W ogólne cudowny tytuł! <3 Nie wiem czemu, ale bardzo mi się podoba. "W cieniu dębów" - jak "w cieniu ciebie" <3 Co za skojarzenia - bez komentarza... <3
No i na koniec: Daisy, Olu, Lusiu, czy jak tam wolisz, bardzo, ale to bardzo dziękuję za dedyk! <3 Sama nie wiem, za co on mi się należy, ale z całego serducha dziękuję! Za dedyk i za opowiadanie! <3
A Wam, Wam jak zwykle życzę miłego zgłębiania tego cudeńka!
D.
Cześć
i czołem!
Nie
wiem, czy ta krótka jednopartówka wam się spodoba, bo jest nieco
przesłodzona, ale liczę na to, że nie wyszło mi to najgorzej.
Jest to coś dziwnego, ale MarGatowego.
Na
koniec mojej ‘przedmowy’ chciałabym dedykować to opowiadanie
Domci.
Dlaczego? Sama nie wiem. Chyba za to, że jesteś z nami i dzielnie
prowadzisz tego bloga.
Miłego
czytania! : )
***
Wszystko
to, co stało się ostatnio było niby jakiś sen, jakby wyrwane z
jakiegoś filmu, czy książki. Jeszcze niecały tydzień temu nawet
przez myśl by jej nie przeszło, że tyle pięknych chwil może mieć
miejsce właśnie w jej życiu.
Siedziała
na ganku w starym, niedużym, białym domku w jednym ze stojących
tam foteli. Jej wzrok skierowany był na stare dęby nieopodal domu.
Kiedy się im przyglądała, w jej głowie zaczynały wirować
cudowne wspomnienia ostatnich kilku dni…
Nie
przebierając się, w szlafroku wyszła na ganek. Usiadła na fotelu.
Po chwili z wnętrza domu wyszedł Marek. Postawił na stole talerz z
kanapkami dla nich i usiadł obok niej. Objął ją ramieniem i
pocałował w głowę. Agata uśmiechnęła się i wstała z fotela.
Marek jednak przytrzymał ją i pociągnął tak, że opadła na jego
kolana.
- Marek! – obróciła głowę w jego stronę i spróbowała się wyrwać z jego objęć – bezskutecznie oczywiście.
- Marek! – obróciła głowę w jego stronę i spróbowała się wyrwać z jego objęć – bezskutecznie oczywiście.
-
Agata! – przedrzeźniał ją. Musnął delikatnie jej policzek i
dodał z zachwytem – Pięknie pani wygląda w tym stroju.
-
Głupek. – skwitowała brunetka i podciągnęła swój strój w
okolicach dekoltu. – Puść mnie.
-
Twój głupek. – uśmiechnął się zawadiacko i poluzował nieco
swój uścisk w okolicach jej bioder. Kobieta natychmiast wstała i
weszła do domu.
Usiadła na łóżku i położyła głowę na poduszkę. Zamknęła oczy na chwilę, by jak najbardziej wchłonąć tę chwilę. Chwilę szczęścia, radości, spełnienia, miłości, poczucia bycia kochaną, ważną dla kogoś.
Usiadła na łóżku i położyła głowę na poduszkę. Zamknęła oczy na chwilę, by jak najbardziej wchłonąć tę chwilę. Chwilę szczęścia, radości, spełnienia, miłości, poczucia bycia kochaną, ważną dla kogoś.
Chwilę
później, już ubrana, stanęła w drzwiach wychodzących na ganek.
Marek siedział do niej tyłem, zapatrzony gdzieś w dal. Pił kawę.
Stanęła za nim i przytuliła się do niego. On odłożył kawę i
wstał. Następnie pociągnął za rękę w stronę ogrodu. Stanęli
na skraju zagajnika. Marek objął Agatę w talii i szepnął jej
kilka słów do ucha.
Usiedli
na zielonej trawie w cieniu dębów. Brunetka oparła głowę na jego
ramieniu.
-
Czemu wczoraj uciekłaś? – spytał, zaglądając jej w oczy.
-
Ja uciekłam? – udawała, że nie wie o co mu chodzi. Jednak na jej
twarzy pojawił się znaczący uśmiech.
-
Tak. Już zapomniałaś? To w takim razie muszę panią mecenas
zaprowadzić na kurs poprawy pamięci. Co jeśli pani zapomni
jakiegoś paragrafu? Co wtedy? Co pani powie klientowi?
-
Pan mecenas to niech się oswoją pamięć martwi, bo ja wczoraj po
pierwsze nie uciekłam, tylko wróciłam do domu, aby przygotować
się do rozprawy, którą mam już za tydzień. Oprócz tego,
wiedziałam, że pan mecenas tak łatwo nie odpuści, bo tak jak się
tego spodziewałam, złożył mi pan tajemniczą wizytę. Pod
pretekstem pomocy w jakiejś rozprawie, przywiózł mnie pan tutaj.
-
Ale.. – spróbował jej przerwać, ale ona położyła mu palec na
ustach i z satysfakcją w głosie powiedziała:
-
Nie skończyłam, panie mecenasie.. – oczywiście Marek nie byłby
sobą, gdyby pozostawił jej palec bez pocałunku. – Świntuch! –
zabrała od razu rękę i lekko uderzyła go po torsie. – Daj mi
dokończyć. – powiedziała zdecydowanie. – Gdy tutaj
przyjechaliśmy, to pan bezczelnie wyłączył, a potem zapalił
świeczki w całym domu, a gdyby tego było mało, postawił pan na
stole butelkę mojego ulubionego, czerwonego wina i rozlał do
kieliszków. Co się stało potem , to już nie wspomnę. I co pan
teraz powie?
-
Powiem, że wieczór był bardzo udany. – uśmiechnął się
uwodzicielsko. – Pan mecenas bardzo lubi tak spędzać czas.
-
Palant! – tym razem o wiele mocniej poczuł uderzenie jej ręki na
swoim torsie.
-
Ała! – krzyknął niby z ‘bólu’. – Za co?
-
Jeszcze się pytasz? – patrzyła na niego wesołymi oczami, które
tak bardzo w niej uwielbiał. Zbliżył swoje usta do niej, lecz ona
w porę się podniosła. Marek popatrzył się na nią od dołu i
zatrzymał wzrok na jej biuście.
-
Zamierza pani tak stać? Ja oczywiście nie mam nic przeciwko..
-
Świnia! – przerwała mu.
-
Przesadzasz. – podniósł się i objął ją tak, że nie mogła
poruszać rękoma. Skutecznie ”zniewolił” ją i wpił się
namiętnie w jej usta. Nawet nie wiedział kiedy rozluźnił swój
uścisk, tak aby Agata mogła wysunąć swoje ręce spod jego i
sprytnie się ‘uwolnić’. Zaraz potem skierowała się w stronę
budynku, lecz Marek złapał ją w talii i pociągnął za rękę do
środka domu.. Po raz kolejny w ciągu tych dwóch dni dali się
ponieść łączącemu ich uczuciu. Jego dłonie chaotycznie błądziły
po materiale jej ubrań, podczas gdy ona próbowała rozpiąć guziki
jego koszuli. Nim jeszcze nastał mrok, oni byli w krainie szczęścia.
Tej, którą można znaleźć tylko przy pomocy tej drugiej,
kochającej osoby.
***
Pomimo
późnej pory, ona wciąż siedziała na ganku w białym domku. W
pewnym momencie na jej bladej twarzy ukazał się lekki uśmiech. Po
chwili usłyszała czyjeś kroki.
Marek
podszedł do niej i objął ją mocno i pocałował w szyję. Ona
uśmiechnęła się i obróciła w jego stronę i spojrzała głęboko
w jego oczy. Dzisiaj były takie… Inne? Choć możliwe, że dopiero
dzisiaj to zauważyła. Kiedy na nią patrzył, miała wrażenie, że
już samym swoim wzrokiem otacza ją bezpieczeństwem.
-
Chodź, pokażę Ci coś. – powiedział i pociągnął ja za rękę.
-
Co? – zapytała.
-
Zobaczysz. Chodź.
Pokierował
ją w stronę pamiętnego zagajnika dębów, lecz tym razem weszli
głębiej.
-
Gdzie idziemy? Marek? – zapytała zaniepokojona.
-
Cierpliwości. Zaraz zobaczysz. – trzymał ją mocno za rękę i
prowadził w głąb lasu. Po chwili ich oczom ukazał się niewielki
domek na jednym z dębów.
-
Co to? – zdziwiła się. Co niewielki domek na drzewie mógł mieć
wspólnego z nią.
-
Kiedy z Robertem zaczynaliśmy szkołę, ojciec wybudował go dla
nas, żeby nie musiał się razem z matką o nas martwić jak gdzieś
znikniemy. Faktycznie, kiedy chcieliśmy mieć trochę spokoju,
zaszywaliśmy się tutaj. Chodź. Wchodź pierwsza. Nie bój się, to
jest bezpieczne. Wchodziłem tutaj wczoraj wieczorem.
-
Marek, ale ta drabina jest już dosyć stara. Może lepiej nie
wchodźmy, co? Tutaj na dole jest bardzo miło. – przytuliła się
do niego.
-
Agata, chodź. – zachęcał ją. – Dobrze, zobacz. Ja wychodzę
pierwszy. – zaczął wspinać się po kolejnych szczeblach drabiny.
Kiedy był już na samej górze, jedna z belek skrzypnęła, a
sekundę później Marek leżał nieruchomo na ziemi.
-
Marek! – krzyknęła przerażona.
Z
oczu brunetki powoli popłynęły łzy. Ktoś dotknął jej ramienia.
-
Będzie dobrze. – powiedział.
„Bez Ciebie świat, to dzień bez słońca,
Gdy
wieje chłodny wiatr i liście strąca
Bez
ciebie świat nie jest muzyką,
To
cichy pusty trakt, droga do nikąd.
Bez
ciebie świat to szara jesień,
A
każda pora dnia nam smutek niesie,
Bez
ciebie świat, nie ma uroku,
Gdy
w sercu głusza trwa i znika spokój,
Bez
ciebie świat, wieczna tęsknota,
Do
dawnych pięknych lat,
Przyjdź
zmień mój świat, oddal samotność…”
Eleni
i Wiesław Ochman – „Bez Ciebie świat”
*
* *
Bo
bez tej drugiej połówki jest nam trudno żyć. Lecz warto pamiętać,
że miłość może przezwyciężyć wszystko – nawet śmierć.
Kiedy już znajdziemy tę prawdziwą, tę na zawsze, na wieki, to ona
będzie z nami do końca świata i jeden dzień dłużej. Nawet jeśli
kiedyś zabraknie drugiej połówki, to pozostaną nam wspomnienia,
które są często równie cudowne jak gdyby ta druga osoba była
fizycznie obok nas.
Bo
miłość to jest to, o co warto walczyć. Z całych sił.
Daisy
Wszystko takie piękne, spelnienie marzen kazdego fana PA i tu nagle BUM, usmiercasz Marka!!! O.o Dziewczyno Ty chcesz nas o zawal serca przyprawic? Świetne opo ♥
OdpowiedzUsuńO zawał to może nie, bo kto czytałby te opowiadania? :)
UsuńDomcia -aż tak Ci się podobało? Wow. Nie spodziewałam sie takiej Twojej reakcji.
Ciesze się, że udało mi się wzbudzić w was Aż tyle emocji. I to pozytywnych! <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCo ja mam powiedzieć..? :c
OdpowiedzUsuńCzytam sobie wszystko tak pięknie, romantycznie..a tu na końcu TO..przez gardło nie przechodzi mi słowo na "Ś" po tak pięknym początku.. :c
Zaraz się popłacze AGAIN! :[
Ale mimo wszystko opo piękne! <3
P.
Paula, kochanie moje!
UsuńNie musisz nic mówić. Śmierć Marka była zaplanowana od samego początku. Specjalnie dałam dużo scen pokazujących ich wzajemną miłość, aby was na koniec zaskoczyć. :)
Cieszę się, że jednak mimo wszystko uznałaś je za piękne. :*
Kurcze no ja nie wiem co wy macie ostatnio z tym uśmiercaniem Marka no! Wszystko było takie piękne a tu nagle bum i po wszystkim! Bardzo nie lubię takich rozwiązań, no ale to Twoje opowiadanie i miałaś do tego prawo! Szkoda no! Popłakałam się czytając to!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to raczej dobrze, że się popłakałaś. Przy tego typu opach jest to chyba wskazane. :)
UsuńPorządam mordu Agaty! :D Ja kce smutnego Marka! Opo pro <3 Lubię takie słodkie, ale jednak dramma. Więcej takich poproszę :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że trafiłam w to co lubisz. :D
UsuńA co do opa, którego porządasz, to chyba da się zrobić : )
Super :D umiesz pisać
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć. :D
Usuńopowiadanie świetne
OdpowiedzUsuń