Przybywam z moim drugim autorskim opowiadaniem. Chociaż
pierwsza, druga część będzie się wydawać taka jak w serialu, to nie dajcie się
zwieść. Zaczęłam pisać ‘Poznać się jeszcze raz” na wakacjach w oczekiwaniu na
nowy sezon, i nie sądziłam, że chociaż w małym stopniu trawię w rzeczywistą
fabułę serialu. Dedykuję to opowiadanie wszystkim autorom prac, które chętnie
czytam :)
To wy daliście mi kopa, żebym zaczęła pisać coś swojego. Przepraszam za błędy,
ale jak już mówiłam to moje pierwsze kilkuczęściowe opowiadanie. Powinniście
już kojarzyć, moją jednoczęściową historię „Po prostu bądź”. Mile widziane
opinie, najróżniejsze :)
Przynajmniej będę wiedzieć czy pisać dalej. Mam już gotowe jakieś 7 części, a
to dopiero rozgrzewka, więc nie zniechęcajcie się :)
Pozdrawiam, i życzę
innym weny twórczej :)
Poznać się jeszcze raz.
Część I
Od kilku tygodni byłam załamana. Nie chciałam dzielić się
swoimi zmartwieniami z innymi. Nie jedna kobieta chciałaby być na moim miejscu,
ale co ja poradzę, że dla mnie to problem, koniec świata..
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu. Stan zdrowia
zaniepokoił mnie. Miałam mdłości, kręciło mi się w głowie, ogólnie jakaś
katastrofa. Otóż po wizycie u lekarza dowiedziałam się że jestem w ciąż. Przed
wizytą w gabinecie specjalisty zrobiłam test ciążowy. Wynik wbił mnie w ziemie.
Po tym wszystko zaczęło się sypać. Maria Okońska po
dyscyplinarce została zwolniona z prokuratury, i złożyła papiery by tak jak my
zostać członkiem adwokackiej palestry. Jej gabinet był już przygotowany, przez
samą zainteresowaną, czekał jedynie na „wielkie otwarcie”. Siedziałam w swoim
gabinecie, rozgryzając jaki motyw miałaby córka, po zabiciu własnego ojca,
jednak nie mogłam znaleźć żadnego racjonalnego wyjaśnienia. Za dwie godziny
czekała mnie rozprawa przejęta od Doroty, która musiała w tym czasie iść z
Zuzią na szczepienie. Bartek wpadł do kancelarii z butelką wina pokrzykując, co
nie było w stylu tego poukładanego młodego człowieka. Od czasu kiedy Dębski nas
zostawił, chodził ze spuszczoną głową. Nie dziwiłyśmy się temu. Wcześniej było
2 na 3, a teraz 4 na jednego to faktycznie przesada. Jeszcze kiedyś, pomimo
częstych sprzeczek między nim, a Markiem, trzymali męską solidarność. Teraz nie
ma zbyt dużego poparcia, no cóż.. życie!
-Dziewczyny wyciągajcie kieliszki! Mam syna!-oznajmił nim
jak na strzał wypadłyśmy z gabinetów. Ja, Dorota i Marek oczywiście
wiedzieliśmy kto jest odpowiedzialny za stan Justyny, ale Maria nie miała o tym
pojęcia, więc nie zdziwiło nas jej pytanie:
-Jak to jesteś ojcem? Ty w ogóle kogoś masz? Nic nie
rozumiem, ale gratuluje-posłałam uśmiech w stronę młodego prawnika.
-My też na początku nic nie rozumiałyśmy, ale po pracy Ci
wszystko wyjaśnimy.-zwróciłam się do blondynki, a dwie pozostałe słuchaczki
zgodnie przytaknęły.
-No to gdzie te kieliszki?-dopominał się młody. Aż tak
bardzo chciał „ochrzcić” narodziny swojego potomka. Dorota, jako odpowiedzialna
żona, matka i adwokatka ukróciła nadzieje na zbyt wczesne oblewanie małego
Janowskiego, czy Winogrockiego. Na dobrą sprawę nie wiedziałyśmy po kim junior
odziedziczył nazwisko.
-Młody, ty się teraz uspokój. Wiem wszystko w tobie szaleje,
ale na tą chwilę się uspokój. Jest jedenasta więc schowaj trunek do kuchni.
Wieczorem się spotkamy i wypijamy za zdrowie małego. Teraz bierz się do roboty,
bo i tak mamy zastój.
Wiedząc, że z Dorotą nie ma żartów, spuścił uszy i zabrał
się do pracy. Po odejściu przyjaciela, pieczę nad wszystkim trzymała ruda.
Wróciłyśmy do gabinetów, to znaczy ja i Maria, a Dorota ruszyła do przychodni z
córką. Po raz ostatni przejrzałam akta i również opuściłam kancelarię.
Jeszcze tylko jego mi brakowało. Po raz kolejny miałam
rywalizować z Dębskim. Nie ma co liczyć na chwilę spokoju. Po ponad godzinie
nerwowej rozprawy wyszłam z Sali rozpraw.
-Jak zawsze niepokonana.-usłyszałam z ust Marka.
-No bez przesady, po prostu dobrze prześledziłam sprawę.
–uśmiechnęłam się. Staliśmy chwilę patrząc na siebie. Nie mogliśmy wydusić z
siebie żadnego słowa. Ja koniec końców, akurat miałam temat do rozmowy, jakim
było nasze rodzicielstwo, ale doszłam do wniosku, że najpierw sama muszę się
pogodzić, z zaistniałą sytuacją, a dopiero potem zacznę działać dalej. Chciałam
go zapytać, czy nie zamierza wrócić, ale to by oznaczało, że mi go brakuje, co było
prawdą, ale na razie nie mógł się o tym dowiedzieć. Muszę się z tym uporać i tyle.
-No to cześć-powiedziałam po dłuższym lustrowaniu się.
Odniosłam wrażenie, że chcieliśmy zapamiętać się jak najlepiej. Tak jakbyśmy
mieli się już prędko nie zobaczyć.
-Cześć Agata.-usłyszałam w odpowiedzi. Jego mina jakby
zbladła. Może liczył na coś z mojej strony? Nasze relacje nigdy nie należały do
zbyt prostych, więc się tym nie przejęłam.
-Jak coś, to wiesz gdzie mnie znaleźć.-pomyślałam, ale nie
sądziłam, że na głos. Podziękował i z uśmiechem ruszył przed siebie. Czemu to
do cholery powiedziałam?! Zaczęłam karcić się w myślach. Z perspektywy czasu
widzę, że po prostu tęsknota była silniejsza, niż zdrowy rozsądek. Głos mojego
serca i rozumu nie dobierał się w parę. Nie miałam ochoty wracać do kancelarii,
więc poszłam na spacer do parku. Natłok myśli sprawił, że siła którą w sobie
zdołałam ponownie zbudować, pękła jak bańka mydlana. Opadłam na ławkę, a z
moich oczu zaczęły spływać potoki łez. Chwileczkę potem z nieba zaczął padać
rzęsisty deszcz. Moja babcia zawsze powtarzała, żeby płakać wtedy kiedy pada,
bo nie wiadomo czy to deszcz, czy faktycznie łzy.
Bardzo fajne :) Czekam na kolejną część :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper :) Fajnie się czyta :)
OdpowiedzUsuńTak jak mój przedmówca fajnie się czyta :) Ogólnie interesujące, powiem, że czekam na więcej, bo coś czuję, że dopiero się rozkręcasz :))
OdpowiedzUsuńJest takie lekkie, niewymuszone. Podoba mi się
OdpowiedzUsuńNiby podobne do wszystkich innych a jednak inne. Lekkiego pióra. Zwracaj uwagę na drobne literowki.. :)
OdpowiedzUsuńInteresujące
OdpowiedzUsuńSprawdźcie skrzynkę :)
OdpowiedzUsuńKiedy nastepna czesc?
OdpowiedzUsuń