Wróciłaś! ;3
To było cudowne. Niesamowite, fenomenalne, absolutnie doskonałe. Może właśnie mam palpitacje. Może właśnie umieram. Może właśnie chce mi się płakać. To cholerne 'może'... I tyle niedopowiedzianych słów w tym 'może'... Uwielbiam Cię, A.! <3
D.
Hej, długo mnie nie było, a robię wszystko, żeby nie uczyć
się do sesji i oto efekt. Przychodzę do Was z tym oto opowiadaniem i jestem
ciekawa Waszej opinii, bo dawno dawno nic nie pisałam ;) Mam wielką nadzieję,
że Wam się spodoba, zapraszam do czytania, buziaki <3 A.
‘Może…’
Oto jest
miłość. Dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a okazuje się, że czekali na
siebie całe życie. *
Chyba
faktycznie lepiej będzie, jak zrobimy sobie przerwę. Możecie wynająć mój
gabinet.
Te słowa huczały w jej głowie tak dobitnie, że nie do końca
była w stanie je zrozumieć. Odchodzi? Czuła się jak w jakimś złym śnie.
Przecież nikogo nie była tak pewna jak jego, niczego nie była tak pewna, jak
tego, że zawsze będzie przy niej. A teraz tak po prostu ją zostawia… Widziała
jego wzrok, nigdy nie patrzył na nią w
ten sposób. Jego oczy były obce, straciły ten blask, który był zarezerwowany
tylko dla niej. Chciała coś powiedzieć,
wykrzyczeć, zatrzymać go, ale wiedziała, że nie będzie w stanie wydobyć z
zaciśniętego gardła żadnego słowa. Zresztą znała go zbyt długo by wiedzieć, że
to jest nieodwołalne. Że on nie łamie własnych postanowień.
Co za paradoks.
Przecież
właśnie złamałeś jedno. Kto wie, czy nie najważniejsze.
Sięgnęła pamięcią do tego chłodnego wieczora, kiedy wszedł do
kancelarii. Przypomniała sobie strzępki ich krótkiej rozmowy. Jej drżące
dłonie, które uspokoił jednym dotykiem. Jej strach, gdy z wahaniem pytała: Jesteś pewny, że chcesz w to wchodzić?
Jego czuły wzrok, który odsuwał od niej wszelką niepewność. Jego usta zdające
się odpowiadać na pytania, których jeszcze nie zadała, które mówiły jej więcej
niż zdołałaby pomyśleć. Jego pocałunek, który przypieczętował niewidzialną
umowę, dzięki któremu nie potrzebowała już więcej słów. Jego ramiona składające
obietnicę zapewniającą, że będzie z nią zawsze, którą Marek złamał wraz z
momentem zamknięcia się drzwi kancelarii. Znów była sama. Cholera, dlaczego
płakała? Przecież umiała być sama, zawsze była sama, nic nowego, prawda? Tylko
tym razem było inaczej, za dużo się zmieniło. Zbyt długo był obok, zbyt głęboko
pozwoliła mu wejść do swojego świata.
Poznał jej wszystkie wątpliwości, które tylko on potrafił
uciszyć. Znał jej ciało, które w jego obecności wychodziło poza własne granice.
Widział jej ból, który umiał ukoić jednym pocałunkiem. Znał jej obawy, które
znikały wraz z jednym jego spojrzeniem.
Zbyt wyraźne ślady pozostawił w jej duszy, by tak po prostu
zapomnieć.
Nie chciałam,
żeby odchodził. Nie umiała walczyć z
napływającymi łzami i łamiącym się od emocji głosem. Wszystko było jak jakiś
koszmar, z którego nie mogła się obudzić. Kolejne dni pełne jego nieobecności.
Kolejne samotne noce. Kolejne porcje bólu, którego nikt nie mógł już ukoić.
Nigdy nie przypuszczała, że będzie musiała tak po prostu nauczyć się oddychać
bez niego, żyć bez jego obecności. Już nie pamiętała jak to jest nie mieć go
obok. Bo wystarczyło wyciągnąć rękę i zawsze był, teraz jej dłoń natrafiała na
zimną i wszechogarniąjącą pustkę.
Nie umiała już o nim nie myśleć. Kancelaria, ich gabinety
dobitnie przypominały jej o jego nieobecności. O spojrzeniach, kiedy na jej
widok nie mógł ukryć uśmiechu i czułych słowach, kiedy potrafił się z nią
droczyć o najmniejsze drobiazgi. Ciągle miała wrażenie, że za chwilę tu wejdzie
z tym jego charakterystycznym uśmiechem i po prostu zabierze ją do domu. Lubiła
sobie wyobrażać, że wcale nie odszedł, że jest tuż obok. Że zaraz wróci, tylko
ma jakieś spotkanie albo rozprawę. Korytarze sądowe były pełne prawników,
prokuratorów, świadków, puste od jego obecności. Jej
mieszkanie też było pełne wspomnień, to w nim przekreślili przeszłość grubą
kreską, by zacząć wszystko od nowa. Razem. Po raz pierwszy przestała udawać, że
go nie potrzebuje. Tu po raz pierwszy pokazała, że pragnie go tak samo mocno,
jak on jej i oboje stali się dla siebie największą nagrodą, jaką można było
uzyskać. Gdzie rozmawiali o najważniejszych sprawach, gładko przechodząc do
drobiazgów, by chwilę później zatracić się w pocałunkach. Gdzie gęstą ciszę przerywały ich
żarliwe oddechy, a pustkę mieszkania wypełniały dwa stęsknione siebie ciała.
Gdzie szukała w ciemności jego ust, gdzie była szczęśliwsza niż kiedykolwiek
wcześniej.
Pozwalała mu się zbliżyć, by za chwilę go od siebie odsunąć, zmuszała go
do pożegnań, by za chwilę zacząć za nim niewyobrażalnie tęsknić. Nie zauważyła
momentu, w którym pozwoliła mu zbliżyć się na tyle, że nie chciała go już od
siebie odsuwać, że nie umiała sobie wyobrazić sytuacji, że mogłoby go zabraknąć
w jej życiu. I ta chwila właśnie nastąpiła, a ona wiedziała, że będzie musiała
sobie radzić, tak jak zawsze sobie radziła. Tylko że kiedyś zawsze mogła liczyć
na jego pomoc. Często jej nie chciała, co niejednokrotnie potrafiła mu
wykrzyczeć, tym samym raniąc go, a on był. Mimo wszystko był.
…to ja, to mój
świat, ja w nim
chronię siebie
nawet przed Tobą… **
Nie umiała sobie poradzić, problemy narastały zamiast maleć,
a ona została ze wszystkim sama i to poniekąd na własne życzenie. Nie potrafiła
już z nim rozmawiać, a ból związany z jego odejściem zasłaniała ostrymi i
raniącymi słowami. To on miał rację, nie ona. Od samego początku miał rację,
nawet wtedy, kiedy w żartach mówił, że trzeba jej pilnować. Tak bardzo
pilnowała samej siebie, że nie zauważyła, kiedy znów dała się zmanipulować
Hubertowi. Tak bardzo była samowystarczalna, że nie zorientowała się, kiedy
znów skończyła jak ‘jakaś naiwna’. Tak bardzo ostrożna, że nie wiedziała, kiedy
znów oddaliła od siebie Marka.
Gdzie teraz był i dlaczego nie tutaj, dlaczego nie przy niej,
dlaczego nie otulał jej ciepłem swoich ramion? Nie umiała znaleźć odpowiedzi. A
pytań było coraz więcej.
***
…tylko nie
zaniedbuj jej, nie oceniaj zbyt pochopnie,
Ty nie trać z
oczu jej, twój głos złamany, powiedz że to ją i z nią, że nie zmarnujesz chwil…
***
Wyszli z budynku sądu.
Stali naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem. Tak bardzo chciała pokonać
dzielące ich centymetry i zatracić się w jego obecności. Po prostu być bliżej.
Żeby schował ją w swoich objęciach tak mocno, że nie byłoby już miejsca na
żadne słowa. Wiedziała jednak, że nie ma do niego żadnego prawa. Do jego
ramion. Do jego ciepła. Mogła jedynie stać i dosłownie chłonąć go wzrokiem,
chcąc jak najlepiej zapamiętać każdy szczegół. Wyczuwała że ich drogi się
rozchodzą. Może nie pierwszy raz, może nie bezpowrotnie, ale tym razem naprawdę
i to bolało. Bolało bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiedziała, kiedy
znów go zobaczy. Nie umiała ukryć wzroku pełnego żalu, jej źrenice zaszły mgłą
niewypowiedzianych uczuć. W środku tak głośno krzyczała, przecież musiał to
słyszeć... Kolejny już raz zmuszała się do uśmiechu, by chwilę później usłyszeć
od niego beznamiętne, nic nie znaczące krótkie zdanie, wdzierające się boleśnie
do jej duszy. A może znaczyło więcej niż myślała.
Do zobaczenia…
W sądzie.
Nie mogła już dłużej odwlekać momentu rozstania, wiedziała że
jest nieuniknione. Ciche słowo pożegnania przeszyło powietrze, wyminęła go
powoli udając się w stronę samochodu. Odwrócił się do niej. Nie mogła tego
widzieć. Może jego delikatny uśmiech chwilę przed odejściem byłby odpowiedzią
na jej wszystkie wątpliwości.
‘Nic na
świecie nie jest warte, żeby człowiek odwrócił się od tego, co kocha. A jednak
ja także się odwracam, sam nie wiedząc dlaczego.’ ***
Obejrzała się za nim.
Może też się
odwróci, może jeszcze padłyby między nimi słowa, które byłyby w stanie wszystko
odmienić.
Wiedziała, że nie.
Przed budynkiem rozstało się dwoje ludzi. Kobieta i
mężczyzna. Ona i on. Może wymienili przedtem kilka słów. Może zdań. Może nic
się nie stało. Może nic się nie wydarzyło.
Może
nieustannie coś tracili.
Może siebie
nawzajem.
Może na
zawsze.
A.
* Vitor de Lima Barreto
** M. Urlik Ty i ja
*** M. Koteluk Dlaczego
drzewa nic nie mówią
**** A. Camus, Dżuma
Nie pisałam tu od hoboho!
OdpowiedzUsuńA. nie wiem co Ci napisać! Może, że jesteś genialna, fenomenalna?? Ale ty już o tym wiesz!
Z niecierpliwością czekam na jakieś twoje opowiadanie, życzę najlepszego przygotowania się do sesji :)
Dziękuję za tak miłe słowa i za życzenia odnośnie sesji :) A.
UsuńA.!
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem co mam w tym momencie napisać, a chciałam skomentować od razu, żeby już, zaraz i teraz. Twoje słowa są dokładnie tym za ko kocham ten serial i za co ubóstwiam zakończony sezon. To jest to uczucie i ta emocja, którą widziałam w Agacie przez wszystkie odcinki. Twój styl jest zachwycająco piękny i swobodny, za co szczerze Cię uwielbiam! :* A końcówka była tak idealna, że wycisnęła z mojego nieczułego umysłu kilka ciężkich łez. Absolutnie Ci dziękuję za to dzieło! :* I dziękuję za Twój powrót ;)
I tak jak ostatnio Ktoś Cudowny napisał mi, tak ja dzisiaj piszę temu Komuś - tęskniłam!!! :)
eM.
Już, zaraz i teraz chcę Ci bardzo podziękować za tak piękne słowa w kierunku mojej osoby, cieszę się że potrafiłam wzbudzić w Tobie takie emocje :) czekam na Twoje opowiadanie. I dziękuję, że jesteś ;) A.
Usuńkochana A.! :)
OdpowiedzUsuńna początku chciałabym powiedzieć, że cholernie tęskniłam za Tobą i za twoimi przesiąkniętymi emocjami opowiadaniami! jeeej cudownie naprawdę cudownie wejść na pocztę i ujrzeć opowiadanie jednej z pierwszych mistrzyń pióra na tym blogu! <3
czytam to po raz trzeci albo czwarty, bo opowiadanie jest tak wciągające, piękne i fenomenalne, że na jednym razie nie mogło się to skończyć! <3
przedstawiłaś zupełnie inną interpretacje finałowej sceny która powstała w mojej głowie, może dlatego tak bardzo mi się to podoba! :)
widzę, że Doś użyła już jednego stwierdzenia które użyłam :-)
może własnie mam palpitacje, może właśnie umieram, może zmartwychwstane - na razie chcę pozostać pod wpływem tych przekazanych przez Ciebie emocji! <3
życzę Ci kochana weeeeeeny i abyś jak najlepiej przygowowała się po sesji byś potem mogła wysłać nam nową perełke! :*
czekam z niecierpliwością na wiadomość z opowiadaniem od Ciebie. Ściskam i całuje! :*
Pinky
*przygotowała się do sesji
UsuńPS: wybacz za chaotyczny komentarz, ale dodaje go z telefonu :-) jeszcze raz weny! :*
Kochana P., dziękuję za każde piękne słowo i każdą emocję, którą czułaś podczas czytania, też za Wami tęskniłam :)
Usuńi dziekuję też D., cieszę się że Wam się podobało i czekam na kolejne części Waszych opowiadań :) A.
Jestem tu trochę nowa więc ciężko mi powiedzieć, że tęskniłam za Tobą. Czytałam Twoje opowiadania, a jakże. Zrobiły na mnie wrażenie, podobnie zresztą jak spora część tych, które pojawiają się tu czy też na streemo.
OdpowiedzUsuńKiedy zaczyna się tą niesamowitą przygodę z opowiadaniami chłonie się wszystko, na raz, jak najszybciej. Coraz więcej i więcej. Z pewnością wiele osób przeglądających zna ten stan. A potem wybiera się te ulubione, zapisuje się je, czyta w gorszych momentach by poprawić sobie nastrój.
Droga A! Wiele rzeczy za mną, wiele rzeczy za Tobą a tak wiele jeszcze przed. Musisz wiedzieć, że z natury nie jestem skora do wzruszeń raczej (trochę jak Agata) duszę to w sobie, zaciskam zęby i idę dalej. Nie wiem czy to ten wieczór, czy nastrój a może jeszcze coś innego ale... Wzruszyłaś mnie, poruszyłaś mocno.
Natomiast za Twoją sesję trzymam swoje obydwa kciuki, będzie dobrze! Musi! Powodzenia :)
Weny!
M.
Wiem o czym mówisz, czasem czyta się opowiadanie i potem po prostu trzeba przeczytać je jeszcze raz i jeszcze raz. Wybiera się ulubione fragmenty, obok których nie da się przejść obojętnie. często czytałam tu takie opowiadania i cieszę się że mogłam przeżyć takie emocje, mimo że tak jak Ty na codzień nie jestem skora do ich okazywania. Dlatego chyba dla autora jest to tym większy zaszczyt, że w kimś takim pobudził jakieś ukryte do tej pory uczucia :) cieszę się, że stałaś się częścią emocji, którymi chciałam się z Wami podzielić, dziekuję za komentarz, życzenia odnośnie weny i sesji, z Waszym wsparciem chyba będę miała same 5 w indeksie :) A.
UsuńWspaniałe, fenomen *-* Ja nie raz na swojego bloga proboje cos takiego napisac ale tutaj..... Po prostu GENIALNIE <3
OdpowiedzUsuńZhalia z bloga n-d-i-n-z