Coś blog świeci pustkami, a za nami przecież końcówka 6 sezonu, przed nami święta, to stwierdziłam, że może coś uda mi się wyprodukować ;) Nie mam pojęcia czy się spodoba czy nie, czy będziecie chcieli kontynuację i czy sama będę miała czas i wenę żeby ją napisać ;) te a la dwie części trochę różnią się od siebie nastrojem, ale mam nadzieję, że nie będzie to za bardzo razić ;) nie ukrywam, że każdy komentarz sprawi mi przyjemność - będę wiedziała, że ktoś przeczytał :) Nie gadam więcej, tylko zapraszam do lektury, Enjoy! :)
Opierała
się o framugę okna zapatrzona w powoli uspokajającą się Warszawę. Kącik jej ust
uniósł się lekko, gdy poczuła rękę na ramieniu. Chwyciła wyciągnięty w jej
kierunku kieliszek czerwonego wina. Upiła łyk i nie przestając się uśmiechać
oparła głowę o ramię Dębskiego. Stali tak przez kilka minut w milczeniu,
obserwując zamierający ruch na warszawskich ulicach. Cisza w mieszkaniu już nie
była tą samą irytującą, dzwoniącą pustą ciszą, tylko uspakajającą i
melancholijną.
- Dobrze, że wróciłeś- szepnęła brunetka.
-Możesz powtórzyć? Nie dosłyszałem- zaśmiał się cicho Marek, całując ją delikatnie w czubek głowy. W odpowiedzi dostał lekkiego kuksańca pod żebra, ale jednocześnie poczuł, że Agata jeszcze mocniej się do niego przytuliła. Mijały minuty, słychać było tylko wskazówki zegara, które tym razem nie odliczały niemiłosiernie czasu, przypominając o malejącej ilości godzin dzielącej kolejne rozprawy, a zdawały się grać spokojną, kojącą melodię, która otaczała dwójkę obejmujących się ludzi niczym ciepły, przytulny koc, będąc jedynie dopełnieniem tego pełnego zadumy, cichej radości i melancholii, momentu. Stojąc, cieszyli się tą chwilą spokoju i niespotykanej bliskości, której tak bardzo im brakowało.
Gdy światła w mieszkaniach naprzeciw prawie całkowicie zgasły, a ulicami przejeżdżały jedynie pojedyncze samochody, brunetka wyswobodziła się lekko z objęć mecenasa i odłożyła na pobliski stolik pusty kieliszek. Odwróciwszy się napotkała ciepły wzrok Dębskiego, który chwycił ją lekko pod brodę składając na jej ustach delikatny pocałunek.
- Przepraszam… byłem kretynem. Wtedy, w kancelarii…
-Nie przepraszaj… - pokręciła głową. – rozumiem.
Kilkanaście minut później, kiedy wskazówki zegara stanęły na godzinie 2:00, na brązowej kanapie leżała dwójka ludzi, którzy po kilku latach wzajemnych kłótni, nieporozumień, wzlotów i upadków, w końcu się odnaleźli. Ich spokojny oddech towarzyszył bezszelestnie opadającym za oknem białym płatkom. Pierwszy śnieg zaczął powoli pokrywać pogrążoną we śnie Warszawę.
***
- Dobrze, że wróciłeś- szepnęła brunetka.
-Możesz powtórzyć? Nie dosłyszałem- zaśmiał się cicho Marek, całując ją delikatnie w czubek głowy. W odpowiedzi dostał lekkiego kuksańca pod żebra, ale jednocześnie poczuł, że Agata jeszcze mocniej się do niego przytuliła. Mijały minuty, słychać było tylko wskazówki zegara, które tym razem nie odliczały niemiłosiernie czasu, przypominając o malejącej ilości godzin dzielącej kolejne rozprawy, a zdawały się grać spokojną, kojącą melodię, która otaczała dwójkę obejmujących się ludzi niczym ciepły, przytulny koc, będąc jedynie dopełnieniem tego pełnego zadumy, cichej radości i melancholii, momentu. Stojąc, cieszyli się tą chwilą spokoju i niespotykanej bliskości, której tak bardzo im brakowało.
Gdy światła w mieszkaniach naprzeciw prawie całkowicie zgasły, a ulicami przejeżdżały jedynie pojedyncze samochody, brunetka wyswobodziła się lekko z objęć mecenasa i odłożyła na pobliski stolik pusty kieliszek. Odwróciwszy się napotkała ciepły wzrok Dębskiego, który chwycił ją lekko pod brodę składając na jej ustach delikatny pocałunek.
- Przepraszam… byłem kretynem. Wtedy, w kancelarii…
-Nie przepraszaj… - pokręciła głową. – rozumiem.
Kilkanaście minut później, kiedy wskazówki zegara stanęły na godzinie 2:00, na brązowej kanapie leżała dwójka ludzi, którzy po kilku latach wzajemnych kłótni, nieporozumień, wzlotów i upadków, w końcu się odnaleźli. Ich spokojny oddech towarzyszył bezszelestnie opadającym za oknem białym płatkom. Pierwszy śnieg zaczął powoli pokrywać pogrążoną we śnie Warszawę.
***
Drzwi
kancelarii otworzyły się gwałtownie i wbiegł przez nie zdyszany Bartek.
- Cholerny śnieg- krzyknął na wstępie- samochód nie chciał mi odpalić, niedługo mam rozprawę- wyrzucał z siebie słowa jednocześnie przeszukując biurko.
- Widzę, że nic się nie zmieniło podczas mojej nieobecności- skomentował spóźnienie młodego adwokata Dębski, wychylając się lekko zza drzwi swojego starego gabinetu. Wynoszenie z niego rzeczy dawnego aplikanta było o tyle łatwiejsze, o ile kilka dni wcześniej Janowski sam musiał to zrobić, zbierając je z podłogi, po przykrym incydencie związanym niewątpliwie z interwencją Góreckiego. Agata, która pomagała mu na powrót zagospodarować pokój, trzepnęła go teraz w ramię teczką, którą miała zamiar odłożyć właśnie na regał.
- Nie tylko on się nie zmienił jak widać- mruknęła ze śmiechem, odpowiadając na „no co” rzucone przez adwokata.
Drzwi otworzyły się ponownie i tym razem wparowała przez nie Aniela, niosąc w nosidełku Franka.
- Znalazłeś? Powinny być w szufladzie.
Bartek z roztargnieniem szarpnął na wpół otwartą już szufladę, aby po chwili wykrzyknąć zwycięskie mam! i wyciągnąć lekko pogniecione, ale najwyraźniej nadal bardzo potrzebne kartki. Pocałował Anielę w policzek i szybko wybiegł z kancelarii.
Przybysz obserwowała całe zajście z uśmiechem i kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwi krzyknęła
-Aniela? Dobrze, że wróciłaś.- podeszła do biurka i oparła się o nie patrząc na dziewczynę zabawiającą Franka. – Brakowało nam ciebie. Musisz mi coś sprawdzić - uśmiechnęła się szerzej i mrugnęła. – Ale za to zrobię ci na powitanie kawę.
- Cholerny śnieg- krzyknął na wstępie- samochód nie chciał mi odpalić, niedługo mam rozprawę- wyrzucał z siebie słowa jednocześnie przeszukując biurko.
- Widzę, że nic się nie zmieniło podczas mojej nieobecności- skomentował spóźnienie młodego adwokata Dębski, wychylając się lekko zza drzwi swojego starego gabinetu. Wynoszenie z niego rzeczy dawnego aplikanta było o tyle łatwiejsze, o ile kilka dni wcześniej Janowski sam musiał to zrobić, zbierając je z podłogi, po przykrym incydencie związanym niewątpliwie z interwencją Góreckiego. Agata, która pomagała mu na powrót zagospodarować pokój, trzepnęła go teraz w ramię teczką, którą miała zamiar odłożyć właśnie na regał.
- Nie tylko on się nie zmienił jak widać- mruknęła ze śmiechem, odpowiadając na „no co” rzucone przez adwokata.
Drzwi otworzyły się ponownie i tym razem wparowała przez nie Aniela, niosąc w nosidełku Franka.
- Znalazłeś? Powinny być w szufladzie.
Bartek z roztargnieniem szarpnął na wpół otwartą już szufladę, aby po chwili wykrzyknąć zwycięskie mam! i wyciągnąć lekko pogniecione, ale najwyraźniej nadal bardzo potrzebne kartki. Pocałował Anielę w policzek i szybko wybiegł z kancelarii.
Przybysz obserwowała całe zajście z uśmiechem i kiedy usłyszała trzaśnięcie drzwi krzyknęła
-Aniela? Dobrze, że wróciłaś.- podeszła do biurka i oparła się o nie patrząc na dziewczynę zabawiającą Franka. – Brakowało nam ciebie. Musisz mi coś sprawdzić - uśmiechnęła się szerzej i mrugnęła. – Ale za to zrobię ci na powitanie kawę.
Od
czasu wygranej sprawy Doroty wszystko jakby wróciło do normy. Wygrana sprawa
przyjaciółki wszystkim dodała energii, zwłaszcza, że praca na powrót rozłożyła
się na 3 osoby, a zbliżające się święta dodały wszystkim optymizmu. 6 grudnia
Dębski wchodząc do swojego gabinetu zauważył przypiętą do jego tablicy kartkę
rozmiaru a3 z osobliwym, prostym rysunkiem nagiej kobiety. Pod spodem
umieszczona została mniejsza karteczka, napisana niewątpliwie trochę niedbałym
pismem Agaty:
Żebyś łatwiej się zaaklimatyzował i nie tęsknił
Święty
Mikołaj
Roześmiał się i opadł na fotel rozkoszując się powrotem do kancelarii.
Żebyś łatwiej się zaaklimatyzował i nie tęsknił
Roześmiał się i opadł na fotel rozkoszując się powrotem do kancelarii.
Świetne, koniec po prostu rewelacyjny taki margatowy, brawo pisz dalej
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl pisania.
OdpowiedzUsuńMasz to "coś".
Mam nadzieję, że będziesz pisać dalej.
Super, prosimy o następne części ;)
OdpowiedzUsuńproszę kolejną część. Opo super
OdpowiedzUsuńBardzo wszystkim dziękuję za tak pozytywne opinie ^^ wywołaliście szeroki uśmiech na mojej twarzy :)
OdpowiedzUsuńAvren
Super pisz dalej ale żeby było dłuższe. :)
OdpowiedzUsuń