rzeczy , zabral pierscionek i wyszedl. Agata udala sie do mieszkania Marka oznajmic mu o zerwaniu zaręczyn. Marek stanął w drzwiach, Agata pokazala mu dlon bez pierscionka.
- Marek zerwałam zaręczyny.. - mowila wchodzac do srodka - nie potrafie byc z kims kochając kogos innego - pocalowała go - Kocham Cie - przytuliła sie do do niego.

Konczę drugą czesc. Takie troche haotyczne ale.. musialam ich jakos pogodzic. Moze z wspolnie spedzonej nocy cos wyniknie ? ;]

Paulina.

Ósme cz.3 ;))



-O nic. – odparła.
-Agata, może dorosła nie jestem, ale takiego kitu mi nie wciśniesz. Więc?
-O nic. – trwała przy swoim.
-Przecież widzę.
-Maja… - chciała coś powiedziec, ale dziewczyna jej przerwała.
-Podoba Ci się. – to nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
-Wcale mi się nie podoba. – spuściła głowę, nie potrafiła patrzyc jej w oczy. Podeszła do okna.
-Błagam nie opowiadaj bzdur, wiesz, że mi możesz powiedziec wszystko.
-Wiem.
-Więc?
-Dobra, koniec tematu. – powiedziała szybko.
-Nie, Agata. To nie koniec tematu. Ja wam dostarczyłam informacji o Bitnerze, teraz ty odpowiesz mi na jedno pytanie. – drążyła. – Że Marek Ci się podoba to już wiem.
-Wcale mi się… - nie dokończyła.
-Nie przerywaj mi! Jedno pytanie, dobra? – nie odpuszczała.
-No, dobra. – poddała się.
-Czy się całowaliście?
Zapadła cisza. Agata milczała, a Maja patrzyła na nią oczekując odpowiedzi, choc już ją znała.
-Agata? – naciskała.
-Tak, dwa razy. – wyszeptała.
Na twarzy nastolatki pojawił się uśmiech, ale po chwili znowu miała smutną minę.
-To dlaczego…? – chciała zapytac.
-Bo to się wszystko jest skomplikowane.
-A może tak Ci się tylko wydaję, może tak jest prościej. – mówiła.
-Nie, Maja. To po prostu jest skomplikowane. – czuła napływające jej do oczu łzy. – Nie możemy porozmawiac o czym innym?
-Możemy. – powiedziała z uśmiechem, ale już nie tym samym co przed chwilą. Ten był pełen zastanowienia, a także błąkających się myśli…

***

Weszły do kancelarii, przy biurku siedział – jak co dzień – Bartek, a Marek rozmawiał z nim o jakiejś sprawie. Maja wzięła płaszcz Agaty i powiesiła na wieszaku razem ze swoim.
-Agata, są do Ciebie listy.
-Dzięki, Bartek. Odczytam później.
-Ale jest też jeden z prokuratury.
Nastolatka pisnęła i wszyscy zwrócili głowy w jej stronę.
-Ty coś wiesz. – odparła Agata.
-Powiem tyle, jeśli to jest to o czym myślę, to masz kłopoty i to duże. – powiedziała i ruszyła szybkim krokiem w stronę gabinetu Przybysz.
Marek i Agata poszli za nią, gdy weszli siedziała na fotelu i zastanawiała się na czymś.
-Co jest w tym liście?! – zapytała podniesionym głosem.
-Otwórz, to się przekonasz. – odrzekła tajemniczo, ale z wahaniem w głosie.
-Maja! – krzyknęła.
-Bo wrócimy do sprawy z wczoraj. – tu popatrzyła na Marka, a on zrobił zaskoczoną minę.
-No, dobra. – otworzyła kopertę.
Na górze widniał napis Prokuratura Okręgowa. U dołu było napisane:
Pozew o pozbawienie prawa do wykonywania zawodu – Agata Przybysz. Następnie była pieczątka, a pod nią podpis prokuratora – ku zdziwieniu Agaty – Iwony Czerskiej.
Marek patrzył na to z przerażeniem, a Agata z zaskoczeniem.
-Jak tu przyszłam wczoraj, to Bitner był na was wściekły o pozew na niego. Oto jego zemsta.
-Ale przecież, jeśli zeznam, że jest powiązany z Marczakiem, to nie przyjmą tego.
-Nie jestem tego taka pewna, on ma jeszcze kilka asów w rękawie. - mówiła - Niedługo się przekonasz. – powiedziała zagadkowo.

CDN.

Dziś miałam jakąś taką wenę ;)) Mam nadzieję, że się podoba ;)) Czekamy na komentarze ;))

Domcia

Ósme cz.2 ;)



-Wszystko idzie zgodnie z planem, przegrali sprawę… - słychac było donośny, lecz cichy głos z urządzenia. – teraz postaram się przejąc ich kancelarię, a na koniec zrobię to co chciałeś… Swoją drogą, ta Przybysz to twarda baba. Nic jej nie rusza… Nieźle Cię urządziła, przyjacielu… - mówił coraz ciszej. – Muszę mieć na nią jakiegoś haka. – dodał.
Agata i Marek mieli przerażone miny, a Maja tylko patrzyła w szybę, jakby po raz kolejny analizowała to nagranie. Dźwięk szedł dalej, ale nagle przerwał go głośny świst. Jakby ktoś zrozumiał, że to podsłuch…
-S-s-skąd to masz? – wyszeptała Agata coraz bardziej przerażona.
-Zdobyłam. – odparła zagadkowym tonem.
-O co chodziło z tym „a na koniec zrobię co chciałeś.”? – pytał Marek.
Coraz bardziej martwił się o Agatę, nie umknęło to uwadze Mai.
-Nie chcecie wiedziec… Uwierzcie mi. – odpowiedziała.
Dobrze wiedziała co miał zamiar zrobic Bitner, miała jeszcze jedno nagranie z drugiej „pluskwy”. Wiedziała, że prędzej czy później zauważy podsłuch, więc podstawiła dwa. Mecenasi stali zaskoczeni, w głowach szalały im najgorsze myśli. Dziewczyna to zauważyła i postanowiła rozwiac te przeczucia…
-Jedno mogę wam powiedziec. – odparła. – Wiem o czym myślicie, ale tego nie powiem. Uprzedzam tylko, że nie o to chodzi.
Widac było, że ich strach powoli znikał, ale wciąż stali zaskoczeni.
-Dobra, Agata. Chodź idziemy na ten obiad. – i pociągnęła ją za rękę.

***

Siedziały w restauracji i jadły obiad. Maja zerkała ukradkiem na Agatę, ale ona była pogrążona w swoich myślach.
-Agata, czy coś jest między tobą a Markiem? – to pytanie wyrwało ją z zamyślenia.
-Nie, dlaczego tak myślisz? – odparła oburzona.
-A ty widziałaś jak on na ciebie patrzy? – zapytała.
-Jak?
-Nie powiesz mi chyba, że tego nie widzisz. – mówiła. - Przecież on się w tobie buja. Nie trzeba być geniuszem żeby to zauważyc.
-Dobra, skończ już. – burknęła.
-Ale wrócimy do tego, obiecuję. Nie odpuszczę tak łatwo. – odrzekła.

***

Po wyjściu z restauracji, Agata udała się do sądu, a Maja ruszyła w stronę rynku. Szła tak ulicami, gdy nagle z jakiegoś budynku wyszedł Bitner.
-Co robiłaś w tej kancelarii? – pytał.
-A co pan taki zdenerwowany? – mówiła spokojnym głosem.
-To ty mi podłożyłaś ten podsłuch?! – krzyknął.
-Ja nic nie wiem o żadnym podsłuchu. – trwała przy swoim.
-I oby to była prawda, nie chcesz chyba żeby coś niemiłego się stało? – tu urwał.
-Nie boję się pana gróźb. – skomentowała. – więc proszę się nie trudzic… - i odeszła, zostawiając Bitnera z zaskoczoną miną.
-Muszę się dowiedziec kim ona jest. – myślał.

***

Mecenas Przybysz siedziała na kanapie w domu i co chwila patrzyła na dokumenty sądowe. Wtem usłyszała dzwonek. Podeszła, spojrzała przez wizjer i otworzyła drzwi szybkim ruchem.
-Gdzie byłaś? Martwiłam się. – mówiła.
-A spacerowałam i tu, i tam. – uśmiechnęła się.
-Chcesz coś do picia, do jedzenia? Sok, kanapki? – pytała.
-Wystarczy sok.
Agata nalała szklankę soku i podała Mai. Następnie usiadła na kanapie i znowu zaczęła przeglądac dokumenty.
-O nie, nie. – Maja położyła rękę na dokumentach. – Ja nigdy nie odpuszczam. – uśmiechnęła się.
-Do czego zmierzasz? – wstała i nalała sobie kieliszek wina.
-Wytłumacz mi o co chodzi z Markiem…

CDN.

Dzięki, dzięki, dzięki, że w ogóle czytacie ;)) Myślę, że opowiadanie się podoba ;)) Czekamy na komentarze ;))

Domcia

Siodme cz.2

Marek wszedł zaraz po Agacie do środka. Dorota zauważyła wyraźną poprawe w całej sytuacji, nie bylo już napiętego napięcia między Agatą i Markiem. Siedzieli jeszcze z półtorej godziny, wypili kolejną butelke wina.
- Muszę iść rano mam rozprawę - powiedziała wstająca Agata
- Wezwać Ci taksowkę? - zapytała Dorota
- Sama zadzwonie - zaśmiała się, i udała się do kuchni z salonu dobiegały rozbawione głosy Doroty , Wojtka i Dębskiego. Zaraz po telefonie wrociła do salonu pożegnała się i udała się w kierunku drzwi, nagle wstał Marek
- Również będe się żegnał - uśmiechnął się po czym ubrał się. Agata spojrzała na Dębskiego.
- Może zabierzesz się ze mną ? Po co bedziesz czekał na drugą taksowkę ? - zaproponowala mu Agata
- Skorzystam z propozycji - Agata i Marek wyszli przed dom i czekali na taksowkę. Panowała miedzy nimi niezręczna cisza.
- Wiec do mnie czy do Ciebie - probował rozluźnic atmosfere.
- Marek nie staraj sie byc zabawny, nie mam nastroju do żartow - spoglądała w niebo, w oczach zbierały sie jej łzy - Marek?
- Tak Agata ? - spojrzał na nią i ujrzał jej zaszklone od łez oczy - co się stało ?
- Marek.. boję się - Agata zalała sie łzami, pierwszy raz przy Marku co go zaskoczyło a z drugiej strony zmartwiło
- Nie masz się czego bać - przytulił ją - jestem przy Tobie i nikt ani nic Tego nie zmieni.
- Naprawdę Ci dziękuje - spojrzała mu w oczy jak zwykle spojrzał na nią tymi maślanymi oczami , czuła mętlik w głowie. Z jednej strony tak cudownie jest jej przy Marku, a z drugiej boi się że ją zrani. Taksowka podjechała, wsiedli do samochodu, Agata oparła głowe na ramieniu Marka i zasnęła. Marek szukał kluczy w jej torebce lecz nie mogl ich znaleźć. Spojrzał na spiącą na Jego ramieniu Agatę. Taksowka zawiozła ich pod dom Marka. Wziął ją na ręce i zaniosl do swojego mieszkania, zapadła w twardy sen. Ulozyl ja w swoim łózku a sam zasnął na kanapie.
***
Nad ranem Dębski krzątał sie po kuchni przygotowywując śniadanie. Agata obudziła się ze zdziwieniem, to nie byl jej pokoj , jej łozko i jej ściany. Wstała i udała się do kuchni z ktorej dobiegały odglosy Marka.
- ała .. - probowal zatamowac lekko rozcięty palec, Agata przyglądala się Dębskiemu po czym sie zaśmiała - widzę poprawę humoru od wczorajszego dnia
- Co ja tu robię? - podeszła do niego - I gdzie masz jakieś plastry?
- Zasnęłas w taksowce, szukalem kluczy u ciebie w torebce ale nie moglem znalezc, spokojnie spałem na kanapie jesli o to Ci chodzi - sięgnął plastry - poradzę sobie - uśmiechnął sie , jednak Agata zabrała mu plaster i przykleila na rane.
- Mogę wziąć szybki prysznic ? - spojrzała na Marka - mam za dwie godziny rozprawe
- Jasne - wyjął z szafki koszule i dał jej - masz coś swiezego.
Agata brała szybki prysznic a w tym czasie Marek przygotowywał poranna kawę. Po kilku minutach Agata wyszła w koszuli Marka.
- Mogłem dać mniejszą - uśmiechnął sie - bym miał wiecej do oglądania.
- Daruj sobie - rzucila mu urocze spojrzenie
- Wiec smacznego zyczę - zjedli sniadanie, Agata wrocila do swojego mieszkania przebrala sie po czym szybko ruszyla do sądu.
***
W kancelarii ciszę i spokoj zaklocilo gwaltowne wejscie Bitnera. Wszedł energicznie do gabinetu Agaty.
- OSTRZEGAŁEM - podniosl glos - masz ostatnią szanse, żeby odwołać zarzuty w prokuraturze, inaczej niedługo ktoś może ktoś ucierpieć. - Agata zamarła , serce przyśpieszyło jej, z kazdą chwilą martwiła sie o najblizszych.
- Nie wycofam , postępowanie jest w toku. - mowila drżacym glosem, Bitner spojrzał na nią - wiec niech uwaza pani na swoich przyjaciol nie wiadomo co bedzie czekac na nich za rogiem. Radze zrezygnowac z toczenia wojny ze mną - wtedy do kancelarii wszedl Marek uslyszal krzyki z gabinetu Agaty
- Niech sie pan z tąd WYNOSI - bylo slychac nacisk na slowie, spojrzala na smiejacego sie Bitnera
- Popelnia pani bład , ale skoro praca jest wazniejsza od bezpieczenstwa przyjaciol .. - mowil szyderczo, Marek nie wierzyl wlasnym uszą, wszedł do gabinetu
- Jest pan tu nieproszonym gosciem, prosze opuscic tę kancelarie inaczej bede musial wezwac policje - mowil surowo Dębski.
- Własnie wychodziłem - rzucił spojrzenie na Agate - ostatnia szansa zeby odwrocic los.
Marek podszedl do Agaty i objął ją. Agata czula sie przy nim bezpiecznie , wiedziala tez ze słyszał groźby Bitnera inaczej by niezareagowal. Nie chciała nic mowic, mogłaby spedzic reszte dnia przytulona do niego.
- Agata, w tej sytuacji nie mam innego wyjscia, musisz sie do mnie wprowadzic, albo ja do Ciebie - spojrzał na nią - przynajmniej na czas wyroku pozwu przeciwko Bitnerowi. Nie pozwolę Ci być samej, musimy teraz trzymac sie razem.
- A co z Dorotą? Powiemy jej? - Agata mowila prawie szeptem
- Powinnismy, ale ona ma trojke dzieci nie wiadomo jak zareaguje..
- Moze powinnismy wyslac ja na urlop niech gdzies wyjedzie - wtulila sie w niego czuła bicie jego serca, czuła że ON jej nie zawiedzie i nie zrani. Uświadomiła sobie w tej całej sytuacją że jest to mężczyzna jej zycia, tylko czy on czuje to samo.? W głowie Agaty pojawiało sie mnostwo pytan i zagadek.
- Dziękuje .. dziękuje że jesteś - jego maślane spojrzenie przyprawialo ja o ciarki, zblizyla swoje usta do jego i zlozyła pocałunek - to jest moje podziękowanie
- Agata, zawsze będe przy Tobie bo zalezy mi na Tobie - odwzajemnił jej pocałunek
- ... mi na Tobie też zależy - Marek w pewnym momencie osłupiał spodziewal sie raczej kolejnej klotni, albo ucieczki Agaty. Po jego głowie chodziło pytanie czy zależy jej na nim jako przyjacielu czy kims wiecej, on pragnął jej każdego dnia. Nigdy by sobie nie wybaczyl gdyby cos by sie jej stało. Chciałby wyznac jej co do niej czuje lecz boi sie odrzucenia, ona oddczuwa ten sam strach boi sie odrzucenia i rozczarowania. Oboje jeszcze nie są gotowi by otwarcie wyznac co do siebie czują.
Koniec części 2.
Jeśli chcecie czesc 3 po proszę o motywacje pomyslami, co moze ukazac sie w trzeciej części. Dziś
29.04 zaraz po szkole powinnam zaczac pisac ciąg dalszy do opowiadania pt. " Dziecko". Bardzo prosimy o wyrazanie opinii na temat opowiadan :) Będziemy wdzięczne za kazdy komentarz :)
Dziękuje że jesteście z nami ! Za kazdy miły komentarz dziękuje :) Wasze wypowiedzi motywują i uskrzydlają do dalszej pracy. JESTEŚCIE KOCHANI ! <3
Paulina.

niedziela, 28 kwietnia 2013

Dziecko

Zastanawiam się nad wielkim opowiadaniem ktore bedzie podzielone na kilka części. W mojej głowie szykuje się coś naprawdę dużego.

Agata zaczęła rozumieć wreszcie że może polegać na Dębskim, kiedy potrzebuje pomocy on zawsze jej pomoże. Stanęła przy oknie i przyglądala się wschodzącemu słońcu. Przypominała sobie o ich ostatnich kłótniach, jak go traktuje a on mimo to nadal jest przy niej. Nagle zamysloną Agatę do rzeczywistosci przywrocił telefon.
- hej Agatko - mowiła Dorota - dzis mnie nie będzie, Wojtek jest chory a opiekunka wyjechała z chłopakiem, dacie sobie radę z Markiem ?
- Jasne Dorota wykuruj Wojtka i wracaj jak najszybciej - uśmiechnęła się
- Postaram sie wrocic jak najszybciej - rozłączyła sie. Agata zbierała się do wyjścia kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
- Marek ? Co ty tu robisz ? - stała w drzwiach
- postanowiłem zaprosić Cię na śniadanie - uśmiechnął się - mogę wejść ?
- jasne jasne - wpuscila go do środka - poczekaj chwilę
- jasne że poczekam - Agata rzarzuciła marynarkę na siebie spieła włosy w haotycznego koka
- jestem gotowa możemy isc - usmiechnela sie i wzieła kluczyki od samochodu i od domu
- po co Ci te kluczyki , jedziesz ze mną - uśmiechnął się i zabrał jej kluczyki
- daj spokoj i oddaj mi kluczyki - podskoczyła zeby sięgnąć kluczyki jednak nie sięgneła ręka Marka była zbyt dluga a on za wysoki. Marek jedna ręką złapał ją w tali, stali wpatrzeni w siebie chwilę aż wreszcie Marek przerwał to i pocałował ją czule , Agata odwzajemniła jego pocałunek po czym z trudnoscią oderwała się od jego ust. - to idziemy - rzuciła mu promienny usmiech.
- jasne - wyszli z mieszkania i wsiedli do samochodu. Udali sie do małej kawiarnii niedaleko kancelarii.

***

Minęła już dwunasta , Marek przebywał od godziny w sądzie. Agata przez cały czas żyła porannym pocałunkiem, chciała wybrać numer do Doroty  i wszystko jej opowiedziec. Czuła wreszcie że ma kogoś przy sobie, kto jej nie oszuka. Do jej gabinetu wszedł Bartek.
- Muszę wyjść - powiedział stojacy w drzwiach Bartek
- Jasne idź - machnęła ręką. Po kilku minutach do kancelarii wrocił Dębski. Podszedł do Agaty i pocałował ją w czoło. Agata rozpromieniła. Zaraz po Marku do kancelarii wszedł nastoletni chłopak.
- Witam, czy dobrze trafiłem? Czy tu pracuje mecenas Dębski? - zapytał chłopak
- Tak, to ja o co chodzi? - zapytał Dębski obejmujący Agatę.
- Jestem Filip - wziął głęboki wdech - jestem twoim synem ..

***
CDN.

Paulina.

Kolejna informacyjka :)

To tak na wszelki wypadek jakby ktoś był nieogarnięty ;)) NIE MOŻNA KOPIOWAC HISTORII ! WSZYSTKIE PRAWA DO OPOWIADAŃ SĄ ZASTRZEŻONE !

Domcia
Paulina.

No to chyba teraz ósme ;))

Napisałam kiedyś to opowiadanie, jest takie nieprawdobodobne, że aż strach. Trochę je przerobiłam, będzie miec kilka rozdziałów ;)) Nie wiem czy się wam spodoba, ale życzę miłego czytania ;))




Było południe, gdy drzwi kancelarii otworzyły się i – ku zdziwieniu Bartka - weszła nimi nastoletnia dziewczyna.
- Dzień dobry! – powiedziała szybko.
- Dzień dobry! – odpowiedział jej Bartek.
- Czy zastałam mecenas Przybysz?
- Niestety ma teraz spotkanie. Czy mogę Ci w czymś pomóc?
- Nie, dziękuje. Wolę poczekać na panią mecenas.
Usiadła na kanapie i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Miła jesteś, wiesz?
- Dzięki.
Wtedy drzwi pokoju się otworzyły i wyszedł z nich mężczyzna.
-Nie mam zamiaru tego słuchac. Chyba sobie państwo żartujecie. – mówił zdecydowanym głosem. Nagle jego wzrok powędrował na dziewczynę i zamarł.
-Witam, panie Bitner. Widzę, że znowu się spotykamy. – odparła zagadkowym tonem.
-Do widzenia. – odrzekł szybko i pospiesznie wyszedł.
Rozległ się chichot i wszyscy spojrzeli na nastolatkę.
- Maja? – zapytała Agata.
- Tak. – odpowiedziała jej nadal chichotając.
Agata przytuliła ją.
- Co tu robisz?
- Przyszłam wam pomóc i jak widzę to już pomogłam…
- Jak ty możesz nam pomóc? – pytał Marek lekko zażenowany.
- Przepraszam, Marek. To moja kuzynka Maja, a to… - nie dokończyła.
- Marek Dębski. – odparła za nią.
- Ale skąd? – zapytał zaskoczony.
- Jak się ma taką fajną kuzynkę to się wie. No i oczywiście wujek dużo mi mówił, ale to nieważne. Teraz chodźcie coś wam pokażę.
Weszli do pokoju, Maja położyła torebkę na stole i wyciągnęła z niej teczkę.
- Macie kłopoty z Bitnerem jak widzę. – powiedziała spokojnym tonem. – Wiem jak wam pomóc. Agatka, Marczak narobił Ci problemów, prawda?
- Ale co z tym wspólnego ma Marczak?
- Zaraz zobaczysz. – wyciągnęła z teczki zszyte kartki. – To jest Bitner. – pokazała im zdjęcie. - Właściciel kilku kancelarii i różnych przedsiębiorstw, które przez niego zbankrutowały. Jest także właścicielem waszej kancelarii, prawda?
- Tak. – odparł zdziwiony Dębski.
- Chodził do szkoły tutaj w Warszawie, urodzony w 1965 roku. Ma 48 lat. – tu przerwała i wyciągnęła kolejne kartki. – A to jest Jarosław Marczewski, pseudonim Marczak. – położyła zdjęcie na stole. – Właściciel firm, urodzony w 1965 roku. Ma 48 lat.
- Dziwny zbieg okoliczności. – powiedział Marek.
- Bardzo dziwny, a dziwniejsze jest to, że chodził do klasy z niejakim Bitnerem. Waszym obecnym pracodawcą. Przyjaźnili się. Bitner był jego pełnomocnikiem. – mówiła. - Bardzo dużo tych zbiegów okoliczności. A najlepsze jest to – wyciągnęła kolejne kartki. – w dniu przegrania przez was sprawy był u Marczaka w więzieniu. – tu na chwilę przestała zerkając do teczki. - I to chyba tyle. – odetchnęła.
- Żartujesz?! – krzyknęła Agata. – To jest, aż tyle!
- Nie wierzę, że to mówię. Jesteś niesamowita. – odparł z niechęcią Dębski.
- Skąd to wzięłaś? – zapytała mecenas Przybysz.
- Moja słodka tajemnica… - powiedziała po raz kolejny zagadkowym tonem. – Mam swoje źródła.
- A dlaczego Bitner tak szybko wyszedł? – pytał Marek.
- Kiedyś się dowiecie. – odpowiedziała. - A teraz muszę zmykać, bo nie zdążę na pociąg.
- Chyba żartujesz. Zostajesz. – odparła twardo Agata.
- Nie mogę zeznawać, więc po co tu jestem.
- Dziś zostaniesz u mnie. W sobotę Cię odwiozę.
- No, nie wiem. – nie dała się przekonac.
- Nie daj się prosić.
- W zasadzie mam Ci do opowiedzenia kilka ważnych spraw. – tu popatrzyła na Marka. – A poza tym to dawno nie rozmawiałyśmy, trzeba to nadrobic. Zostaję.
- No, to w takim razie idziemy na obiad.
Wychodziły już z pokoju, gdy nagle Maja sobie coś przypomniała.
- Czekajcie, jeszcze jedno. – wyciągnęła komórkę i puściła jakiś dźwięk.

CDN.


Domcia

kolejna część?

mam w planie napisać tak jakby ciąg dalszy siódmego opowiadania, co wy na to? ale chcę poznać waszą opinie czy ma być opowiadanie z charakterkiem Agaty czy raczej już takie wielkie love story? Czekam na waszą opinie :)


PS: Wpisujcie komentarze, nie bójcie się przyjmujemy krytykę jak i pochwały każdy kolejny komentarz daje  nam motywacje do tego abyśmy dalej pisały opowiadania, w komentarzach możecie również pisać swoje uwagi jak i propozycje do następnego opowiadania :)   A i z góry przepraszam za literówki ale niektóre opowiadania dodaje z telefonu.

Dziękuje kochani że jesteście z nami i motywujecie nas do dalszej pracy nad opowiadaniami. Całuski ! :*

Paulina.

Komenty ;)

Wiecie co, nie obraziłybyśmy się, gdyby ktoś z was dodał, chociaż jeden komentarzyk ;)) Więc jak zaglądacie, to zostawcie coś po sobie ;)) Jakiś pomysł albo uwagę ;)) Czekamy ;))

Domcia

siódme ! :)

Nie wiem jak opisać to opowiadanie. Mam tylko nadzieje że się spodoba :))

Dębski przebywał późnym wieczorem w kancelarii, próbował skontaktować się z Okońską, jednak ta przez cały czas odrzucała jego połączenia przychodzące. Po któreś z kolei próbie skontaktowania się z Marią, odpuścił i wyszedł to pobliskiego baru, spotkał tam mecenas Czerską. Iwona przez cały czas próbowała go uwieść.
- Cześć Marek - powiedziała subtelnie - dasz się zaprosić na drinka?
- Nie dziękuje - mówił oschle - znalazłem się tu zupełnie przypadkowo
- Nie daj się prosić - podeszła i złapała go za krawat - więc zupełnie przypadkowo postawie Ci drinka, porozmawiamy o starych czasach - zamówiła drinka - teraz nie możesz mi odmówić zamówiłam już dla Ciebie - uśmiechnęła się
- No dobrze jednego i wychodzę - mówił i zajął miejsce obok niej przy barze
- Więc twoja "przyjaciółka" - mówiła ironicznie - ma kłopoty, szkoda że jej kariera w taki sposób się skończy, naprawdę jako prawniczka jest dobra.
- Co masz na myśli - zapytał zdziwiony - kto ma kłopoty?
- Mecenas Przybysz - mówiła z ironicznym uśmieszkiem - nie mów że nic nie wiedziałeś , wszyscy o tym wiedzą.
- W jakim sensie ma mieć kłopoty?
- Ona już ma kłopot - zbliżyła się do niego i machnęła kelnerowi aby nalał jeszcze jednego drinka Dębskiemu -  złożono wniosek o pozbawienie prawa do wykonywania zawodu, czyli nie będzie mogła być już adwokatką , w której się podkochujesz.
- Nie łączy mnie nic z Agatą , i nie podkochuje się w niej - mówił lekko zmieszany
- Mi nie musisz się tłumaczyć - napiła się drinka, siedzieli jeszcze kilka godzin w barze, Czerska co chwilę kazała barmanowi dostawiać nowego drinka.
- Próbujesz mnie upić? - mówił już wstawiony Marek z uśmiechem na twarzy
- Nie skąd że - usmiechnęła się - mam papiery sprawy Agaty w domu chcesz zerknąć na nie
- Agaty ? - spojrzał się na nią - jeżeli mi pozwolisz to zerknę.

***

Weszli do domu , Marek siadł na łóżku Czerskiej.
- Zaraz Ci przyniosę - sciągnęła płaszcz - chcesz soku?
- Poproszę - siedział i czekał na papiery jakie pokaże, Iwona przyniosła mu teczkę z papierami i podała mu drinka , Marek wypił szybko szklankę "soku" - miał być sok a nie drink.
- Przepraszam - uśmiechnęła się po czym podeszła do niego i pocałowała go
- Co ty robisz ? - odepchnął ją
- Nie mów że tego nie chcesz - zbliżyła się do niego i znów chciała go pocałować
- Miałaś pokazać mi dokumenty przeciwko Agacie a ty mi jakieś puste kartki przynosisz, chciałaś mnie uwieść upijając mnie - wstał nie zauważając że wypadł mi telefon , po czym wyszedł. Czerska dopiero po kilku minutach zorientowała sie że obok niej leży telefon Marka, wzięła go i szyderczo uśmiechnęła się.

***

Następnego dnia Dębski przyszedł do kancelarii na kacu, nie uszło to uwadze Agaty.
- Widzę długi wieczór był - zaśmiała się
- Można tak powiedzieć, Agata wiesz gdzie jest Bartek - zapytał
- Nie wiem , zadzwoń i zapytaj - ubierała płaszcz
- Wychodzisz ? - spojrzał na nią - Chciałem porozmawiać z Tobą.
- Mam rozprawę odłóżmy rozmowę na później - wychodząc dodała - pogadamy jak wrócę.

***

W sądzie Agata wygrała kolejną sprawę, na korytarzu spotkała Dorotę.
- I jak Agata będziesz dziś na urodzinach ? - zapytała Gawron
- Urodzinach? - zapytała zdezorientowana
- No tak , moje - uśmiechnęła się - dziś na 19 mówiłam miesiąc temu, nie mów że coś ci wypadło?
- Nie nie.. będe - uśmiechnęła się  - ale wypadło mi całkowicie z głowy wiesz ta cała sprawa z Bitnerem..
- Mówiłaś Dębskiemu o tym że mają pozbawić Cię praw adwokackich? - zpytała
- Nie jeszcze nie - mówiła - chciałam mu powiedzieć jak wrócę z rozprawy
- Czemu nie powiedziałaś mu tego od razu - Dorota spojrzała na nią
- Wiesz jaki on jest, zacznie prawić te swoje morały że mogłam z wami to skonsultować zanim poszłam z tym do Bitnera.
- Wiem wiem.. ale im szybciej mu powiesz tym krótszy morał ci będzie prawił, do zobaczenia dziś wieczorem - usmiechnęła się i poszła. Agata stała przy automacie do kawy.
- Witam mecenas Przybysz - powiedziała Czerska - jest Marek w sądzie?
- Marek? Raczej nie - mówiła Agata i popiła kawą
- No szkoda, przekazałabyś mu telefon i moje słowa? - zapytała Iwona
- Telefon ? - zaskoczona Agata zapytała
- Zostawił telefon u mnie, jak wychodził w pośpiechu po spędzonej wspólnie nocy - podała telefon Agacie - powiedz mu żeby nie unikał mnie i następnym razem nie uciekał po spędzonej nocy.
- Przekaże - Agata wzięła telefon - Teraz muszę iść - powiedziała i poszła Czerska z satysfakcją patrzyła na reakcje Agaty.

***

Agata wróciła do kancelarii, i od razu udała się do gabinetu Marka.
- Przekazuje telefon i słowa od Czerskiej że masz jej nie unikac i nie uciekac po spędzonej wspólnie nocy. - podała mu telefon po czym weszła do swojego gabinetu. Marek wszedł za nią
- Nie spędziłem z nią nocy - mówił do Agaty
- Nie musisz mi się tłumaczyć , twoje życie twoja sprawa z kim sypiasz - powiedziała oschle - Mógłbyś opuścić mój gabinet bo chcę pracować?!
- Mieliśmy porozmawiać jak wrócisz z rozprawy - powiedział Dębski i podszedł do niej
- Tak ? Mieliśmy? Nie przypominam sobie - usiadła
- Agata !! - podniósł głos - nie udawaj że nic nie wiesz .. czemu nic mi nie mówiłaś o pozwie jaki złożono na Ciebie?
- Złożono jakiś pozew na mnie? - udawała zdziwnienie
- Możesz nie udawac głupiej.. i możesz powiedzieć mi prawdę ? - Dębski już się zdenerwował - sądzisz że nie mam prawa wiedzieć?
- Sądzę że nie musisz wiedzieć , w końcu to pozew przeciwko mnie a nie kancelarii. - wstała i udała się do półki z aktami.
- Pracujemy razem i mam prawo wiedzieć - zdenerwowany stał i przyglądał się obojętnemu zachowaniu Agaty - Możesz przestać?
- Co ja robię ? - spojrzała się na niego
- Masz gdzieś co do Ciebie mówię - stał i gestykulował rękoma - możesz przez chwilę mnie posłuchać?
- Nie mam czasu , jak nie widzisz pracuje - mówiła złośliwie
- Wiesz co Agata ? - spojrzał na nią - Jeśli z takim podejściem podchodzisz do Tego pozwu to gratuluje wygranej - powiedział ironicznie , Agata wzruszyła ramionami i usiadła do biurka. Spojrzała na Dębskiego wychodzącego z jej gabinetu i zrozumiała ze chciał jej pomóc, ale nie chciała iść i go przeprosić była zbyt dumna.

***

Urodziny u Doroty rozpoczęły sie bez obecności Agaty.
- Marek wiesz może co z nią jest? - zapytała Dorota - Mówiła że będzie...
- Nie wiem - rozległ się dzwonek do drzwi - pewnie przyszła - mówił obojętnie - Dorota poszła otworzyć drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie miałam małe problemy... musiałam jeszcze co nieco sobie przemyśleć - wręczyła podłużne pudełeczko Dorocie - Wszystkiego Najlepszego!
- Dzięki, nie musiałaś - weszły do salonu , Marek z Agatą siedzieli w milczeniu - coś się stało?
- Nie - powiedzieli równocześnie, Dorota spojrzała na nich
- Na pewno?
- Na pewno - powiedział Marek - prawda Agata? Wszystko jest w dobrze.
- Tak - spojrzała na Dębskiego - tak tak..
Dorota sprzątała po kolacji Agata stała przy tarasie z kieliszkiem wina, Marek rozmawiał z Wojtkiem. W kieszeni Agaty rozbrzmiał dzwonek jej telefonu " Tata" wyszła na taras i rozmawiała z ojcem.
- Mam dobre wieści córeczko ! - mówił szczęśliwy Przybysz - biorę ślub
- Cieszę się - mówiła lekko zasmucona - Bardzo się cieszę
- Agatko coś się stało? - wyczuł w jej głosie smutek
- Nie wszystko w porządku jestem tylko zmęczona - mówiła - Naprawdę bardzo cieszę się twoim szczęściem.
- No dobrze, zadzwonię jutro Agatko a ty odpoczywaj. - rozłączył się, na taras wyszedł Dębski.
- Agata? - trzymał dystans - chciałem Ci pomóc wiesz że możesz mi zaufać, mógłbym Cię bronić.
- Sypiając z Czerską która jest po drugiej stronie ? - odwróciła się do niego - zresztą nie ważne - zrezygnowała z kłotni z Dębskim
- Nie spałem z nią - Marek wyczuł że Agata się poddaje, zbliżył się do niej - Chciałbym Ci pomóc ..
- Możemy porozmawiać o tym jutro?
- Agata, ale wierzysz mi że z nią nie spałem - podszedł tak blisko że mógł usłyszeć przyspieszone bicie jej serca i przyspieszony oddech - chcę żebyś mi uwierzyła, na prawdę na tym mi zależy.
- Czemu Ci na tym  tak zależy? Nie spałeś to nie spałeś, spałeś to spałeś to twoja sprawa.. - zrobiła krok w tył - Dajmy na to że Ci wierze , ale jak wytłumaczysz ten telefon?
- Byłem u niej bo miała pokazać mi dokumenty twojej sprawy byłem wstawiony , ale nie spałem z nią.. - zrobił krok w przód
- No dobrze.. wierzę Ci i przepraszam że nie powiedziałam Ci o tym pozwie wcześniej..
- Więc zaufasz mi i pozwolisz mi Ciebie wybronić?
- Ufam Ci Marek ! Ufam.. - spojrzała na jego oczy, w blasku gwiazd księżyca błyszczały mu niczym gwiazdy - Dobrze możesz mnie bronić.
- Dziękuje - zbliżył się do niej i złożył pocałunek na jej ustach , Agata odsunęła się i uśmiechnęła.
- Nadal Ci ufam Marek - weszła do środka. Marek stał jeszcze chwilę i uśmiechał się do gwiazd.

Paulina.

sobota, 27 kwietnia 2013

Szóste ;))

Miało wyjśc z charakterkiem Agatki, ale nie jestem pewna czy się udało ;)) Miłego czytania ;)

Siedziała w kawiarni, czekała na Bitnera. Nagle drzwi otworzyły się i wszedł nimi – jak zwykle poważny – mężczyzna w garniturze. Zamówił kawę i usiadł.
-Witam, pani Agato. Chciała pani ze mną rozmawiac, więc słucham.
-Chciałam tylko poinformowac, że przejmujemy kancelarię. – odpowiedziała szybko.
-Dobrze pani wie, że kancelaria jest teraz moja, a ja nie mam zamiaru jej oddawac. – mówił zdecydowanym tonem. – więc jak pani zamierza to zrobic?
-Dowiedziałam się wczoraj, że jest pan powiązany z Marczakiem, a także był pan u niego w więzieniu, kiedy przegraliśmy sprawę. Nadal pan uważa, że nic nie mogę zrobic?
Widac było, że miał chwilę zaskoczenia, ale nie pokazał tego po sobie, nadal miał minę pełną powagi.
-Nie mam pojęcia o czym pani mówi. – odparł poważnym tonem.
-Dobrze pan wie o czym mówię! – podniosła głos. – pracuje pan dla Marczaka. Powinnam iśc z tym do prokuratury. – powiedziała pewnym głosem.
-A ja mogę pozbawic pani prawa do wykonywania zawodu.
-Nie ma pan żadnych podstaw żeby mnie pozwac.
-Mam, ostatnio miałem dla pani sprawę, a pani wyjechała do Bydgoszczy. Nie wywiązała się pani z niej. Sprawa była pani, a zajął się nią mecenas Dębski. – skomentował.
-Nikt nie przyjmie pańskiego pozwu, jeśli okaże się, że jest pan powiązany z Marczakiem. – odparła pewnie.
-Przypominam pani, że zawsze coś niemiłego może stac się pani znajomym.
Agatę zamurowało, nie wiedziała co powiedziec. Bitner korzystając z jej wahania po raz kolejny przemówił.
-Do widzenia. Miłego dnia życzę. – pożegnał się i położył na stole 10-złotowy banknot.
Kobieta patrzyła długo na drzwi, którymi wyszedł. Nie mogła otrząsnąc się z szoku. Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Na ekranie pojawił się się kontakt: dzwoni Dębski. Nie odebrała, wzięła komórkę do ręki i szybkim krokiem ruszyła w stronę samochodu.

***

Stała przy oknie i wpatrywała się w szybę, a może raczej w to co było za nią. Patrzyła na ludzi, domy, auta jadące po ulicach i myślała o słowach Bitnera zawsze coś niemiłego może stac się pani znajomym, te słowa były jak wyrok. Nie wiedziała co zrobic, idąc do prokuratury narazi Dorotę, Bartka albo Marka, a w najgorszym wypadku swojego ojca. Nie zniosłaby, jeśli coś, by im się stało. A jeśli tego nie zrobi, to Bitner na pewno złoży pozew o pozbawienie jej prawa do zawodu, a ona nie będzie potrafiła się wybronic. Miała mętlik w głowie, musiała wybierac kariera czy bliscy. Chociaż wiedziała co by zrobiła, gdyby musiała zadecydowac w tej chwili, to jednak potem nie wiedziałaby czy nie powinna raczej zrobic obu tych rzeczy naraz. W myśleniu przeszkadzał jej dźwięk komórki. W końcu postanowiła go wyciszyc. Popatrzyła na ekran, a na nim wyświetlała się wiadomośc: 39 nieodebranych połączeń od Dębski. Nie chciała z nim rozmawiac, nie chciała z nikim rozmawiac, aż nie podejmie decyzji. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi. Podeszła niechętnie, spojrzała przez wizjer i ujrzała Marka… Nie otwierała, nie miała ochoty ani czasu by z nim rozmawiac.
-Agata, jeśli tam jesteś, błagam, otwórz. Albo chociaż powiedz, że nic Ci nie jest. Dzwonię do Ciebie od 14, a ty nie odbierasz. Martwię się… - mówił błagalnym tonem.
Agata podeszła do drzwi i otworzyła je.
-Nic mi nie jest. – popatrzyła na Marka, a on ujrzał jej zapłakane oczy.
-Agata, co się dzieje? – zapytał z troską.
-Nic. – chciała zamknąc drzwi, ale Marek utrudnił jej to wkładając między nie nogę.
-Marek, proszę Cię, idź. Nie mam ochoty rozmawiac. – powiedziała oschle.
-Najpierw powiesz mi co się stało.
-Nic Ci nie powiem, idź sobie! – podniosła głos.
Chciała podejść do okna, ale Marek chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie. Przez chwilę patrzył jej w oczy , a potem delikatnie ją pocałował. Oddała pocałunek, po czym wyrwała mu się i podeszła do okna. Czuła napływające do jej oczu łzy.
-Myślę, że powinieneś już iśc. – powiedziała zdecydowanym tonem, ukrywając płacz.
-Agata, naprawdę się martwię. Nie możesz mnie tak wyrzucic. – mówił.
-Mogę i to zrobię. – odparła.
-Dobrze, wyjdę, ale najpierw powiesz mi o co chodzi. – naciskał.
Obróciła się ze spuszczoną głową, poddała się.
-O was. – wyszeptała.
-Jak to o nas?
-Nic więcej! – krzyknęła. – Spadaj!
Po czym z impetem wyrzuciła go z mieszkania. Usiadła na kanapie i zalała się łzami…

Domcia

Piąte

Troszkę starałam się bapisac opowiadanie o zazdrosnym Marku nie wiem czy wyszło :)
Siedzieli w czwórke w kancelarii, każdy w swoim gabinecie, było zbyt cicho tak jakby cisza przed burzą. Agata siedziała przy biurku ,  zerkala co i rusz na telefon i w laptop. Zza drzwi dobiegł głos Bartka.
- wychodze - krzyknął Bartek i wyszedł. Marek nie zdążył zawołać Bartka, zaczął szukać dokumentow z rozprawy ktora prowadzi, krzątał sie i hałasował. Agata wyszła zobaczyc co sie dzieje po drugiej stronie drzwi.
- Musisz tak hałasować? - zapytała
- Bartek jak zwykle schował gdzieś dokumenty i nie mogę ich znaleźć - chaotycznie poszukiwał dokumentow
- Dokumenty do pozwu rozwodowego twojego klienta?
- tak te - stanął i spojrzał na Agate - widziałaś?
- Na półce stoi teczka i jest podpisana " DĘBSKI" nie ma za co - zamknęła za sobą drzwi. Marek spojrzał na teczkę i na zamknięte drzwi. Zabrał potrzebne dokumenty i siedział samotnie w swoim gabinecie.
- Marek nie wiesz może gdzie jest Dorota? - zapytala zagladajaca zza drzwi swojego gabinetu Agata
- powinna być u siebie - spojrzał na nią i spowrotem zajął sie papierami
- no własnie nie ma jej , myślalam ze Tobie coś mowila czy gdzieś idzie..
- nie, nic nie mowila - zerknął na nią - jakas pilna sprawa czy może niekoniecznie ?
- chciałam zapytać sie jej porady  - zamykała już drzwi
- Agata , zaczekaj. - wstał i udał sie w kierunku Agaty - również mogę udzielić Ci porady
- tym razem odmówie - uśmiechnęła się i wychodząc dodała - ale dzięki za dobre chęci - wrocila do swojego biurka i przygotowywala sie do rozprawy, minęło kilka minut, do kancelari wpadł spóźniony na spotkanie klient
- bardzo przepraszam mecenas Przybysz, korki starałem sie przyjechać na czas - mowil dysząc
- usiądzie pan - wskazała krzesło - nic się nie stało , więc udało się panu zdobyć ten dowod o ktorym pan mowił
- dopiero dziś wieczorem go otrzymam
- nie dałoby sie tego przyśpieszyć , przed jutrzejszą rozprawą wolałabym być przygotowana. - mowiła
- niestety nie - mowil spokojnie - wlasciciel tego dowodu jest wlasnie w drodze do Polski , moze moglbym dostarczyc pani dowod dzis wieczorem przy kolacji ?
- niestety musze odmowic, ręce pełne roboty, mógłby pan dostarczyć dowod dzis do kancelarii będe tu do 10.
- powinienem miec juz dowod na moją niewinnosc - uśmiechnął sie - proszę mówić mi po imieniu. Miłosz jestem. - wstał i podał rękę
- Agata - wstała uśmiechnęła się i podała rękę - to do zobaczenia wieczorem.
- oczywiście - wyszedł z kancelarii, zbliżała sie godzina 10, Marek miał już wychodzić kiedy w gabinecie Agaty zapaliła sie lampka.
- Agata co ty tu jeszcze robisz ?
- pracowałam - przeciągneła sie w fotelu
- wychodzisz czy zostajesz ? - zaśmiał sie Dębski
- czekam na klienta
- o tej porze ? Nocne porady prawnicze?- mowil oschle
- Daruj sobie - odpowiedziała po czym wyjeła telefon i wybrała numer do klienta- Miłosz gdzie jesteś czekam na Ciebie ? - nagrała mu sie na sekretarke
- Miłosz ? To na pewno twoj klient ? Czy może kolejna miłość po Hubercie i Maćku - mowil złośliwie
- co ty chrzanisz ? Zresztą to nie twoja sprawa ilu mam partnerow.. ja Ci nie wyliczam - wstała zdenerwowana
- nie musialas mnie przynajmniej oklamywac ze masz spotkanie z klientem - podszedl do niej blizej
- to jest moj klient , nie oklamalam Cie - wybuchła gniewem - wiesz jaki masz problem ?
- jaki ? - spojrzał sie na nią
- nie umiesz zaakceptowac szczescia innych , bo sam nie potrafisz znaleźć swojego. Wracasz przez cały czas do Marii po nieudanym zwiazku, wiesz ze jest twoja drugą opcją.. - mowiła - jesteś po prostu zbyt dumny aby przyznac sie do błędu więc jak robi sie gorąco ty po prostu uciekasz .. - Dębski w tym momencie podszedl blizej i pocałował ją, Agata odepchnęła go i dostał od niej siarczastego policzka
- Agata to zabolało .. - trzymał sie za policzek - chciałem Ci pokazać że nie uciekam jak robi sie gorąco a ty mnie policzkujesz - mowil lekko zawiedziony
- sadziles ze bedzie to jak za pierwszym razem ? Ze po prostu po pocałunku sobie odejdziesz i zapomnimy o nim - mowila dalej - nie, Marek teraz wiesz ze nie zrobisz tego drugi raz.
- To ty Agata uciekasz kiedy robi sie goraco , to ty prowokujesz do tego abym Cie pocałował a sama pozniej uciekasz.  - podniosl glos - to ty Agata nie umiesz pokochać nikogo poza sobą.
- Wynoś sie z tąd, nie chcę Cię więcej widzieć - krzyknęla zdenerwowana
- bedzie to trudne bo razem pracujemy - wyszedl trzaskajac drzwiami, Agata usiadła w fotelu i zalała się łzami .
Paulina.

piątek, 26 kwietnia 2013

Czwarte

Troche bardziej z charakterkiem Agaty :-) możecie dawac nam pomysly na nastepne opowiadania :-)
Nastała już ciemność, Agata wpatrująca sie w jadące samochody za oknem zastanawiała sie nad słowami Bitnera, czy warto poświęcać przyjaciół na których tak bardzo jej zależy kosztem bycia adwokatem.... stała tak jeszcze chwile, po czym ubrała sie i udała do kancelari do ich " świątyni ". Spojrzała na tabliczkę kancelari " Bitner i Wolski " i mowiła do siebie " może.. powinnan " i ruszyła do kancelari, wkładała już klucz kiedy drzwi otworzyły się.
- o Agata, co robisz tu tak późno? - powiedział Dębski uśmiechając się do niej.
- zapomniałam papierów do sprawy - powiedziała lekko zmieszana Agata, po czym weszła do środka
- no tak mecenas Przybysz nigdy nie odpuści - uśmiechnął sie - pa Agata !
- i wyszedł - mowiła do siebie, usiadła przy swoim biurku - tak zdecydowanie  mi będzie tego brakować- mowila sama do siebie, nagle zza drzwi kancelari wchodzi Marek.
- odchodzisz z kancelarii ? - mowil lekko zdezorientowany
- nie nie, mowilam o papierku , zapomniałeś czegoś ? - mowiła , po czym wyszła biorąc pierwszą lepszą kartkę. Nie zwrocila tylko uwagi ze bierze kartke ze stosu papierow z biurka Bartka, Dębski zaraz po wyjściu Agaty spojrzał na stos papierów i zobaczył zeszło miesięczne rozliczenia. Wziął telefon ze swojego gabinetu i zamknął kancelarie po czym wsiadł do samochodu i zastanawiał sie nad slowami Agaty. Natomiast Agata siedziała już na kanapie w pokoju i mowiła do siebie.
- To był zły pomysł ! Co mnie skusiło żeby tam pojechać? - przeglądała papiery rozprawy , ale nie miała głowy do tego w głowie siedział jej tylko ON, zadawała sobie pytanie " czy domyśla sie ", " jak na to zareaguje " spoglądała na telefon , tak bardzo chciałaby moc mu o tym powiedzieć , ale wie że nie może, chciałaby do niego zadzwonic ale ma nadzieje że to on zadzwoni do niej. Siedziała jeszcze tak chwile, podeszła do okna i wpatrywała sie w krajobraz budynkow za oknem, ujrzała też kłocącą się parę po drugiej stronie ulicy , ktorzy zaraz po klotni zaraz sie pocalowali, wtedy wyobrazila sobie ją i Marka tylko że oni najpierw się całują pozniej kloca, Agata uśmiechneła się. Jej wpatrywanie w okno przerwał dzwonek do drzwi , spojrzała przez wizjer " Marek ? Co on tu robi ? " otworzyła mu drzwi, i wpuściła do środka
- Agata .. przez cały czas po głowie chodzą mi twoje słowa.. o co chodzi bo papierku potrzebnego tez nie wziełaś tylko zeszłomiesieczne rozliczenie - stał i patrzał na nią lekko zdenerwowany
- musiałam wziąć nie to co powinnam , każdemu sie zdarza prawda ? - powiedziała oschle
- Agata ! Cały dzień jesteś myślami gdzieś indziej . O co chodzi ? Dostałaś lepszą propozycje pracy? Jako twój współpracownik mam prawo wiedzieć.
- Nie masz, i sie nie dowiesz bo nic mi nie jest, przekręciłeś sobie słowa które powiedziałam w twojej główce i robisz afere z tego. - mowiła po czym odwróciła sie do szyby żeby nie widział że łzy lecą jej po policzku.
- nie robię afery ! Po prostu się martwie , Agata możesz spojrzeć mi w oczy i powiedzieć że wszystko jest dobrze - stał już za nią, położył dłoń na jej ramieniu - Agata ? - powiedział spokojnie , ona tylko wzruszyła ramionami i stała twardo wpatrując sie od kilku minut na budynek przed jej blokiem.
- chyba pora żebyś już poszedł ! - powiedziała oschle
- wyrzucasz mnie ? - odsunął się od niej, i zdenerwowany powiedział - ja się martwie o Ciebie, a ty .. ty mnie wyrzucasz ?
- nie wyrzucam, sugeruje że już pora żebyś poszedł, i chyba powinieneś się o Marie martwić w koncu i tak do siebie wrocicie. - wiedziała że bedzie żałowała tych słow
- chciałbym Cie poinformować że nie wrocę do Marii bo.. - przerwał Agata lekko sie odwrociła, Marek ujzal spadającą łze.. - Agata wszysto jest okej?
- Tak możesz wyjść . - wytarła łze i powiedziała oschle. Marek wyszedł.
- bo Cię kocham - powiedział szeptem stojący przy samochodzie Dębski.
Paulina.

Trzecie ;)

No i tak dla odmiany kłótnia ;) Miłego czytania ;)

Rozległo się pukanie. Zza drzwi wyłoniła się głowa Marka.
-Agata, możemy porozmawiać? – zapytał.
-Nie za bardzo. – odpowiedziała oschle.
-Proszę, chciałem Cię przeprosić. – mówił.
-Wiesz co, daruj sobie… - odparła.
Wszedł, miał zatroskaną minę. Popatrzyła na niego tak, jakby chciała go zabić wzrokiem.
-Za 5 minut wychodzę, mam rozprawę. – rzuciła.
-Wystarczy mi jedna. – powiedział z nadzieją.
-Wiesz co Ci powiem Marek?! Zdecyduj się! – wiedziała, że będzie tego żałować. – Najpierw mnie oskarżasz, potem krytykujesz, a na koniec przychodzisz jak gdyby nigdy nic i chcesz mnie przeprosić… Masz w ogóle jakiś honor czy coś?! Wracaj do domu, do Marii, na pewno na Ciebie czeka!
-Ale pozwól mi wytłumaczyć. – prosił.
-Za późno na przeprosiny! Cześć! – wyszła trzaskając drzwiami.
***
Krzyków tych słuchali Dorota z Bartkiem.
-Co tam się dzieje?
-Nie wiem, a nie krzyczą tak głośno, żeby usłyszeć…
I wtedy zobaczyli Agatę wybiegającą z gabinetu. Nie pamiętali, kiedy ostatnio była taka zdenerwowana.
-Cześć! I pa! – krzyknęła do nich.
Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a Dorota szybkim krokiem ruszyła w stronę gabinetu Marka.
-Co się stało? – zapytała mężczyzny.
-To wszystko przez moją niewyparzoną gębę… - skomentował.
-A dokładnie?
-Nie chcesz wiedzieć. – odparł, wziął torbę i wyszedł do sądu.

Domcia

No i kolejne ;)

Tym razem scena z 10 odcinka ;) Miłego czytania ;)



Marek siedział w kancelarii, miał spotkanie z klientką. Jakaś wiolonczelistka chcąca wziąć rozwód… Dziwne było to, że najzwyczajniej w świecie go podrywała.
-A pan, panie Mecenasie, to ma dziewczynę? No, bo taki przystojny mężczyzna nie mający u boku kobiety. To byłoby dziwne… - flirtowała.
-Znaczy, tak właściwie to ja… - próbował coś powiedzieć, ale nie dała mu dojść do słowa.
-To może dałby się pan wyciągnąć na jakiś obiad czy coś? – nie odpuszczała.
-Może moglibyśmy wrócić do sprawy? – pytał.
-Wrócimy, wrócimy, ale najpierw odpowie mi pan na moje pytanie. – drążyła.
-Mogłaby pani chwileczkę poczekać? – zapytał, po czym wyciągnął telefon.
Wystukał jedno zdanie Błagam pomóż. i wysłał do Agata.
-Dobrze to wróćmy do sprawy. – powiedział.
-Ja już swoje powiedziałam, teraz czekam, aż pan odpowie na moje pytanie.
***
Agata miała już wychodzić, gdy nagle jej telefon zabrzęczał. Odczytała wiadomość Błagam pomóż i szybkim krokiem wyszła z gabinetu.
-Bartek, gdzie jest Dębski? – zapytała.
-U siebie w gabinecie, ma spotkanie z klientką. – odpowiedział.
-Dzięki. – odparła i ruszyła w kierunku gabinetu.
Nikt nie musiał jej tłumaczyć tego SMS-a, wiedziała, że pewnie jakaś napalona na mężczyzn klientka teraz z nim flirtuje. Nie wiedząc czemu zrobiła się troszkę zazdrosna.
„No, ale w sumie, to chyba na każdą kobietę działa urok Marka.” – pomyślała.
Ona też była w nim zakochana, ale bała się kolejnego zranienia, kolejnego kobieciarza gotowego złamać jej serce. Niby znała Marka już długo, zawsze ją wspierał, ale przecież po tym jak się całowali, wrócił do Okońskiej.
„Nigdy tego nie zrozumiem.” – myślała.
I tak w tych kilku sekundach, idąc do gabinetu, zdążyła wymyślić plan i jeszcze zatłoczyć swoją głowę niepotrzebnymi myślami…
Otworzyła drzwi i od razu ją zobaczyła. Blondynkę, która coraz bardziej przybliżała się do Marka.
-Marek, proszę Cię. Czekam na ciebie już 10 minut. Chodź. – podeszła i ucałowała go w policzek.
W jednej sekundzie mina klientki zmieniła się z uśmiechniętej na zazdrosną, a potem na wściekłą. Marek wstał i objął Agatę ramieniem.
-To jest właśnie moja dziewczyna, mecenas Agata Przybysz. – przedstawił z uśmiechem.
-Miło mi. – odparła brunetka.
-Mi również. – powiedziała to z takim głosem, że równie dobrze mogłaby ją teraz na śmierć skazywać. - To może ja już pójdę.
-Do widzenia. – odpowiedzieli jednocześnie.
Ale już im nie odpowiedziała, chyba zbyt się zdołowała.
-Stawiasz mi obiad. – odrzekła szybko.
-A nie lepiej kolacje? – zapytał z uśmiechem.
-Dębski, Dębski nie przesadzaj… - i zaczęła się śmiać.
I wyszli tak z gabinetu, a Bartek czekał na nich z pytającą miną.
-Co jej zrobiliście? Dawno nie widziałem tak wkurzonej klientki.
A oni wybuchnęli śmiechem.
-Powiedzmy, że zastosowaliśmy chwyt ala’Marek. – powiedziała chichotając Agata.
-A buziaka dostane jeszcze jednego? – zapytał Marek z błagalną miną.
Bartek patrzył na nich w osłupieniu.
-Ha ha ha. Nie… - odpowiedziała. – Chyba, że stawiasz jeszcze deser.
-Dobra, stawiam deser. – i przyłożył palec do nadstawionego policzka.
Agata lekko go ucałowała i wyszli z kancelarii cały czas się śmiejąc…

Domcia

Pierwsze opowiadanko ;)



Pierwsze opowiadanie, mogłoby się zdarzyc gdzieś pod koniec 12 odcinka tego sezonu ;)) Miłego czytania życzę ;)

Chodziła po pokoju, cały czas zdenerwowana. Nagle usłyszała dzwonek. Niechętnie otworzyła drzwi. Zobaczyła go, miała mu się rzucić na szyję. Cieszyła się, że nic mu nie jest, ale jak zwykle tego nie okazywała. Zaprosiła go do środka i znowu zaczęła chodzić po pokoju. Jego mina wyrażała zdziwienie.
-Agata, co się dzieje? – zapytał.
-Nic, nic… - odparła zdenerwowana.
-Przecież widzę, nie kłam.
Tego by się nigdy nie spodziewał, przytuliła go, a łzy pociekły jej po policzkach.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. – mówiła płacząc.
-Zaczynam się martwić, proszę, powiedz co się stało.
-Powiedzmy, że mafiozi nigdy nie odpuszczają. – powiedziała i puściła go, następnie podeszła do okna.
-Czekaj, czekaj. Widziałaś się z Marczakiem?
-Nie, ale Bitner naprawdę jest mistrzem szantażu.
-Bitner?! – zapytał zdziwiony. – Co Ci powiedział?
I znowu zaczęła chodzić po pokoju. Marek patrzył na to z przerażeniem w oczach i wyłapywał tylko niektóre zdania.
-mówił, że wam coś zrobi… już wolę stracić prawo do wykonywania zawodu… nigdy sobie nie wybaczę jeśli coś się wam stanie… bo mi na was ZALEŻY… - ostatnie słowo dotarło do Marka tak szybko, że nie wiedział co powiedzieć.
Dalej nerwowo krzątała się po pokoju.
-Agata, uspokój się, proszę – mówił, ale nic to nie dawało. – proszę Cię.
Nic do niej nie docierało, jakby była w innym świecie. Nie wytrzymał, chwycił jej twarz w dłonie i popatrzył głęboko w oczy.
-Proszę Cię – wyszeptał, a potem delikatnie ją pocałował.
Jej reakcja była natychmiastowa, chociaż nie taka jakiej się spodziewał. Myślał, że po raz kolejny wyrzuci go z mieszkania, a ona oddała pocałunek, po czym podeszła do okna.
-Przepraszam… - wyszeptała.
-Pewnie mnie teraz wyrzucisz, pra…? – nie dokończył, pocałowała go.
-Nie, nie wyrzucę. – spojrzała mu w oczy i znowu podeszła do okna.
-To powiesz mi o co chodzi? Powoli i dokładnie.
Popatrzyła na niego, potem na szybę i zaczęła swoją opowieść. A Marek tylko słuchał i wpatrywał się w nią tymi swoimi „maślanymi oczami” pełnymi współczucia i przerażenia.

Domcia

Informacyjka ;)



Wielkie fanki Prawa Agaty – Paulina i Dominika z radością i ochotą mają zamiar ogłosić OTWIERAMY NASZ BLOG, w którym zamieszczane będą przeróżne historyjki o Agacie i Marku :) Zamieszczać będę ja lub Paulina :) No to zapraszamy i miłego czytania życzymy ;)