"Don’t you ever say I just walked away
I will always want you.
(...) All you ever did was wreck me
Yeah you!
You wrecked me. "
Pierwszy dzień marca roku dwa tysiące trzeciego skończyła się właśnie prawdopodobnie najważniejsza rozprawa w moim życiu - czy tak mogę nazwać moją własną sprawę rozwodową? Rozprawę która dobiegła końca.To koniec. Rok przeleciał przez palce miesiąca. Wszystko dalej płynie swoim życiem, a ja? Ja stoje na szczycie schodów sądu patrząc jak uciekają mi kolejne minuty życia. Stoje i jak zahipnotyzowana patrze jak krople deszczu uderzają w stojące na parkingu samochody. Nawet spływające po szybie strumyki deszczówki miały swój cel - upaść na ziemie, ja stoje tu i mokne teraz na chodniku w deszczu i pierwszy raz nie wiem co dalej. Słone krople uderzają o zewnętrzną część dłoni. Skąd wiem, że są słone? Spłynęło kilka kropel po mojej twarzy zahaczając o kąciki ust, ale zaraz przecież krople deszczu nie są słone, więc muszą być to łzy. Dlaczego więc nie czuje, że płaczę? To po prostu kilka pojedynczych łez które uwalniają mnie od negatywnych emocji. Gdzieś za moimi plecami przez dudniący deszcz próbuje przedostać się skrzypienie drzwi. Nawet nie drgnęłam na dźwięk otwieranych drzwi za moimi plecami. Stałam z uniesioną głową ku niebu pozwalając by spadające krople deszczu uderzały w moją twarz. Gdzieś obok mnie słyszalne były ciężkie kroki które ustały tuż przy moim prawym ramieniu. Nawet deszcz przestał padać choć wciąż go słyszałam. Otworzyłam powieki i poznałam przyczyny braku spadających na mą twarz kropel deszczówki. Stał przy moim ramieniu patrząc przed siebie i milcząc. On który właśnie mógł rozpoczynać nowy etap w swoim życiu beze mnie, bo przecież do siebie nie pasujemy, nasze małżeństwo było pomyłką i szczeniackim szalonym pomysłem bez głębszego przemyślenia. On właśnie on stał przy mnie z parasolką w dłoni która w większości osłaniała moje ciało. On mój były mąż. Spojrzałam na niego beznamiętnie. Gdybym mogła powiedziałabym mu jak bardzo go teraz nienawidzę, ale przecież nie potrafię mu tego powiedzieć wciąż go kocham.
- Nie musisz udawać miłego, poradzę sobie - rzekłam tak samo beznamiętnie jak na niego spojrzałam. Gdzieś w głębi duszy był dla mnie cholernie ważny, ale nasze drogi właśnie się rozchodzą i już nic nie uleczy dawnych ran. Zostają blizny.
- Odwieźć Cię ? - spojrzał na mnie. Jego oczy wyrażały coś podobnego do żalu, ale czego mógł żałować skoro rozwód był jego pomysłem. Krople deszczówki spadały z parasola wprost na jego ulubiony beżowy płaszcz jednak nic sobie z tego nie robił i trzymał parasol nad moją głową. Po czole z mokrej grzywki spływały mi krople wody, on wciąż się patrzył na mnie wyczekując odpowiedzi która go usatysfakcjonuje. Jednak nie dam mu tej satysfakcji. Poprawiłam torbę na ramieniu i patrząc wprost w jego oczy odpowiedziałam.
- Mam samochód. Nie musisz się mną przejmować jesteś wolny tak jak chciałeś. Jedź baw się życiem spełniaj marzenia..
Spuścił głowę w dół i odwracając się na pięcie odszedł w kierunku samochodu zostawiając mnie ponownie w deszczu. Odprowadziłam go wzrokiem do samego samochodu. Dziwnie być rozwódką w wieku dwudziestu sześciu lat. Uświadamiam sobie, że jestem beznadziejną partnerką skoro nawet mój mąż - przepraszam były mąż sie ze mną rozwiódł. Nasze małżeństwo było zbyt szybkie i spontaniczne jak na wiek i odpowiedzialność płynącą z założenia rodziny. Zapięłam po samą szyje skórzaną kurtkę z której ściekały krople deszczu a dłonie wsadziłam do kieszeni. Ze spuszczonym wzrokiem wsłuchiwałam się w dudniący deszcz zalewający ulice Gdańska. Raz jeszcze spojrzałam w kierunku sądu po czym wsiadłam do samochodu. Ostatni raz przyjrzałam się temu pięknemu miastu.Piękne miasto na wybrzeżu, ale moja przygoda dziś tutaj się kończy. Wracam do Bydgoszczy zostawiając tutaj przeszłość do której nie chcę wracać. Wracam do mojego rodzinnego domu. Wracam do ojca, aby tam na nowo rozpocząć swoje życie. Rozpocząć szalone życie rozwiedzionej singielki. Nazywam się Agata Przybysz i moje życie dopiero się zaczyna, co przyniesie mi los? Tego jeszcze nie wiem, mam tylko nadzieje, że odmieni moje życie na lepsze.
Pau.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie:) Czyżby tym byłym mężem był Marek? wnioskuje to po kolorze płaszcza, chyba ze to przypadek :D
OdpowiedzUsuńKiedy nastepna część "start over"?
Ciekawie się zaczyna. Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy bo ja też głodna jakiegoś opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńOmnomnomn... zaintrygowalas mnie!!! Wielki poklon w Twoja strone, na prawde. ♥
OdpowiedzUsuńJej... ciesze, sie przeogromnie, ze po dlugim czasie weszlam na stronke na spokojnie, przeczytalam cudne opo, sama napisalam nowe opo (ciii... to wcale nie jest reklama XD), jednym slowem, ciesze sie ze "powrocilam"...
Ogarnieta ja... nie podpisalam sie XD
UsuńDuśka