Ta część jest dla mnie wyjątkowo, gdyż każde słowo dedykowane jest Adzie, opowiadanie pod każdym względem musi być dopracowane, na twoje życzenie również jest to opowiadanie wyłącznie o Margacie. Mam nadzieje, że nie zawiodłam twoich oczekiwań. Ta część nie tylko jest częścią czternastą ma nawet swój tytuł, który po części sprawił, że zmotywowało mnie do napisania tego opowiadania. Tak więc nie przedłużając zapraszam do czytania, mam nadzieje, że opowiadanie jednak się spodoba i moje obawy odnośnie niego się nie sprawdzą. Zbieram swoje manatki i uciekam, czekając na wasze opinię, ale nim ucieknę chciałabym wszystkim faną Prawa Agaty życzyć wszystkiego co najlepsze. Dużo radości, którą będziecie dzielić się z najbliższymi przy Wigilijnym stole, by mimo nie ważne jakich problemów rodzinnych, problemów finansowych na waszych twarzach w tym szczególnym dniu zagościł uśmiech, życzę wam tego z całego serduszka oraz tego by wasze problemy jak najszybciej zniknęły byście byli zdrowi i mieli zawsze pełno energii, którą obdarzać będziecie każdą kolejną spotkaną osobę, życzę też tego by wam pomagano i abyście wy pomagali innym. Czasami prawdziwa bezinteresowna pomoc jest najlepszym prezentem dla tych najbardziej potrzebującym, niektórzy nie mają tyle szczęścia i nie spędzają tych świąt w gronie najbliższych. Nie mają też tyle szczęścia i nie znajdą prezentu pod choinką, dlatego to my sprawmy by choć jedna osoba dzięki wam miała choć raz w życiu prawdziwe, ciepłe i szczęśliwe święta. Życzę wam również mnóstwa uśmiechu, który pod żadnym pozorem ma nie schodzić z waszych twarzyczek, bo każdemu naprawdę każdemu z uśmiechem jest do twarzy, akceptujcie to jakimi jesteście nie wpadajcie w kompleksy bo ktoś jest lepszy, ładniejszy, chudszy, bogatszy.. każdy na swój sposób ma cudowne, piękne i bogate wnętrze i to jest w was piękne. Pamiętajcie bez względu na wszystko jesteście piękne! Nie zmieniajcie się dla kogoś, tylko dla samych siebie, jeżeli odczujecie taką potrzebę. Nie bierzcie wszystkiego zbytnio do siebie, bo właśnie gdy to robicie wpadacie w depresje i kompleksy. Zawsze przyjmujcie komplementy z uśmiechem, a jeżeli ktoś was krytykuje nie atakujcie, pamiętajcie macie coś czego niektórzy nie mają - dobre serce! Maturzystą życzę zdania 100% matury, studentom sesji, gimnazjalistą egzaminów, osobą kształcącym się w technikum życzę 100% zdanych zawodowych! Miłości tej jedynej, która będzie trwała wiecznie i nigdy się nie skończy, nie szukajcie jej broń boże na siłę, ona sama przyjdzie i życzę wam oczywiście tego, by wasz Nowy Rok był lepszy od poprzedniego! Wesołych Świąt kochani niech nasza wielka Prawo Agatowa rodzina w tym szczególnym dniu będzie szczęśliwa i niech taka juz będzie zawsze! ♥
PS: Mimo, że jest to krótka część, mam nadzieję, że jednak w choćby małym stopniu zadowoli was to. Pisałabym jeszcze, ale boję się zepsuć efektu, który powstał. Końcówka i tak jest już naciągana. :) Jak tylko się wyśpię nadrobię zaległości na Margatowych, dziś wszystko będzie dodane. Kocham was wasza szalona i często nieobecna admika! :*
"Start over" cz. 14
We might fall
Brunetka stała bezczynnie przy oknie przyglądając się zapadającej w sen Warszawie. Jej policzki zalane były szkarłatnym rumieńcem, a ciało owinięte było w za dużej błękitnej koszuli. Twarz jej również przyozdobiona była nieśmiałym uśmiechem, a w jej oczach pojawiały się tańczące iskierki. Zwróciła wzrok na wtulonego w poduszkę mężczyznę. Jej bose stopy zrobiły trzy kroki w kierunku łóżka, gdy stanęła na miękkim turkusowym dywanie, przykucnęła spoglądając na niego. Drżącą dłonią zmierzwiła jego włosy i zrozumiała, że mogłaby przywyknąć ponownie do drugiej osoby w jej łóżku, w jej mieszkaniu.. w jej życiu. Wiedziała jednak, że konkuruje z ciężarną i czuła się z tym źle, że staje między szczęściem dziecka, a swoim. Nie chciała postępować, ale pragnęła go tak bardzo, że już nie umiała z niego zrezygnować. Nie po tym co jej powiedział, nie po tym co się stało. Nie czuła nigdy do nikogo innego czegoś takiego jak do Marka, czy była to miłość? Nie znała tego słowa, nie umiała też wyobrazić co będzie jak jednak go zabraknie w jej życiu. Nie chciała nawet o tym myśleć, żyła tą chwilą. Chwilą która mogłaby się nigdy nie kończyć. Pogładziła jego policzek i wciąż się mu przyglądając wróciła wspomnieniami do zdarzeń sprzed kilku godzin.
***
- Zaniedbując ją naraziłem własne dziecko - rzekł ocierając zmęczoną twarz. Przyglądała mu się próbując dobierać słowa, które go podniosą na duchu a nie jeszcze bardziej dobiją.
- To nie jest twoja wina Marek - zacisnęła dłoń na jego dłoni - zaniedbując nie przyczyniasz się do tego, że ciąża staje się zagrożona.
- Nie poświęcałem jej wystarczająco dużo czasu.. - powiedział spoglądając na nią pustym wzrokiem.
- Dobrze, ale myślisz, że gdybyś był wtedy przy niej to by nic się nie stało? Bzdura. Nigdy nie wiesz co się stanie, za minute, godzinę, dzień, miesiąc czy też rok.
- Bym nie dopuścił do tego.
- Marek, tego nie wiesz. Naprawdę, to nie jest twoją winą co innego, było.. - przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech - ..z moją ciążą. Gdybyś postąpił tak samo jak Krzysztof, mógłbyś czuć się winny, ba nawet byłbyś winny ale tutaj.. widocznie tak musiało być, byście mieli najpierw pod górkę by potem szczęśliwie resztę życia iść z górki.
- Może.. nie wiem - spojrzał w jej oczy, w jej błękitną otchłań której mu brakowało. Zatracał się w niej i nie potrafił uciec. Jego serce przyśpieszyło, ale nie tylko jego i jej serce znacznie przyśpieszyło swoją pracę. W powietrzu wyczuwalne były endorfiny, które w każdym momencie mogły eksplodować. Wyczekiwali oboje chwili, gdy jedno z nich coś powie, ale wciąż było między nimi podniecające napięcie ciszy. Po kilku sekundach bezruchy następuje jego ruch, powoli jego dłoń zbliża się do jej policzka. Ciepło rozchodzi się po jej twarzy, gdy tylko dotyka jej skóry. Brunetka walczy ze sobą, by przerwać, ale jego wzrok...jego wzrok hipnotyzuje ją do tego stopnia, że przestaje racjonalnie myśleć. Myśli tylko i wyłącznie o tym jak smakują jego usta, których od dawna smaku nie czuła. O zatracaniu się w jego pieszczotach. W jej myślach jest tylko on, ale gdzieś w otchłani próbuje przebić się głos jej sumienia.
- Miałem wrócić.. - spojrzała na niego zaskoczona, nie rozumiejąc o co mu chodzi, ani do czego zmierza - ..wtedy w górach, miałem wrócić. Chciałem wtedy być przy tobie, jednak wyszło jak wyszło i wtedy kiedy podwójnie życie ci dokopało znalazł się Filip i to on zastąpił komisarza.
- Filip nikogo nie zastąpił - spojrzała na niego wzrokiem przepełnionym pozytywną energią - jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Co prawda postanowiliśmy dać sobie czas by przekonać się czy nam wyjdzie.
- I wyszło wam? - pragnął poznać prawdy mimo, że mogła go zaboleć chciał wiedzieć czy ma szanse na zagoszczeniu w jej życiu, nie chciał się więcej oszukiwać pragnął jej jak nigdy nikogo innego. Mógł spędzić z nią resztę życia choćby od teraz gdyby miał najmniejszą szanse na to, że znajdzie się w jej życiu miejsce dla niego. Czuł, że są sobie pisani i prędzej czy później będą razem, muszą pokonać wszystkie przeszkody rzucane im pod nogi przez los, muszą stawić czoła przeszłości i teraźniejszości, muszą walczyć z innymi o swoje szczęście. Muszą po prostu wygrać walkę o swoje własne szczęście, o swój kawałek nieba na ziemi. Muszą być po prostu silniejsi od innych, nie okazywać słabości i wciąż pnąc się do przodu.
- Może i Filip coś do mnie czuje, a może mu się po prostu tylko wydaje, nie wiem - przygryzła wargę i mocniej zacisnęła jego dłoń - ja nie umiem poczuć do niego czegoś wykraczającego poza przyjacielską miłość. Nie potrafię wyjść ze strefy przyjaźni.
- Wydawało mi się jednak, że łączy was dużo więcej niż tylko przyjaźń - ulżyło mu, naprawdę mu ulżyło. Miał nadzieje, na przyszłość z kobietą jego życia. Miał cholerną nadzieje, która stopiła jego zlodowaciałe serce, która zburzyła tysiące murów wokół niego zbudowanych.
- Nigdy tak naprawdę nie dałeś mi wyjaśnić co jest między mną i Filipem.
- Bałem się, że usłyszę coś co pozbawi mnie złudzeń.. - zsunął koszulkę odsłaniając jej obojczyk - ..na bycie przy tobie. Na bycie z tobą.
Coś w niej pękło, poczuła się taka bezbronna i całkowicie poddana niemu. Tym razem to on rozkładał karty, nie miała szans by walczyć z pokusą i pożądaniem. Z jednej strony nie chciała a z drugiej chciała w jednej sekundzie pozbyć się ubrań i wylądować z nim w łóżku. Pragnęła rozpalić na nowo gaszący w nich płomień. Zbliżyła się do niego, niezbyt blisko by go nie spłoszyć i niezbyt daleko by nie dać mu odczuć, że się boi. Bo cholernie się bała konsekwencji, bała się tego co się stanie, tego jak będzie wyglądała ich znajomość po tym co się stanie. Przygryzała wargi z taką siłą, że o mało na jej wargach nie pojawiła się krew. Była naprawdę silna, przynajmniej się starała. Pozwoliła mu poprowadzić tę grę. Grę spojrzeń, subtelnych dotyków i walczących z pokusą ciał.
- Gdybym chciał cię teraz pocałować.. - spojrzał na jej wargi następnie na jej błękitne tęczówki wpatrzone w niego - ..zabroniłabyś mi?
- Gdybyś chciał mnie pocałować, byś już to zrobił - przejechała po jego karku dłonią, powodując rozchodzące się przyjemne ciepło po jego kręgosłupie. W jednym momencie wplótł dłoń w jej włosy i zbliżył twarz do jej twarzy. Jednak patrzył wciąż w jej oczy oparty o jej czoło. Czuł jej zapach, zapach lawendy. Przymknął na ułamek sekundy oczy by wiedzieć, że nie pragnie niczego innego jak właśnie skraść jej jednej z wielu pocałunków tego wieczora. Nie chciał żałować, że wykorzystał swojej szansy. Musnął więc jej usta niepewnie, spojrzał na nią upewniając się, że nadal tu jest, że nie jest to jego wyobraźnia. Wciąż tu była i tym razem to ona pocałowała go. Był to dłuższy pocałunek ale tak samo niepewny jak ten Marka. Spojrzeli na siebie raz jeszcze, by po chwili zatopić się w ustach drugiej osoby. Przywarł do niej ciałem tak, że leżał praktycznie na niej wciąż całując jej usta. Brakowało mu tego słodkiego smaku jej ust i zapachu jej ciała. Gdy jej szyja i obojczyk były przez niego obcałowywane, ona mrużąc oczy przygryzała wargi. Jej drobne dłonie guzik po guziku rozpinały jego koszulę, która ostatecznie wylądowała na podłodze. Marek wciągnął ją na swoje kolana tak, że teraz siedziała rozkrokiem twarzą do niego. Zdjął z niej koszulkę i rzucił tuż obok swojej koszuli. Jego chłodna dłoń przejechała po jej rozgrzanym ciele powodując przyjemny dreszcz. Na jego twarzy dostrzegła uśmiech i żar płynący z jego oczu. Szybko pozbyli się kolejnej części garderoby i ponownie zatopili swoje usta w pocałunku. Poczuł pod palcami jej koronkowe majtki gdy ściskał jej pośladki. Przejechał językiem wzdłuż jej szyi. Dłonie wplotła w włosy kochanka. Po chwili złapał ją w biodrach i położył na kanapie. Zsunął delikatnie z jej bioder czerwoną bieliznę, by po chwili ich ciała połączyły się w jedność. Dłonie jej znalazły się na narzucie zaciskając ją. Jej ciało wręcz drżało z podniecenia.
- Kiedy zapraszałam cię do siebie nie sądziłam, że to tak się skończy - rzekła próbując złapać oddech.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek po tym co się stało to się powtórzy.. - uśmiechnął się dysząc. Patrzyli na siebie uspokajając swoje oddechy.
- Powiem Marii.. - rzekł gładząc jej włosy i patrząc z czułością na Agatę.
- O tym co się stało? - zapytała jeżdżąc opuszkiem palca po jego torsie - Jesteś pewny?
- Chcę być przy tobie. - zbliżył wargi do jej warg i powiedział nim złożył na jej ustach pocałunek - Chcę być z tobą. Nie chcę popełniać znowu tych samych błędów, nie chcę już nigdy upadać.
- Głęboki upadek prowadzi często do wielkiego szczęścia.
***
Przyglądała mu się wciąż jak zakochana nastolatka, za samo takie stwierdzenie uśmiechnęła się do siebie, bo tak się czuła jak by właśnie odnalazła swoją pierwszą miłość i za wszelką cenę nie chciałaby się jej pozbyć. Niestety jej cudowną chwilę przerwał dzwonek telefonu leżącego na stole. Szybko odebrała telefon i wychodząc z pokoju szepnęła:
- No cześć, coś się stało? - zapytała zerkając raz jeszcze na Marka.
- Miałaś zadzwonić - rzekł rozmówca po drugiej stronie - myślałem, że coś się stało.
- Wszystko w porządku - wciąż szeptała.
- Dlaczego szeptasz? - próbując być zabawny naśladował jej szept.
- Przepraszam, kwestia przyzwyczajenia - powiedziała już normalnie chodząc po kuchni i przygotowując herbatę.
- Tak, więc czemu nie zadzwoniłaś? Zapomniałaś?
- Musiałam załatwić pewną sprawę... - przerwała po czym dodała po chwili - ..ale co miałam załatwić to załatwiłam.
- Nie mogę się doczekać chwili aż się znów zobaczymy - wyłączyła się, nie słuchała co do niej mówi, skupiła znów swoją uwagę na śpiącym Marku. Była cholernie szczęśliwa i nie chciała by ktokolwiek zabrał jej wymarzony Eden.
- Filip jestem zmęczona, porozmawiamy kiedy indziej co? - rzekła - Jak przyjedziesz będziemy musieli porozmawiać.
- Mam się bać? - zapytał rozbawiony.
- Do usłyszenia. - nie czekając na jego odpowiedź rozłączyła się wyciszyła telefon. Upiła kilka łyków gorącej jeszcze herbaty i wróciła do salonu wtulając się w Marka. Po chwili zasnęła czując i słysząc jego bijące serce.
Pinky
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz