niedziela, 21 grudnia 2014

"Start over" cz. 13

Trochę minęło od ostatniej części tego opowiadania, trafiłam na pechową trzynastkę cóż poradzić. Analizując sobie opowiadanie doszłam do wniosku, że nieco zmienię swoje plany na to opowiadanie, mam nadzieje, że mimo wszystko się spodoba i choć trochę będziecie pamiętać to opowiadanie, jeżeli nie to zrozumiem, bo sama musiałam odświeżyć sobie pamięć czytając opowiadanie od początku. Także nie przedłużając, dedykuje opowiadanie najlepszemu na świecie team-owi, który zmotywował mnie tak bardzo do napisania opowiadania. Dzięki dziewczyny, że jesteście życie na fejsbuku staje się żywsze kiedy z wami się pisze! NAJLEPSZY TEAM - pamiętajcie nasze motto, a życie będzie lepsze! ♥

"Start over" cz.13

Weszli do mieszkania, od razu po ciele brunetki przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Mieszkanie przesiąknięte było zapachem nikotyny, wciąż unoszącej się w powietrzu jakby dopiero co odgaszono papierosa. Przed jej oczami przewijały się obrazy nieprzyjemnych dla niej wspomnień. Próbowała walczyć z nimi, ale bezskutecznie. Usiadała na szafce i przyglądała się wchodzącemu do salonu Filipowi. Spojrzała na drzwi w których pojawiali się jej przyjaciele i niechciani teraz w jej życiu osoby. Całe mieszanie niosło ze sobą nieprzyjemne wspomnienia. Nie potrafiła normalnie w nim funkcjonować bez choćby najmniejszej chwili powrotu do wspomnień. Filip spojrzał na nieobecną myślami brunetkę.
- Wszystko w porządku? - położył dłoń na jej ramieniu. Uniosła na niego wzrok i szukała w głowie satysfakcjonującej obojga odpowiedzi. Nie chciała mu kłamać, że wszystko jest okej, bo szybko by to odgadł, że kłamie. Wzięła powolny oddech odwlekając czas odpowiedzi.
- Wydaje mi się, że nie czuję się tu bezpiecznie. Jest tu też nieprzyjemnie.. - spuściła wzrok na zaciśnięte w dłoni klucze - ..myślę, że najwyższy czas zamknąć ten rozdział - spojrzała na niego, on tylko skinął głową akceptując jej decyzję.

***

Otworzyła ociężałe powieki, na zewnątrz panował jeszcze mrok. Zwlekła się z łóżka i podeszła do stojącego przy oknie mężczyzny wtulając się w niego. Stał niewzruszony rozmyślając i analizując wszystkie możliwości zakończenia. Przez jego głowę przelatywało tysiące pytań, ale nie mógł na żadne odpowiedzieć - a raczej nie był w stanie, bo gdzieś w jego podświadomości wciąż paliło się palącym żarem wspomnienie spędzonej nocy z przyjaciółką, wspólniczką i kimś więcej niż mu się wydawało. Nie umiał się przyznać do tego uczucia, bo nie był do końca przekonany czy aby na pewno to co czuje jest trwałe i nie wygaśnie w ciągu chwili raniąc przy tym nie tylko brunetkę, ale i Marię. Która w obecnym czasie potrzebuje jego wsparcia. Jego duma nakazała mu tak postąpić, a nie inaczej. Wiedział jednak, że będzie musiał w łagodny sposób przekazać Agacie, raniącą ją wiadomością. Wyczekiwał dnia w którym ujrzy brunetkę siedzącą w swoim gabinecie, ale też i pragnął by ta chwila zwlekała, nie umiał jeszcze jej powiedzieć.. nie umiał jej zranić. Zależało mu na niej, ale też nie potrafił z nią być, nie teraz.
- Nad czym tak myślisz? - zapytała blondynka wtulona w Dębskiego.
- Zastanawiam się.. - spojrzał na nią i uśmiechając się do niej skłamał jej prosto w oczy - ...gdzie zabiorę cię na kolację. 
- Jeszcze dzień się nie zaczął, a ty myślisz już o kolejnym wieczorze? - spojrzała na niego podejrzliwie - Co się dzieje Marek? Ostatnio bywasz nieobecny, całe dnie spędzasz w kancelarii, praktycznie się nie widujemy. Czy to przez to.. - chwyciła go za dłoń i spojrzała mu w oczy - ..czy to przez to że jestem w ciąży?
- Nie, po prostu ostatnio mam gorsze dni - przymknął powieki przytulając się do niej. Gdy je otworzył miał wrażenie, że przed nim stoi uśmiechnięta Agata, uwodzicielsko na niego spoglądająca. Odwzajemnił uśmiech i zatracał się w błękicie tęczówek, ukrytych pod ciemnymi kosmykami włosów.
- Połóż się spać - i nagle czar prysł. Znów stała przed nim Maria, uśmiechająca się do niego i ciągnąca do łóżka. 
- Jeszcze chwilę - uniósł kącik ust i spojrzał w horyzont za oknem. Okońska ucałowała jego policzek i wróciła do łóżka, w tym samym czasie przy oknie w swoim mieszkaniu stała brunetka. Gdyby umiała czytać z gwiazd, wyczytałaby, że właśnie ta dwójka jest bliżej siebie niż myśli. Oboje błądzą w świadomościach drugiej osoby. Byli jednocześnie tak blisko jak i daleko. Tęsknili za swoją obecnością, nie wiedzieli co przyniesie im ich spotkanie. W ich sercach panował strach, w głowie wątpliwości a w żyłach wrzała krew z pożądania.

***

Rankiem na stole stało przygotowane śniadanie i gorąca jeszcze kawa. Brunetka po szybkim prysznicu i doprowadzeniu się do normalnego stanu, dołączyła do siedzącego przy stole Filipa. Przypomniała sobie jak przy tym samym stole siadała z Krzysztofem, w czasach gdy jeszcze potrafili przebywać w jednym pomieszczeniu razem bez żadnej kłótni było to dla niej przyjemne wspomnienie, jednak gdy w jej głowie była znaczna przewaga tych nieprzyjemnych wspomnień z niechęcią spoglądała na posiłek. Czuła wciąż nieprzyjemną aurę panującą w tym mieszkaniu, tak jakby wciąż tu był i ją obserwował.
- Zjemy na mieście, co? - zapytała brunetka upijając łyk kawy - Chciałabym być szybciej w kancelarii.
- Nie ma problemu. - uśmiechnął się odkładając gazetę.
Po dłuższej chwili byli gotowi do wyjścia. Pokonywali uliczkę za uliczką bez mniejszego problemu. Śnieg prószył za oknami, brunetka przyglądała się tańczącym na wietrze płatkom śniegu. Nie zwróciła nawet uwagi kiedy stanęli pod knajpą w pobliżu kancelarii.
-  Idziesz? - zapytał gasząc silnik.
- Tak, tak - wysiadła z auta wchodząc do środka. Zamówiła to co zawsze i wzrokiem poszukiwała wolnego miejsca. Po drugiej stronie pomieszczenia ujrzała siedzącego z gazetą Dominika. Gdy i on ja ujrzał uśmiechnął się do niej, po czym momentalnie brunetka odwzajemniła uśmiech, siadając przy oknie. 
- A ty nawet nie przywitasz się  przyjacielem? - Filip spojrzał na  brunetkę która zmierzyła go wzrokiem. Uniósł zaskoczony brew wgryzając się w bułkę.
- Z kim? - zapytał po chwili.
- Z Dominikiem.
- A gdzie ty go niby widzisz? - rozejrzał się dookoła. Jednak nigdzie nie dostrzegł swojego przyjaciela. Brunetka spojrzała w miejsce w którym siedział Dominik i nie zastała go tam.
- Tam siedział. Widziałam go przecież. - wychyliła się bardziej.
- Pewnie już wyszedł, to w stylu Dominika - uśmiechnął się -  albo może przestraszył się ciebie - siedzący na przeciwko niej mężczyzna został obrzucony morderczym błękitnym spojrzeniem. - No przecież żartowałem. Nie dąsaj się już tak tylko jedz.
- Dobrze tato! - spędzili tam jeszcze kwadrans po czym oboje w wyśmienitych nastrojach udali się do kancelarii. Brunetka bała się reakcji przyjaciół i pytań do niej kierowanych. Wciąż na jej twarzy były ślady wydarzeń o których nie chcę pamiętać.
- Na pewno chcesz teraz tam wchodzić? - zapytał Filip trzymając dłoń na klamkę drzwi wejściowych do kancelarii.
- Jak już tu jestem, to powinnam chyba wejść. Nie będę się wycofywać w ostatniej chwili. - Filip uśmiechnął się podziwiając jej odwagę ze stawieniem czoła z dociekliwymi przyjaciółmi. Weszli do środka i na nieszczęście a może szczęście przy biurku Bartka znajdowali się wszyscy - prawie wszyscy. Nie było tych błękitnych tęczówek za którymi tak tęsknią jej tęczówki. Zapadła cisza, brunetka opuściła głowę i czekała cierpliwie czekała na lawinę pytań. Jednak tak nie było, poczuła tylko silny uścisk i ciche. "Tęskniłam, cieszę się, że wróciłaś" Gdy ruda uwolniła Agatę z uścisku następną osobą był Bartek. Dorota w tym czasie zmierzyła twarz Przybysz i nie uszło to uwadze Agaty. 
- Dobra młody, zrób jakąś kawę i niech dziewczyny sobie podgaja - rzekł Filip wręcz wpychając Agatę do jej gabinetu. Przyjaciółki usiadły obok siebie. Brunetka miała wielką trudność z opowiedzeniem tego co się stało, chciała odciąć się od tego wspomnienia, ale musiała raz jeszcze do niego wrócić. Miała nadzieję, że robi to po raz ostatni. Dorota nie mogła uwierzyć w to co słyszała, wsłuchiwała się w opowieść Agaty i nie sądziła , że tak idealna z pozoru para była tak naprawdę nieidealna i toksyczna.
- Planuje przeprowadzić się jak najdalej od tamtego mieszkania, jak najdalej.. - brunetka spojrzała szklanymi oczyma na przyjaciółkę, która milczała wciąż myśląc ze właśnie przed chwilą Przybysz streściła jej jakiś kryminał. 
- Chcesz opuścić miasto? - zapytała gdy doszło do niej to co powiedziała Agata.
- Nie, miasto nie, ale mieszkanie tak. Wchodząc do mieszkania gdziekolwiek nie spojrzę widzę przed oczami sceny zazwyczaj te nieprzyjemne. Czuję sie niekomfortowo i niebezpiecznie w tym mieszkaniu. A tak raczej nie powinno być.. 
- Jeżeli chcesz mogę pomóc Ci poszukać czegoś - Dorota wysiliła się na uśmiech mimo, że nawet nie miała najmniejszej ochoty na to.
- To nie będzie konieczne, Filip już zaproponował pomoc.
- Czyżbym o czymś nie wiedziała?
- Filip to mój przyjaciel, ostatnio naprawdę dużo mi pomógł. Sam nie jest w najlepszym stanie, dziewczyna go zostawiła dla byłego. Oboje próbujemy siebie pocieszać nawzajem, choć częściej to on mnie pociesza niż ja jego.
- Nie wydaje ci się, że jednak to nie jest bezinteresowna pomoc? - Agata spojrzał zaskoczona na Dorotę nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Co masz na myśli? 
- Wydaje mi się.. - Dorota nie wiedząc jak ma się zabrać za zdanie uśmiechnęła się zakłopotana. - ..,że pomagając tobie, chcę być zauważony i doceniony. Liczy na to, że może zauważysz w nim coś więcej niż tylko przyjaciela, ale to są moje przypuszczenia.
- Dorotko kochanie, skąd ty możesz wiedzieć co on myśli i czuję. - uśmiechnęła się do rudej.
- Widziałam jak na ciebie patrzy, tak samo jak wy z Markiem na siebie. Powinnaś z nim porozmawiać i dowiedzieć sie czy aby na pewno jest to tylko przyjaźń. Lepiej teraz niż później i mieć z tego powodu wyrzuty, że wcześniej się tego nie zauważyło.
- My z Markiem nie patrzymy się jakoś nadzwyczajnie na siebie. - rzekła próbując jakoś wyjść z tej sytuacji.
- Agatko, może nie przebywam z wami dwadzieścia cztery na dobę, ale widzę co się dzieje. Jednak mimo wszystko uważaj, nie zawsze to co się błyszczy jest złotem. - Dorota starała się w pewien sposób dać do myślenia przyjaciółce by skupiła swoją uwagę na Filipie. Nie chciałaby aby cierpiała, nie chciała też wręczać Marka w powiedzeniu prawdy, która mniej zaboli ją gdy usłyszy to od niego niż od innych osób. 
- Ty się dobrze dziś czujesz? W najbliższym czasie nie mam ochoty na związki, jeszcze nie przebolałam jednego a  ty już planujesz mnie w kolejny. - kobiety plotkowały dalej na kanapie a w tym czasie do kancelarii przybył Dębski. Widząc siedzącego na kanapie Filipa wiedział, że jest też i Agata. Nie wiedział jednak w jakim celu się tutaj zjawiła. Czy wraca? Czy może wyjeżdża?
- Cześć Marek - rzekł Filip trzymając w dłoni filiżankę kawy.
- Cześć, Agata jest tutaj z tobą.
- Również miło cię widzieć. Fajnie, że pytasz. A jeśli chodzi o Agatę to plotkuje z Dorotą i coś nagadać się nie mogą. - rzekł spoglądając na zegarek.  W tym czasie gabinet opuściły dwie uśmiechnięte panie i spotkały się dwie pary tęczówek. Brunetka uśmiechnęła się do niego, on natychmiastowo odwzajemnił uśmiech po czym biorąc koperty udał się do swojego gabinetu. Agata podążała za nim wzrokiem, nie rozumiejąc jego zachowania.
- Zaraz wracam - spojrzała na przyjaciół i poszła za Dębskim. Weszła do środka jego gabinetu i zbliżając się do niego zapytała - wszystko okej?
- Tak.. - spojrzał na nią po czym ponownie odwrócił wzrok.
- Marek.. - podeszła do niego kładąc dłoń na torsie - ..co się dzieje?
- Myślę, że to co się stało między nami.. - wziął głęboki wdech, musiał to zrobić niedelikatnie. Tu i teraz - ..to nie powinno się wydarzyć. Przepraszam.
- Czyli to chodzi o to? - zabrała dłoń z jego torsu. Marek spojrzał na nią i w tym momencie pożałował wszystkiego. Zrobiła kilka kroków w tył spuszczając wzrok.
- Agata.. - wyciągnął w jej kierunku dłoń.
- Muszę iść, Filip czeka. - starała się być opanowana. Starała się nie wybuchnąć płaczem, tak bardzo się starała, jednak gdy tylko wyszła z kancelarii, strumienie łez zalewały jej rumiane policzki. Czuła się upokorzona i maluteńka w tym świecie. Nie zastanawiała się gdzie idzie, ani w jakim celu. Szła przed siebie. Z każdym krokiem szła coraz szybciej, aż w pewnym momencie stanęła. Oddychała wolniej spoglądając w niebo i wycierając wierzchem dłoni mokre od łez policzki.
- Agata, co się stało.. - zapytał zdyszany - ..wyleciałaś z tej kancelarii jak poparzona.
- Przestanę uciekać - odpowiedziała wciąż patrząc w niebo - wciąż uciekam. Muszę przestać.
- Co?
- Filip mogę zadać Ci pytanie? - naglę zwróciła się do niego twarzą. On zdezorientowany spojrzał na nią wyrażając zgodę. - Czy ty oczekujesz ode mnie czegoś więcej niż tylko przyjaźni?
- Ja? Skąd że - odpowiedział zakłopotany, nie chciał teraz jej wylewać swoich uczuć,  których nie był pewny.
- Tak też myślałam, ale co jak co Dorota najczęściej się nie myli, choć w tym przypadku się pomyliła.
- Najwidoczniej - wysilił się na uśmiech - a teraz powiesz mi co się stało?
- Filip przeprowadź się do Warszawy - rzekła wciąż unikając tematu.
- Czekaj, moment, nie tak szybko - spojrzał na uśmiechnięta brunetkę - czy ty właśnie poprosiłaś mnie o to bym się tutaj przeprowadził? Do miasta? Przecież wiesz, że nie przepadam za miastem.
- Razem zawsze raźniej. Będziemy razem stawiali czoła złu świata. Będziemy niepokonanym zespołem.
- Agata ja chyba nie rozumiem do czego zmierzasz..
- Nie chcę zostać tutaj sama, bez przyjaciela - spojrzała w ziemię i rzekła drżącym głosem. Filip przyglądał się brunetce uważnie próbując odgadnąć co oznaczały jej słowa. Starał się odgadnąć czy aby na pewno łączy ich tylko przyjaźń.
- Pozwolisz, że to przemyślę dobrze? - brunetka skinęła głową.
- Pomożesz mi dziś z mieszkaniem? - Filip uśmiechnął się i obejmując ramieniem przyjaciółkę udali się do auta. Wiedziała, że na nim zawsze można polegać, ale obawiała się słów Doroty. Bała się go skrzywdzić, a była do tego zdolna. Zbyt często była krzywdzona i wie jakie to uczucie. On natomiast bał się odrzucenia, które zbyt często towarzyszyło jemu. Oboje czegoś się bali, co mogło zaprzepaścić ich przyjaźń.


        ***

- Wygląda chyba dobrze co? - zapytała rozglądając się po mieszkaniu. 
- Jest fajnie - uśmiechnął się do niej. Wyszli na balkon z którego rozchodził się piękny widok na Warszawę. Brunetka była już pewna, że tu chcę zamieszkać. Zakochała się w tym małym i przytulnym mieszkaniu z pięknym widokiem za oknami. Czuła się jakby właśnie zaczynała na nowo żyć. 
- Jesteś pewna, że właśnie to mieszkanie chcesz wybrać? - zapytał Filip, przyglądając się jej z coraz to większym zainteresowaniem - może chciałabyś obejrzeć jeszcze kilka?
- Nie to jest idealne - opowiedziała podekscytowana i dodała - tutaj mogę spokojnie zaczynać wszystko od nowa. 
- To chyba będzie trzeba to dziś uczcić, co powiesz na kolacje?
- Brzmi trochę jak randka - powiedziała Agata.
- Czy zawsze kolacja, musi oznaczać randkę? - zapytał rozbawiony.
- Oczywiście, że nie! - zbliżyła się do niego i dodała ciszej - Ale wiesz co? Muszę ci powiedzieć, że cieszę się, że jednak to nie randka. Nigdy nie wiem jak się na nich zachować. 
- Zwłaszcza na tych pierwszych - dodał.
- I z kimś nowo poznanym - kontynuowała wyliczanie.
- Kto nam się podoba i chcemy zrobić dobre wrażenie..
- Zawsze wychodzi na odwrót - dodała rozbawiona.
- Wtedy najlepiej ukryć się przed największą porażką naszego życia..
- Albo udawać, że nigdy nie było tej randki.
- Otóż to, jak my siebie dobrze rozumiemy - uniósł dłoń, przybijając piątkę z Agatą. Rozbawieni opuścili mieszkanie i wrócili do starej kamienicy Przybysz, gdzie przygotowywali się do wspólnego wyjścia. Filip nie mógł oderwać oczu od swojej przyjaciółki, gdy ta stanęła w drzwiach łazienki w krwisto czerwonej sukience. Włosy swobodnie opadały na jej ramiona, a na twarzy gościł jej śnieżnobiały uśmiech. Nie mógł wydusić z siebie żadnego słowa, ta kobieta odbierała mu mowę za każdym razem. Cóż się dziwić, była marzeniem każdego mężczyzny - nawet i jego. Z każdym przypływem odwagi by powiedzieć jej co do niej czuje, brunetka jakby czytając mu w myślach mówiła o tym jak nienawidzi związków i wszystkiego z tym związanego, że cieszy się wolnością i tym że ma przy swoim boku tak oddanego przyjaciela - no właśnie przyjaciela. To słowo zawsze go paraliżowało i sprawiało, że gdy zatracał się w otchłani jej błękitnych tęczówek odwaga jego opadała i wyszeptywał krótkie: Nic. 

***

Siedział przy stoliku bezmyślnie patrząc w szybę, spoza której rozchodził się widok na zaśnieżoną ulicę i chodniki. Czuł się niepełny, brakowało mu śmiechu brunetki, jej błękitnych tęczówek które w świetle gwiazd mieniły się jak diamenty, brakowało mu nawet kłótni z nią. Teraz między nimi panuję napięta atmosfera. Unikają siebie nie tylko na korytarzu sądowym, ale i w kancelarii. Nie raz chciał wejść do jej gabinetu i zamienić choćby dwa słowa z nią, ale za każdym razem gdy klient opuszczał jej gabinet znikała i ona. Nikt nie wiedział, gdzie ani z kim znika. Każdy tylko przypuszczał, że jej towarzyszem w ostatnich dniach jest Filip, ale od wizyty w kancelarii nie widywany był nawet w jej pobliżu. W pewnych momentach nawet przez głowę Dębskiego przeszła myśl, że wróciła do Majewskiego, za co skarcił się, gdyż było to niemożliwe. Kto jak kto, ale nie ona. Ona nie popełniłaby drugi raz takiego błędu. Dorota nie raz też próbowała wyciągnąć od niej gdzie tak znika, w przerwach między klientami albo rozprawami, ale zawsze kończyło się to krótkim "Wszystko w swoim czasie" Nawet Gawron musiała czekać na jakiekolwiek informacje o jej notorycznych zniknięciach. Z jego bezmyślnego przyglądania się wyrwał go dzwonek sygnalizujący przybycie nowego gościa. Wreszcie po kwadransie wyczekiwania zjawiła się jego towarzyszka. Usiadła na przeciwko niego nawet nie tłumacząc swojego spóźnienia. Siedzieli w ciszy, nawet na siebie nie spoglądając, każde myślami było gdzie indziej. Można by nawet pomyśleć, że jest to kolacja dwóch nie znających się osób. Do tej samej restauracji weszła dwójka radosnych przyjaciół. Dębski od razu rozpoznał Filipa, ale trudniej mu było w rozpoznaniu jego towarzyszki. Stojąca do niego tyłem kobieta miała bujnie kręcone jasno brązowe włosy i czerwoną sukienkę, którą już kiedyś widział, ale nie potrafił sobie przypomnieć gdzie i na kim. Dopiero gdy kobieta szła w kierunku stolika z Filipem który obejmował ją w tali rozpoznał w niej Agatę, lekko zmienioną od ostatniej wizyty. Nie pamiętał by Agata zmieniała kolor włosów, dużo się zmieniło podczas dwudniowej nieobecności jego w kancelarii. Kto by też pomyślał, że minęły dwa tygodnie a oni nawet nie zamienili słowa. Przyglądał się wciąż odmienionej wspólniczce. Maria w tym czasie zerknęła na Marka i podążyła wzrokiem w kierunku w którym i on podążał. 
- O czymś nie wiem? - zapytała odkładając widelec.
- Co? - spojrzał na nią.
- Od kilku dni chodzisz nieobecny i smutny, a nagle zobaczyłeś ją i na twojej twarzy pojawił się uśmiech, więc pytam czy o czymś nie wiem? 
- Nie rozumiem do czego zmierzasz Marysiu.
- Nie mów do mnie Marysiu. Wydaje mi się, że jest coś między wami, czego nie ma między nami. - spojrzała na Dębskiego, który zmarszczył brwi.
- Nie wiem o czym mówisz, wydawało mi się, że wszystko już jest między nami okej. 
- No właśnie Marek, tobie się tak tylko wydawało. Nic nie robisz, żeby było lepiej, znikasz na całe dnie w kancelarii, kiedy wracasz jesteś nieobecny myślami - powiedziała to głośniej niż zamierzała powiedzieć, oczy wszystkich wokół skupiły się na nich. Nawet Agata i Filip, momentalnie uśmiech zszedł z jej twarzy gdy ujrzała Marię towarzyszącą Markowi. Mierzyli się spojrzeniami, aż wreszcie poddała się Agata. Cholernie bolał ją widok go z właśnie Okońską. Teraz już wiedziała kto jest ojcem nienarodzonego jeszcze dziecka o którym tak głośno teraz jest w prokuraturze. 
- Możemy zmienić lokal, straciłam apetyt... - spojrzała na Filipa, on tylko spojrzał na Marka pogardliwie, a następnie na Agatę. Przeszli między stolikami ku wyjściu. Gdy Filip pomagał założyć płaszcz Agacie, nagle coś pękło w Dębskim. Widział jak na nią patrzy i już był gotowy podejść by strzelić mu prosto w twarz, ale gdy tylko usta Filipa znalazły się na jej stanął w miejscu i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Przybysz spojrzała surowo na przyjaciela, który własnie ją pocałował, następnie odwróciła się i widząc mierzące spojrzenie Dębskiego wyszła z restauracji. Filip wybiegł zaraz za nią doganiając ją po chwili.
- Agata poczekaj.. - chwycił ją za dłoń.
- Po co to zrobiłeś? - przeszyła go surowym spojrzeniem. Niepewnie przełknął ślinę, nie wiedział co miał powiedzieć. Zamroziło go.
- Chciałem ci tylko pomóc..
- Nie prosiłam cię o pomoc.
- Agata, możesz mi powiedzieć co zaszło między tobą a Markiem, że unikasz go na każdym kroku?
- Ale chyba teraz nie rozmawiamy o tym co zaszło, a co nie między mną a Markiem, ale o tym dlaczego mnie pocałowałeś.
- Bo mam dosyć patrzenia jak cierpisz, staram się.. - spojrzał na jej drobną dłoń w jego dłoni - ..naprawdę się staram. Nie chcę byś cierpiała.
- Nie, nie, nie.. - zabrała dłoń i przetarła twarz obiema dłoniami, odwracając się do niego plecami -..to nie miało tak wyglądać. Ty miałeś być moim przyjacielem.
- To było silniejsze - podniósł głos - spędzasz z kimś mnóstwo czasu, spotykacie się, rozmawiacie. Agata, ja naprawdę starałem się być twoim przyjacielem.
- I co teraz? - odwróciła się do niego, patrząc w jego oczy smutnym spojrzeniem.
- Raczej ciężko nam będzie normalnie się przyjaźnić wiedząc, że dla mnie to już nie jest tylko przyjaźń.
- Czyli to koniec? Tak po prostu? - spuściła głowę.
- Chyba, że tego nie chcesz? - zapytał mając nadzieje, że jednak nie zakończy się ich historia smutnym zakończeniem. Przyglądał się jej oczekując odpowiedzi, z każdą sekundą napięcie wzrastało.
- Nie wiem. Ja na prawdę nie wiem czego chcę. - podniosła głowę spoglądając ponownie w jego oczy, wzięła głębszy oddech zbliżając się do niego - w tym momencie wiem, że nie chcę aby to się tak skończyło - przytuliła go opierając głowę na jego torsie. On natomiast objął ją szeptając wprost do jej ucha :
- Ja też nie chcę by to się zakończyło, ani teraz, ani jutro, za miesiąc, rok.. niech to się nigdy nie kończy.

***
 trzy tygodnie później 

- Dziękuje, za pomoc - uśmiechnęła się do przyjaciółki i zwróciła się do rozmówcy po drugiej stronie telefonu -  Mam nadzieje, że szybko wrócisz.
- Postaram się przyjechać jak najszybciej - rzekł - żałuje tylko, że nie mogę pomóc ci w przeprowadzce.
- I tak wystarczająco dużo mi już pomogłeś - spojrzała na przyglądającą się jej Dorotę, uśmiechnęła się do niej po czym dodała - dobra zadzwonię wieczorem. Do usłyszenia.
- Do usłyszenia - rozłączyła się i położyła telefon na szafce.
- Rozkwita ta wasza przyjaźń - powiedziała rozbawiona Dorota, wypakowując książki z kartonu - a po tym co ostatnio mówiłaś myślałam, że już definitywnie rozpadnie się wasza przyjaźń.
- Postanowiliśmy dać sobie jeszcze jedną szansę, co z tego będzie to będzie, najwyżej rozstaniemy się w zgodzie - odpowiedziała jej siedząca Agata na kanapie wypakowująca zdjęcia.
- Rozmawiałaś już z Markiem? - zapytała nagle rudowłosa.
- Od trzech tygodni nie zamieniłam z nim słowa, zresztą jakbyś nie zauważyła więcej go w tej kancelarii nie ma niż jest. Układa sobie szczęśliwe życie u boku Marii, niech sobie układa.
- No nie wiem czy można nazwać to szczęśliwym życiem - rzekła siadając obok niej. 
- Co masz na myśli? - spojrzała na nią przerywając wypakowywanie pudeł.
- Są jakieś komplikacje z ciążą Marii, Marek przez cały czas obwinia siebie, w dodatku potrzebuje rozmowy.. - przerwała wyczekując reakcji Agaty.
- Przecież rozmawiacie.. - rzekła nie rozumiejąc tego co do niej mówi przyjaciółka.
- On potrzebuje rozmowy z tobą Agata, nie ze mną, nie z Bartkiem, ale z tobą. Przyjaźniliście się. Daj mu szanse, może nie wyszło wam, ale przecież to nie powód byś przekreśliła go na resztę życia.
- Dorota, ja go nie przekreśliłam, po prostu.. - przerwała biorąc wdech - ..nie umiem nic nie czuć po tym co się między nami wydarzyło. Życzę mu jak najlepiej naprawdę, chciałabym aby był szczęśliwy jeśli nie przy mnie to niech będzie to Maria, niech urodzi im się zdrowe dziecko i niech będą szczęśliwą rodziną, ale nie umiem jeszcze spojrzeć mu w oczy i po prostu udawać, że nic się nie stało.
- Agata przemyśl to minęło już półtorej miesiąca. Jak wyobrażasz sobie spędzenie świąt u mnie w obecności Marka, cały ten czas będziecie milczeć? - zapytała Agatę, która myślami była już gdzieś indziej, ale nie przeszkadzało to Dorocie w kontynuowaniu jej wypowiedzi -  Naprawdę każdy zasługuje na drugą szanse, każdy popełnia błędy. Spróbuj chociaż z nim porozmawiać, jakoś go wesprzeć przecież nie każe ci od razu byście znów byli przyjaciółmi, ale chociaż rozmawiajcie ze sobą. Nie wprowadzajcie w kancelarii napiętej atmosfery. 
- A jeżeli on nie będzie chciał, ze mną rozmawiać? 
- Będzie chciał. Mimo, że jest uparty i najpierw pewnie się pokłócicie, on naprawdę potrzebuje rozmowy z przyjaciółką, którą wciąż jesteś mimo tego wszystkiego co tam między wami zaszło. - spojrzała na zegarek - dobra robi się późno. Miłego wieczoru i zastanów się raz jeszcze, czy czasami nie warto schować swojej urażonej dumy do kieszeni i pierwszej wyciągnąć rękę. 
- Czasami cię nienawidzę, za twoje psychologiczne wywody. Naprawdę w takich momentach mam ochotę cię udusić, bo sprawiasz, że myślę o tym o czym nie chcę myśleć, a wręcz przeciwnie zapomnieć. 
- I tak mnie kochasz - przytuliły się na pożegnanie i ruda zniknęła za drzwiami, zostawiając Agatę z jej myślami w nowym już mieszkaniu  Sięgnęła bliższą ręką telefon i kilkakrotnie obracając go w dłoni podświetlała jego numer telefonu. Wreszcie za dwusetnym obrotem telefonu wybrała jego numer wciskając zieloną słuchawkę i przykładając telefon do ucha. Jeden sygnał cisza, drugi sygnał cisza, trzeci sygnał cisza, czwarty sygnał..
- Słucham? - rzekł zachrypnięty.
- Cześć Marek, tutaj Agata. Wydaje mi się, że chyba powinniśmy porozmawiać.
- Chyba nie mamy o czym.. - rzekł beznamiętnie. 
- Przyjedź do mnie. Wyślę ci sms-em adres. - rozłączyła się natychmiastowo by nie zdążył jej odmówić. Mimo to wciąż się bała, że nie przyjedzie i nie dojdzie do rozmowy. Chodziła od okna do okna patrząc jak śnieg zasypuje kolejnymi warstwami Warszawę. Po prawie dwóch godzinach rozbrzmiał dzwonek do jej drzwi. Otworzyła je i stał w nich chwiejący się Marek.
- Przerwałaś mi w delektowaniu się tym wytwornym trunkiem - uniósł butelkę do góry i bełkocząc dodał - musiałem wezwać taksówkę, która chyba jechała okrężną drogą by więcej zarobić. Tak więc o to jestem.
- Chyba przyjechałeś na darmo, nie będę rozmawiała z tobą jak jesteś w takim stanie. 
- Jakim znowu stanie - minął ją i wszedł w głąb mieszkania mimo jej niechęci - gdzie masz szklankę, zaraz ci naleje. 
- Nie dziękuje - stojąc w progu salonu przyglądała się siedzącemu na kanapie Markowi. 
- Tak w ogóle nie zapytałem co to za urocze gniazdko, czyżby związek z Filipem nabrał rumieńców i razem zamieszkaliście? - spojrzał na fotografie na kominku i uniósł zdjęcie Agaty i Filipa - Ładna z was para. Od początku was do siebie ciągnęło, najpierw upojna noc w górach, później znów w góry, czemu więc tam się nie przeprowadziłaś, a no tak zapomniałem.. praca najważniejsza i ustawiłaś sobie Filipa, on zawsze był taki łatwy do manipulacji. 
- Możesz przestać? I zostawić te zdjęcia - spojrzała na Dębskiego który trzymał właśnie w dłoni, fotografie na której był wspólnie z Agatą. Przeniósł wzrok na brunetkę. Zabrała z jego dłoni fotografie i odłożyła na miejsce. Marek wciąż się jej przyglądał, ona stała ze spuszczoną głową przed nim. Zapadła między nimi niezręczna cisza, wypełniająca całą przestrzeń wokół nich.
- Ja to zdjęcie noszę w portfelu, bo nie mam kominka - rzekł rozbawiony, próbując oczyścić atmosferę między nimi, jednak to nie skutkowało. - Agata przepraszam, za te wszystkie słowa które ci rzuciłem, naprawdę nie chciałem, ale nie radzę sobie z tym wszystkim. Przerasta mnie to. 
- W tej sprawie chciałam właśnie porozmawiać, nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. Chcę ci pomóc.
- Dlaczego? - zapytał odszukując jej tęczówek.
- Bo mimo, że jesteś pieprzonym dupkiem, egoistą i bufonem, wciąż jesteś moim przyjacielem. 
- Przyjacielem...- przerwał i dodał ciszej - ..oczywiście. 
- Chcesz porozmawiać czy wolisz się upijać przez cały czas. 
- Nawet nie wiem jak mam zacząć.
- Może od początku? - kiwnął głową i usiedli na kanapie. Cisza, jeden oddech drugi i wciąż cisza. Serca bijące w ich klatkach jedyne zamącały tę cisze.

6 komentarzy:

  1. Wy- Adminki chyba nie lubicie pary Agata-Marek, że zawsze uprzykrzacie ich związek. Co chwila ktoś trzeci, ciąże, zdrady itp. Czy kiedykolwiek doczekam się od was opowiadania z happy endem? Bo widzę, że zawsze do tego nie dopuszczacie. Pomyślcie o fanach, które lubią szczęśliwe historie. Już mogą być razem i jedna osoba może zginąć w wypadku lub umrzeć na ciężką chorobę (druga opcja w sumie wydaje się lepsza), tylko nie wprowadzajcie nowego faceta dla Agaty i kobiety dla Marka (o ex już nie wspomnę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My adminki po prostu wolimy pisać takie opowiadania a nie inne, gdy na naszej skrzynce pojawia się tysiące opowiadań o szczęśliwym życiu Margaty. A żeby nie przedobrzyć tego czasami trzeba dodać też trochę oderwane od rzeczywistości - choć wszystkie takie są - ale tutaj chodzi mi o fantastyczną rzeczywistość życia Margaty okiem fana. Nie wszyscy też lubią przesłodzone opowiadania o Margacie, które w żadnym stopniu nie przypominają bohaterów serialu.. my admiki staramy sie jedak w naszych opowiadaniach dać odrobinę tego serialowego charakterku bohaterów. Tak więc dziękuje, za twoje poświęcenie czasu na wyrazenie swojej opini na temat moich opowiadań jak i Dominiki, ale mimo twoich uwag co wolą fani a czego nie, pozostaniemy przy naszej wizji opowiadań. Jeżeli opowiadania nie będą Ci się podobać, nie będziesz tego po prostu czytać, przykro mi nie będzie jakoś nadzwyczajnie, bo bardziej się przejmuje opinią doświadczonych już w opowiadaniach osób, niż na przykład twoją - nie próbuję Cię urazić w żaden sposób, cieszę się że wyraziłaś to co myślisz. Mam nadzieje, że znajduje się tutaj osoba która zadowala Cie w pełni swoimi opowiadaniami.
      Życzę spokojnej nocy.
      Pinky
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Ja tam uważam, że to opowiadanie jest nieziemskie! Jest dramaturgia i trzyma w napięciu! I mimo tej dramaturgi nikt (oprócz autorki) nie wie jak to się skończy więc nadzieja zawsze jest, w sumie jak w serialu: 5 sezonów mieliśmy nadzieję!
      Bardzo się cieszę, że jednak zdecydowałaś się kontynuować to opo... z niecierpliwością czekam na kolejną część :)
      Dziękuję za miłe chwilę spędzone na czytaniu tego cudeńka :)

      Usuń
  2. Zabić Cię trafiam na opo z którym dziwnym trafem jestem na bieżąco czytam a tu takie zakończenie? !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Asiu, dawno nie widziałam Cię na Margatowych, albo po prostu mignęły mi gdzieś twoje komentarze :) Spokojnie mam nadzieje, że do swiąt wyrobię się z czternastką, która bedzie lepszą od pechowej trzynastki :3
      Życzę spokojnej nocy.
      Pozdrawiam
      Pinky :)

      Usuń
  3. Pinky to jest przepiękne, genialne i nie ma chyba takich słów które opisałyby Twoje opowiadanie<3. Przeczytałam je całe i jestem pod ogromnym wrażeniem. Mam nadzieję że już wkrótce doczekamy się kolejnej części. Weny :)

    OdpowiedzUsuń