niedziela, 26 stycznia 2014

Opowiadanie K.

Był późny wieczór ,Justyna jadła kanapki na kolację w mieszkaniu ,nie było z nią jej współlokatorki. Nagle ,usłyszała wyczekiwany dzwonek do drzwi i podeszła do nich.
-Wejdź proszę-powiedziała i nagle łzy stanęły jej w oczach. Bartek zatrzasnął drzwi i podał rękę kobiecie ,następnie zabrał i spojrzał się na nią jakby wiedział co czuję ,on sam twierdził że musi coś z tym wszystkim zrobić.
-Proszę ,opowiedz co się stało, usiądziemy i porozmawiamy ?Ok? -zapytał. Winogradzka nie odezwała się ani słowem i poszła z mężczyzną w stronę kanapy ,obydwoje usiedli. Blondynka zaczęła płakać.
-Jestem w ciąży ,nawet jeżeli to nie Twoje dziecko to zrób badania genetyczne i zwolnili mnie z pracy, co moim zdaniem jest prawnie nie poważne...Zrób ja jak już będę wyniki to usunę,bo pewnie jest Twoje a jeśli nie jest, to zrobię tak bo go po prostu nie chcę !-Justyna krzyknęła ,uderzyła mężczyznę w klatkę piersiową i ponownie znów słychać było szloch.
-Jak będzie moje to je wychowam i jeśli chcesz to chcę być Twoim adwokatem w procesie przeciwko Twojemu szefowi,a wychowam je czy tego chcesz czy nie-odrzekł Mecenas.
-Po co ja w ogóle płaczę skoro głupotę zrobiłam ,chwilami zaczynam być pewna że to Twoje dziecko. Chcesz wychować ,zrób to! Ale ja nie dam rady-powiedziała.
-A chcesz pozwać szefa? -spytał.
-Tak i możesz być moim adwokatem ,zgadzam się. Wiem że zrobię dziecku krzywdę ale ja nie mam po co żyć-dodała. Po tych słowach odwróciła się od sylwetki Bartka ,a później spojrzała na niego ,następnie znów spojrzała.
-Jeśli usuniesz dziecko to je....-zaczął ale kobieta mu przerwała.
-Tak wiem !Zabiję! I będę miała wyrzuty sumienia! Ja już nie wytrzymuję ,od trzech dni nie wyszłam z domu. No ale za swoją głupotę muszę zapłacić ,byłeś ze mną tylko dlatego że chciałam wygrać tę sprawę. Wiem że mogę oddać dziecko do adopcji ,ale nie chcę żeby się rodziło ,jeśli Mam urodzić dziecko to na pewno nie z wpadki , napewno nie Twoje -odrzekła smutnym tonem Justyna.
-Odebrałem e-maila i wysłałem Ci pieniądze ,gdyby nie alkohol to bym niczego do Ciebie nie poczuł-rzekł Janowski.
-Tak wiem-odparła i wstała z kanapy ,zwróciła swoje kroki w stronę okna.
-Popatrz jak wyglądasz-odpowiedział.
-Jakie to wszystko posrane-popłakała się mimowolnie Winogradzka.
  -Pozbawisz człowieka życia i ja na to pozwolę, zresztą nie mam jak Cię powstrzymać .Rób jak uważasz ,ja bym wolał żebyś urodziła ,nawet jak będzie lub nie będzie moje.
-Bartek ja wiem...-mówiła przez płacz, chociaż nie chciała się w ogóle odzywać.
-Jeśli nie znajdziesz pracy to zapewniam Cię że dostaniesz ją w firmie mojego ojca i jakby coś to załatwię Ci namiary na jakiegoś dobrego terapeutę-odrzekł mężczyzna.
- Chodziłeś kiedyś ?-zapytała.
-Nie ,ale znam doktora Janusza Wójcika,to znajomy Taty. Ma gabinet w poradni na Antenowej-dodał Bartek.
-Takich Ci kłopotów narobiłam a ty mi jeszcze chcesz pomóc-powiedziała zdziwionym tonem.
-Nie zostawił bym Cię w takiej sytuacji-rzekł i wstał zmierzając ku niej.
-Nie wiem co mam powiedzieć-odparła.
-Cześć, muszę lecieć bo mnie czeka robota papierkowa, no to zobaczymy się mam nadzieję w kancelarii-rzucił. Po tych słowach wyszedł. Justyna oparła się o ścianę ,po chwili podniosła kubek z podłogi i wstawiła sobie wodę na herbatę ,zamierzając wrócić do jedzenia.
                                                  ***
Następnego dnia ,Agata stała na sali sądowej wysłuchując słów Sędzi.
-Dziękuję ławnikom za gorliwość, rozumiem że mamy werdykt-powiedziała i podała ławnikowi kartkę by przeczytał. Ławnik powstał i przemówił:
-Uznajemy oskarżoną Beatę Rybkę winną zabójstwa z premedytacją.
-Nie-wymsknęło się klientce.
-Wysoki sądzie prosimy o uwierzytelnienie werdyktu-odparła Agata.
-Pani Mecenas chcę upewnić się że decyzja jest jednomyślna, dlatego proszę każdego z ławników o potwierdzenie swojej decyzji-rzekła Sędzia.
-Walczymy dalej-po cichu rzuciła Mecenas do klientki. Po chwili każdy z ławników oddał swój głos, jedna z nich długo się zastanawiała ,a był jeszcze taki co najpierw uznał kobietę za niewinną a potem zmienił zdanie.
-Dziękuje to wszystko, spotkamy się w piątek na ogłoszeniu wyroku- poinformowała zebranych Sędzia i stuknęła młotkiem. Gdy wszyscy opuścili salę Agata zaczęła mówić do swojej klientki:
-Zdenerwował się.
-Tak-odpowiedziała, wstając ,wzięła torbę w jedną rękę.
-Mamy jeszcze szansę, spróbuję to odkręcić. Sędzia może orzec przeciw decyzji ławników. To jakiś absurd ,coś się musiało wydarzyć podczas obrad ,trzeba obalić werdykt nim ogłoszą wyrok, Sędzia może być nam przychylny trzeba sprawdzić co poszło nie tak -dodała.
                                                       ***
Na korytarzu sądu Agata zauważyła jednego z ławników i podeszła do niego i zaczęła mówił, wszystkiemu temu przyglądała się mecenas Czerska która była jej przeciwniczką w sprawie :
-Opinia ławników pomaga nam ocenić naszą pracę co Pan sądzi o obronie?
-Chyba nie powinienem...-mówił.
-Po ogłoszeniu werdyktu może pan rozmawiać swobodnie-dodała.
-Późno już-rzekł z niechęcią ławnik. W tym momencie podeszła do nich Iwona i przemówiła spokojnie, nie daleko obu pań stał Dębski z klientem ,spojrzał kątem oka na zaistniałą sytuację ,miał wkurzoną minę.
-Nie musi pan z nią rozmawiać-
-Ale ma do tego prawo ,nie robię nic złego.-odparła Przybysz.
 -To mój numer ,może pan ją oskarżyć o nękanie ,pani Przybysz przepytuje pana żeby obalić werdykt.-podała wizytówkę Iwona.
                                                ***
W gabinecie Agaty ,ona i Aniela zamierzały przejrzeć kartki z głosami ławników z worków. Właśnie Bylińska otworzyła jeden z nich.
-Czerska ,żmija jakich mało-zaśmiała się Przybysz. Kobiety wyjmowały kartki z worka.
Tu jest nie winna-rzuciła.
I tutaj! -krzyknęła.
-Ostatnie głosowanie i wszyscy uznają winę ,zgaduję że tu jest trochę inaczej -powiedziała ,wskazując na następny z worków ,po chwili otworzyła go.
-Przed ostatnie głosowanie ,dwie osoby nie przekonane-odrzekła Agata.
-Chińszczyzna-skomentowała Aniela i wyjęła pudełeczko.
-Lubię ,pora lunchu-rzekła wesoło Agata.
-Ja też-odezwała się. Patrzyła jak Agata wyciąga pobrudzone karteczki.  
-Nie winna ,nie winna...Dziewięć takich głosów-odparła.
-Dziewięć "winna" i dziewięć "niewinna" -rzuciła.
-Zmiana następuję po lunchu ,co się mogło stać?- spytała retorycznie. Aniela się nie odezwała,po chwili ciszy obydwie spojrzały się na worki. W tym momencie ktoś zapukał do gabinetu Agaty:
-Wejść-w drzwiach zobaczyła twarz Dębskiego.
-A to ja wpadnę później ,ok? -spytał.
-Spoko ,jak nie chcesz teraz -powiedziała.
                                       ***
Agata była w domu ławniczki ,która wahała się odpowiedzi na potwierdzeniu decyzji. Kobiety oglądały na kolekcję guzików na ścianach.
-To guzik od Libery z latach czterdziestych dziewiętnastego wieku-skomentowała.
-Wspaniałe-odpowiedziała Mecenas.
-Pani kolekcjonuje guziki? -zapytała.
  -Nie ,ale lubię-rzekła.
-Mam obsesję, prowadzę o tytule "Guzikowa Eliza" -sama była podekscytowana tym co mówi.
-Dużo pani piszę- spytała spojrzała na ozdoby na regałach ,było dużo motywów guzika.
-Dwie notki dziennie ,inaczej bym zwariowała-szybko powiedziała ,zaśmiała się. Kobiety usiadły przy kuchennym stole.
-Przejdźmy do rzeczy, wyglądała pani na zmartwioną werdyktem-zaczęła.
-Ponoszą mnie emocje i tyle-uśmiechnęła się szeroko.
-Nie żałuję pani werdyktu? -spytała.
-Nie ufałam tej kobiecie ,zabiła męża dla kasy, okropność! -krzyknęła.
-Musiała pani być bardzo przekonująca skoro tyle osób zmieniło zdanie ,z początku przeważały głosy za niewinnością kobiety-odpowiedziała.
-Tak ,wolno mi o tym mówić? -zapytała.
-Tak ,już rozmawiałam z innymi, ponoć zmienili zdanie po lunchu ,co się wtedy stało? -spytała.
-Nic ,tylko czytaliśmy zeznania policjanta który z nią wtedy był-opowiadała.
-Zaufała mu pani? Był dla pani wiarygodny? -spytała.
-Zgrywał ważniaka w tym mundurze, więc nie. Pokazać pani guzik należący do jednego Krakowskich milicjantów z 1960 roku?- zapytała i wzięła miseczkę z końca stołu w której były różne guziki ,położyła ją przed sobą ,wyjęła guzik i pokazała go Agacie.
-Całkiem ładny-skomentowała.
                                      ***
Mecenas Przybysz w pośpiechu wparowała do kancelarii ,zdjęła kurtkę ,rozejrzała się po pomieszczeniu i nie było tak kogoś kogo teraz potrzebowała.
-Anieli nie ma?- spytała Bartka który siedział przy swoim biurku.
-Musiała wyskoczyć do sądu ,o coś ją Dębski prosił-poinformował Agatę Janowski i wrócił do oglądanych przez niego w tej chwili akt. Kobieta wyjęła telefon i wybrała numer młodszej koleżanki.
-Ta wahająca się ławniczka ,jak jej tam? -Przybysz na chwilę zaniemówiła.
-Monika Młynarz-odparła Aniela.
-Nie uwierzyła komisarzowi Wasilewskiego ,to mój kluczowy świadek ,przeczytali jego zeznania i to na nich wpłynęło-powiedziała.
-Bez sensu-roześmiała się Aniela.
-Sprawdź proszę później jej bloga "Guzikowa Eliza", mogła coś napisać podczas procesu ,ja teraz jadę do przewodniczącego ,zajrzyj do mnie jak obydwie będziemy w kancelarii, na razie-odpowiedziała i rozłączyła się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz