D.
Witam!
Przybywam z nową częścią opowiadania, która miała być hoho… i jeszcze
wcześniej. Tą część dedykuję Pauli, która jak się okazało myśli bardzo podobnie
jak ja ^^ Paula, już Ci dziękowałam, ale zrobię to jeszcze raz. Dziękuję Ci z
całego serca za to, że mi pomogłaś w napisaniu tej części opowiadania, gdyby
nie Ty, to nie wiem co by było. Jeszcze raz dziękuję. A, i walcz z tym swoim
opowiadaniem, powodzenia.
Na granicy zmysłów
Gdy usta ust szukają
Prosząc o pocałunek
Błogości się oddają
Słodkie zniewolenie
Oddech powstrzymuje
Jest niczym jak narkotyk
Finezją nam smakuje
W czułym dotyku
Delikatnym miłym
Usta ust spragnione
Rozsądek utraciły
Maleńki tatuaż
Jak odbicie w lustrach
Bo po pocałunku
Smak został na ustach...
Wzięła liścik,
znajdujący w bukiecie, do ręki. Przeczytała to co znajdowało się na kopercie
„Kochana Agatko”. Spojrzała w okno znajdujące się koło jej łóżka, jej palce
mimowolnie zaczęły obracać liścikiem. Zamyśliła się, o czym myślała? Sama tego
nie wiedziała. Przez jej głowę przetoczyło się wiele myśli. Każda z nich w
pewien, dla niej nie zrozumiały sposób, toczyła walkę. Niby zgadzały się ze
sobą, ale jednocześnie miały inne zdania. „Kto by to mógł być?”, „Agata, może
to tylko sen, złudzenie?”, „Marek, dlaczego cię tu nie ma? Potrzebuję Ciebie.
Czy to mógłbyś być ty?”, „A może… Mare! To nie może być on! Przecież bym się
domyśliła… Ale ten pocałunek, on coś musiał znaczyć! Agata, spokojnie… A może
tak się Tobie wydaje, bo to TY go kochasz? Nie, nie, nie!!!”. Z zamyślenia
wyrwał ją głos pielęgniarki.
-
Musi panią bardzo kochać! – Agata spojrzała na kobietę, która właśnie
przyniosła leki dla pani mecenas.
-
Słucham? – zdziwienie malowało jej się na twarzy. „O czym ona do cholery mówi?”
-
No ten pan, który codziennie do pani przyjeżdżał. Siedział przy pani do później
nocy. Teraz te kwiaty. Musi panią strasznie kochać. – Uśmiechnęła się do Agaty
i wyszła z Sali. Agata z powrotem spojrzała na list. Już miała go otworzyć, ale
coś ją zatrzymało. Czy to strach? Czy może zwyczajnie nie chciała poznać
nadawcy tego listu? Znowu pogrążyła się w otchłani, którą ludzie zwą myślą. Nie
minęło 15 minut, jak na nowo ktoś ją wyciągną z jej prywatnej pieczary.
-
Agatko? Wszystko dobrze? Coś się stało? – Tym razem był to głos przyjaciółki.
Agata odwróciła twarz w kierunku rudowłosej.
-
Tak! Nie, nie! Jest wszystko dobrze. – Nieznaczny uśmiech zagościł na jej
chudziutkiej buzi.
-
To tak, czy nie? To różnica. – Gawron usiadła na łóżku przyjaciółki. –
Kochanie, mnie nie oszukasz. Mów, co się dzieje?
-
Dorotko, naprawdę nic mi nie jest. Jest wszystko dobrze, zamyśliłam się na
moment. – Kłamała, a co miała powiedzieć?
Że kocha Marka? Że dostała list i nie wie od kogo? Czy może ona wie, czy Dębski
coś do niej czuje? Bała się prawdy, kłamstwo było najlepszym rozwiązaniem. –
Wiesz może kiedy lekarze wypuszczą mnie do domu? – Zapytała łamiącym się
głosem, czuła się niezręcznie, musiała zmienić temat.
-
Nie, nie wiem... – Dorota wiedziała, że przyjaciółkę cos gryzie, ale dla
świętego spokoju nie drążyła tematu. Odpowiedziała na jej pytanie.
-
Mam już dość siedzenia w tym szpitalu… - Przyjaciółki rozmawiały jeszcze długo,
niestety Dorota musiała już wracać do domu.
***
Przybysz
cudem udało się oderwać od monotonni szpitalnego życia, udało jej się w kiosku
kupić jakieś romansidło. Nie przepadała za tego typu książkami, ale lepsze to
niż siedzenie i gapienie się w okno, i liczenie setnego przejeżdżającego auta.
-
Ściągaj kapcie, zabieram Cię do domu. – usłyszała ciepły, troskliwy głos.
Rozpoznała go od razu, mimowolnie na jej twarzy pojawił się uśmiech. – Halo!!!
Ziemia do pani mecenas! Jedzie pani już do domu, rozmawiałem z lekarzami nie
chcieli Cię wypuścić, ale mój urok osobisty… - Agata mu przerwała.
-
Hahhaha… jaki urok osobisty? Mareczku nie wlewaj sobie. Cześć tak w ogóle. –
Uśmiechnęła się perliście. Marek pokiwał głową, śmiejąc się przy tym pod nosem.
Brakowało mu tego, brakowało mu tych docinków z jej strony. Podszedł do jej
łóżka i usiadł przy niej. Ich niebieskie tęczówki w tym momencie się spotkały.
Jego maślane oczy zaczęły przeszywać jej ciało, aż dostała dreszczy. Gwałtownie
odwróciła wzrok, nie chciała pokazać swojego
speszenia.
-
No już podnoś tyłeczek do góry. – Położył rękę na jej udzie. Czemu mu na to
pozwoliła? Czy może tego właśnie chciała? Chyba nie chciała wiedzieć. W tym
momencie miała inne zmartwienie. Gdzie będzie mieszkać, przecież jej mieszkanie
zostało zniszczone, a pieniędzy na szybkie wynajęcie nowego nie ma.
-
Ale czekaj… Gdzie ja będę mieszkać? Chyba zapomniałeś o drobnym szczególe. Ja
nie mam dokąd wrócić! – Skrzyżowała ręce na piersiach.
-
Nie traktuj mnie, jak niespełna umysłowego. Zabieram Cię do siebie. Obiecałem
lekarzom, że się tobą zajmę i wezmę Cię do siebie, z resztą inaczej musiałabyś
zostać tu jeszcze przez tydzień. Więc nie marudź, tylko pakuj się do torby,
czekam przy samochodzie. – Agata skinęła głową na znak, że zrozumiała.
Spakowała się raz dwa. List, którego w końcu wczoraj nie przeczytała wrzuciła
do torby.
Dojechali
na miejsce. Marek otworzył drzwi Agacie, wpuszczając ją pierwszą do mieszkania.
Weszła, rzuciła torbę na stół znajdujący się w pokoju, zapominając o liście
znajdującym się w środku. Ściągnęła płaszcz, który rzuciła na tapczan, zdjęła
trampki i ubrała kapcie. Marek w tym czasie poszedł do kuchni wstawić wodę na
kawę.
-
Agata! – Zawołał z wnętrza kuchni. – Zrobiłem Ci trochę miejsca na ubrania w
szafie. Idź do sypialni, tam jest taka duża komoda, otwórz pierwsze drzwiczki
po lewej. A i pościel jest świeża, więc jak będziesz chciała to się śmiało
możesz położyć. – ostatnie słowa wypowiedział wchodząc do pokoju i stawiając
kubek ciepłego trunku na stole. – Ja teraz muszę lecieć do sądu. Ważna sprawa…
wybacz, ale siła wyższa. – Popatrzył na Agatę. Zasnęła… Śpiąca Agata… Był to
najpiękniejszy widok w jego życiu. „Czy ona przeczytała mój list? A jak uważa
mnie teraz za idiotę? A co jeśli nie przeczytała? Trzeba będzie jej to wszystko
teraz powiedzieć prosto w oczy. Nie dam rady… Ona mnie wyśmieje. Marek opanuj
się, nie zachowuj się jak nastolatek. Kobieta twojego życia śpi u Ciebie na
kanapie a ty uciekasz przed prawdą…” Widok śpiącej pani adwokat sprawiał, że
Marek pragną jej coraz bardziej. Pragnął jej ust, ciała, jej głosu… Pragnął jej
od kiedy ją poznał, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że pożądanie stało się
większe. Z taką myślą podążał ku sądowi. W trakcie rozprawy nie mógł się na
niczym innym skupić. Ciągle w głowie miał śpiącą Agatę, na ustach smak jej ust,
kiedy to pocałował ją w jej mieszkaniu przed tym całym zdarzeniu.
***
W
tym samym czasie lekko zaspana Przybysz brała prysznic. Ciepłe krople wody
obmywały jej nagie, wychudzone, zmarznięte ciało. Subtelny dotyk piany sprawił,
że stawała się na powrót śpiąca. Puściła zimną wodę, w moment się rozbudziła i
wyskoczyła energicznie z pod prysznica. Wyciągnęła ręcznik z szafki znajdującej
się pod umywalką, zaczęła się wycierać. Osuszała dekolt, kiedy przypadkowo
musnęła koniuszkiem ręcznika o nos. Do jej nozdrzy doszedł znany jej dobrze
zapach. Ten przyprawiający ją o oszołomienie, zapach jego perfum. Osuszyła
ciało do końca, ubrała jego koszulę, bo swoje ubrania wrzuciła do pralki. Nie
wiedziała czy może… ale chyba się nie obrazi?
Ubrana
w koszulę Marka wyszła z łazienki. Podeszła do stołu, na którym leżała jej
torebka, zaczęła w niej grzebać. Szukała telefonu, pilnie potrzebowała zadzwonić
do Doroty. Nie mogąc go znaleźć, wysypała całą zawartość torby na stół. Razem z
kluczami, telefonem, portfelem, kosmetyczką i innymi pierdołami wypadł list.
Ten sam list, który Agata schowała, nieprzeczytany, w pośpiechu do torby.
Wzięła go do ręki i zaczęła czytać, wyraz po wyrazie, linijka po linijce,
zapominając w ogóle o tym, że pilnie miała zadzwonić do Rudej.
Na wstępie chciałbym Cię
bardzo przeprosić. Pewnie zastanawiasz się za co chcę Cię przepraszać… Wybacz
mi Agato!
Wybacz mi, że jestem
takim tchórzem, że nie potrafię powiedzieć Ci TEGO, co zaraz przeczytasz,
prosto w oczy. Pewnie nazwiesz mnie teraz tchórzem i będziesz miała rację, bo
nim jestem. Jestem nie tylko tchórzem, jestem też strasznym idiotą. Musiało się
TO stać, bym zrozumiał to, co już teraz wiem na pewno. Nie wiem co napiszę, bo
wiedz, że to co przeczytasz nie było, nie jest i nie będzie przemyślane.
Wszystkie te słowa które wychodzą spod moich palców, nerwowo ściskających pióro
płyną z mojego wnętrza, z miejsca, z którego jakby się wydawało serce odeszło.
Jeśli to czytasz, to
wiedz, że moja odwaga pozwoliła mi tylko na napisanie listu. A jeśli nie, to
może kiedyś będę na tyle odważny, że powiem Ci to sam, bez żadnych niedomówień,
strachu, że dowiesz się o tym osobiście… Nie pytaj co to znaczy, sam tego nie
wiem, nie potrafię wytłumaczyć. Pragnę tylko, żebyś była przy mnie zawsze,
pragnę Ciebie. Chcę być przy Tobie w tych pięknych, jak i tych najgorszych
chwilach. Dla Ciebie mógłbym zrobić wszystko, pójdę za Tobą na koniec świata, skoczę
za Tobą w ogień… Nie wiedziałem do niedawna czy to miłość, teraz jestem tego
pewny...Wtedy w Twoim domu, ten pocałunek… Ja zwiałem jak tchórz… Zostawiłem
Cię… Gdybym wtedy był przy Tobie to… Kiedy wbiegłem szybko do Twojego
mieszkania, Ty tam siedziałaś cała zakrwawiona… Co oni z Tobą zrobili?
Wybiegłem z kamienicy z Tobą na rękach, byłaś ledwie żywa. Kiedy zabierała Cię
karetka, to zrozumiałem. Zrozumiałem, że jesteś dla mnie całym światem.
Najważniejszą kobietą w moim życiu. Moim powietrzem. Gdybym Cię wtedy stracił,
stracił bym serce. Serce, które bije dla
mnie każdego dnia. Gdybyś zginęła, ono zginęło by razem z Tobą. Ja bym zginął. …
Nie wiem, czy Ty też tak odbierasz… Czy też chcesz być ze mną? Czy mnie
kochasz?... Ręce mi drżą przy pisaniu… Nie wiem jak odbierasz to co czytasz.
Serce mi bije jak szalone, a jednocześnie czuję, jakby się zatrzymało, bo nie
wiem czy Ty się przypadkiem nie zatrzymałaś. Czuję wielki strach...
Nie wiem co Ty do mnie
czujesz. Ale wiem, że ja zawsze Cię kochałem, kocham i kochać będę. Jeśli myślę
o przyszłości, to nie potrafię nie umiejscowić w niej Ciebie. Nie wyobrażam
sobie życia bez Ciebie, ani teraz, ani za dwadzieścia lat.
Droga Agato, teraz już
wiesz, co do Ciebie czuję. Wiem, że zachowuję się w tym momencie jak nastolatek,
który boi się własnych uczuć, który musiał napisać list, żeby móc powiedzieć to
co czuje. Ale inaczej nie umiałem, bałem i boję się nawet teraz. Boję się
Twojej reakcji na moje wyznanie, boję się odrzucenia. Więc jeśli nie czujesz do
mnie tego, co ja do Ciebie, to najlepiej by było jakbyś zapomniała raz na
zawsze o tym co przeczytałaś, o tym liście. Nie wspominaj o nim, nie mów mi, że
nic z tego. Przemilcz! Zapomnij!
A jeśli czujesz to co
ja, to serce Twoje będzie najlepiej wiedziało co ma robić.
Nie ważne co wybierzesz,
ja i tak będę Cię zawsze KOCHAŁ
Marek
Nagle
cały list zrobił się mokry, słowa się rozmyły. Po twarzy Agaty zaczęły spływać
łzy. Podeszła do okna. Zdawać by się mogło, że cała Warszawa to była ona.
Miasto płakało razem z nią. „Czy to co napisał jest prawdą? Czy może jest to
kolejne kłamstwo w moim życiu, w które uwierzyłam? Miłość. CO to właściwie
znaczy… Nie chcę jej doświadczać po raz kolejny… Już raz mnie zraniła. Ale czy
tamta miłość to była ta prawdziwa? Czy może jej zła siostra bliźniaczka, Żądza?
Boję się. Boję się tak jak on. Nie wiem, czy po tym wszystkim potrafię jeszcze
kochać…” Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Szybko otarła twarz z
łez. Nie chciała, by ją widział w takim stanie. Jeszcze w dodatku w jego koszuli.
Usłyszała, dobrze znany jej, ciepły, przeszywający jej ciało głos.
-
No, no… Gdybym wiedział, że pani mecenas taka… - spojrzał na Agatę stojącą przy
oknie w jego koszuli. – To bym szybciej z tego sądu wyszedł. – Widok drobnej
sylwetki w jego za dużej koszuli wzbudził w nim na nowo pożądanie. W tym
momencie Agata się odwróciła. Marek zamarł. Zobaczył list w jej ręku. Ten sam
list, który własnoręcznie napisał i włożył w bukiet.
-
Czytałaś? – Nie wiedział co powiedzieć. To były jedyne słowa, które był wstanie
wypowiedzieć w tym momencie.
-
Tagh… ghm… tak, czytałam. – Głos jej się załamywał. Czuła, jak do oczu napływa
jej kolejna fala łez. – Marek, ja…
-
Nie musisz nic mówić, rozumiem. – Posmutniał, wiedział już, co Agata chciała mu
powiedzieć. Czuł, że tak będzie. Spuścił głowę i odwrócił się na pięcie.
-
Marek! Nie odchodź, czekaj… – Odwrócił się, a ona podniosła głowę. Teraz
zauważył jej błękitne oczy wypełnione łzami, które patrzyły na niego błagalnie.
Jej oczy krzyczały, błagały, pragnęły. Usta miała lekko rozchylone, jakby zaraz
ten krzyk miał ujrzeć światło dzienne, ale cisza. Stała załzawiona, w jego
koszuli, trzęsąc się z zimna. Zauważył to, to co mu się jeszcze przed momentem
wydawało nie było prawdą… W jednej chwili jej usta się zamknęły. Wpił się w nie
zachłannie. Jedną ręką gładził jej plecy, drugą miał wplątaną w jej włosy.
Długo nie musiał czekać, jak zostało mu to odwzajemnione. Dwoje ludzi,
pragnących tego drugiego, jego ciała, bliskości, dotyku, zapachu. Każdy pocałunek był bardziej zachłanny od
drugiego. Jego ręce błądzące już po jej udach. Jej paznokcie wbite w jego kark.
Nie czuł bólu. Podążał powoli ku górze, by zaraz chwycić jej pośladki i unieść
tak, by spoczęła na jego biodrach…
CDN ^^
To taka troszkę dłuższa część, po bardzo długiej
przerwie. Nie wiem, czy się spodobała, czy nie. Mam nadzieję, że choć w małym
stopniu. Komentować ;) Wszelkie opinie, czy te pozytywne, czy też negatywne
mile widziane.
Duśka
OdpowiedzUsuńPowiem tak: jestem osobą którą mało co wzrusza.
To opowiadanie.... jest.... nie mam słów które to opiszą.... Wspaniałe!
Ani nie przesłodzone, ani..... ten list *.*
On wchodzi, ona zapłakana, normalnie to sobie wyobraziłam!
Mam nadzieję, że wszystko będzie szło dalej w dobrym kierunku :)
Masz talent, niewątpliwie.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy..
Pozdrawiam :))
Dziękuję bardzo, za tak miłe słowa. Cieszę się, że udało mi się Ciebie wzruszyć ^^
UsuńRównież pozdrawiam ;)
Duśka
Bardzo bardzo bardzo bardzo mi się podoba :D Czekam na dalszy rozwój akcji <3 pliss nie męcz nas i daj szybko cd :* to naprawdę jest piękne :))
OdpowiedzUsuńDziękuje za tak miłe słowa... Tym razem postaram sie szybciej napisac cedeka ^^
UsuńDuśka
Najpierw podziękuje za dedykację - a więc dziękuje. Możesz pisać o każdej porze dnia i nocy jeżeli będe odpiszę zawsze.
OdpowiedzUsuńJest pięknie, pod każdym względem popieram komentarze u góry, miałam już przygotowany komentarz, ale gdzieś mi zaginął :/ Czekam na dalszy ciąg akcji :*
Pau
Dziękuje bardzo ^^ Oj... no ale nic sie nie stało ;) No postaram sie jak najszybciej napisac cedeka ♥
Usuńwłaśnie przeczytałam twoje opowiadania jestem pod mega wrażeniem cudoooo.....<333333
OdpowiedzUsuń