" Królestwo samotnej duszy,a królową jestem ja.
Posępny wiatr na strunach burzy w sercu gra.
Choć opieram się, to się na nic zda...(...)
Niech nie wie nikt,
nie zdradzaj nic.
Żadnych uczuć,
od teraz tak masz żyć."
Wyrywam kolejną kartkę z kalendarza odwracając ją i czytając jaka tym razem znajduje się tam myśl.
"Nikt nie może cofnąć się w czasie, ale każdy może rozpocząć od teraz i napisać nowe zakończenie"
W ciągu dziesięciu lat od kiedy interesuje się tym co znajduje się po drugiej stronie wyrwanej kartki ta myśl pojawiła się trzy razy. I każdą z tych trzech kartek zacisnęłam w pięści i cisnęłam nią do kosza. Już dawno napisałam nowe zakończenie. Po roku spędzonym u ojca wyprowadziłam się do miasta które nigdy nie zasypia. Bydgoszcz miał zbyt wiele bolesnych wspomnień i tak właśnie trafiłam do Warszawy dlaczego akurat tutaj? Duże miasto w którym nie ma czasu na rozdrapywanie starych ran. Miałam dużo szczęścia, że trafiłam do jednej z kancelarii w której pracowałam wspólnie z Dorotą i Przemkiem. Oboje stali mi się bliscy rudowłosa zawsze była uśmiechnięta i była moją bratnią duszą. Poznała całą moją historie i ofiarowała mi coś czego nie można było kupić. Ofiarowała mi bezgraniczną i prawdziwą przyjaźń. Przemek natomiast był epizodowym romansem w moim życiu który zakończył się wraz z jego wylotem do Stanów. W kancelarii zostałyśmy same z Dorotą i naszym aplikantem Bartkiem, no właśnie jak mogłabym o nim zapomnieć pamiętałam moje początki dlatego szczerze polubiłam młodziaka który stał się dla mnie jak syn. Dziś mija
pierwszy września dwa tysiące trzynastego roku to będzie już dziewięć lat jak mieszkam w Warszawie i jestem tutaj w moim gabinecie. Pierwszy września wypada w niedziele i zamiast odpoczywać w domu męczę się ze stertą papierów nazbieranych podczas moich wakacji w Stanach. Po co tam pojechałam skoro mój romans się zakończył, potrzebowałam odrobiny uczucia którą on potrafił mnie obdarzyć po czym uciekłam z dnia na dzien bez słowa wracając do Warszawy. Jutrzejszy poniedziałek stanie się najbardziej chaotycznym dniem w ciągu całego roku szkolnego pomijając oczywiście jeszcze zakończenie roku. Kolejne godziny spędzone w korkach jak co roku. Upiłam łyk kawy spoglądając ukradkiem na zdjęcie wyłaniające się z dna szuflady. Do tej pory zastanawiam się dlaczego wciąż je trzymam przecież minęło dziesięć lat od kiedy go ostatni raz widziałam. Po raz kolejny zamiast pracować zastanawiam się co u niego, czy ma rodzinę czy jego dzieci chodzą już do szkoły i są podobne do niego. Miałam raz na zawsze o nim zapomnieć ale póki będe miała najmniejsze rzeczy przypominające mi o nim nigdy o nim nie zapomnę. Nie potrafię wyrzucić, spalić ani porwać tego zdjęcia dlaczego? To jedyne zdjęcie które mi po nim zostało resztą on sie zajął. Jedyne zdjęcie które wywoływało nieprzyjemny a za razem przyjemny przypływ wspomnień. Zdjęcie ślubne na które upadła pojedyncza łza która spłynęła po moim policzku. Dlaczego płacze? Chyba za bardzo za nim tęsknie a ja nie chcę już tęsknić, nie chcę o nim myśleć. Chcę raz na zawsze wymazać go z mojego życia. Chcę wreszcie żyć. Wcisnęłam po raz kolejny zdjęcie na dno szuflady i zamknęłam ją z hukiem. Z trudem przyszło mi zabranie się do pracy, im bardziej próbowałam pracować tym częściej w mojej głowie pojawiał się on. Zacisnęłam zęby i walczyłam z myślami. Po kwadransie wpadłam w taki rytm pracy, że zapomniałam nawet o dręczących moje myśli wspomnieniach. Zegarek wskazywał już południe nie chciałam dłużej siedzieć w kancelarii zabrałam więc resztę papierów do samochodu i wracałam tymi samymi drogami do domu co zawsze po drodzę wstępując po ulubioną kawę i czekoladowe ciastko. Czekałam na moje zamówienie i wtedy zza moich pleców usłyszałam ten głos.
- Dwie czarne kawy i sernik - rzekł mężczyzna za mną którego głos tak dobrze znałam. Wyciągnął dłoń w kierunku filiżanki stojącej na blacie i uderzyła w moje nozdrza fala wody kolońskiej tak bardzo dobrze mi znanej. Oddychałam coraz szybciej i płyciej, drżącą dłonią sięgnęłam po moje zamówienie i prawie wybiegłam stamtąd. Nie obyło się bez zahaczenia podczas ucieczki jego lewego ramienia. Wsiadłam do samochodu i zaciskając dłonie na kierownicy powstrzymywałam łzy. Nie chciałam patrzeć z kim przebywa obecnie w kawiarni, ale coś wewnątrz kazało mi spojrzeć w tamtym kierunku, aby raz na zawsze zapomnieć o nim wiedząc, że jest z kimś szczęśliwy i budować swoje szczęście bez niego. Spojrzałam więc ale promienie słoneczne uniemożliwiły dostrzeżenie czegokolwiek we wnętrzu budynku. Odjechałam więc w niewiedzy. Zaciskałam coraz mocniej dłonie na kierownicy, jak na spotkanie po latach zareagowałam dość nerwowo, ale czego miałam się spodziewać, że rzuce mu się w ramiona powiem jak tęsknie a za razem jak go nienawidzę. Przecież to mój były mąż i takie zachowanie nie jest wskazane jest wręcz zabronione, bo przecież nie ma nas. Jest on i jestem ja, każde z nas żyje swoim życiem. Weszłam do mieszkania rzucając torbę i klucze w kąt po czym rzuciłam się na łóżko i wróciłam do wspomnień. Myślałam o nim. Zawładnął moimi myślami, zawładnął wspomnieniami, zawładnął mną.
Jego dłoń sunęła po moim udzie jak po aksamicie, drugą dłonią odgarnął włosy i wpił się niczym wampir w szyję. Przygryzłam dolną wargę wiedziałam do czego zmierza ta gra zmysłów byłam do tego gotowa wydawać by się mogłoby być dla niektórych dość krępujące, że w wieku dziewiętnastu lat wciąż nie współżyłam z żadnym chłopakiem lecz dla mnie jest to raczej powód do dumy, że jednak czekałam cierpliwie na kogoś kto udowodni mi miłość, choć przez moje życie przewinęło się ich dwóch, jednak to ten trzeci z którym jestem już rok dał mi dowód miłości cierpliwie czekał i za to dzisiejszego wieczoru zostanie nagrodzony. Przymykam powieki lecz wciąż stoje twarzą do okna poddaje się przyjemności którą on mnie obdarza. Nagle przestaje a ja otwieram oczy i w odbiciu szyby widzę jak unosi kąciki ust do góry i obejmuje mnie kładąc głowe na moim ramieniu. Milczymy stojąc przy oknie, nie chcę dłużej czekać dzisiejszego wieczoru jestem gotowa. Wyswobodziłam się z jego objęć i zwróciłam się do niego twarzą. Spojrzał na mnie pytająco. Tym razem to ja byłam tą co rozdaje karty zrobiłam krok w jego kierunku i opuszkami palców przejechałam po jego torsie zatrzymując się na pierwszym guziku który sprawnie odpięłam. W jego oczach pojawiało się coraz większe zdziwienie, ja nie przerywając czynności odpinania guzików uporałam się z ostatnim i przeniosłam dłonie na jego ramiona. Wślizgnęłam obie chłodne dłonie pod jego koszulę i zsunęłam z jego ramion tkaninę. Pod wpływem chłodnych dłoni błądzącym po jego nagim torsie pojawiała się na jego ciele gęsia skórka. Wplątał dłonie w moje włosy i spojrzał wprost w moje oczy. Tak jakby szukał w nich odpowiedzi na pytania które tkwiły w jego głowie. Te jego oczy były wisienką na torcie, były skupiskiem emocji pozytywnych i za razem negatywnych. Chciał coś powiedzieć, ale przeszkodziłam mu kładąc palec wskazujący na jego wilgotne wargi.
- Nic nie mów. Niech ta noc będzie rozmową zmysłów - szepnęłam wprost w jego usta po czym zatopiłam się w nich. Jego dłonie drżały podczas odpinania jeansowej koszuli, uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na niego, był rozkojarzony tak jakby pod wpływem stresu, choć wydawać by się mogło, że to ja powinnam być zestresowana. Pomogłam uporać mu się z moją koszulą i nagle jakby cały stres z niego znikł. Delikatnie jak laleczkę z porcelany ułożył mnie na łóżku. Obchodził się ze mną delikatnie i czule, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że warto było z tym czekać. Przejechał dłonią po moim ciele i zsunął z moich bioder spodni obcałowując mój brzuch. Jego chłodna praktycznie lodowata dłoń i moje rozgrzane udo sprawiło, że po moim ciele przeszedł przyjemy dreszcz. Przymknęłam przygryzając prawie do krwi dolną wargę i wygięłam się. Uniósł moje lewe udo po czym delikatnie i powoli jakby bał się zrobić mi krzywdy wszedł we mnie. Jęknęłam z przyjemności. Pragnęłam więcej, mocniej, szybciej. On widząc moją niemą zgodę spełnił moje pragnienia, po czym w bezdechu opadł obok. Patrzyłam się w biały sufit przykrywając piersi kołdrą uśmiechałam się do siebie.
Nie wiedziałam wtedy, że stanę się prawie uzależniona od seksu z nim, a teraz kiedy minęło dziesięć lat czuje się jakbym żyła w jakimś celibacie. Ten właśnie celibat sprawił, że mój "romans" z Przemkiem, zakończył się szybciej niż rozpoczął. Nie potrafiłam być z innym mężczyzną, wciąż kocham tylko jednego.. no właśnie! Chyba ten głos i zapach po dziesięciu latach wreszcie sprawiły, że się do tego przyznałam. Wmawiałam sobie, że zapomniałam, że to przeszłość, że go nie kocham a to była tylko reakcja obronna na uczucie które wciąż we mnie siedzi. Nie rozumiem siebie, jestem sama dla siebie zagadką. Raz chcę tak a raz tak. Wszystko się zmieniło, najbardziej chyba zmieniłam się ja. Stałam się oschłą i oziębłą kobietą. Kolejny postęp w poznawaniu samej siebie, przyznałam się do kolejnych "wad" w moim życiu. Jedynego czego teraz pragnę to aby go więcej nie spotkać i zapomnieć. Znów nie rozumiem swojego zachowania, chcę oszukać serce, które bije dla jednej osoby. Siedzę teraz w ciemnym pomieszczeniu do którego wkrada się tylko księżycowe światło, otulam się kocem próbując przypomnieć jak on przytulał mnie. Znów zaczynam. Co się ze mną dzieje. Jestem niezdecydowaną, albo zdesperowaną kobietą. Czy on musiał być w tej cholernej kawiarni? Nie mógł wybrać każdej innej, tylko musiał być akurat w tej? Czy teraz wszystko będzie mi przypominało o nim? Najpierw to zdjęcie, teraz on. Jakby został przywołany przez to zdjęcie, ten na górze niezły ubaw ma na górze, ale mógłby już skończyć te gierki i wreszcie pozwoliłby mi odetchnąć. Potrzebuje snu, teraz natychmiast bo od tego myślenia rozbolała mnie głowa. Położyłam się więc na lewym boku twarzą do telewizora który i tak był wyłączony, a w wyobraźni powstawały kolejne obrazy wspomnień, zacisnęłam z całej siły powieki i krzyknęłam z całej siły w poduszkę. Mam dość tych nawracających wspomnień i tego ciągłego cierpienia. Mam dość.
Pau.
Czytam, czytam i caly czas zachodze w glowe, kim do diabla jest ten ON... No przypuszczam, ze... moze... Marek? Ale to moze tak z przyzwyczajenia? Jak nie Debski, to kto? No dziewczyno... ciezka zagadka do rozwiazania ^^ Ale opo swietne.
OdpowiedzUsuńDuska