- Co?- zapytała Agata nadal patrząc mu prosto w
oczy. Dębski nie odpowiedział. Spoglądał na nią jeszcze przez chwilę, po
czym zaczął się lekko nachylać w jej stronę. Ich usta się zetknęły,
usta dwóch postaci oświetlanych blaskiem ogniska. Naglę ciszę przerwał
śmiech Doroty, która razem z Wojtkiem wracała ze spaceru. Wspólnicy
gwałtownie od siebie odskoczyli. Przybysz sięgnęła w pośpiechu po patyk
do pieczenia kiełbas i bez żadnego celu wytknęła go w ogień. Marek wstał
i zaczął udawać, że sprawdza, czy ziemniaki są już odpowiednio
dopieczone.
- Kochani, mam nadzieję, że nie obrazicie się…
Wojtek!- krzyknęła ze śmiechem rudowłosa gdy mąż pocałował ją w szyję. –
jak już sobie pójdziemy. A i zamówiliśmy taksówkę więc wy tu jeszcze
możecie sobie zostać. No i dzięki- uśmiechnęła się- taki wyjazd dobrze
nam zrobił. To cześć- machnęła na pożegnanie i wzięła ruszyła pod rękę z
Wojtkiem alejką w stronę ulicy. –A jeszcze coś!- krzyknęła i odwróciła
się- nie musicie się przede mną ukrywać, jak się całujecie. Buziaki, pa!
Agata i Dębski stali lekko zszokowani i skrępowani,
bezmyślnie gapić się za Gawronami. Po chwili stania w miejscu Marek w
końcu ruszył się z miejsca i zaczął wyciągać z ogniska lekko spalone już
ziemniaki. Przybysz usiadła na pniu i zapatrzyła się w dogasający
ogień.
-Ziemniaka?- spytał jej wspólnik- lekko spalone, ale…
-Nie, dzięki… zbieramy się?- spytała brunetka.
-Co? A tak.
Dogasili ogień, zebrali resztę prowiantu i ruszyli w
stronę srebrnego jeepa. Do Warszawy zajechali późnym wieczorem, Dębski
zatrzymał się pod kamienicą Agaty.
- To do jutra- Przybysz wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę mieszkania.
-Do jutra… Agata?!- krzyknął za nią
-Tak? – odwróciła się
Marek zawahał się, aż w końcu powiedział- śpij dobrze i nie pracuj za długo.
-Mecenasie, nie mam zamiaru. Cześć- uniosła rękę i weszła do klatki.
Mężczyzna przy jeepie stał jeszcze przez moment
patrząc w zamknięte już drzwi, a potem w okno które rozbłysło światłem
lampy, aż w końcu wsiadł i odjechał przez opustoszałe miasto w kierunku
swojego mieszkania.
Brunetka rzuciła klucze na stół rozejrzała się po
pustym mieszkaniu. Zdjęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku a potem
skierowała się w stronę kanapy po drodze zdejmując buty i rzucając je za
siebie. Opadła na kanapę i podparłszy się ręką zapatrzyła się w powoli
zasypiającą Warszawę.
Za oknem padał śnieg, na zegarkach dochodziła
17:00, a przez oświetloną ulicznymi lampami Warszawę wracali z domu
mieszkańcy stolicy. Taki właśnie widok rozciągał się za oknami
kancelarii Dębski, Gawron i Przybysz, kiedy to jej założyciele wieszali
ostatnie bombki na choince i wykładali na stół skromną wigilijną
kolację. Bartek niósł z kuchni kawę i stawiał ją na ławie podczas gdy
Dorota wykładała z papierowych toreb przyniesionych z domu miski
sałatek- No kochani- powiedziała- to się dziś najemy.
- I o to chodzi! -roześmiała się Agata- dobra, mam dla was radosną nowinę.
-Jesteś w ciąży?- od razu wypaliła rudowłosa
zastygając z ręką w połowie uniesioną nad stołem. Natomiast młody
Janowski wypluł ciemnobrązowy płyn, który właśnie wziął do ust, na
podłogę.
- Bartek! – zganiła go Gawron- dopiero co myliśmy parkiet. Zostanę ciocią?- zwróciła się do Agaty
-Nie! Coś ty się tak uwzięła! A ty Bartek uważaj,
bo ci to w nawyk wejdzie i trzeba cie będzie odizolować od klientów,
żeby wyszli stąd nieopluci kawą. Chciałam powiedzieć, że byliście
grzeczni i Mikołaj dostarczył prezentów.
- Co nie prawda?- spytał Marek wchodząc do pokoju
- Szanowna mecenas Gawron ubzdurała sobie, że jak
najszybciej chce zostać ciocią, więc teraz co chwila muszę jej
tłumaczyć, że nie jestem w ciąży.- odpowiedział jej grymas na twarzy
przyjaciółki
- Ale pracujemy nad tym prawda?- uśmiechnął się i objął żonę w pasie
-Spadaj- Agata walnęła
go w ramię i odsunęła od siebie- coś mi mówi, że niektórzy dostaną
rózgę. – w odpowiedzi otrzymała tylko szeroki uśmiech i cmoknięcie w
policzek, więc trzepnęła go jeszcze raz- Jemy?
- No tak, ulubione pytanie Agaty Dębskiej- zaakcentował nazwisko Marek w porę uchyliwszy się przed kolejnym ciosem.
-Jemy- zgodziła się rudowłosa .
Wiem, że one są tak krótkie, że krótszych się nie dało, ale to z pewnego względu. Mianowicie takie małe pytanko- które wolicie? Tzn, które mam pisać dalej? Bo z dwoma na raz chyba się nie wyrobię, więc załóżmy, że wolę skończyć najpierw jedno. No i też ciekawa jestem, które wam bardziej odpowiada.
Avren
Moim zdaniem jednoczęściowe!
OdpowiedzUsuńBardzo je uwielbiam! <3
Zdecydowanie jednoczęściowe ;)
OdpowiedzUsuńMnie się podobają oba <3
OdpowiedzUsuńP.
Oba sa fajne, ale jednoczesciowe chyba bardziej rozwiniesz ;)
OdpowiedzUsuńProszę o kolejną część : )
OdpowiedzUsuń