sobota, 5 kwietnia 2014

Opowiadanie Yahvi "Znamy się tylko z widzenia"

Mówię 'stop!' pustkom i wrzucam opowiadanie :D Bardzo mi się podobało :) Oryginalny pomysł, fajnie napisane, przyjemnie się czyta - z chęcią wyczekuję następnego rozdziału :) 
Życzę miłego wieczoru i zapraszam do czytania :)

Dominika

Znamy się tylko z widzenia część I

Niedawno wróciła do praktyki, wcześniej zajmowała wysokie stanowisko w jednej z największych firm ubezpieczeniowych w stolicy. Miała wszystko o czym marzy kobieta po 30, mieszkanie, samochód, spore oszczędności, prestiż… Jednak przez źle ulokowane uczucia, straciła to wszystko w mgnieniu oka przez niejakiego Huberta Sułeckiego. Który nie tylko oszukał ją podsuwając tzw. „lewe” polecenie wypłaty 800 tys. zł z firmy ale dodatkowo oszukał ją jako kobietę… Jeszcze dzień wcześniej była jego szczęśliwą narzeczoną a on zrobił jej taki numer i zostawił bez słowa wyjaśnienia. Od tego dnia miała pod górkę- straciła mieszkanie, samochód, oszczędności, straciła pracę ale nie poddała się i dzięki pomocy swojej najlepszej przyjaciółki wróciła do palestry.
Prowadził malutką jednoosobową kancelarię w centrum miasta. Jego życie toczyło się głównie wokół pracy, to ona pochłaniała jego czas. Chociaż znajdował też chwilkę na to by spotkać się z jedną z warszawskich pań prokurator- Marią Okońsą. Ich relacja opierała się na pociągu fizycznym, chociaż bardzo się lubili, ale każde z nich wiedziało że nic więcej nie będzie ich łączyło, bo nie nadawali na tych samych falach… Póki co było im dobrze tak jak było. Jego marzeniem było otworzenie większej kancelarii ale to wiązało się z tym, że trzeba poszukać zaufanych wspólników, i tu z pomocą przyszła mu koleżanka ze studiów.
 Ona- Agata, piękna, inteligentna kobieta z charakterkiem, świetna prawniczka specjalizująca się prawie ubezpieczeniowym. On-Marek, dojrzały, inteligentny,  przystojny mężczyzna, znakomity prawnik specjalizujący się w prawie karnym. Mijali się dość często na korytarzach sądowych. Zdarzyło się nawet kilka razy, że stawali po dwóch stronach sali sądowej  reprezentując swoich klientów. Ich potyczki sądowe były dość zażarte bo, żadne z nich nie chciało odpuścić i za wszelką cenę próbowali pokazać kto jest lepszy… Agata miała Marka za zadufanego w sobie faceta, który nie potrafi przyznać się do tego, że ktoś inny niż on może mieć rację. A Marek w podobny sposób myślał o Agacie, mając ją za „wszystko wiedzącą” babę, która robi wszystko żeby tylko jej było na wierzchu. Chociaż gdzieś w głębi duszy lubił napatoczyć się na nią przypadkiem w sądzie, na sali sądowej. I tak właśnie było dzisiaj. Marka klient za wszelką cenę chciał się rozwieść ze swoją żoną po 5 latach małżeństwa. A klientka Agaty nie chciała słyszeć o rozwodzie…
-Wysoki Sądzie, mój klient składa wniosek o rozwód  bez orzekania o winie – powiedział Marek
- Co na Pani na to?- zapytał sędzia
- Wysoki Sądzie, moja klientka nie zgadza się na rozwód. Jej mąż, z dnia na dzień wyszedł z domu zostawiając moją klientkę razem z ich małoletnim dzieckiem bez słowa. A po dwóch tygodniach złożył w sądzie pozew. Moja klientka nie rozumie całej tej sytuacji, ponieważ do tej pory relacje z mężem były wręcz wzorowe i nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy w ich związku. Dlatego wnioskuję o przeprowadzenie rozprawy mediacyjnej celem wyjaśnienia sobie przez oboje małżonków zaistniałej sytuacji. Bowiem w tym, przypadku nie może być mowy o całkowitym rozpadzie pożycia małżeńskiego zarówno w odniesieniu do więzi fizycznej jak i uczuciowej małżonków- powiedziała Agata
-Wysoki Sądzie, mój klient faktycznie wyprowadził się z domu niedawno, jednak jego relacja z żoną już od ok. roku nie była taka jak przedstawia ją moja koleżanka..- mówiąc to spojrzał na Agatę
- Sąd po usłyszeniu stanowisk obu stron, postanawia skierować sprawę do mediacji. Gdyż widzi szansę na uratowanie tego małżeństwa i poprzez wzgląd na małoletniego, pozostającego w tej chwili pod opieką matki. Mając na uwadze dobro dziecka, należy podjąć próbę ratowania tej rodziny. Zamykam posiedzenie.
Po tych słowach wszyscy opuścili salę sądową. Agata jeszcze chwilkę rozmawiała z klientką, po czym udała się w stronę automatu do kawy. Marek właśnie stał przy automacie i czekał na swoją małą czarną, kiedy zobaczył zbliżającą się panią mecenas lekko się uśmiechnął. Agata udając, że tego nie widzi cierpliwie czekała na swoją kolej. I wtedy zadzwonił do niej telefon. Odeszła więc kilka kroków i odebrała:
-No hej. Co tam? Pewnie, że mam czas. Dorotko a co to za ważna sprawa? Coś z Wojtkiem albo z dzieciakami? Dobra, dobra, będę na pewno. No to do zobaczenia o 19 :)
Marek przysłuchiwał się chwilkę rozmowie i odszedł kilka kroków, ale kiedy Agata skończyła rozmawiać i podeszła do automatu on odwrócił się do niej i powiedział:
-Niepotrzebnie pani mecenas przedłuża ten cały rozwód. On i tak już do niej nie wróci…
- A skąd taka pewność? Przecież nikt, nie przestaje kochać tak nagle z dnia na dzień. Tym bardziej, że pański klient zostawił żonę bez słowa wyjaśnienia… Więc te mediacje są potrzebne chociażby do tego, żeby dowieść co jest przyczyną jego nagłego odwrócenia się od rodziny…
-Moja droga koleżanko, przecież oboje wiemy że facet ma niejedno za uszami i na pewno nie był takim przykładnym mężem za jakiego ma go jego żona. Poza tym, lepiej byłoby dla pani klientki nie wiedzieć…
- Nie przypominam sobie, żebyśmy mecenasie byli kolegami. Bo z tego co wiem nie gramy do jednej bramki- powiedziała Agata patrząc Markowi w oczy
-Cóż może i racja ale radzę pani z dobrego serca, niech pani odradzi swojej klientce te mediacje- chciał jeszcze coś dodać ale właśnie zadzwonił mu telefon i rzucając Przybysz jeszcze jedno spojrzenie poszedł w kierunku wyjścia.
Wieczorem Agata zgodnie z obietnicą pojawiła się w domu Gawronów. Dorota i Wojtek urządzili małego grilla. Dorota zaprosiła przyjaciółkę do ogrodu i w oczekiwaniu na kiełbaskę Agata zaczęła opowiadać jej o dzisiejszej rozprawie:
-Noi wiesz wystąpiłam o tą mediację. Bo moja klientka strasznie nalegała, no ona kocha tego swojego męża strasznie i świata poza nim nie widzi. Ale jak dla mnie on jest jakiś podejrzany i wcale bym się nie zdziwiła gdyby ją zdradzał od dłuższego czasu tylko dobrze się z tym maskował…
-No to poczekasz na tą rozprawę mediacyjną i wszystko się wyjaśni- powiedziała Dorota
-Niby tak, ale ten pełnomocnik jej męża jest co najmniej irytujący. Czy Ty sobie wyobrażasz, że on po rozprawie podszedł do mnie i niby dając radę, polecił mi żebym przekonała moją klientkę do wycofania się z mediacji?! I jeszcze nazwał mnie swoją koleżanką… No mówię Ci, już któryś raz walczę z nim w sądzie i za każdym razem mnie wkurza… -powiedziała pełna złości Agata, ale kiedy zauważyła, że Dorota jej nie słucha tylko spogląda nerwowo na zegarek, dodała- A co Ty na godziny żyjesz, czy jak?
-Nie, nie tylko czekamy jeszcze na kogoś…- powiedziała Dorota i właśnie w tym momencie usłyszała dzwonek do drzwi i poszła wpuścić gościa do środka.
Agata z kolei podeszła do stojącego przy grillu Wojtka i kończyła swoją opowieść:
- Wojtuś, Ty sobie wyobrażasz takiego bufona? Wkurzył mnie dzisiaj ten adwokacina, że szok… On myśli, że pozjadał wszystkie rozumy… i do tego ten jego uśmieszek… Miałam ochotę mu przygrzmocić w głowę- kiedy z ust Agaty padały te słowa do ogrodu weszła Dorotka z gościem. Kiedy on zobaczył znaną mu postać i usłyszał jej wypowiedź od razu się uśmiechnął, a Ruda zawołała:
-No to teraz jesteśmy w komplecie

……..

Ciąg dalszy nastąpi J
Jestem fanką „Prawa Agaty” od dawna i kibicowałam ich związkowi od początku. A czytając Waszego bloga postanowiła napisać coś swojego. Wiem, że przy takich zaprawionych autorkach jak publikujące tutaj dziewczyny wypadam pewnie blado. Ale cóż kto nie ryzykuje ten nie jedzie :P Dlatego poddaje się Waszej krytyce i mam nadzieję, że opowiadanko przypadnie chociaż troszkę do gustu
Pozdrawiam ciepło i czekam na jakieś komentarze J

Yahvi

5 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podoba i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy:) naprawdę świetna robota:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super się zapowiada! :) Czekam na 2 część ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawie, liczę na szybkie nexty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny styl pisania. Czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń