sobota, 3 maja 2014

"Nigdy, nie mów nigdy" cz. I

Houk! Witam was z moim najnowszym opowiadaniem, nad którym pracowałam no sporo. Jakoś tak od urodzin. No ale mniejsza, zagłębiajcie się w moje opowiadanie, a ja czekam na wasze opinie! :) Edit 9 marca 2014. Pracowałam nad nim od urodzin, ale i tak nie wyszło, wciąż przekładam termin udostępnienia i przekładam ;)

Letnie słoneczne promienie zalewały parking przed kamienicą kancelarii. Brunetka wysiadła z swojego czerwonego auta i uderzyła ją od razu fala gorąca. Zamknęła samochód i przemierzyła odcinek między parkingiem, a drzwiami kancelarii w zawrotnym tempie. Wchodząc na klatkę schodową, poczuła przyjemne chłodne powietrze otulające jej ciało. Pokonywała schodek po schodku przeszukując torbę w poszukiwaniu kluczy. Stanęła przed drzwiami kancelarii, nacisnęła klamkę. Zamknięte. Czego mogła się spodziewać tak wczesną porą. Choć jak na wczesną porę, temperatura na zewnątrz była wysoka. Czyli zapowiadał się kolejny słoneczny dzień. Kobieta w dopasowanej w talii czerwonej sukience, wciąż przeszukiwała torbę. W tym czasie zapatrzony w telefon wchodził po schodach Dębski. Rozległ się dźwięk, roznoszący się echem po klatce. Ostatnie piętro pokonał przeskakując co drugi schodek, kiedy dochodził już do piętra z którego dobiegł dźwięk, potknął się o ostatnie dwa schodki widząc prostującą się Agatę, stojącą tyłem do niego i poprawiającą sukienkę. Oszołomiony jej widokiem, dopiero kiedy zwróciła się do niego twarzą oprzytomniał i przywitał się z nią promienistym uśmiechem. Lustrowali się przez dłuższą chwilę. Dębski zjeżdżał stopniowo wzrokiem na dół, natomiast brunetka uśmiechała się do siebie, widząc jak jej wspólnik perfidnie ją obserwuje. Na ziemi tuż przy jej nodze leżały kluczyki, których brunetka od dłuższego czasu szukała. Marek przykucnął przy niej i walczył z pokusą. Wstał pomału, kiedy ich tęczówki się spotkały, uśmiechnął się do niej szeroko i uniósł dłoń z wiszącym pliczkiem kluczy.
- To chyba twoje - brunetka zabrała kluczę i odwróciła się otwierając drzwi.
- Dziękuje - rzekła pchając drzwi do środka - Pan Mecenas przodem.
- Nie ma mowy, pani mecenas pierwsza - wskazał ręką wnętrze kancelarii
- Ale panie mecenasie...
- Nie ma żadnego, ale kobiety w drzwiach się przepuszcza - puścił jej oczko. Brunetka potrząsnęła głową i uśmiechnęła się do siebie, po czym weszła do środka. Przemierzyła główne pomieszczenie i zniknęła za drzwiami swojego gabinetu. Usiadła wygodnie w fotelu, i zaczęła pracę nad zaległymi papierami. W gabinecie na przeciwko, do popołudniowej rozprawy przygotował się Dębski. Po kilku minutach do kancelarii wszedł Bartek z Dorotą. Spojrzeli na siebie, widząc otwarte drzwi do kancelarii. Otworzyli drzwi do gabinetu brunetki.
- Bartek, zanotuj to mecenas Agata Przybysz jest szybciej od nas w kancelarii- uśmiechnęła się do brunetki.
- Agata, możesz na to spojrzeć..- w jej gabinecie pojawił się Marek, od razu został przywitany ciekawskim spojrzeniem rudej.
- Bartuś, teraz rozumiemy te wczesne pojawienie się w kancelarii - wybuchła śmiechem i udała się do swojego gabinetu. Dębski rzekł nieme "O co chodzi?" Na co Agata wzruszyła ramionami. Podszedł do jej biurka i nachylił się nad nią. Przyjemny zapach jej perfum drażnił jego nozdrza.
- Myślę, że masz wygraną w kieszeni - zamknęła teczkę - musisz odwołać się do punktu trzeciego tej umowy na korzyść twojego klienta i możemy otwierać szampana i opijać wygrany proces.
Spojrzała na niego, nawet nie wiedziała, że ich odległość jest tak diametralnie mała.
-  Czyżby mecenas Przybysz proponowała mi coś dziś? - uniósł brwi do góry
- Mecenasie Dębski, jesteśmy w pracy proszę swoje zbereźne myśli odłożyć na inną godzinę - starała się zachować powagę.
- Czy ktoś powiedział, że mam zbereźne myśli? - poprawił krawat - utwierdzam się w przekonaniu, że pani mecenas coś dziś jednak mi proponuje.
- Ależ, proszę sobie, aż tak nie schlebiać - złapała jego krawat i zbliżyła wargi do jego ucha - bo, się jeszcze pan mecenas w sobie zakocha.
Jej ciepły i delikatny głos sprawił że po jego ciele przeszły dreszcze, i pojawiła się gęsia skórka. Wyprostował się, i dał brunetce satysfakcje wygranej nad nim. Jednak nie wiedziała, że on w swojej głowie już układa plan zemszczenia się na niej. Wziął teczkę, i opuścił jej gabinet. Zbliżała się godzina rozprawy. Marek już był w sądzie i przeglądał akta.  W tym czasie w kancelarii, Agata żegnała się z klientem. Stała przy biurku Janowskiego, kiedy w jej gabinecie rozbrzmiał telefon.
- Pewnie Marek, już się stęsknił - zażartował, i został potraktowany lodowatym spojrzeniem brunetki. Podeszła do biurka na którym znajdował się jej biały smartfon. Odebrała telefon, przyłożyła go do ucha i rzekła ciepłym głosem.
- Cześć tato! - usiadła na krawędzi biurka - wszystko w porządku... tak, jutro? Nie za bardzo, może w weekend przyjadę. Tak. Dobrze przekaże mu pozdrowienia...taaatooo! Ile razy mam Ci powtarzać, że.. ja się nie tłumaczę.. ale.. dobra, zapytam go... mhm. Ucałuj Zosie. PA! - rozłączyła się, i wypuściła głośno powietrze.
- Tata, ustawia Ci randkę z Markiem!? - zapytała stojąca w progu ruda i podśmiewająca się pod nosem. Brunetka uniosła głowę.
- Ależ skąd. My z Markiem potrafimy o siebie zadbać - ironizowała - nasz grafik non stop zapełnia się nowymi pomysłami na randkę..-otworzyła notatnik - .. na przykład dziś, kolacja przy świecach, spacer pod gwieździstym jesiennym niebem, a na koniec długi upojny seks.
Zamknęła notes i rzuciła go na biurko. Ruda zmarszczyła czoło, zaczerpnęła powietrza, po czym głośno je wypuściła, machnęła ręką i opuściła jej gabinet. Brunetka od razu udała się do kancelaryjnej kuchni. Stanęła przy ekspresie, nuciła sobie pod nosem, gdy nagle przestała czując czyiś oddech na szyi, i dłonie oplatające ją w talii. Odwróciła się i spojrzała w rozpalony wzrok Dębskiego.
- Ty nie w sądzie? - zapytała powstrzymując drżące wargi
- Rozprawa mi spadła - zbliżył usta do jej ust. Ona odchyliła głowę uciekając przed pocałunkiem.
- To nici, z opicia wygranej, a miałam ochotę dziś się napić - udała smutną. On przejechał opuszkiem palców od jej policzków, przez szyje, aż zatrzymał się na udzie, które uniósł do góry i wślizgnął się dłonią pod jej sukienkę. Ona spojrzała na niego, nie wiedziała do czego prowadzi ich gra. Zbliżył znów usta do jej ust. Tak, że mogła już czuć jego wargi.
- Przyjdę wieczorem.. - szepnął i z satysfakcją opuścił pomieszczenie zostawiając ją w kuchni. Jej ciało płonęło tak, że kolor jej skóry mógł zlewać się, z czerwoną sukienką. Do kuchni weszła Dorota, widząc stan w jakim znajduje się brunetka od razu do niej podeszła i przyłożyła dłoń do jej czoła.
- Ty jesteś rozpalona! - zmartwiła się - w tej chwili do domu, i kurować mi się. Podrodzę masz zajechać do apteki!
- Ale.. - cieszyła się, że ruda jej przerwała, bo co miała jej powiedzieć, że prawie z Markiem uprawiali seks w ich kancelaryjnej kuchni? Przecież tego by jej nie powiedziała.
- Nie ma żadnego ale.. rozumiesz? - wypchnęła ją z kuchni i pogoniła do domu. Brunetka stała już przy biurku Janowskiego.
- Zajmij się ostatnią klientką, jutro będę już  z powrotem - przeszukała jeszcze kopertę
- Ty jeszcze tutaj? - z konferencyjnej wyszedł Marek z Dorotą.
- A gdzie ma być? - zapytał zaskoczony Dębski
- W łóżku!! - spojrzała na Agatę.
- Już idę idę! - Marek uśmiechnął się do siebie. Rozniósł się odgłos zamykanych drzwi. Ruda spojrzała na Marka.
- A ty czego się cieszysz? Przejmujesz klientów Agaty! - uderzyła go w tors stosem akt.
- Agata prosiła mnie o to - rzekł Janowski
- No widzisz, go prosiła - rzucił mu akta na biurko, po czym triumfalnie udał się do swojego gabinetu. Wreszcie wybiła godzina szesnasta i Marek szczęśliwy opuszczał gabinet. Pożegnał się z pozostałymi i od razu pojechał do Agaty. Stał już przed jej drzwiami z butelką wina, wcisnął dzwonek raz, drugi, trzeci...nic. Zadzwonił na jej komórkę, słyszał w środku dzwonek jej telefonu. Raz jeszcze zadzwonił do jej drzwi, w końcu otworzyła mu zaspana brunetka, ledwo trzymająca się na nogach. Od razu wszedł do jej mieszkania, dotknął jej czoła i spojrzał w jej oczy.
- Masz gorączkę, idź do łóżka. - ściągnął płaszcz, i zamknął drzwi - masz jakieś tabletki?
- Nie - z ledwością wydusiła z siebie trzy litery.
- Zaraz wracam - ucałował jej czoło, a ona jak tylko się położyła od razu zasnęła. Marek pojechał do apteki i kupił wszystkie możliwe tabletki na przeziębienie. Wpadł do jej mieszkania, przekręcił zamki i od razu przykucnął przy niej. Odgarnął włosy z jej twarzy, i delikatnie zaczął ją budzić. Otworzyła z ledwością swoje powieki i zażyła tabletki podane przez Marka. Usiadła na kanapie, Dębski położył dłonie na jej kolanach.
- Połóż się - pogłaskał jej włosy
- Posiedzę - Marek usiadł obok niej, objął ją ramieniem i otulił kocem. Ona wtuliła się w jego ramiona i zasnęła. Marek osunął się do pozycji leżącej i wtulał w swoje ramiona wciąż drżącą jeszcze Agatę. Co jakiś czas sprawdzał jej czoło, aż w końcu sam odpłynął w krainę Morfeusza. Zbudził się około dwudziestej przyłożył dłoń do jej czoła. Było takie jak być powinno, temperatura spadła. Marek chciał przygotować jej kolacje, ale ona ścisnęła dłoń na jego torsie przez sen. Uśmiechnął się do siebie, po czym wyswobodził się i udał do kuchni. Przygotował stos kanapek i otworzył butelkę czerwonego wina. Pogłaskał ją po głowie, ona otworzyła powieki.
- Przepraszam... - rzekła, ocierając oczy
- Nie przepraszaj - uśmiechnął się, i podał jej talerz kanapek.
- Siedziałeś, i pewnie nudziłeś się - wgryzła się w kanapkę
- Było idealnie! - odrzekł z uśmiechem Dębski - jutro masz iść do lekarza, zrozumiałaś ?
- Tak tato! - puściła mu oczko, i dalej konsumowała posiłek przygotowany przez przyglądającego się jej Marka. Brunetka odstawiła pusty talerz na stolik i przeciągnęła się. Dębski usiadł obok niej.
- Masz tu coś..- wytarł kącik jej ust opuszkiem palców. Patrzył w jej oczy, i milimetrami zbliżał wargi do jej warg, aż złączyły się w namiętnym pocałunku.

Paula

13 komentarzy:

  1. Cudo, cudo, cudo.;-) pisz dalej, ale to natychmiast, bo nie mogę się doczekać;-) /Alex

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest boskie pisz dalej bo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  3. opowiadanie rewelacyjne, genialne pisz dalej ale jak najszybciej bo nie wytrzymam ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Do niczego nie mogę się przyczepić! Mam nadzieję, że poprowadzisz to w fajny sposób bez rozstania itd.. pozdrawiam /g

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie jest poczytać coś, co się nigdy nie wydarzy, bo to, co zrobi Agata w serialu to jest szczyt wszystkiego! :/
    A opowiadanie to tzw. ulga i małe pocieszenie, gdyż my jesteśmy lepszymi scenarzystami, niż ci w PA... :(
    Czekam oczywiście na 2 część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z tobą w 200%! Co oni sobie wyobrażają to nie wiem...

      Usuń
  6. No jesteście z pewnością lepsi od scenarzystów prawa agaty :) Aż miło to się czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Paulo,
    Widzę, że rozpoczęłaś kolejny ciekawy projekt :P Z niecierpliwością czekam na dalsze części i zgadzam się z przedmówcą - jest to o niebo lepsze od scenariusza PA, który dzisiaj dane nam było poznać.
    Trzymam kciuki za napływ weny i czekam na więcej!

    eM.

    PS. II część Inversum już czeka na skrzynce ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne opowiadanie. Genialne brak słów proszę o dalszą część i to jak najszybciej.;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy następna część?

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo jestes lepsza od scenarzystów PA kiedy 2 cześć

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy 2 część???

    OdpowiedzUsuń