poniedziałek, 10 lutego 2014

"Start over.." cz.11

No i jestem z kolejną częścią opowiadania, mam jakieś dziesięć min na ogarnięcie, żeby wyjść na pociąg - SZKOŁO NADCHODZĘ po bezsennej nocy z opowiadaniem. No więc moi bohaterowie, a głównie jedna przechodzi zawirowanie życiowe. Opowiadanie byłoby dużo szybciej, ale nalot siostry która postanowiła sobie odpocząć od studenckiego Białostockiego życia i nas odwiedzić. Powinnam chyba coś napisać przed tym opowiadaniem, wiec napiszę ostrzeżenie. :)

OSTRZEŻENIE! 
Niektóre fragmenty opowiadania przeznaczone są dla osób pełnoletnich, czytasz na własną odpowiedzialność zgorszenia.( o ile da sie zgorszyc takim fragmentem ) Opowiadanie posiada również brutalne sceny - proszę nie powtarzać tego w domu, w opowiadaniu brały udział wyimaginowane postacie mojej głowy ze swoją historią, które nie przypominają tych serialowych postaci.

Dzwonek do jej drzwi dzwonił w dziesięciu sekundowych odstępach. Po trzecim dzwonku podeszła do obitych skórą drzwi, spojrzała przez wizjer i zamarła. Nie spodziewała się jego odwiedzin, zwłaszcza teraz. Po kolejnym dzwonku przekręciła zamki i stanęła oparta o drzwi wbijając wzrok w jego czarne buty, czując na sobie jego spojrzenie przygryzła dolną wargę.
- Cześć - jego czuły i ciepły głos przyprawił ją o dreszcze - miło, że jednak otworzyłaś.
- Cześć - uniosła na niego wzrok, jego uśmiech był tak szczery, że czuła przechodzące ciepło po całym ciele. Takiego przyjacielskiego uśmiechu jej brakowało - nie spodziewałam się po prostu gości - jej głos przepełniony był smutkiem. Jej przygarbiona sylwetka wskazywała na przygnębienie i cierpienie.
- Wszystko w porządku? - położył dłoń na jej ramieniu.
- Można tak powiedzieć - wymusiła uśmiech - jaki jest powód twojej wizyty?
- No nie mów, że zapomniałaś - uśmiechnął się. Agata wzruszyła ramionami - umówiliśmy się z moimi znajomymi, miałaś się rozerwać. Obiecuje towarzyszyć Ci w abstynencji ciążowej - uśmiechnął się, ale momentalnie uśmiech mu znikł gdy ujrzał łzy spływające po jej policzkach. Wiedział, że coś jest nie tak. Długo nie myśląc zrobił krok w przód, rękę splótł na jej tali i przyciągnął ją do siebie chowając w swoich ramionach. To jej wystarczyło. Mimo braku chęci spotkania i rozmów z kimkolwiek, brakowało jej przyjacielskiego ciepła uścisku. Wpuściła go do środka zamykając za nim drzwi. Usiedli na kanapie, Agata z podkulonymi nogami patrzyła się w niewidzialny punkt na jej panelach w salonie. Natomiast on przyglądał się jej cierpieniu, serce mu zaciskał ból smutku przyjaciółki.
- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytał kładąc dłoń na jej kolanie na którym opierała swoją brodę. Spojrzała na niego, jej oczy ponownie zaczęły się szklić.
- Nie jestem jeszcze gotowa.. - patrzyła na niego jej spojrzeniem pełnym cierpienia.
- Powiesz kiedy będziesz chciała - kącik jego ust drgnął do góry - chodź - chwycił jej dłoń i pociągnął do sypialni. Podszedł do jej szafy i wyciągnął pierwsze lepsze ubrania.
- Po co mi to? - spojrzała na lateksowe czarne spodnie i białą luźną koszulkę.
- Ubierz się, zabieram się w pewno miejsce.
- Nie chcę nigdzie iść, tutaj jest mi dobrze - odłożyła na bok ubrania.
- Tylko w jedno miejsce - spojrzał na nią błagalnie. Widząc, że bierze ubranie uśmiechnął się triumfalnie.

***

- Gdzie ty mnie prowadzisz? - szła przed nim z zawiązanymi oczami - To jest dziecinne, mogę to ściągnąć?
- Jeszcze chwila. Wytrzymaj.
- Jeżeli zaraz nie powiesz mi gdzie idziemy wracam do domu! - rzekła po kolejnych minutach ciszy.
- Już jesteśmy - odwiązał jej oczy. Przyglądała się wejściu oświetlonymi kolorowymi neonami.
- Wyciągnąłeś mnie z domu do knajpy? - spojrzała na niego oburzona jego poczynaniem.
- Gdybym Ci powiedział dokąd Cie zabierał byś nie poszła, a tak stojąc już tutaj chyba dasz się zaprosić na drinka - rzekł perliście się do niej uśmiechając.
- Ja chcę wrócić do domu - odrzekła i mijając go ujrzała mężczyznę po drugiej stronie ulicy w kurtce podobnej do tej Krzysztofa. Stanęła jak wryta, oddech stawał jej się szybszy i płytszy, serce waliło w jej klatce. Patrzyła na stojącego pod blokiem mężczyznę łudząco podobnego do komisarza. Wyrzucił papierosa przed siebie i wkładając ręce do kieszeni zniknął w ciemnościach. Agata przełknęła przeraźliwie ślinę i odwróciła się twarzą do stojącego za nią przyjaciela i drżącym głosem rzekła - myślę, że ten drink to jednak dobry pomysł.
Ponownie go minęła i prawie biegnąc weszła do knajpy. Coraz bardziej towarzyszący jej przyjaciel stawał się podejrzliwy i zaczynał martwić się o przyjaciółkę. Wszedł tuż za nią do knajpy. Usiedli przy barze od razu zamawiając po pięćdziesiątce. Zachowanie brunetki stawało się coraz bardziej podejrzane, przy każdym branym przez nią kieliszku jej dłonie drżały. Po piątej już kolejce Agaty, brunet siedzący obok niej zabrał jej kieliszek i spojrzał na nią pytająco.
- Oddaj mi go! – spojrzała na niego mrużąc oczy.
- Najpierw powiesz mi o co chodzi, zrozum martwię się o Ciebie – brunetka wypuściła powietrz i podparła głowę ręką. Otworzyła usta by coś powiedzieć, gdy do baru podeszło dwóch mężczyzn.
- Co za niespodzianka – rzekł jeden z nich.
- Kupe lat stary – drugi dodał – nie przedstawisz nam swojej towarzyszce ? –spojrzał na Agatę z wymalowanym na twarzy uśmiechem.
- Agata poznaj moich znajomych ze szkolnych lat ten tutaj – wskazał najpierw na przystojniejszego, wyższego , z kilkudniowym zarostem i szklisto piwnych oczach – Dominik, a towarzyszący mu niższy kompan to Natan. Nie rozstający się przyjaciele od podstawówki. Natan, Dominik to Agata moja przyjaciółka – obaj panowie ucałowali dłoń Agaty.
- Jeżeli masz więcej takich przyjaciółek to musisz nas poznać z nimi – rzekł Natan. Agata zainteresowana raczej była stojącym na uboczy Dominikiem, coś w nim było tajemniczego. Stał poważny patrząc wprost w jej niebieskie oczy, przyglądali się sobie dłuższą chwilę póki nie wyrwał ich z tej rozmowy spojrzeń głos Natana.
- Może dołączycie do nas? Jesteśmy jeszcze z Łucją i Dawidem – wskazał stolik przy oknie.
- Jeżeli Agata zechcę to możemy się do was dołączyć – spojrzał na Agatę – więc jak?
- Co? – spojrzała na niego – A tak tak, nie mam nic przeciwko.
Tak więc dosiedli się do stolika przy oknie, pierwszy raz od długiego czasu na twarzy Agaty pojawił się szczery uśmiech, co prawda przyczyną tego też jest duże spożycie alkoholu, ale tego było jej trzeba, aby choć na jedną noc zapomnieć o problemach. Podeszła do baru zamawiając kolejnego drinka, zaraz za nią przyszedł niedawno poznany mężczyzna który zainteresował brunetkę.
- Mogę? – wskazał miejsce obok niej.
- Chyba nie jest zajęte – spojrzała na niego –nie wracasz do nich?
- Rozmawiają nie na moje tematy, nie lubię słuchać o małżeństwach.. – Agata momentalnie zbladła i powstrzymywała łzy -..ty chyba też, z tego co widzę.
- Dlaczego nie lubisz tego tematu? –wsadziła kolorową słomkę między jej wargi.
- Nie umiem się w nim odnaleźć, po śmierci żony nie potrafię znów pokochać, a minęło już dziesięć lat – zamówił gin z tonikiem i patrząc w szklankę z trunkiem kontynuował swoją opowieść – zginęła młodo. Czasami jak rozmawiają o tych małżeństwach, dzieciach.. widzę jak stajemy z Kają na ślubnym kobiercu, jak na świat przychodzi mała Natalia, która tak bardzo jest do niej podobna, nie jest już taka mała. Jest już prawie dorosłą kobietą, czternaście lat to bliżej do dorosłości niż dalej..
- Przykro mi – odstawiła szklankę na stolik i położyła dłoń na jego ramieniu. Do knajpy wszedł Dębski pierwsze co zobaczył to tak bardzo znajomą mu brunetkę w towarzystwie mężczyzny który też wydawał mu się znajomy. Przyglądał się jej dłuższą chwilę, jej dłoń spoczywała na jego ramieniu. Zawrzało w nim, tętno wraz z oddechem i biciem serca przyśpieszyło. Podszedł do niej i chwyciwszy ją za przedramię sprowokował towarzyszącego jej mężczyznę do tego by na niego spojrzał. Rozpoznał go. Kolejny przyjaciel z czasów szkolnych który „zaprzyjaźnił” się z Agatą.
- Marek? – zapytał zdziwiony Dominik. Filip zaniepokojony dłuższą nieobecnością Agaty rozejrzał się po barze i ujrzał Dębskiego trzymającego przedramię Agaty i srogo patrzącego w oczy Dominika. Zerwał się z siedzenia i wraz z pozostałymi podszedł do baru.
- Co ty do cholery robisz? - spojrzał na Agatę. Miała ochotę uderzyć go w twarz za to, że w stosunku do niej zachowuje się agresywnie. Marek wciąż trzymał jej przedramię.
- Zajmij się swoim życiem do cholery - wypiła haustem zawartość szklanki - od mojego możesz się odpieprzyć!
- Jesteśmy przyjaciółmi! - podniósł głos zwracając uwagę wszystkich przy barze. Filip chciał zareagować, ale czekał aż sami sobie wszystko wyjaśnią- bierzesz ślub za pięć miesięcy co ty robisz?
- Ślub? - uśmiechnęła się ironicznie - skoro uważasz się za mojego przyjaciela powinieneś o tym wiedzieć : ślubu nie będzie, nie ma już go, jestem tylko ja i moje życie. MOJE ŻYCIE rozumiesz? - nie tylko Marek zaskoczony był tą informacją, pozostali którzy poznali Agatę również. Widząc próbującą wyswobodzić się z uścisku Marka Agatę, wreszcie zainterweniował Filip.
- Marek puść ją - stanął przed nim.
- O proszę jest i nas rycerz, musisz mieć wszystko to co ja?
- Marek ty jesteś pijany! - dostrzegł dopiero po dłuższym czasie stan w jakim się znajdował.
- Doprawdy? - spojrzał na Agatę i pociągnął ją za ramie na zewnątrz mimo jej niechęci. Idący za nimi Filip został powstrzymany przez Marka - zostaw nas samych!
- Co ty do cholery robisz? - spojrzała na niego i uderzyła do dłońmi w tors tak, że zachwiał się i zrobił krok do tyłu.
- Co ja robie? - rzekł sarkastycznie z ironicznym uśmiechem przyklejonym do jego twarzy - to ty nie odbierasz telefonów, z nikim nie rozmawiasz, nie pokazujesz się w kancelarii. Sądziłem, że potrzebujesz czasu żeby to wszystko sobie na spokojnie ułożyć po stracie dziecka, ale chyba się myliłem bo świetnie się bawisz w towarzystwie Filipa - odwrócił wzrok po czym ponownie spojrzał w jej oczy- chyba jednak nie byłem twoim przyjacielem. Masz lepszego przyjaciela od łóżkowego pocieszania, zaczynam wątpić czy wtedy u niego nic miedzy wami nie zaszło.
Uderzyła go ponownie w tors i mijając wsiadła do pierwszej taksówki. Z knajpy wybiegł Filip od razu podszedł do Dębskiego.
- Co ty idioto zrobiłeś? - Marek pogardliwie spojrzał na niego - ona potrzebowała odstresować się, a nie jeszcze bardziej dobijać. Gratuluje idioto dobiłeś ją! - wrócił do środka po marynarke Agaty i wsiadł do taksówki jadąc do jej mieszkania. Marek przetarł dłońmi twarz. Przesadził i dobrze o tym wiedział. Tymczasem zalana łzami brunetka wjeżdżała windą do góry. Drżącymi dłońmi otworzyła drzwi i weszła do środka.
- Ciężki wieczór? - z ciemności dobiegł znajomy jej głos zadrżała. Siedzący na fotelu w salonie mężczyzna zapalił stojącą u jego boku lampkę. W świetle ujrzała jego twarz z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała drżącym z przerażenia tonem.
- Przyszedłem oddać klucze - kręcił na palcu pęczek kluczy - i zobaczyć czy coś się zmieniło od kilku godzin. No i własnym oczom nie wierzę, twoje samopoczucie zmieniło się kiedy spotkałaś się z nim - odpalił papierosa. Wypuszczając dym tytoniowy dokończył - chyba się myliłem co do ciebie, jesteś jeszcze lepszą aktorką niż byłaś w królewnie śnieżce w szkole średniej. Przy mnie taka przygnębiona, antyspołeczna a wystarczyło jedno spotkanie i proszę nagle szczęśliwa do baru z nim idziesz - wypuścił kolejne kłęby dymu.
- Wynoś się stąd! - drżała stojąc w progu salonu.
- Nie denerwuj się tak - zbliżał się do niej, stojąc przy niej odgasił na szafce papierosa i chwytając ją za nadgarstki przycisnął do ściany. Jedną ręką wślizgnął się pod jej koszulkę ściskając dłonią jej piersi. Płakała każdy jego dotyk przyprawiał ją o ból nie tylko fizyczny, ale i psychiczny. Zacisnął dłoń na jej biodrze przylegając jeszcze bardziej do niej ciałem. Dobierając się do jej spodni przywarł wargami do jej warg. Walczyła z nim kręcąc na boki głową. Czując, że z nim nie wygra zacisnęła zębami jego dolną wargę. Puścił jej nadgarstki i gdy ona puściła jego wargę zrobił krok w tył. Patrzyła na niego pogardliwie, przyłożył dłoń do swojej wargi po czym spojrzał na dwa zakrwawione opuszki jego palców. Obrzucił ją morderczym spojrzeniem i uderzył dłonią w jej twarz. Ześlizgnęła się na ścianie i spojrzała w jego oczy. Chwycił ją ja przedramię i uniósł do góry. Palcem wskazującym drugiej ręki pogroził jej.
- Nigdy więcej tego nie rób! - jej zakrwawiona warga drżała. Strużki krwi spływały po jej brodzie. Splunęła mu w twarz krwią i zaczęła się szarpać. Ponownie ją puścił i odwrócił się ze stoickim spokojem do niej plecami. Zaskoczyło to ją, jednak uważnie przyglądała się jego reakcji. Stał chwile jeszcze tyłem po czym energicznie się odwrócił i wymierzył kolejny cios w jej twarz. Upadła uderzając o próg salonu.
- Pożałujesz tego rozumiesz? - nachylił się nad nią, po czym opuścił jej mieszkanie ocierając co rusz zakrwawioną wargę. Wsiadając do windy minął się w drzwiach z Filipem. Dąbrowski stanął przed jej drzwiami i kilkakrotnie dzwonił. Siedząca na przeciwko drzwi skulona Agata, drżała z przerażenia. Patrzyła na drzwi z jeszcze większym strachem, bojąc się tego, że ponownie wrócił. Filip oparł dłoń o drzwi i o mało nie wyrżnął się o próg drzwi Przybysz. Poprawił się i zaskoczony otwartymi drzwiami rozejrzał się po ciemnym mieszkaniu. Dopiero szloch na przeciwko i wykonany krok w bok sprawiły, że dostrzegł siedzącą pod ścianą Agate. Jej oświetlona postura światłem z klatki wydawała się jeszcze bardziej przygnębiona. Podszedł do niej i przykucnął do niej. Kładąc dłoń na jej ramieniu wzdrygnęła, aby po chwili wtulić się w niego jak gdyby nigdy nic. Na swojej koszuli poczuł jej łzy i nie tylko. Odgarnął jej włosy i ujrzał spływającą krew po jej skroni. Czerwona ciecz sączyła się z jej rozciętego łuku brwiowego.
- Cholera jasna Agata co się stało? - nie odpowiedziała osuneła się w jego rękach. Wziął ją na ręce i wyszedł z nią na korytarz, oparł ją o ścianę wzywając windę na jej piętro. W pośpiechu zamknął jej mieszkanie i ponownie wziął na ręce. Zjechali windą na parter, przyśpieszonym krokiem zaniósł Agatę do taksówki którą wcześniej przyjechał.
- Do szpitala szybko! - rzekł Filip ocierając swoją koszulą jej zakrwawioną twarz, z której coraz bardziej sączyła się krew przez alkohol płynący w jej żyłach. Zatrzymali się z piskiem opon przed szpitalem, Dąbrowski zapłacił taksówkarzowi i wbiegł do szpitala. Jedna z pielęgniarek od razu podeszła do niego i wezwała lekarza. Zabrali Agatę na tomografie głowy, która nie wykazała żadnych krwiaków, pęknięć, wylewów. Wszystko było dobrze, poza utratą dużej ilości krwii. Przytomna już Agata siedziała na kozetce podpięta pod kroplówkę z glukozą, na przeciwko  niej siedział Filip, uważnie obserwował roztrzęsioną Przybysz, której zszywali łuk brwiowy. Po kilku godzinach Agata była już trzeźwa, krocząc ramie w ramie z Filipem opuszczali szpital. Na zewnątrz było ciemno, ulice puste, co jakiś czas przejeżdżał nocna linia autokarowa. Wsiedli do jedynej stojącej na parkingu taksówki i wrócili do jej mieszkania. Trzymając dłoń na klatce płakała otuliła się mocniej kurtką Filipa i drżąc weszła do środka od razu zapalając światło. Krople krwii na podłodze przyprawiały ją o dreszcz przerażenia i fale niemiłych wspomnień. Położyła się na kanapie i w milczeniu patrzyła z przerażeniem na fotel w którym wcześniej siedział on. Filip zmywał z podłogi krople krwi, następnie po wyrzuceniu ścierki do kosza usiadł przy niej. Na każdy jego dotyk reagowała tak samo - wzdrygnęła się i przymknęła powieki.
- Powiesz co mi się stało? - zapytał zmartwiony, jednak odpowiedziała mu cisza - skoro nie chcesz mówić, to nie mów - wstał z kanapy i odchodził w głąb korytarza - pójdę już.
- Filip! - wydusiła z siebie z ledwością słowo wystarczająco głośno by Dąbrowski zawrócił.
- Tak? - zapytał stojąc w progu.
- Tej nocy nie chcę zostać sama - spojrzała na niego - ani jutrzejszej, ani następnych.
- Tej nocy mogę być przy Tobie - zrobił krok do przodu - ale jutro musze wracać do siebie.
- Rozumiem - uśmiechnęła się delikatnie - i dziękuje za dziś.
- Nie ma sprawy - machnął ręką - każdy by tak zrobił.
- Uważam, że zasługujesz na wyjaśnienia - usiadła a obok niej Filip. Spojrzała na niego i po uspokojeniu oddechu zaczęła opowiadać o ostatnich koszmarnych tygodniach jej życia. Filip uważnie wsłuchiwał się w każde jej słowo, nie płakała, póki nie doszła do wydarzeń straty dziecka i jego pojawienia się w jej mieszkaniu - to wszystko...
- Powinnaś zgłosić to na policje - otarł z jej policzków łzę.
- Niech sobie będzie komisarzem, załatwię sobie zakaz zbliżania i już nigdy nie zobaczę go na oczy - wypuściła głośno powietrze - muszę odpocząć od tego wszystkiego, wyjadę do ojca.
- W takim stanie? Z rozwalonym łukiem brwiowym i rozciętą wargą? Pomyśl co on sobie pomyśli!
- Masz racje - spojrzała na niego - on nigdy nienawidził Krzysztofa..
- Mam pomysł.. - spojrzał na nią z uśmiechem.

***
Patrzył na pusty gabinet w którym brakowało tego optymizmu kancelarii który zawsze wnosiła ta drobna brunetka. Czuł się jak skończony idiota, od rana nie odbiera jego telefonów, nie odpisuje na jego sms-y. Stanął na granicy ich gabinetów i poczuł palący ból na jego policzku, tak jakby niewidzialna siła wymierzyła mu siarczastego policzka, na którego zasłużył. Zamknął akta i cisnął nimi na biurko, zarzucając torbę na ramie opuścił gabinet, szedł zdeterminowany by ustać w progu jej drzwi i ją przeprosić, jednak nie było mu to dane.
- Dzwonili z kancelarii tego Woźniaka, przypominają o spotkaniu za godzinę - rzekł popijając kawę Bartek.
- A świadek sprawy Ostręgi odwołał spotkanie o czternastej - dodała Aniela.
- Mówił dlaczego?
- Ma jakieś bardzo ważne zebranie zarządu - uniosła dłoń z kopertami - poczta!
- Dzięki - podszedł do biurka i wziął w dłonie pliczek kopert  większość korespondencji była do Agaty, rzucił przed nos Janowskiego kolejne koperty należące do Agaty, do kancelarii weszła podenerwowana Dorota. Bartek odkładając koperty na bok spojrzał na stojących przy biurku adwokatów.
- Wiecie może co z Agatą? - wyciągnął telefon - rano dostałem wiadomość, że mam przejąć jej sprawy bo musi odpocząć.
- Nie. Nie wiem co u niej - wzruszył ramionami.
- Za to mi nie szczędziła w szczegółach - cisnęła kopertami do torby, trzy pary oczu skierowane były teraz na nią. Po ciele Marka przeszedł dreszcz paniki - również napisała mi sms-a, ze mam przejąć jej korespondencje, bo musi odpocząć, więc zadzwoniłam do niej. Odebrał Filip co mnie zaskoczyło, ale nie tak jak informacja, że Agata śpi..- Marek zacisnął pięść na kopercie zwracając na siebie uwagę pozostałych.
- Wszystko w porządku? - zapytała ruda.
- Tak, tak kontynuuj.
- Obiecał, że jak tylko Agata się obudzi to dopilnuje tego by oddzwoniła. Zadzwoniła do mnie informując, że właśnie jest w drodze do Filipa i spędzi u niego trochę czasu, musi sobie wszystko poukładać bo to wszystko ją już przerosło, wytłumaczyła też te sms-y. Poprosiła Filipa by do nas je wysłał, i poprosiła mnie bym poprosiła Aniele, żeby pilnowała jej synka i pomogła mu w rozprawach - spojrzała na Dębskiego - dziwne, że o tobie nie wspomniała. Myślałam, że sie przyjaźnicie.
- Tak..nie..nie wiem.. może - wzruszył ramionami i spojrzał na pogniecioną kopertę - no to widzę, ze nie tylko mi wypadł wyjazd. Tylko, że mój jest służbowy, a nie wakacyjny.
- Jeżeli wyjedziesz po czternastej pod wieczór powinieneś byc u Filipa - rzekła Dorota przeglądając poczte. Marek widocznie zmieszany nie wiedział co powiedzieć
- Mówiłem, że mój jest służbowy.. - zmarszczył czoło próbując zapanować nad niezręczną dla niego sytuacją. Bartek z Anielą z uśmiechem przyglądali się komicznej scenie Doroty i Marka.
- Tak, tak - uśmiechnęła się do siebie - a na środku kancelarii zaraz wyroście kaktus. Chwila, moment jeszcze sekunda. O patrz! Nie wyrósł. Co za pech, chyba to nie ten klimat.
- Dorota ja mówię poważnie! - spojrzał na nią opierając się dłonią o blat biurka.
- A czy ja mówię, że kłamiesz? - spojrzała na niego - twoja sprawa nosi nazwę "Agata Przybysz" i odbędzie się w domku u Filipa.
- Dorota.. - ruda poklepała go po ramieniu i ciszej rzekła.
- Przestań się pogrążać Marku - minęła go i zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. Dębski spojrzał na rozbawioną dwójkę siedzącą przy biurku.
- To służbowy wyjazd.. - odwrócił się na piecie i podążał do drzwi, stając w ich progu raz jeszcze zwrócił się do Bartka i Anieli - służbowy..

***
Milczenie i spokojne dźwięki wydobywające się z radia. Oparta o szybę samochodu patrzyła na mijane budynki, lasy i pola. Co jakiś czas wymieniała krótką konwersacje z Fipem na tematy praktycznie bezużyteczne. W przeciągu kilku ostatnich godzin zrozumiała jak bardzo jest jej on bliski jako przyjaciel. Nie wyobrażała go jako kogoś więcej twardo postawiła na przyjaźni i stał jej się jej przyjacielem. Ten który zabiera ją na południe Polski by w spokoju ułożyła swoje życie. W godzinach popołudniowych byli już na miejscu. Uśmiechnęła się na widok znajomego jej domku i okolic. Zapragnęła już przysiąść na skarpie i podziwiać widoki za którymi tak bardzo tęskniła.
- Chodź, chcę żebyś kogoś poznała - wziął walizki i powędrowali do środka. W całym domku unosił się zapach tarty jabłkowej i cynamonu. W korytarzu pojawiła się brunetka z kręconymi włosami sięgających przedramienia, ciemniejszej karnacji niż Agata podeszła do Filipa i rzuciła mu się na szyje zatapiając w czułym pocałunku. Stojąca z tyłu Agata w za dużej granatowej bluzie, zaciskała dłonie na za długich rękawach, czuła się niezręcznie w tej sytuacji.
- Kinga poznaj moją przyjaciółkę Agatę Przybysz, Agata to moja dziewczyna Kinga Gródecka.
- Miło poznać - podeszła do Agaty i objęła ją przyjaźnie - Filip dużo mi o Tobie opowiadał. Cieszę się, że ma taką przyjaciółkę, choć nie ukrywam, że na początku byłam o ciebie zazdrosna.
- Również miło mi cię poznać - kącik jej ust uniósł się ku górze - mnie i Filpa łączy tylko i wyłącznie przyjaźń.
- Wiem wiem - spojrzała na Filipa i ponownie na Agatę - głodni?
- Zjadłbym konia z kopytami - objął ją w pasie i ucałował jej skroń.
- Ja nie jestem głodna - spojrzała na nich - mogę się odświeżyć?
- Jasne czuj się jak u siebie - uśmiechnął się. Agata skierowała się do łazienki w której stała nad umywalką kilka minut patrząc w zaszyty łuk brwiowy i rozciętą wargę. Dotknęła opuszkiem palców wargę przymykając powieki. Ściągnęła z siebie ubranie i weszła pod prysznic, nie pragnęła niczego innego jak zaszyć się w pokoju i przespać całe życie, jednak mimo zmęczenia nie poszła po kąpieli spać, usiadła przy kominku patrząc w tańczący przed jej oczami ogień. Jedząca kolacje Kinga posmutniała widząc przygnębienie Agaty.
- Aż płakac się chcę od samego patrzenia, szkoda mi jej.. - spojrzała na Filipa - co się jej stało?
- Przechodzi teraz najgorszy życiowy okres, próbuje wszystko na nowo sobie ułożyc dlatego przywiozłem ją tutaj - wgryzł się w upieczone mięso.
- Może powinniśmy odwołać dzisiejszą wizytę u moich rodziców – spojrzała na Agatę siedzącą skuloną przy kominku – nie powinniśmy zostawiać jej samej.
- Myślę, że chwila ciszy jej się przyda – również spojrzał w jej kierunku – zwłaszcza teraz ona tego potrzebuje.
- Skoro tak uważasz.. – wypiła pozostałość herbaty i odstawiła na stolik -..w takim razie idę o po torebkę i możemy jechać.
Kinga poszła po torebkę, a Filip przysiadł się do Agaty która nawet nie zwróciła na niego uwagi, tak jakby była w zupełnie innym świecie.
- Zostaniesz sama? – zapytał czekając na jej reakcje. Skinęła głową i nie przerywając spektaklu jaki odgrywał się w kominku, nie ściągała wzroku z tańczących płomieni – będziemy jakoś nad ranem. Czuj się jak u siebie – ucałował czubek jej głowy i dołączył do stojącej przy drzwiach Kariny, żeby po chwili nastała cisza przerywana strzelającym w kominku drewnem. Przycisnęła swoje kolana jeszcze bliżej klatki czując praktycznie bicie swojego serca na jej udzie. W takim letargu trwała godzinę, póki jej cisza nie została przerwana ciężkimi krokami zza jej plecami. Podniosła się energicznie i stanęła obok kominka tak, że tylko jej nogi były oświetlone. Zacisnęła dłoń na metalowym przegrzebywaczu do kominka. Im kroki bardziej się nasilały tym drobna dłoń brunetki bardziej zaciskała się na metalowym przedmiocie.
- Agata? - drżenie przerażenia ustało, ale nie na długo. Nie spodziewała się jego właśnie tu i właśnie teraz. Jego postura ciała ukazała się w świetle żarzącego się w kominku drewna. Podszedł do niej i zjeżdżając po ramieniu po przedramię aż w końcu do dłoni chwycił jej drobną dłoń i pociągnął w stronę światła – czemu nie odpowiadasz jak jesteś?
- Po prostu.. – rzekła drżącym głosem - ..co ty tutaj robisz?
- Przyjechałem porozmawiać.. – odgarnął kosmyk jej włosów i dokończył zdenerwowany – to on ci to zrobił? Dlatego wyjechałaś?
- Zostaw proszę – odwróciła głowę w bok.
- Spójrz mi w oczy i odpowiedz.. – brunetka przykucnęła lekceważąc jego słowa i jak gdyby nigdy nic podłożyła drewna do kominka. Marek przysiadł się obok niej i bacznie obserwował jej zachowanie. Usiadła skulona patrząc się w tańczący ogień w kominku - ..pamiętasz naszą rozmowę u twojego ojca? Tą na tarasie.
- Pamiętam.. – spojrzała na niego - ..do czego zmierzasz?
- Myślę, że wreszcie mam odpowiednie pytania które chcę ci zadać – odwróciła wzrok ponownie na kominek.
- W takim razie pytaj – rzekła obojętnie.
- Musisz usiąść twarzą do mnie. – tak też zrobiła. Siedzieli twarzą w twarz jej lewy profil twarzy oświetlany był światłem kominkowym.
- Możesz zacząć – spuściła głowę po czym ponownie ją uniosła patrząc w jego oczy.
- Wyjechałaś tutaj w ucieczce przed nim ? – wiedziała, ze pytania będą nawiązywały o tym co się działo w jej życiu.
- Uciekłam przed niesprawiedliwością życia, ciągłym strachem i ciągłym napływem wspomnień – powiedziała zaciskając dłonie.
- No dobrze, zaliczę to jako wystarczającą odpowiedź – wziął kilka głębszych oddechów – co było powodem straty dziecka?
- Upadek na stół.. – spuściła głowę. Marek chciał już chwycić jej dłoń ale ona go ubiegła –..nie dotykaj mnie.. proszę.
- Ostatnie pytanie. Czy te wszystkie obrażenia na twojej twarzy jak i strata dziecka to Krzysztofa wina?
- Zmarnowałeś trzy pytania na to by dowiedzieć się kto jest moim oprawcą? – uciekała przed odpowiedzią.
- Widocznie twoje bezpieczeństwo jest dla mnie ważniejsze, niż nieznane nikomu tajemnice twojego życia – spojrzał na nią i położył dłoń na jej dłoniach. Jej organizm przeszedł ciepły dreszcz, po kręgosłupie przeszedł przyjemny prąd – nie odpowiedziałaś na moje ostatnie pytanie.
- A co mam powiedzieć? – spojrzała na niego wzrokiem przesiąkniętym smutkiem.
- Najlepiej prawdę. Najlepiej prawdę Agata..
- Tak.
- Ale co tak?
- Tak na twoje pytanie – chciała już wstać, ale on ja uprzedził chwytając za przedramię.
- Nie uciekaj, nie zrobię ci przecież krzywdy chcę ci tylko pomóc.
- Nie potrafię już zaufać mężczyzną – siedziała z wzrokiem odwróconym w stronę kominka.
- Filipowi jednak zaufałaś.. – rzekł z wyrzutem.
- On po prostu był w odpowiednim momencie i czasie.
- W takim razie pozwól sobie pomóc.
- Nie potrzebuje niczyjej pomocy. Muszę sama sobie to wszystko ułożyć.
- Myślę, że mogę ci pomóc – położył dłoń na jej łuku brwiowym stopniowo zjeżdżając w dół. Opuszkami palców dotykał teraz jej warg. – Chcę Ci pomóc..
Przymknęła powieki pod ciepłem jego dłoni na jej ustach. Zjechał dłonią po jej szyi zatrzymując się na jej ramieniu, patrzył wciąż na siedzącą przed nim brunetkę. Zjeżdżał po jej przedramieniu aż splótł jej dłoń z jej dłonią. Walcząc z pokusą otworzyła powieki, uśmiechał się do niej.
- Na prawdę nie chcę cię skrzywdzić.. - po tych słowach pękła bariera jaką starała się budować przed mężczyznami. Położyła swoją drżącą słoń na jego policzku.

- Wiem - wyszeptała wprost do jego ust. Przymknęła powieki ponownie i z czołem opartym o jego czoło trwała tak dłuższą chwilę póki nie złożyła na jego ustach słonego pocałunku. Najpierw był to czuły nie winny pocałunek, jednak z każdą kolejną chwilą pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne. Chwycił ją za biodra i usadowił na swoich kolanach. Błądziła po jego karku dłońmi, po czym zrobiła coś co zaskoczyło go. Odpinając każdy kolejny guzik jego koszulki patrzyła na niego wzrokiem przepełnionym pożądaniem. Zsunęła z jego ramion koszulę tak, że teraz jeździła dłońmi po jego nagim torsie. On wsunął dłonie pod jej bluzkę drgnęła, jednak był to dreszcz spowodowany rozchodzącym się ciepłem w jej brzuchu. Oderwali się od siebie ustami, teraz rozpoczęli niemą gre spojrzeń. Dębski przejechał dłonią od szyi po obojczyk, biust ukryty pod stanikiem aż swoją dłoń zacisnął na jej pośladku. Położył ją na dywanie przywierając wargami do jej warg. Z każdym kolejnym pocałunkiem był coraz niżej przerwał w momencie gdy był w dolnych partach brzucha spojrzał na jej reakcje gdy zaczął zsuwać z jej bioder jeansy, które wylądowały na kanapie. Znów przywarł do jej warg pieszcząc poklei jej piersi następnie wewnętrzną część uda kończąc na jej tyłku. Chwycił jej udo i uniósł do góry jeżdżąc po nim co rusz zahaczał o jej koronkowe majtki których zaczął się stopniowo pozbywać. Pod nim leżała naga już brunetka, kolejną częścią garderoby której się pozbyli były jego spodnie i bokserki. Kwintesencja chwili. Przyśpieszone oddechy i szybsze tętno. Przygryzała dolną wargę z przyjemności wbijając swoje paznokcie w jego plecy. Nie rozumiała swojego zachowania i przyjemności z tego co robi. Zaczynała dostrzegać go jako obiekt westchnień i pożądania. Jęknęła cicho gdy ten przyśpieszył, zatopił się w jej szyi. Jego brzuchem zawładnęło nie znane mu przyjemne ciepło. Oboje zaczęli dostrzegać coś innego w ich "przyjaźni". Coś co dostrzegali wszyscy inni a oni nie. Coś co niektórzy nazywają sympatią.

13 komentarzy:

  1. wspaniale tyle emocji czekam na nastepna czesc

    OdpowiedzUsuń
  2. /mój bosz!!! Cudowne!!! Proszę o kolejną część jak najszybciej! Niech się im poukłada *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże chyba nie żyje!:D Byłam pewna że pójdzie do łóżka z Filipem albo Dominikiem!:D ech jestem kiepska w domyślaniu ale za to mam fajniejsze zdziwienie! :D Kocham:) bardzo ! :) Chcę kolejną część szybko bo inaczej będziesz mieć mnie na sumieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne, cudowne, subtelne i romantyczne, w żadnym wypadku nie infantylne :) wspaniałe (choć widzę parę literówek ;p) mam nadzieję, że przez to zbliżenie popatrzą na siebie w trochę inny sposób niż dotychczas, czyli, że dojrzą w sobie tą miłość i oddanie <3 wierzę, że to nie był seks 'sportowy' tylko raczej uniesienie duchowe z głębszym uczuciem :)) kiedy nakarmisz nas kolejną dawką? ;) P.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem bedzie trzeba poczekac, nawet moze miesiac czasu :/ a i dziękuje za cudowne słowa! <3

    Pau.

    OdpowiedzUsuń
  6. ej co Wy na to zeby zmienic troche wystroj strony na taka bardziej z 5 sezonu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o tym, ale niestety ja nie potrafię robić takich pięknych banerów ;c Poza tym uważam, że możemy poczekać jeszcze chwilę, bo pewnie pojawią się jakieś inne zdjęcia, które też można by dodać do takiego banera :) Ale tak jak zaznaczyłam na początku, ja nie umiem bawić się w takich programach, więc wszystko zależy od tego, czy ktoś będzie chętny - tak jak wcześniej Becia :)

      D.

      Usuń
  7. Hejo tak z ciekawosci kiedy cos nowego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje opo powinno być dzisiaj, koło 11-12 rano :)

      Usuń
    2. A będzie na streemo, gdyby tutaj było później? :)

      Usuń
  8. Co tutaj tak pusto ?
    :(

    OdpowiedzUsuń
  9. właśnie? :c ja tez wysłałam opowiadanie już daaawno temu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niedługo będzie moje nowe opowiadanie, wspólne ICUY i kolejna część CL. Spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń