wtorek, 10 grudnia 2013

Opowiadanie Avren cz.7 oraz Jednoczęściowe Avren cz.4

Siedzieli patrząc się na siebie dłuższą chwilę. Ciszę jaką ich otaczała zagłuszał tylko trzask ognia.
- Co?- zapytała Agata nadal patrząc mu prosto w oczy. Dębski nie odpowiedział. Spoglądał na nią jeszcze przez chwilę, po czym zaczął się lekko nachylać w jej stronę.  Ich usta się zetknęły, usta dwóch postaci oświetlanych blaskiem ogniska. Naglę ciszę przerwał śmiech Doroty, która razem z Wojtkiem wracała ze spaceru. Wspólnicy gwałtownie od siebie odskoczyli. Przybysz sięgnęła w pośpiechu po patyk do pieczenia kiełbas i bez żadnego celu wytknęła go w ogień. Marek wstał i zaczął udawać, że sprawdza, czy ziemniaki są już odpowiednio dopieczone.
- Kochani, mam nadzieję, że nie obrazicie się… Wojtek!- krzyknęła ze śmiechem rudowłosa gdy mąż pocałował ją w szyję. – jak już sobie pójdziemy. A i zamówiliśmy taksówkę więc wy tu jeszcze możecie sobie zostać. No i dzięki- uśmiechnęła się- taki wyjazd dobrze nam zrobił. To cześć- machnęła na pożegnanie i wzięła ruszyła pod rękę z Wojtkiem alejką w stronę ulicy. –A jeszcze coś!- krzyknęła i odwróciła się- nie musicie się przede mną ukrywać, jak się całujecie. Buziaki, pa!
Agata i Dębski stali lekko zszokowani i skrępowani, bezmyślnie gapić się za Gawronami. Po chwili stania w miejscu Marek w końcu ruszył się z miejsca i zaczął wyciągać z ogniska lekko spalone już ziemniaki. Przybysz usiadła na pniu i zapatrzyła się w dogasający ogień.
-Ziemniaka?- spytał jej wspólnik- lekko spalone, ale…
-Nie, dzięki… zbieramy się?- spytała brunetka.
-Co? A tak.
Dogasili ogień, zebrali resztę prowiantu i ruszyli w stronę srebrnego jeepa. Do Warszawy zajechali późnym wieczorem, Dębski zatrzymał się pod kamienicą Agaty.
- To do jutra- Przybysz wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę mieszkania.
-Do jutra… Agata?!- krzyknął za nią
-Tak? – odwróciła się
Marek zawahał się, aż w końcu powiedział- śpij dobrze i nie pracuj za długo.
-Mecenasie, nie mam zamiaru. Cześć- uniosła rękę i weszła do klatki.
Mężczyzna przy jeepie stał jeszcze przez moment patrząc w zamknięte już drzwi, a potem w okno które rozbłysło światłem lampy, aż w końcu wsiadł i odjechał przez opustoszałe miasto w kierunku swojego mieszkania.
 Brunetka rzuciła klucze na stół rozejrzała się po pustym mieszkaniu. Zdjęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku a potem skierowała się w stronę kanapy po drodze zdejmując buty i rzucając je za siebie. Opadła na kanapę i podparłszy się ręką zapatrzyła się w powoli zasypiającą Warszawę.

Jednoczęściowe cz 4

Za oknem padał śnieg, na zegarkach dochodziła 17:00, a przez oświetloną ulicznymi lampami Warszawę wracali z domu mieszkańcy stolicy. Taki właśnie widok rozciągał się za oknami kancelarii Dębski, Gawron i Przybysz, kiedy to jej założyciele wieszali ostatnie bombki na choince i wykładali na stół skromną wigilijną kolację. Bartek niósł z kuchni kawę i stawiał ją na ławie podczas gdy Dorota wykładała z papierowych toreb przyniesionych z domu miski sałatek- No kochani- powiedziała- to się dziś najemy.
- I o to chodzi! -roześmiała się Agata- dobra, mam dla was radosną nowinę.
-Jesteś w ciąży?- od razu wypaliła rudowłosa zastygając z ręką w połowie uniesioną nad stołem. Natomiast młody Janowski wypluł ciemnobrązowy płyn, który właśnie wziął do ust, na podłogę.
- Bartek! – zganiła go Gawron- dopiero co myliśmy parkiet. Zostanę ciocią?- zwróciła się do Agaty
-Nie! Coś ty się tak uwzięła! A ty Bartek uważaj, bo ci to w nawyk wejdzie i trzeba cie będzie odizolować od klientów, żeby wyszli stąd nieopluci kawą. Chciałam powiedzieć, że byliście grzeczni i Mikołaj dostarczył prezentów.
- Co nie prawda?- spytał Marek wchodząc do pokoju
- Szanowna mecenas Gawron ubzdurała sobie, że jak najszybciej chce zostać ciocią, więc teraz co chwila muszę jej tłumaczyć, że nie jestem w ciąży.- odpowiedział jej grymas na twarzy przyjaciółki
- Ale pracujemy nad tym prawda?- uśmiechnął się i objął żonę w pasie
-Spadaj- Agata walnęła go w ramię i odsunęła od siebie- coś mi mówi, że niektórzy dostaną rózgę. – w odpowiedzi otrzymała tylko szeroki uśmiech i cmoknięcie w policzek, więc trzepnęła go jeszcze raz- Jemy?
- No tak, ulubione pytanie Agaty Dębskiej- zaakcentował nazwisko Marek w porę uchyliwszy się przed kolejnym ciosem.
-Jemy- zgodziła się rudowłosa .

Wiem, że one są tak krótkie, że krótszych się nie dało, ale to z pewnego względu. Mianowicie takie małe pytanko- które wolicie? Tzn, które mam pisać dalej? Bo z dwoma na raz chyba się nie wyrobię, więc załóżmy, że wolę skończyć najpierw jedno. No i też ciekawa jestem, które wam bardziej odpowiada.

Avren

5 komentarzy:

  1. Moim zdaniem jednoczęściowe!
    Bardzo je uwielbiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie jednoczęściowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się podobają oba <3

    P.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oba sa fajne, ale jednoczesciowe chyba bardziej rozwiniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Proszę o kolejną część : )

    OdpowiedzUsuń