wtorek, 21 października 2014

"Start again" czyli krótkie opowiadanie Pinky

Hej! Przychodzę sobie do was, z krótkim opowiadaniem, ale tak mnie tchnęło by coś napisać, w dodatku mój skopany nastrój powoduje najczęściej przypływ weny więc o to jestem. Nie wiem czy wyszło tak jak tego zamierzała, ale mam nadzieje, że się spodoba. Dedykuje opowiadanie dwóm jakże ważnym mi osobą - Dream i Madzi, za wczoraj - zwłaszcza za wczoraj! Dziękuje raz jeszcze! Nie przedłużając wstępu - bo jakoś nigdy mi nie wychodziły - zapraszam do opowiadania. Do zobaczenia kochani wieczorem :*


Dwadzieścia cztery godziny temu była jeszcze pewna tego co chcę mu powiedzieć. Ale teraz siedząc w pustym mieszkaniu doszło do niej, że została zupełnie sama. Wszyscy na których jej zależało opuścili ją. Zostawili ją samą z kancelarią na głowie. Na własne życzenie po prostu została sama. Rozejrzała się po mieszkaniu przypominając sobie, gdy to właśnie w tym mieszkaniu odmieniło się jej życie. To w nim dostała propozycję która pomogła jej stanąć na nogi, to właśnie w tym mieszkaniu przeżyła najpiękniejsze i najgorsze chwilę w jej życiu. Snuła się po mieszkaniu z głową pełną wspomnień. Spojrzała ukradkowo na drzwi, mignęły jej przed oczami obrazy Maćka, Krzyśka, Hubera i Marka - a zwłaszcza jego. Przykucnęła patrząc wprost w drzwi. Nabrała powietrza do płuc i przymknęła powieki uwalniając pojedyncze łzy. Był przy niej zawsze, gdy tego chciała i gdy tego nie chciała. Sprawiał, że czuła się dla kogoś ważna. Troszczył się o nią i wywoływał miliony emocji na jej twarzy, a teraz... Dzwonek nie dzwoni, telefon milczy i nikt nie stoi przed jej drzwiami. Nie umiała opanować łez, potrzebowała przyjaciół, potrzebowała ich ciepła. Zacisnęła mocniej powieki i schowała twarz w dłoniach.

Schodek po schodku. Oddech za oddechem. Pchnęła drzwi do kancelarii i pewna swoich decyzji kierowała się w kierunku jego gabinetu. Pomieszczenie emanowało radością i wszystkim co z tym związane. Stanęła w progu rzucając to na Marka to na nią spojrzenie. Na kobietę, która zajęła jej miejsce. Brunetka spuściła głowę i uśmiechnęła się. Marek wstał z fotela poprawiając krawat. Kolejny oddech i uniosła głowę.
- Widzę, że jesteś zajęty - oczy jej się szkliły choć tego nie chciała - to ja nie będę przeszkadzać, przyjdę innym razem - odwróciła się rzucając ciche cześć i podążała w stronę drzwi. 
- Poczekaj momencik - rzekł do rudowłosej i wyszedł za Agatą na klatkę schodową. Chwycił ją za przedramię na półpiętrze - Agata?
- Przyszłam tylko porozmawiać - spojrzała na niego - ale to może poczekać. Wracaj do niej, nie każ jej czekać - rzekła spokojnie, jednak jej głos drżał. Mimo rozrywającego się na maluteńkie kawałki serca musiała być silna i wymusiła by na jej twarzy pojawił się jak najszczerszy uśmiech. Marek podążał za nią wzrokiem, gdy schodziła po kolejnych schodkach. 
- Agata.. - rzekł schodząc o jeden stopień niżej. Ona uniosła wzrok do góry, trzymając dłonią poręczy. Mierzyli się chwilę spojrzeniami, po czym Dębski dokończył - ..jeżeli chcesz mogę wyprosić Ewę.
- Nie Marek - weszła kilka schodków wyżej i stanęła przed nim - wróć do niej. Ona może dać ci to, czego ja ci dać nie mogłam.. - spojrzała na niego i momentalnie odwróciła wzrok - miałam na myśli, czego inne dać ci nie mogły..rozumiesz? - dodała drżącym ze zdenerwowania głosem. 
- Wydaje mi się, że rozumiem - wsadził dłonie do kieszeni i wbił swój błękitny wzrok w kafelki.
- Mam nadzieje, że będziesz szczęśliwy. - odprowadził ją wzrokiem gdy znikała z każdym kolejnym schodkiem.

Wrzuciła kolejną ramkę ze zdjęciem do pudła wraz z tym wspomnieniem. Oddychała tak jakby miała zaraz się rozpłakać, jej oddech drżał. Była słaba i żeby stać się znów silną musiała odciąć się od tych wspomnień. Musiała przejść próg mieszkania i już nigdy do niego nie wracać. Jej decyzja była spontaniczna, ale nic jej już nie trzymało w Warszawie. Dorota była na północy Polski, Marek miał swoje własne życie, a Bartek... Bartek miał swoje problemy i dylematy, nie potrzebował kolejnych. Mieszkanie z każdą kolejną godziną stawało się coraz bardziej puste, przybywało coraz więcej pudeł. W jej dłonie trafił złoty łańcuszek, który otrzymała od Marka. Usiadła na kanapie przerywając pakowanie pudeł i płakała nad błyskotką, która niosła ze sobą tyle wspomnień. Zacisnęła go w dłoni i płakała, wspominając pocałunki, każdą wspólną chwilę. Wiedziała, że nie może go zatrzymać, wraz z łańcuszkiem ciągnęła by za sobą milion wspomnień od których próbuje się uwolnić, by znów żyć. By znów oddychać. Włożyła łańcuszek do pudełeczka i z notesu wyrwała kartkę zapełniając ją zdaniami, które rozmazywały się przez opadające na papier łzy.

- To było też moje dziecko! - jego głos rozniósł się echem po całej kancelarii - Chciałaś ukrywać to przede mną całe życie? Ty nigdy nie dorośniesz? Zawsze musisz uważać się za kogoś lepszego? Pokazywać, że dasz sobie radę? 
- Zawsze sobie dawałam radę.
- Gówno prawda! Gdyby nie ja, nadal byś pewnie gniła na uczelni, albo bóg wie co robiła. Gdyby nie ja nie byłoby ciebie tu gdzie jesteś. Zawdzięczasz to wszystko dzięki mnie, a mimo tego wszystkiego co dla ciebie robiłem nawet nie zasługuje na szczerość z twojej strony? Nawet tyle? - spojrzał na nią pogardliwie - Kiedyś dałbym sobie za ciebie rękę uciąć, że to wszystko sprawi, że się zmienisz, że mnie zauważysz, że podziękujesz..ale teraz.. teraz nie miałbym ręki. Bo ty się Agata nigdy nie zmienisz, sprawiasz, że ludzie przez ciebie stają się maluteńcy jak mrówki.. ale mnie nie złamiesz, nigdy mnie nie złamiesz Agata rozumiesz? Bo to ja jestem kimś lepszym - milczała. Każde słowo wbijało ostrze w jej rozerwane serce. Każde słowo bolało tak bardzo, że pragnęła płakać. Stała się tak krucha, że ostatkami sił starała się nie okazywać przy nim żadnej słabości. Walczyła. - Będziesz teraz milczeć?
- Wystarczająco dużo powiedziałeś - spojrzała na niego pełna żalu i smutku. Chciał coś jeszcze dodać, ale uprzedziła go i zniknęła z pola jego widzenia byleby tylko nie słuchać kolejnych słów sprawiających jej ból. 

Otarła wierzchem dłoni mokre od łez policzki i zgięła na pół kartkę wrzucając ją do koperty. Kopertę wraz z małym pudełeczkiem wrzuciła do kartonika, który zaadresowała na Marka. Położyła się na kanapie i kilka kwadransów patrzyła się w sufit. Jej głowa nie była zaprzątana wątpliwościami. Chciała zacząć na nowo żyć, bez Marka.

***

Czterdziesta ósma godzina mijała od ich rozmowy w kancelarii u Czerskiej. Agata zaklejała już ostatnie kartony. Słońce przebiło się przez żaluzje rzucając promienie do środka. Spojrzała na okno i miała wrażenie jakby właśnie przed nią stał uśmiechnięty Marek. Tak jakby czas zatrzymał się w tamtym momencie pozwalając pójść inną drogą. Ale ona zamknęła powieki i po prostu wyrzuciła ten obraz ze swojej głowy chwytając w dłoń walizkę i mały kartonik. Ostatni raz spojrzała na mieszkanie i zamknęła jeden długi i bolesny rozdział w jej życiu. Wrzuciła walizkę do bagażnika i odjechała spod kamienicy. Najpierw wysłała paczkę do Marka, a następnie odjechała w nieznane.

***

"Pamiętasz ten moment na klatce, gdy zapytałeś czy masz wyprosić Ewę? Nie chciałam byś to robił, bo sama nie chciałabym znaleźć się na jej miejscu, nie chciałam podejmować decyzji za ciebie. Przez cały czas miałam nadzieje, że jednak to ona będzie schodziła po tych schodach, a nie ja, że nie pozwolisz mi odejść. Albo ten moment kłótni w kancelarii, chciałam przyznać ci racje. Chciałam też powiedzieć ci szybciej o ciąży, ale się bałam, że pojawisz się w moim życiu, a gdy zacznę przyzwyczajać się do twojej obecności po prostu znikniesz. Zawsze zauważałam Ciebie i twoją pomoc, ale to ty nie zauważałeś mnie. Nie czekałeś. Skakałeś między jedną a drugą. Nie mam Ci tego za złe, bo sama nie dawałam Ci odczuć, że zależy mi na Tobie. Chcę jednak byś wiedział, że zawsze mi na Tobie zależało. I mimo tego, że nie okazywałam wdzięczności za to co dla mnie zrobiłeś, w głębi duszy dziękowałam Bogu za takiego przyjaciela. Zdecydowanie łatwiej się to wszystko pisze niż mówi. Wreszcie czuje ulgę i mogę spokojnie opuścić to miasto.Gdybyś wpadł na pomysł odszukania mnie - nie rób tego. Bądź szczęśliwy z kimś innym. Zacznij żyć. Zacznij oddychać. A."

Zacisnął w dłoni zapisaną kartkę i raz jeszcze spojrzał na krzątającą się w jego kuchni Ewę. Nie był szczęśliwy, nie z nią. Oszukiwał siebie, oszukiwał wszystkich dookoła tylko po to by udowodnić, że potrafi funkcjonować bez Agaty, ale tak nie było. Bez słowa poderwał się z krzesła i wybiegł z mieszkania. Szukał jej. Szukał jej wszędzie i nigdy nie tracił nadziei, że ją odnajdzie. Mimo tego, że mijały kolejne miesiące on wciąż szukał, bo z każdym kolejnym dniem wzrastało prawdopodobieństwo tego, że ją wreszcie znajdzie. 

Pinky

9 komentarzy:

  1. Lubię to, bardzo to lubię :D
    Raczej nie przepadam za opowiadaniami bez "happy endu", ale to jest idealne. Szczególnie przy dzisiejszej szarudze i moim nastroju.
    Marek zachowuje się jak większość ludzi - musiał coś stracić, żeby zrozumieć ile to dla niego znaczyło. Szkoda, że było za późno, żeby cokolwiek naprawić. Tak niestety układa się życie...

    OdpowiedzUsuń
  2. napisz cedek opo super

    OdpowiedzUsuń
  3. opowiadanie genialne będzie Cdn bo chcę jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  4. Halo!!!! Ktoś w końcu wstawi opo z maila?
    Tak poza tym... boskie Paula ♥
    Duska

    OdpowiedzUsuń
  5. wstawcie to opowiadanie Duśki bo się nie mogę doczekać

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle opóźnienie. ech nie macie czasu to nie prowadźcie bloga. i już. problem z głowy. szkoda bo kila fajnych opo była a tu się nie pojawiły.

    OdpowiedzUsuń
  7. A kiedy pojawi się I know you? Będzie wogóle koniec , czy podobnie jak pozostałe twoje opowiadanie sie nie zakonczy?

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcemy opowiadania Duśki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Chcemy i to bardzo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń