niedziela, 8 grudnia 2013

Opowiadanie Julki

No więc godzina 3:00, a ja postanowiłam, że sobie wezmę odpalę laptopa podczas choroby, patrze.. patrze, a tu opowiadanie, żeby to jedno. Najpierw powiem coś na temat tego.. słodko, słodko, słodko....i dlaczego? Takie zakończenie.. no proszę, czemu im to zrobiłaś :c PS : Mam tylko nadzieje, że nie obrazisz się na mnie, że troszkę zmodernizowałam twoje opowiadanie, dodając odstępy między "akapitami" i dodałam kursywę. :)

P.


Nie wiedziała jak to się stało. Już prawie rok są razem. Pamiętała jakby było to wczoraj. 

***

Przyszedł do mnie z chińczykiem. Rozmawialiśmy, długo rozmawialiśmy. O dziwo nie kłócąc się. Powiedział mi wszytko. Co do mnie czuje... i że będzie czekał, tyle ile będzie trzeba. Byłam w szoku. Już chciałam powiedzieć mu to samo, ale on wyszedł. Powiedział że tak będzie lepiej i żebyśmy zapomnieli o tej rozmowie. Nie chciałam, żeby tak się to skończyło. Chciałam być szczęśliwa przy mężczyźnie, którego kocham. Przy Marku. Pobiegłam za nim, lecz jego już dawno nie było. Postanowiłam drugiego dnia z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
Gdy weszłam do kancelarii Bartek powiedział mi, że cały dzień będzie w sądzie. Cały mój plan legł w gruzach. Zawalił się jak domek z kart. Ale ja, Agata Przybysz, tak łatwo się nie poddaje. Czekałam, kiedyś w końcu musiał zjawić się w kancelarii.
Było chyba po dziesiątej gdy usłyszałam otwierane drzwi. Szybko wyszłam z mojego gabinetu, by od razu z nim porozmawiać. Zdziwił się na mój widok. Bałam się bardziej, niż na maturze.
-Musimy porozmawiać.-zaczęłam
-Słucham.
-Kocham Cię.-powiedziałam tak cicho, że nie wiem czy mnie usłyszał.
-Co?
-Nic, nic. Pójdę już. Cześć.
-Agata, poczekaj-chwycił mnie za ramię i stanął bardzo blisko - Ja też cię kocham.
Zaczął przysuwać swoje usta do moich. Wiedziałam co zaraz się wydarzy. Czułam, że boi się mojej reakcji. Ja również się wahałam się, ale tylko przez chwilę, by zaraz przejąć inicjatywę. Delikatnie musnęłam go wargami. Zaczął coraz namiętniej mnie całować. W końcu czułam się szczęśliwa.

***

- Co porabia moja księżniczka?-zapytał delikatnie całując mnie w policzek
-Pracuje, nie widać? Ktoś musi utrzymać kancelarię, skoro ty chodzisz z głową w chmurach.
-Cały czas myślę o pięknej kobiecie. Jest perfekcyjna w każdym calu. Ma piękne oczy i jeszcze cudowniejsze usta.
-Ciekawe kto to taki? Zdradzisz swą tajemnicę Romeo?
-Oczywiście. To niejaka mecenas Agata Przybysz. Kojarzysz?
-A wiesz, coś mi się o uszy obiło to nazwisko.
-To dobrze, bo akurat dziś porywam ją na romantyczną kolację o 19.
-Gdzie?
-Do naszej ulubionej restauracji.- rozmowę przewał im Bartek
-Klientka przyszła.
-Powiedz, żeby weszła. Niestety muszę Pana wyprosić.
-Już wychodzę, ale z tą kolacją było na poważnie. Będe czekał.- wyszedł z jej gabinetu i usiadł na swoim fotelu. Z kieszeni marynarki wyciągnął małe czerwone pudełeczko. Uśmiechnął się, po czym wrócił do pracy.
*** 

Było już po osiemnastej, a ona dalej nie była gotowa. Chociaż ten jeden raz nie chciała się spóźnić. Bo to właśnie dziś chciała mu przekazać informacje, z której ona cieszy się już kilkanaście dni. Szybko nałożyła make-up i krwisto-czerwoną sukienkę. Do tego dobrała dość wysokie szpilki. Zamknęła drzwi i poszła w kierunku samochodu. Oczywiście pod jej kamienicą nie było wolnego miejsca i musiała zaparkować po drugiej stronie ulicy. Gdy doszła do samochody zorientowała się, że nie zabrała kluczyków od samochodu. Zaczęła biec w kierunku domu. Wybiegła na jezdnie i nie zauważyła nadjeżdżającego samochodu. Ostanie co widziała to białe światła auta kilka centymetrów od niej.

***
Minęło kilka lat, lecz on dalej nie potrafił się otrząsnąć. Nawet nie chciało mu się pracować. Codziennie przychodził do niej, na cmentarz. Nie rozumiał jak mogła go tak zostawić. Wtedy gdy chciał jej się oświadczyć i gdy była w ciąży. Można powiedzieć, że jego życie straciło sens.


Już kiedyś pisałam tutaj opowiadanie, lecz nie miałam na nie pomysłu. A to się chociaż podoba?

1 komentarz:

  1. Hej!
    Widzę, że mój komentarz będzie pierwszy, więc postaram się go ładnie napisać. :)
    Po pierwsze, chciałabym Ci pogratulować dobrej roboty. Ja tak samo jak Paula miałam odczucia: "słodko, słodko... i dlaczego?" Dlaczego już koniec? Ja czuję mały niedosyt po przeczytaniu Twojej historii. Pomysł był pierwszorzędny, piękny i MARGATOWY (a to najważniejsze!).
    Trzymam kciuki za wenę, bo widać, że Twoje opo nie było pisane "na szybko".
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń