To jest zupełnie coś
innego. Niedawno skończyłam czytać pewną trylogię – Delirium, trzy najlepsze książki jakie do tej pory czytałam. <3
Zainspirowała mnie i powstało takie coś. Nie wiem, kiedy ostatnio napisałam coś
tak długiego… 7 stron z Worda. Może się Wam to wydać dziwne, inne. Ale
jakiekolwiek by Wam się nie wydało, to proszę o komentarze. No bo wiecie, miło
by było, jakby ktoś mi powiedział, co o tym sądzi. Niezależnie od tego, jaka jest
jego opinia.
I życzę Wam miłego
czytania, i żebyście wytrwali do końca :)
Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno
wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija. Ale to niedokładnie tak.
To skazujący i skazany. To kat i ostrze. I ułaskawienie w ostatnich chwilach.
Głęboki oddech, spojrzenie w niebo i westchnienie: dzięki ci, Boże. Miłość –
zabije cię i jednocześnie cię ocali.
Otwórz
oczy. Otwórz.
Tylko po co? By zobaczyć ten
świat pełen granic i zasad? By ujrzeć, co ci odbiera? Patrzeć, jak wysysa z
ciebie duszę, tylko dlatego, że tak trzeba?
Otwórz oczy. Po co? Żeby mieć
powód do ich ponownego zamknięcia.
***
Ten, kto skacze do nieba, może upaść, to prawda. Ale może też
poszybować w górę.
Opowiem Ci historię. Starą bajkę,
która dzieje się poza czasem i przestrzenią. Jednak najpierw musisz coś zrobić.
Wiem, że kazałam Ci otworzyć oczy,
ale teraz proszę byś je zamknęła. Niech powieki opadną na twoje tęczówki. Niech
ciemność odbierze Ci wzrok.
Już? Teraz słuchaj. Niech dźwięki opowiadanej
opowieści zawładną Tobą całkowicie.
Wyobraź sobie, że lecisz. Ponad górami, rzekami, jeziorami, miastami i
ludźmi. Lecisz. Możesz machnąć rękami,
jeśli nie potrafisz inaczej. Albo udawaj, że płyniesz. Po horyzoncie. Zanurkuj
w chmury i daj się ponieść podniebnemu nurtowi.
Był kiedyś chłopiec. Wyobraź go sobie. Miał może cztery latka. Blond
czuprynę i brązowe oczy. Czekoladowe jak mleczna tabliczka rozkoszy. Patrząc w
nie, nie można było odpędzić wrażenia, wpadania w kubek z kakaem.
Pewnego dnia ten chłopiec miał urodziny. Tort na stole, cztery świeczki
i uśmiech na twarzy. Świeczki płonęły białym blaskiem, rozświetlając twarzyczkę
jubilata. Nadszedł czas na życzenie. Pomyśl teraz życzenie. Zamknij oczy.
Znowu. I zdmuchnij ogień, pozostawiając tylko dym, wciąż wspinający się wyżej i
wyżej.
Chciałbym mieć magiczną moc.
To była zwykła zachcianka. Coś, co pragnie posiąść każde dziecko. Być
„super”. Strzelać czymś z rąk, być niewidzialnym albo szybować po krańcach
nieba.
Magia.
Tego samego dnia położył się spać. Zamykając oczy, znowu, miał
nadzieję, że jego marzenie się spełni. Jego sen będzie rzeczywistością.
W rzeczy samej. Północ. Czy to zawsze musi być północ? Oślepiający
błysk i dziewczyna. Nastoletnia. Nie wróżka. Przecież to nie jest „Śpiąca
królewna” czy „Pinokio”, żeby potrzebna była wróżka.
Jak siostra. Blond loki opadające jej do końca pleców. I oczy. Inne.
Jak ocean. Jego głębia. I świecące jak dwa diamenty. Znowu to wrażenie
nurkowania w czyichś tęczówkach. Sukienka – biała jak chmura. Falująca niczym
lwy na morzu.
Jaką chciałbyś mieć moc?
Ciche pytanie i zastanowienie malujące się na obliczu dziecka. Błysk
pewności i odpowiedź.
Chciałbym umieć latać.
Pewność w głosie, zdecydowanie wyczuwalne w każdym kącie pokoju.
Dlaczego?
Ten ciekawski ton i oczy proszące o wyjaśnienie.
Bo chciałbym zniszczyć mury.
Żadnego zawahania. Tylko taniec dwóch par tęczówek wzajemnie na siebie
oddziaływujących.
Nie zniszczysz murów latając.
Ale mogę przejść nad nimi. Pozostawić obawy po drugiej stronie. Przestać
się bać.
Bo przecież strach ma granice i zawsze można się go wyzbyć. Więc odsuń
go na bok. Wyobraź to sobie. Bądź chłopcem. Poczuj się jak dziecko.
Dobrze.
Tysiąc ogników otaczających małą osóbkę i dających mu moc. Teraz będzie
mógł szybować pośród chmur.
Dziękuję. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Blask. I ciemność.
I tak było z chłopcem, który chciał pokonać mury. Żył. Cieszył się
wszystkim, co miał. Kochał. I nie bał się, bo zostawił strach daleko stąd.
Poznał kogoś. Miała kruczoczarne włosy, które codziennie upinała w
ogromny warkocz, opadający jej na pierś. Zielone oczy, niczym odmęty miękkiej
trawy powiewającej delikatnie w rytm wiejącego wiatru. I pełne – czerwone,
jakby koloru krwi – usta.
On kochał i ona kochała. I gdy kiedyś zapytał, czy jeśli powierzy jej
sekret, to ona nic nikomu nie powie, obiecała milczeć.
Latali po niebie. Na horyzoncie. Nurkowali w białych poduszkach. Żyli
pełnią życia. Bez murów, barier, zasad i tajemnic.
A potem był wypadek.
Zginęła. Zabili ją. A mężczyzna „zmienił się” z powrotem w chłopczyka.
Ze strachem, granicami i bólem za utraconą miłością.
I tak żył. Smutny, nie do poznania. Już nie latał, nie zwiedzał
podniebnych szlaków. Tylko siedział w domu i pogrążał się w coraz większej
rozpaczy.
Kolejne urodziny. Dwudzieste. Od momentu, kiedy dostał moc, zawsze
obchodził je tak samo. Tort, świeczki, których przybywało z każdym rokiem, i
uśmiech. Szeroki uśmiech na twarzy.
Tego dnia nie potrafił. Nie chciał, a jednak przygotował wszystko.
Zapalił świeczki i patrzył, jak jaskrawy blask rozbłyskuje coraz mocniej.
Życzenie. Marzenie. Sen i rzeczywistość. Zamknij oczy. Wyobraź to sobie. Pomyśl
o swoim pragnieniu.
Chciałbym znowu z nią być. Nieważne gdzie, ważne żeby razem.
Szara chmura unosząca się wyżej i wyżej, opanowująca całe
pomieszczenie.
I opadnięte powieki przywołujące odpoczynek.
Dziewczyna o blond włosach i morskich oczach materializująca się w
błyszczącym świetle. Tym razem w zielonej sukience. Niczym łąka i las w słoneczny
letni dzień. Jak oczy jego ukochanej. Głębia zieleni.
Bez słów. Tylko oczy. Niemy taniec czterech tęczówek.
Podana dłoń. Świecące ręce. Ostatni lot daru i mur budujący się dookoła
chłopca. Każda szczelina, cześć ciała natychmiastowo zamykana przez
nieprzenikniony kamień.
W postaci pyłku i odłamków bariera wędruje po świecie. Dotyka każdego,
bez wyjątku. Rozwija się w człowieku, z dnia na dzień budując jego wewnętrzną
zaporę.
I wszystko zależy od tego, jakim jesteś dzieckiem. Wesołym,
szczęśliwym, bezpiecznym i śmiejącym się na każdym kroku, czy poszkodowanym
przez los, np. utratę kogoś kochanego?
Jeśli płaczesz, granica zaczyna się tam, gdzie opadły twoje łzy. Jeśli
się śmiejesz, to śmiechem odganiasz strach. Jeśli nie płaczesz i nie śmiejesz
się, to znaczy, że zamykasz się w sobie. A twoja bariera osiąga najwyższy
poziom, nim skończysz dzieciństwo.
Dar, który otrzymał chłopiec, jest teraz wiatrem. Jutrzenką, deszczem i
słońcem. Księżycem i gwiazdami. Zaufaj żywiołom. Wsłuchaj się w nie, a wtedy
usłyszysz cichy szept.
„Zburzcie mury.”
***
Nie możesz być naprawdę szczęśliwa, jeżeli czasami nie bywasz
nieszczęśliwa.
Wyobraź to
sobie. Wszystko. Chcesz usłyszeć dzieje pewnych ludzi? Otwórz oczy. Spójrz
przed siebie, a potem zamknij je. Słuchaj. I wyobraź to sobie.
Zastanów się, czy chciałabyś żyć bez
miłości. Czy byłabyś w stanie bez niej żyć? Bez pocałunków, uścisków, dotyku,
po prostu wrażenia, że się kogoś kocha. I tego, iż ktoś kocha ciebie.
Ale w miłości jest więcej osób,
które kochasz. To rodzina, znajomi, przyjaciele. Mogłabyś ich opuścić?
Potrafiłabyś?
Miłość to również radość. Śmiech
roznoszący się po całym domu. Wrażenie szczęścia ogarniającego całe ciało.
Euforia.
Teraz pomyśl o kraju, w którym miłość
jest chorobą. O kraju, w którym wyjmuje się ją z mózgu niczym pasożyta.
Remedium, które podobno jest ocaleniem. Bo przecież miłość nie ma prawa istnieć.
Bez niej ludzie są lepsi. Uporządkowani. Świat jest idealny.
Rano wstają. Jedzą śniadanie. Bez
zbędnych słów wychodzą do pracy. Wracają. Witają się z beznamiętnym wyrazem
twarzy, nawet nie zaszczycając spojrzeniem. Potem idą spać. I tak codziennie
według ustalonego odgórnie harmonogramu. Niezmiennie przez całe życie.
Zabijanie bez wyrzutów sumienia.
Małżeństwa bez miłości. Dzieci z obowiązku. Wszystko to jest jedną, wielką grą,
która została ustalona już dawno temu, i nie można w żaden sposób przestać w
nią grać.
Ty masz wybór. Masz wolną wolę.
Możesz kochać, żyć jak ci się podoba. Samo życie jest darem. Korzystaj z niego.
Na koniec zadaj sobie pytanie. Jedno, bardzo krótkie, ale odpowiedź może sprawić
Ci problem. Nie analizuj, nie zastanawiaj się, po prostu odpowiedz.
Czy
gdyby miłość była chorobą, chciałbyś się wyleczyć?
***
Nie ma żadnego "przedtem". Jest tylko teraz i to, co nastąpi
zaraz potem.
A ty jak
żyjesz, Agata? Według planu, każdego dnia tak samo. Dom-praca, praca-dom. Zbudowałaś
sobie mur. Nie teraz, kiedyś. W dzieciństwie. Ogrodził cię, a ty nie masz
zamiaru go zburzyć. Nie dopuszczasz nikogo do siebie.
Żyjesz
pewna siebie, zdecydowana, nie płaczesz i nikt nie jest w stanie cię „pokonać”.
Przynajmniej tak myślisz.
Czujesz, że jesteś bezpieczna, ale czy to prawda?
Boisz się. W środku. Wewnątrz
jesteś plątaniną uczuć, które nigdy nie mają prawa ujrzeć światła dziennego.
Ale co jeśli jednak? Wyjdziesz poza granicę i strach cię pochłonie. Wciągnie cię
i znikniesz. Dlatego pozbądź się strachu. I zburz mury.
Nie potrafisz zaakceptować
przeszłości, więc musisz o niej zapomnieć. Pogrzeb ją w swoich śladach. W
starym życiu. Pozwól jej odejść.
„Niech popłynie w dół strumienia,
zapomnij o niej.”
***
Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w
ziemi.
Dobrze wiesz, czemu taka jesteś.
Czemu nie chcesz nic czuć, czemu chcesz żyć bez angażowania się. To ktoś, kogo
kiedyś straciłaś. To osoba, której zniknięcie tobą wstrząsnęło. To ona. Twoja
matka.
Nikły obraz kobiety o czarnych
włosach i oczach koloru rozlanej, błękitnej farby. Jak wyobrażenie. Cień. Cichy
szept. Niczym powiew wiatru w jesienny dzień. Wspomnienie.
Pamiętasz jej zapach: wanilia i
jakieś owoce. Pamiętasz jej ręce: te, które tuliły cię do snu. Pamiętasz jej
głos: delikatny i lekki, pokrywający cię niczym puch, podczas wyśpiewywania
tekstu kołysanki. Śmiech: niczym najpiękniejsza melodia słyszana przez świat. I
słowa: kocham cię. Pamiętasz.
Chcesz pamiętać? Kto chciałby zapomnieć?
To możliwe, ale nielogiczne. Wyrzuć wydarzenia z głowy, lecz ją pozostaw.
Zachowaj swoją mamę w sercu razem z jednym wspomnieniem. Tym, które mimo że
sprawia ból, to jest także wybawieniem.
Pamiętaj.
I kochaj.
Postaraj się, żeby miała
możliwość odrodzić się w formie innej miłości. Tej nowej. Nieznanej, a jednak
już skosztowanej. Trudnej, ale wyczekiwanej. Pozwól jej się uwolnić. Niech cię
pochłonie, zburzy mury, zabierze strach i smutek, a ciebie pozostawi wolną z
jednym tylko słowem: miłość.
***
Musisz ranić albo
zostaniesz zraniony.
Jaki
jest powód twojego działania? Wytłumacz mi, czemu musisz uciekać. Znasz
inne określenie? Domyślam się, że nie. Bo nie ma innego wyjaśnienia twojego
zachowania. Jesteś tchórzem, Agata. A najgorsze jest to, że dobrze o tym wiesz.
Świetnie zdajesz sobie z tego sprawę. Więc dlaczego? Czemu wciąż to robisz?
Odpowiedz.
Jesteście
siebie warci. Obaj uciekacie i boicie się ruszyć na przód. Mimo iż nikt by tego
nie powiedział na głos. I właśnie dlatego wam zależy. Na wszystkim. A przede
wszystkim na sobie. I każde z was o tym wie.
Spróbuj.
Zaryzykuj. Powiedz coś. Może wreszcie wam się uda.
Wiesz, jak
to boli? Jak rani? Jak rozdziera od środka, pozostawiając człowieka z wrażeniem
nagości? Wiesz? Uświadomiłaś już to sobie?
Masz mur.
Barierę pełną zabezpieczeń i pułapek. Nawet i śmiertelnych. Uderzasz, kiedy
ktoś uderza ciebie. Zasada akcji i reakcji. Jest atak i kontratak. Jest źródło
i cel.
Przestań.
Proszę. Zakończ tą chorą grę twojej podświadomości. Przestań uciekać. Zacznij
żyć. Kochać. W ogóle powinnam przestać pieprzyć głupoty, bo dobrze wiesz o co
chodzi.
Musisz
ranić, bo nie chcesz być raniona. Może skończ ranić, wtedy i ktoś skończy ranić
ciebie. Jeżeli nie, to chociaż będziesz miała towarzysza w swoim murze. Poza
niewidzialną ścianą dostępną tylko dla ciebie.
Zastanów
się.
Bo podobno
żadna sprawa nie jest przegrana, jeśli choć jeden głupiec o nią walczy.
Zostań
głupcem, by wyzbyć się strachu.
Pomyśl o
życiu.
O życiu.
Życie nie jest życiem, jeśli się przez nie tylko prześlizgniesz. Wiem,
że jego istota polega na tym, by znaleźć rzeczy, które mają znaczenie, i
trzymać się ich, walczyć o nie i nie odpuścić.
Trzymaj się
tego.
***
Trzeba się najpierw zgubić, by dotrzeć do tego, czego nie można znaleźć,
w przeciwnym razie każdy by wiedział, gdzie tego szukać.
Już wiesz? Zdajesz sobie sprawę
z tego, czego szukałaś? I co znalazłaś. Zdobyłaś. Pokonałaś siebie. Odkryłaś
miłość.
Wiesz, że
to on. Wiesz, kim jest. Znasz osobę, którą kochasz. Pomyśl o nim.
Pomyśl o
tych ustach, które całują twoje. O ich miękkości i o tym, w jaki sposób
sprawiają Ci radość. Pomyśl.
Poczuj te
dłonie, które dotykają Ciebie. Kiedy znajdujesz się w ich uścisku, kiedy
sprawiają, że czujesz się bezpieczna. One dają ci pewność.
Zobacz te
oczy o barwie tafli oceanu. O kolorze jasnej czekolady, takie maślane tęczówki.
Przypomnij sobie, jak w nie patrzysz. Jak one patrzą na ciebie. Toniesz. Masz
wrażenie, że umierasz. Zasysa ci powietrze, a ty nie możesz oddychać. Warto tak
odejść. To jedna z idealnych śmierci: wpatrywanie się w oczy ukochanej osoby.
I pomyśl,
iż właśnie to robisz. Umierasz. Planujesz własne samobójstwo. Zanikasz
wpatrując się w niego. I dokładnie tak jest: stoisz przy nim i patrzysz.
Jego usta
rozchylają się lekko, jakby chciały coś powiedzieć, jakby właśnie
przygotowywały się do pocałunku. I wiesz, że robisz dokładnie to samo. I
właśnie dlatego w tym samym momencie z waszych ust wydobywa się słowo. Jedno,
nazywane „magicznym”, tak ważne.
Przepraszam.
Serce
bijące w piersi i milczenie powodujące zamęt w głowie.
Naprawdę przepraszam, Marek. Jestem
tchórzem. Miałeś rację.
Jego wzrok.
Spojrzenie, które odbiera życie. I kąciki ust delikatnie unoszące się w górę.
Nie, Agata. To ja przepraszam. Jestem tchórzem.
Przyznanie
się. Uświadomienie pewnych rzeczy. Znalezienie sensu życia i osoby, która tym
sensem jest.
A ja jestem tchórzem.
Uśmiech.
Szczery i subtelny. I słowa: zupełnie niespodziewana odpowiedź.
Dlatego jesteśmy siebie warci.
I sekunda, chwila,
w której uświadamiasz sobie, że przepadłaś. Wciągnęło cię na dno oceanu. Niczym
kapitan tonący ze swoim statkiem, Ty utonęłaś ze swoim uczuciem.
Zetknięcie
warg następujące tuż po tańcu dwóch par roziskrzonych tęczówek. Przyjemność,
rozkosz, pragnienie. Coś, czego chciałaś od dawna. Sen zamieniający się w
rzeczywistość.
Czujesz?
Jak pieści twoje usta? Jak otula je swoim oddechem? Jak jego dłonie obejmują
Cię w talii, a Ty czujesz się wolna? I kochasz.
A wiesz
czemu? Bo Ci się udało.
Wyzbyłaś się
strachu. Wyszłaś poza granicę. Zburzyłaś mur. I teraz pozostała tylko
niewyczuwalna i niewidzialna powłoka, otaczająca Cię dookoła, jak uścisk dzięki
któremu możesz spokojnie żyć.
I złączone
usta. Niczym orzeźwiająca morska bryza wiejąca w chłodny letni dzień. Lekko i
delikatnie.
Pocałunek
jak obietnica lepszego jutra.
D.
Nic więcej nie mogę napisać: po prostu PRZEPIĘKNE .!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńTo ja dziękuje, że mogłam przeczytać to cudo <3
UsuńDziękuję bardzo <3
UsuńD.
napisalas cos, co czyta sie na jednym wydechu, przez chwile zapominajac o otaczajacym swiecie. dobrze, ze nie zrezygnowalas z pisania i zycze kolejnych tak udanych opowiadan.
OdpowiedzUsuńe.
Bardzo dziękuję E.! Cieszę się, że Ci się podobało ;*
UsuńD.
Niesamowite :) Królowo! Niepokonana mistrzyni! Zapomniałam na chwilę o wszystkim i po prostu pochłonęłam to, zatonęłam w tym cudzie jak w parze czekoladowych tęczówek ;) BOSKIE.
OdpowiedzUsuńNo nie rzucajmy słów na wiatr! :D "Królowa" - na taki tytuł chyba jeszcze nie jestem godna... :) Ale bardzo, ale to bardzo dziękuję ;* I cieszę się, że mogłaś wpaść w te czekoladowe tęczówki, a co więcej, że Ci się to podobało <3
UsuńD.
Rzeczywiście inne od wszystkich. Dawno nie czytałam czegoś tak niesamowitego, pięknego. Sama nie potrafię dokładnie określić. Wszystkie te opisy odczuć, całość sprawiła, że odpłynęłam i jestem Ci bardzo wdzięczna, że mogłam to przeczytać. Mam nadzieje, że będziesz jeszcze coś pisać :)
OdpowiedzUsuńOch, dziękuję ;* Pisać. Pisać to będę na pewno, tylko u mnie musi być wena, a ona postanowiła mnie zostawić i tylko niekiedy wraca :) Chociaż o ile mnie pamięć nie myli, to właśnie w folderze na pulpicie leży już z miesiąc kolejne opowiadanie. Ale zdecydowałam się, że go nie dodam, bo było jakieś takie dziwne :D
UsuńD.
Mistrzostwo! ♥ Rewelacja! ♥ Brak mi słów! ♥
OdpowiedzUsuńDuśka
Dziękuję ;*
Usuńszczerze? opowiadanie jest beznadziejne, nie wiem co tutaj jest takiego "cudownego" szkoda czasu na czytanie. Przepraszam że uraziłam ciebie Dominika ale twoje opowiadanie nie przypadło mi do gustu, jedno z twoich gorszych opowiadań. Mam nadzieje że po tym komentarzu nie przestaniesz pisać tylko się jeszcze bardziej zmotywujesz.
OdpowiedzUsuńJak już wcześniej zaznaczyłam: dla mnie liczy się każdy komentarz - niezależnie czy z pozytywną opinią, czy z negatywną :) Kiedyś słyszałam, że o gustach się nie dyskutuje :D I jeśli faktycznie uważasz, że to jest beznadziejne, to ja to szanuję i myślę, że nie czuję się urażona, bo przecież każdy ma prawo do własnego zdania :)
UsuńD.
Looknijcie na skrzynke ;)
OdpowiedzUsuńDuśka
Hmmm... Domcia, pasuje mi to skomentować, ale ja tego nie potrafię zjechać, nie jest złe, czy dziwne? nie wiem na pewno inne, bardzo różniące się od pozostałych. Mam nadzieję, że to jednak był tylko jakiś prolog takie ja w zasadzie odniosłam wrażenie. Podobał mi się bardzo początek - forma takiej bajki <3 ale potem jak ci pisalam trochę zaczął śmieszyć mnie styl jaki przyjęłaś - takiej jakby rozprawki... jest wciągajace, myśle, że dużym atutem w pewnym sensie mogą być te zdania pojedyncze - mimo wszystko dzięki nim zamiast stworzyć rozległe opisy tobie udało się temu nadać pewną rytmizację :) to jest dobre, nie banalny pomysł na pewno, ale ja nie umiem tak sie nim zachwycić jak inni.... Stratą czasu na pewno nie było, bo coś nowego zawsze warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie początek, ta cześć w formie bajki, najbardziej mi się podobał i z niego jestem w miarę zadowolona. Czy reszta jest rozprawką? Niestety, nie wiem, jak mam odpowiedzieć na to pytanie. Ostatnio w szkole miałam dużo różnych wypracowań: rozprawki, charakterystyki, opisy przeżyć wewnętrznych i różne inne. I myślę, że to się po prostu skumulowało, przez co nie widzę już tego podobieństwa. I możliwe, iż właśnie tak jest :D Że to wygląda jak rozprawka. Nie mnie to oceniać :) Dziękuję za to, co napisałaś ;*
UsuńD.
Dziewczyno jesteś niesamowita! ;D Dawno nie czytałam czegoś tak świetnego. Brak słów po prostu ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że za niedługo znów przeczytam jakieś Twoje cudeńko
Dziękuję :)
UsuńD.
Domcia? Moje opo dotarlo? Bo wczoraj w trakcie wysyłania musiałam natychmiast zamknąc kompa i nie wiem czy doszlo czy nie.
OdpowiedzUsuńTak, tak, jest :) Wybacz, ale w ogóle nic mi się dzisiaj nie chciało, dlatego dopiero teraz mam zamiar je dodać :) Sama rozumiesz, weekend... :)
UsuńD.
Spoko, rozumiem ;) pytam bo wyłączałam kompa w trakcie wysyłania maila i nie wiedziałam czy doszło.
Usuń