niedziela, 28 kwietnia 2013

No to chyba teraz ósme ;))

Napisałam kiedyś to opowiadanie, jest takie nieprawdobodobne, że aż strach. Trochę je przerobiłam, będzie miec kilka rozdziałów ;)) Nie wiem czy się wam spodoba, ale życzę miłego czytania ;))




Było południe, gdy drzwi kancelarii otworzyły się i – ku zdziwieniu Bartka - weszła nimi nastoletnia dziewczyna.
- Dzień dobry! – powiedziała szybko.
- Dzień dobry! – odpowiedział jej Bartek.
- Czy zastałam mecenas Przybysz?
- Niestety ma teraz spotkanie. Czy mogę Ci w czymś pomóc?
- Nie, dziękuje. Wolę poczekać na panią mecenas.
Usiadła na kanapie i uśmiechnęła się do chłopaka.
- Miła jesteś, wiesz?
- Dzięki.
Wtedy drzwi pokoju się otworzyły i wyszedł z nich mężczyzna.
-Nie mam zamiaru tego słuchac. Chyba sobie państwo żartujecie. – mówił zdecydowanym głosem. Nagle jego wzrok powędrował na dziewczynę i zamarł.
-Witam, panie Bitner. Widzę, że znowu się spotykamy. – odparła zagadkowym tonem.
-Do widzenia. – odrzekł szybko i pospiesznie wyszedł.
Rozległ się chichot i wszyscy spojrzeli na nastolatkę.
- Maja? – zapytała Agata.
- Tak. – odpowiedziała jej nadal chichotając.
Agata przytuliła ją.
- Co tu robisz?
- Przyszłam wam pomóc i jak widzę to już pomogłam…
- Jak ty możesz nam pomóc? – pytał Marek lekko zażenowany.
- Przepraszam, Marek. To moja kuzynka Maja, a to… - nie dokończyła.
- Marek Dębski. – odparła za nią.
- Ale skąd? – zapytał zaskoczony.
- Jak się ma taką fajną kuzynkę to się wie. No i oczywiście wujek dużo mi mówił, ale to nieważne. Teraz chodźcie coś wam pokażę.
Weszli do pokoju, Maja położyła torebkę na stole i wyciągnęła z niej teczkę.
- Macie kłopoty z Bitnerem jak widzę. – powiedziała spokojnym tonem. – Wiem jak wam pomóc. Agatka, Marczak narobił Ci problemów, prawda?
- Ale co z tym wspólnego ma Marczak?
- Zaraz zobaczysz. – wyciągnęła z teczki zszyte kartki. – To jest Bitner. – pokazała im zdjęcie. - Właściciel kilku kancelarii i różnych przedsiębiorstw, które przez niego zbankrutowały. Jest także właścicielem waszej kancelarii, prawda?
- Tak. – odparł zdziwiony Dębski.
- Chodził do szkoły tutaj w Warszawie, urodzony w 1965 roku. Ma 48 lat. – tu przerwała i wyciągnęła kolejne kartki. – A to jest Jarosław Marczewski, pseudonim Marczak. – położyła zdjęcie na stole. – Właściciel firm, urodzony w 1965 roku. Ma 48 lat.
- Dziwny zbieg okoliczności. – powiedział Marek.
- Bardzo dziwny, a dziwniejsze jest to, że chodził do klasy z niejakim Bitnerem. Waszym obecnym pracodawcą. Przyjaźnili się. Bitner był jego pełnomocnikiem. – mówiła. - Bardzo dużo tych zbiegów okoliczności. A najlepsze jest to – wyciągnęła kolejne kartki. – w dniu przegrania przez was sprawy był u Marczaka w więzieniu. – tu na chwilę przestała zerkając do teczki. - I to chyba tyle. – odetchnęła.
- Żartujesz?! – krzyknęła Agata. – To jest, aż tyle!
- Nie wierzę, że to mówię. Jesteś niesamowita. – odparł z niechęcią Dębski.
- Skąd to wzięłaś? – zapytała mecenas Przybysz.
- Moja słodka tajemnica… - powiedziała po raz kolejny zagadkowym tonem. – Mam swoje źródła.
- A dlaczego Bitner tak szybko wyszedł? – pytał Marek.
- Kiedyś się dowiecie. – odpowiedziała. - A teraz muszę zmykać, bo nie zdążę na pociąg.
- Chyba żartujesz. Zostajesz. – odparła twardo Agata.
- Nie mogę zeznawać, więc po co tu jestem.
- Dziś zostaniesz u mnie. W sobotę Cię odwiozę.
- No, nie wiem. – nie dała się przekonac.
- Nie daj się prosić.
- W zasadzie mam Ci do opowiedzenia kilka ważnych spraw. – tu popatrzyła na Marka. – A poza tym to dawno nie rozmawiałyśmy, trzeba to nadrobic. Zostaję.
- No, to w takim razie idziemy na obiad.
Wychodziły już z pokoju, gdy nagle Maja sobie coś przypomniała.
- Czekajcie, jeszcze jedno. – wyciągnęła komórkę i puściła jakiś dźwięk.

CDN.


Domcia

3 komentarze: