Tutaj również przepraszam :) Mycha - wiem, że chciałaś mnie udusić (czyt. nie masz mojego facebook'a xd) Asia to dobry informator :) - jako że działa magia świąt, to myślę, iż mi wybaczysz :D I tamto i to, że nie zostawiam tutaj żadnej opinii :)
Miłego czytania :)
D.
I oto
przychodzę do Was z świątecznym opowiadaniem. Z całego serca wszystkim
czytelnikom Margatowych Opowieści,
życzę udanych Świąt Bożego Narodzenia w gronie najbliższych osób naszego serca
i udanego Sylwestra!
Zapraszam
do czytania
Agata leżała jeszcze w łóżku, gdy usłyszała dźwięk do
drzwi. Powolnym ruchem udała się w ich kierunku. Spojrzała przez wizjer. ,Czego
on chce?' zapytała siebie samej w myślach. Zaczęła powoli otwierać zamek przy
drzwiach.
-Cześć.-powiedziała otwierając drzwi na maksymalną
szerokość.
-Widzę, że cię obudziłem. Nie będę przeszkadzał?
-Nie no co ty. Właź. Napijesz się czegoś?
-Nie dziękuje. Ja tylko mam do ciebie sprawę, więc
dlatego przyszedłem.
-Słucham, o co chodzi?-stanęła w niedalekiej
odległości od niego.
-Chciałem się zapytać co robisz w Wigilię.
-Co ja robię w Wigilię?-powtórzyła patrząc na
niego-prawdopodobnie jadę do Bydgoszczy. A co?
-Tak się pytam z ciekawości. Po prostu Robert ma jakąś
Wigilię z księżmi z swojej parafii. Ale nic. Będę szedł, nie będę Ci
przeszkadzał w wolny dzień. Wesołych Świąt Agata.
-Marek....-przeszkodził jej dźwięk komórki. Marek
popatrzył na jej telefon, mrugając oczami, żeby odebrała. Szybko pobiegła po
niego. Szybko przyciągnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła do ucha.
-Halo, Agatko jesteś tam?
-Tak. Jestem tato.
-Córuniu, bo ja dzwonię w takiej jednej sprawie.
Ostatnio mi mówiłaś, że ojciec pana Marka zmarł. Pomyśleliśmy z Zosią, czy nie
chciałby z tobą przyjechać do nas na Wigilię?
-Zaraz się go zapytam. Poczekasz moment.- odłożyła
słuchawkę od ucha-Marek nie chciałbyś pojechać że mną do Bydgoszczy? Tata cię
zaprasza.
-Będę tylko przeszkadzał.-odpowiedział, stając blisko
niej.
-Marku, nie będziesz przeszkadzał. Zapraszamy,
zapraszamy.-powiedział Andrzej.
-Przyjdziemy tato jutro w okolicach obiadu. Teraz
muszę kończyć. Do zobaczenia jutro. Papa. Odłożyła telefon na stolik.
-Teraz musimy tylko się dogadać, o której jedziemy.
Usiadła na kanapie, on kilka centymetrów od niej.
Popatrzyła mu w oczy.
-Jutro o dwunastej przyjdziesz po mnie? Pojedziemy
moim samochodem.
-O dwunastej jesteś przed kamienicą i czekasz na mnie
z walizeczką w ręce. A teraz ja uciekam, jest już dwudziesta druga. Do jutra.
Wstał z kanapy i udał się w kierunku drzwi. Ona za
nim. Już miał wychodzić, ale chciał pożegnać się z nią, dając jej buziaka w
policzek. Ona pomyślała o tym samym. Obracał się do niej, a ona do niego.
Poczuł na swoich ustach jej wargi. Zatopili się w namiętnym pocałunku. Marek
schodził z pocałunki po jej szyi, a ona mierzwiła jego włosy. Nie chcieli się
od siebie odsunąć.
-Agata, muszę już iść.
-Do zobaczenie.-zamknęła za nim drzwi.
Oparła się o nie. Myślała o tym, co przed chwilą w tym
mieszkaniu się zdarzyło. Szybko pozbierała swoje rzeczy i poszła pod prysznic.
Godzinę później leżała na kanapie, próbując usnąć. Ale jakoś to jej nie
wychodziło. Już miała zapaść w sen, gdy usłyszała wibracje swojego telefonu.
Wyciągnęła rękę w jego kierunku. Mrużąc oczami, próbowała go odblokować.
,,Miłych snów, nie mogę się doczekać jutra. Śpij dobrze,
Marek :*’’.
,Kolorowych ;*’’ odpisała.
Następnego dnia o dziewiątej rano biegała w
poszukiwania idealnego prezentu dla Marka, pod choinkę. Nie miała nic dla
niego. Już była w kilku sklepach, ale nie mogła się na nic zdecydować. Już wychodziła z dziesiątego sklepu, gdy
wpadła na wysokiego mężczyznę. Brunet złapał ją w ostatniej chwili.
-Marek? Co Ty tu robisz?- zapytał, poprawiając sobie
bluzkę.
-Ja.. Ja jestem po zakupach. A Ty?
-Ja przyszłam, szukam coś dla taty.-skłamała.
-Pomóc Ci?
-Nie, nie trzeba. Ja muszę lecieć. Do zobaczenia za
dwie godziny.
Pobiegła szybko do sklepu. Wydawało jej się, że
znalazła idealny prezent dla niego. Już nie miała siły chodzić po sklepach, a
jeszcze czekała ją jazda samochodem, w obecności Dębskiego. Dojechała do domu
kilka minut po jedenastej. Szybko z szafy wyciągła walizkę i zaczęła pakować
się. Bluzka, podkoszulek, jakieś spodnie, bielizna i sukienka na obiad
wigilijny. Do walizki spakowała kosmetyczkę i suszarkę do
włosów. Następnie dopakowała ładnie zapakowane
prezenty dla swojego taty i Zosi. Teraz tylko zostało zapakować prezent dla
Marka. Wzięła ozdobny papier świąteczny i małe brązowe pudełeczko. Owinęła
starannie i zakleiła przezroczystą taśmą, aby
opakowanie się nie potargało. Również ten podarunek został włożony do walizki.
Już zapisała zamek, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je gwałtownie.
-Nie wiem jak pani, pani mecenas. Ale jak ja się z
kimś umawiam, to jestem trzy minuty przed czasem. Ale pani nie było przez
dziesięć minut, więc postanowiłem to sprawdzić.
-Naprawdę jest już po dwunastej?-spojrzała na
zegarek.-Jeju, Marek przepraszam. Tylko założę płaszcz i możemy iść.
-To podaj tą walizkę, to pójdę ją wpakować.
Cztery godziny później. Marek podjechał przed rodzinny
dom Przybysz. Popatrzył na nią. Spała, uśmiechając się. ,Ciekawe co jej się
śni?' zapytał siebie w myślach. Jego dumanie przerwało ciche pukanie w szybę od
strony kierowcy. Był to ojciec Agaty. Dębski wysiadł z samochodu i przywitał
się podając mu rękę.
-Widzę, że śpi.
-To może jej nie będziemy budzić, tylko przeniesiemy
do jej pokoju?
-Dobrze.
Marek po cichu wziął ją na ręce. Położył ją na łóżku.
Przykrył kocem, ogarnął grzywkę z oczu i ucałował w czoło. Wyszedł z pokoju i
skierował się do bagażnika swojego samochodu. Wyciągnął dwie walizki po czym
wrócił do domu, zostawiając bagaże w przedpokoju.
-Herbaty panie Marku?- zapytała Zosia, witając się.
-Nie dziękuje. Ja pójdę się przespać. Będę z
Agatą w pokoju.
-Dobrych snów.-
usłyszał za sobą.
Wszedł do jej
starego pokoju. Ona leżała na połowie łóżka, tak jakby robiąc miejsce dla
adwokata z Warszawy. Usiadł na łóżku niedaleko niej. Popatrzył na nią. Spala
zwinięta, a koc zsunął się z jej pleców. Poprawił go po czym ułożył się blisko
niej. Patrzył jak cicho i równomiernie oddycha. Po kilku minutach również
usnął. Agata przebudziła się i zaczęła rozglądać się. ,Chyba już dojechaliśmy'
stwierdziła patrząc na sufit. Obróciła się w prawo i zobaczyła jego. Spał
odwrócony w jej stronę. Uśmiechnęła się i położyła głowę na klatce piersiowej.
Była już godzina siedemnasta gdy do jej pokoju wszedł Andrzej. Bardzo wzruszył
go ten widok. Jego jedyna córka ma opartą głowę na brzuchu Dębskiego, a on
swoją rękę ma na jej biodrze. Z jego perspektywy wyglądało, jakby Marek oddał
jej cały koc. ,Prawdziwy Dżentelmen’ pomyślał starszy Przybysz. Zamykając drzwi
obudził dwójkę adwokatów. Popatrzyli sobie prosto w oczy i od razu się do
siebie uśmiechnęli.
-Witam, witam.-
powiedziała Agata rozciągając się na łóżku.
-A cześć, cześć.
Dawno się nie widzieliśmy. Tak od dwunastej trzydzieści, jak jeszcze nie
spałaś.
-Która godzina?-
zapytała, wstając z łóżka.
-Czekaj.-
spojrzał na zegarek, który miał na lewej ręce.- jest siedemnasta.
-Co?-
podskoczyła.
Szybko pobiegła
do łazienki wziąć krótki prysznic. Marek w tym czasie wyciągnął kupione
prezenty dla rodziny Przybyszów. Położył je blisko choinki. Miał nadzieje, że
ten wieczór zmieni całe jego życie.
***
Na zegarze wybiła
już godzina dziewiętnasta. W salonie na młodych adwokatów czekali ojciec Agaty
i jego żona. Do pomieszczenia wszedł Marek, a za nim Agata. Senior Przybysz
przeczytał kawałek Pisma Świętego. Po tym wszyscy sięgnęli po opłatku. Pani
prawnik złożyła już życzenia swojemu ojcu i jego wybrance. Podeszła do Marka.
-A więc. Życzę Ci
szczęścia, pieniędzy i, żebyś był bardziej spokojny.
-Dowcip się udał
pani mecenas. Tobie szczęścia i miłości.
Pocałował ją w
policzek. Zasiedli do stołu. Po godzinie wspólnego jedzenia i picia przyszedł
czas na rozpakowywanie wszystkich prezentów. Agata wzięła do ręki brązowe
pudełeczko. Otworzyła je. Do oczu zaczęły napływać jej łzy. Wyciągnęła prezent
z opakowania i nałożyła na rękę. Przytuliła się do Dębskiego.
-Jest idealna.-
powiedziała całując go w usta.
Andrzej patrzył
na nich z uśmiechem. Był szczęśliwy. W końcu Agata ułoży sobie życie z Markiem.
-Widzę, że coś
mnie ominęło. Mam nadzieję, że na wasz ślub nie będę musiał już długo czekać. I
może doczekam się wnuków.- uśmiechnął się. Agata popatrzyła na Marka i
uśmiechnęła się.
-To my tato już pójdziemy do mnie do pokoju.-
powiedziała stając od stołu, biorąc w rękę butelkę czerwonego wina.
-Dobranoc
dzieci.- powiedzieli równocześnie Zosia i Andrzej.
-Dobranoc.- powiedzieli wchodząc do pokoju Agaty.
Dębski usiadł na podłodze, a Agata wybierała film,
który mogą razem oglądnąć. Wybór padł na film ,Tylko mnie kochaj'. Marek objął
ją swoim ramieniem. Ona wtuliła się w niego.
-Ta aktorka strasznie przypomina mi Ciebie.-
powiedział Marek, gdy na telewizorze rozgrywała się ostatnia akcja komedii
romantycznej.
-Chyba żartujesz.- powiedziała rumieniąc się.
-Naprawdę. Ma takie śliczne niebieskie oczy. I
podobne usta.
-Dobra Marek. Chyba już za długo posiedzieliśmy.
Trzeba iść spać.- powiedziała stając z podłogi. Podała mu rękę. Zamiast wstać,
złożył na jej zgrabnej dłoni kilka pocałunków.
-Będę za pięć minut.- powiedziała wychodząc z pokoju.
Po kilku minutach wróciła. Weszła do pokoju i na jej
twarzy zagościł uśmiech. Zobaczyła śpiącego Marka, trzymającego w ręce zdjęcie
jego i Agaty, które zrobili sobie na ich wspólnym wyjeździe do Krynicy.
Wyciągła mu je ostrożnie z ręki i odstawiła na półkę.
-Co jest?- zapytał śpiący.
-Wtorek. Idź się przebierz.
Marek po cichu udał się do łazienki, aby po dwóch
minutach wrócić do pokoju. Agata leżała już w łóżku, czekając na Dębskiego.
Zauważając go w drzwiach zrobiła mu miejsce. On położył się obok niej. Po kilku
minutach usunęli, odwróceni do siebie plecami.
Koniec cz.I
Super! Czekam na cedek bo chyba jakiś będzie prawda? Pozdro i czekam niecierpliwie!
OdpowiedzUsuń