czwartek, 30 stycznia 2014

"W cieniu dębów"

No tego się nie spodziewałam ;o (UWAGA BĘDĄ SPOJLERY) Cały czas wpatruję się w ekran jak nienormalna... Jak mogłaś to tak zakończyć?! Mi oczy błyszczały, kiedy to czytałam, a tu nagle BUM! i koniec. Zabiłaś go, a było tak pięknie, tak idealnie, tak niesamowicie *.* Przez ten szok to mi się na płacz zbiera... Chyba będę płakać ;c 
W ogólne cudowny tytuł! <3 Nie wiem czemu, ale bardzo mi się podoba. "W cieniu dębów" - jak "w cieniu ciebie" <3 Co za skojarzenia - bez komentarza... <3
No i na koniec: Daisy, Olu, Lusiu, czy jak tam wolisz, bardzo, ale to bardzo dziękuję za dedyk! <3 Sama nie wiem, za co on mi się należy, ale z całego serducha dziękuję! Za dedyk i za opowiadanie! <3 


A Wam, Wam jak zwykle życzę miłego zgłębiania tego cudeńka! 
 
D.

Cześć i czołem!
Nie wiem, czy ta krótka jednopartówka wam się spodoba, bo jest nieco przesłodzona, ale liczę na to, że nie wyszło mi to najgorzej. Jest to coś dziwnego, ale MarGatowego.
Na koniec mojej ‘przedmowy’ chciałabym dedykować to opowiadanie Domci. Dlaczego? Sama nie wiem. Chyba za to, że jesteś z nami i dzielnie prowadzisz tego bloga.
Miłego czytania! : )
***
Wszystko to, co stało się ostatnio było niby jakiś sen, jakby wyrwane z jakiegoś filmu, czy książki. Jeszcze niecały tydzień temu nawet przez myśl by jej nie przeszło, że tyle pięknych chwil może mieć miejsce właśnie w jej życiu.
Siedziała na ganku w starym, niedużym, białym domku w jednym ze stojących tam foteli. Jej wzrok skierowany był na stare dęby nieopodal domu. Kiedy się im przyglądała, w jej głowie zaczynały wirować cudowne wspomnienia ostatnich kilku dni…
Nie przebierając się, w szlafroku wyszła na ganek. Usiadła na fotelu. Po chwili z wnętrza domu wyszedł Marek. Postawił na stole talerz z kanapkami dla nich i usiadł obok niej. Objął ją ramieniem i pocałował w głowę. Agata uśmiechnęła się i wstała z fotela. Marek jednak przytrzymał ją i pociągnął tak, że opadła na jego kolana.
- Marek! – obróciła głowę w jego stronę i spróbowała się wyrwać z jego objęć – bezskutecznie oczywiście.
- Agata! – przedrzeźniał ją. Musnął delikatnie jej policzek i dodał z zachwytem – Pięknie pani wygląda w tym stroju.
- Głupek. – skwitowała brunetka i podciągnęła swój strój w okolicach dekoltu. – Puść mnie.
- Twój głupek. – uśmiechnął się zawadiacko i poluzował nieco swój uścisk w okolicach jej bioder. Kobieta natychmiast wstała i weszła do domu.
Usiadła na łóżku i położyła głowę na poduszkę. Zamknęła oczy na chwilę, by jak najbardziej wchłonąć tę chwilę. Chwilę szczęścia, radości, spełnienia, miłości, poczucia bycia kochaną, ważną dla kogoś.
Chwilę później, już ubrana, stanęła w drzwiach wychodzących na ganek. Marek siedział do niej tyłem, zapatrzony gdzieś w dal. Pił kawę. Stanęła za nim i przytuliła się do niego. On odłożył kawę i wstał. Następnie pociągnął za rękę w stronę ogrodu. Stanęli na skraju zagajnika. Marek objął Agatę w talii i szepnął jej kilka słów do ucha.
Usiedli na zielonej trawie w cieniu dębów. Brunetka oparła głowę na jego ramieniu.
- Czemu wczoraj uciekłaś? – spytał, zaglądając jej w oczy.
- Ja uciekłam? – udawała, że nie wie o co mu chodzi. Jednak na jej twarzy pojawił się znaczący uśmiech.
- Tak. Już zapomniałaś? To w takim razie muszę panią mecenas zaprowadzić na kurs poprawy pamięci. Co jeśli pani zapomni jakiegoś paragrafu? Co wtedy? Co pani powie klientowi?
- Pan mecenas to niech się oswoją pamięć martwi, bo ja wczoraj po pierwsze nie uciekłam, tylko wróciłam do domu, aby przygotować się do rozprawy, którą mam już za tydzień. Oprócz tego, wiedziałam, że pan mecenas tak łatwo nie odpuści, bo tak jak się tego spodziewałam, złożył mi pan tajemniczą wizytę. Pod pretekstem pomocy w jakiejś rozprawie, przywiózł mnie pan tutaj.
- Ale.. – spróbował jej przerwać, ale ona położyła mu palec na ustach i z satysfakcją w głosie powiedziała:
- Nie skończyłam, panie mecenasie.. – oczywiście Marek nie byłby sobą, gdyby pozostawił jej palec bez pocałunku. – Świntuch! – zabrała od razu rękę i lekko uderzyła go po torsie. – Daj mi dokończyć. – powiedziała zdecydowanie. – Gdy tutaj przyjechaliśmy, to pan bezczelnie wyłączył, a potem zapalił świeczki w całym domu, a gdyby tego było mało, postawił pan na stole butelkę mojego ulubionego, czerwonego wina i rozlał do kieliszków. Co się stało potem , to już nie wspomnę. I co pan teraz powie?
- Powiem, że wieczór był bardzo udany. – uśmiechnął się uwodzicielsko. – Pan mecenas bardzo lubi tak spędzać czas.
- Palant! – tym razem o wiele mocniej poczuł uderzenie jej ręki na swoim torsie.
- Ała! – krzyknął niby z ‘bólu’. – Za co?
- Jeszcze się pytasz? – patrzyła na niego wesołymi oczami, które tak bardzo w niej uwielbiał. Zbliżył swoje usta do niej, lecz ona w porę się podniosła. Marek popatrzył się na nią od dołu i zatrzymał wzrok na jej biuście.
- Zamierza pani tak stać? Ja oczywiście nie mam nic przeciwko..
- Świnia! – przerwała mu.
- Przesadzasz. – podniósł się i objął ją tak, że nie mogła poruszać rękoma. Skutecznie ”zniewolił” ją i wpił się namiętnie w jej usta. Nawet nie wiedział kiedy rozluźnił swój uścisk, tak aby Agata mogła wysunąć swoje ręce spod jego i sprytnie się ‘uwolnić’. Zaraz potem skierowała się w stronę budynku, lecz Marek złapał ją w talii i pociągnął za rękę do środka domu.. Po raz kolejny w ciągu tych dwóch dni dali się ponieść łączącemu ich uczuciu. Jego dłonie chaotycznie błądziły po materiale jej ubrań, podczas gdy ona próbowała rozpiąć guziki jego koszuli. Nim jeszcze nastał mrok, oni byli w krainie szczęścia. Tej, którą można znaleźć tylko przy pomocy tej drugiej, kochającej osoby.
***
Pomimo późnej pory, ona wciąż siedziała na ganku w białym domku. W pewnym momencie na jej bladej twarzy ukazał się lekki uśmiech. Po chwili usłyszała czyjeś kroki.
Marek podszedł do niej i objął ją mocno i pocałował w szyję. Ona uśmiechnęła się i obróciła w jego stronę i spojrzała głęboko w jego oczy. Dzisiaj były takie… Inne? Choć możliwe, że dopiero dzisiaj to zauważyła. Kiedy na nią patrzył, miała wrażenie, że już samym swoim wzrokiem otacza ją bezpieczeństwem.
- Chodź, pokażę Ci coś. – powiedział i pociągnął ja za rękę.
- Co? – zapytała.
- Zobaczysz. Chodź.
Pokierował ją w stronę pamiętnego zagajnika dębów, lecz tym razem weszli głębiej.
- Gdzie idziemy? Marek? – zapytała zaniepokojona.
- Cierpliwości. Zaraz zobaczysz. – trzymał ją mocno za rękę i prowadził w głąb lasu. Po chwili ich oczom ukazał się niewielki domek na jednym z dębów.
- Co to? – zdziwiła się. Co niewielki domek na drzewie mógł mieć wspólnego z nią.
- Kiedy z Robertem zaczynaliśmy szkołę, ojciec wybudował go dla nas, żeby nie musiał się razem z matką o nas martwić jak gdzieś znikniemy. Faktycznie, kiedy chcieliśmy mieć trochę spokoju, zaszywaliśmy się tutaj. Chodź. Wchodź pierwsza. Nie bój się, to jest bezpieczne. Wchodziłem tutaj wczoraj wieczorem.
- Marek, ale ta drabina jest już dosyć stara. Może lepiej nie wchodźmy, co? Tutaj na dole jest bardzo miło. – przytuliła się do niego.
- Agata, chodź. – zachęcał ją. – Dobrze, zobacz. Ja wychodzę pierwszy. – zaczął wspinać się po kolejnych szczeblach drabiny. Kiedy był już na samej górze, jedna z belek skrzypnęła, a sekundę później Marek leżał nieruchomo na ziemi.
- Marek! – krzyknęła przerażona.
Z oczu brunetki powoli popłynęły łzy. Ktoś dotknął jej ramienia.
- Będzie dobrze. – powiedział.

„Bez Ciebie świat, to dzień bez słońca,
Gdy wieje chłodny wiatr i liście strąca
Bez ciebie świat nie jest muzyką,
To cichy pusty trakt, droga do nikąd.
Bez ciebie świat to szara jesień,
A każda pora dnia nam smutek niesie,
Bez ciebie świat, nie ma uroku,
Gdy w sercu głusza trwa i znika spokój,
Bez ciebie świat, wieczna tęsknota,
Do dawnych pięknych lat,
Przyjdź zmień mój świat, oddal samotność…”
Eleni i Wiesław Ochman – „Bez Ciebie świat”
* * *
Bo bez tej drugiej połówki jest nam trudno żyć. Lecz warto pamiętać, że miłość może przezwyciężyć wszystko – nawet śmierć. Kiedy już znajdziemy tę prawdziwą, tę na zawsze, na wieki, to ona będzie z nami do końca świata i jeden dzień dłużej. Nawet jeśli kiedyś zabraknie drugiej połówki, to pozostaną nam wspomnienia, które są często równie cudowne jak gdyby ta druga osoba była fizycznie obok nas.
Bo miłość to jest to, o co warto walczyć. Z całych sił.

Daisy

12 komentarzy:

  1. Wszystko takie piękne, spelnienie marzen kazdego fana PA i tu nagle BUM, usmiercasz Marka!!! O.o Dziewczyno Ty chcesz nas o zawal serca przyprawic? Świetne opo ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O zawał to może nie, bo kto czytałby te opowiadania? :)

      Domcia -aż tak Ci się podobało? Wow. Nie spodziewałam sie takiej Twojej reakcji.

      Ciesze się, że udało mi się wzbudzić w was Aż tyle emocji. I to pozytywnych! <3

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja mam powiedzieć..? :c
    Czytam sobie wszystko tak pięknie, romantycznie..a tu na końcu TO..przez gardło nie przechodzi mi słowo na "Ś" po tak pięknym początku.. :c
    Zaraz się popłacze AGAIN! :[
    Ale mimo wszystko opo piękne! <3
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paula, kochanie moje!
      Nie musisz nic mówić. Śmierć Marka była zaplanowana od samego początku. Specjalnie dałam dużo scen pokazujących ich wzajemną miłość, aby was na koniec zaskoczyć. :)
      Cieszę się, że jednak mimo wszystko uznałaś je za piękne. :*

      Usuń
  4. Kurcze no ja nie wiem co wy macie ostatnio z tym uśmiercaniem Marka no! Wszystko było takie piękne a tu nagle bum i po wszystkim! Bardzo nie lubię takich rozwiązań, no ale to Twoje opowiadanie i miałaś do tego prawo! Szkoda no! Popłakałam się czytając to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to raczej dobrze, że się popłakałaś. Przy tego typu opach jest to chyba wskazane. :)

      Usuń
  5. Porządam mordu Agaty! :D Ja kce smutnego Marka! Opo pro <3 Lubię takie słodkie, ale jednak dramma. Więcej takich poproszę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że trafiłam w to co lubisz. :D
      A co do opa, którego porządasz, to chyba da się zrobić : )

      Usuń
  6. Super :D umiesz pisać

    OdpowiedzUsuń