wtorek, 24 grudnia 2013

Opowiadanie Mychy



Tutaj również przepraszam :) Mycha - wiem, że chciałaś mnie udusić (czyt. nie masz mojego facebook'a xd) Asia to dobry informator :) - jako że działa magia świąt, to myślę, iż mi wybaczysz :D I tamto i to, że nie zostawiam tutaj żadnej opinii :) 

Miłego czytania :)

D.

I oto przychodzę do Was z świątecznym opowiadaniem. Z całego serca wszystkim czytelnikom Margatowych Opowieści, życzę udanych Świąt Bożego Narodzenia w gronie najbliższych osób naszego serca i udanego Sylwestra!

Zapraszam do czytania



----

Agata leżała jeszcze w łóżku, gdy usłyszała dźwięk do drzwi. Powolnym ruchem udała się w ich kierunku. Spojrzała przez wizjer. ,Czego on chce?' zapytała siebie samej w myślach. Zaczęła powoli otwierać zamek przy drzwiach.

-Cześć.-powiedziała otwierając drzwi na maksymalną szerokość.

-Widzę, że cię obudziłem. Nie będę przeszkadzał?

-Nie no co ty. Właź. Napijesz się czegoś?

-Nie dziękuje. Ja tylko mam do ciebie sprawę, więc dlatego przyszedłem.

-Słucham, o co chodzi?-stanęła w niedalekiej odległości od niego.

-Chciałem się zapytać co robisz w Wigilię.

-Co ja robię w Wigilię?-powtórzyła patrząc na niego-prawdopodobnie jadę do Bydgoszczy. A co?

-Tak się pytam z ciekawości. Po prostu Robert ma jakąś Wigilię z księżmi z swojej parafii. Ale nic. Będę szedł, nie będę Ci przeszkadzał w wolny dzień. Wesołych Świąt Agata.

-Marek....-przeszkodził jej dźwięk komórki. Marek popatrzył na jej telefon, mrugając oczami, żeby odebrała. Szybko pobiegła po niego. Szybko przyciągnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła do ucha.

-Halo, Agatko jesteś tam?

-Tak. Jestem tato.

-Córuniu, bo ja dzwonię w takiej jednej sprawie. Ostatnio mi mówiłaś, że ojciec pana Marka zmarł. Pomyśleliśmy z Zosią, czy nie chciałby z tobą przyjechać do nas na Wigilię?

-Zaraz się go zapytam. Poczekasz moment.- odłożyła słuchawkę od ucha-Marek nie chciałbyś pojechać że mną do Bydgoszczy? Tata cię zaprasza.

-Będę tylko przeszkadzał.-odpowiedział, stając blisko niej.

-Marku, nie będziesz przeszkadzał. Zapraszamy, zapraszamy.-powiedział Andrzej.

-Przyjdziemy tato jutro w okolicach obiadu. Teraz muszę kończyć. Do zobaczenia jutro. Papa. Odłożyła telefon na stolik.

-Teraz musimy tylko się dogadać, o której jedziemy.

Usiadła na kanapie, on kilka centymetrów od niej. Popatrzyła mu w oczy.

-Jutro o dwunastej przyjdziesz po mnie? Pojedziemy moim samochodem.

-O dwunastej jesteś przed kamienicą i czekasz na mnie z walizeczką w ręce. A teraz ja uciekam, jest już dwudziesta druga. Do jutra.

Wstał z kanapy i udał się w kierunku drzwi. Ona za nim. Już miał wychodzić, ale chciał pożegnać się z nią, dając jej buziaka w policzek. Ona pomyślała o tym samym. Obracał się do niej, a ona do niego. Poczuł na swoich ustach jej wargi. Zatopili się w namiętnym pocałunku. Marek schodził z pocałunki po jej szyi, a ona mierzwiła jego włosy. Nie chcieli się od siebie odsunąć.

-Agata, muszę już iść.

-Do zobaczenie.-zamknęła za nim drzwi.

Oparła się o nie. Myślała o tym, co przed chwilą w tym mieszkaniu się zdarzyło. Szybko pozbierała swoje rzeczy i poszła pod prysznic. Godzinę później leżała na kanapie, próbując usnąć. Ale jakoś to jej nie wychodziło. Już miała zapaść w sen, gdy usłyszała wibracje swojego telefonu. Wyciągnęła rękę w jego kierunku. Mrużąc oczami, próbowała go odblokować.

,,Miłych snów, nie mogę się doczekać jutra. Śpij dobrze, Marek :*’’.

,Kolorowych ;*’’ odpisała.

Następnego dnia o dziewiątej rano biegała w poszukiwania idealnego prezentu dla Marka, pod choinkę. Nie miała nic dla niego. Już była w kilku sklepach, ale nie mogła się na nic zdecydować.  Już wychodziła z dziesiątego sklepu, gdy wpadła na wysokiego mężczyznę. Brunet złapał ją w ostatniej chwili.

-Marek? Co Ty tu robisz?- zapytał, poprawiając sobie bluzkę.

-Ja.. Ja jestem po zakupach. A Ty?

-Ja przyszłam, szukam coś dla taty.-skłamała.

-Pomóc Ci?

-Nie, nie trzeba. Ja muszę lecieć. Do zobaczenia za dwie godziny.

Pobiegła szybko do sklepu. Wydawało jej się, że znalazła idealny prezent dla niego. Już nie miała siły chodzić po sklepach, a jeszcze czekała ją jazda samochodem, w obecności Dębskiego. Dojechała do domu kilka minut po jedenastej. Szybko z szafy wyciągła walizkę i zaczęła pakować się. Bluzka, podkoszulek, jakieś spodnie, bielizna i sukienka na obiad wigilijny. Do walizki spakowała kosmetyczkę i suszarkę do

włosów. Następnie dopakowała ładnie zapakowane prezenty dla swojego taty i Zosi. Teraz tylko zostało zapakować prezent dla Marka. Wzięła ozdobny papier świąteczny i małe brązowe pudełeczko. Owinęła

starannie i zakleiła przezroczystą taśmą, aby opakowanie się nie potargało. Również ten podarunek został włożony do walizki. Już zapisała zamek, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je gwałtownie.

-Nie wiem jak pani, pani mecenas. Ale jak ja się z kimś umawiam, to jestem trzy minuty przed czasem. Ale pani nie było przez dziesięć minut, więc postanowiłem to sprawdzić.

-Naprawdę jest już po dwunastej?-spojrzała na zegarek.-Jeju, Marek przepraszam. Tylko założę płaszcz i możemy iść.

-To podaj tą walizkę, to pójdę ją wpakować.

Cztery godziny później. Marek podjechał przed rodzinny dom Przybysz. Popatrzył na nią. Spała, uśmiechając się. ,Ciekawe co jej się śni?' zapytał siebie w myślach. Jego dumanie przerwało ciche pukanie w szybę od strony kierowcy. Był to ojciec Agaty. Dębski wysiadł z samochodu i przywitał się podając mu rękę.

-Widzę, że śpi.

-To może jej nie będziemy budzić, tylko przeniesiemy do jej pokoju?

-Dobrze.

Marek po cichu wziął ją na ręce. Położył ją na łóżku. Przykrył kocem, ogarnął grzywkę z oczu i ucałował w czoło. Wyszedł z pokoju i skierował się do bagażnika swojego samochodu. Wyciągnął dwie walizki po czym wrócił do domu, zostawiając bagaże w przedpokoju.

-Herbaty panie Marku?- zapytała Zosia, witając się.

-Nie dziękuje. Ja pójdę się przespać. Będę z Agatą w pokoju.

-Dobrych snów.- usłyszał za sobą.

Wszedł do jej starego pokoju. Ona leżała na połowie łóżka, tak jakby robiąc miejsce dla adwokata z Warszawy. Usiadł na łóżku niedaleko niej. Popatrzył na nią. Spala zwinięta, a koc zsunął się z jej pleców. Poprawił go po czym ułożył się blisko niej. Patrzył jak cicho i równomiernie oddycha. Po kilku minutach również usnął. Agata przebudziła się i zaczęła rozglądać się. ,Chyba już dojechaliśmy' stwierdziła patrząc na sufit. Obróciła się w prawo i zobaczyła jego. Spał odwrócony w jej stronę. Uśmiechnęła się i położyła głowę na klatce piersiowej. Była już godzina siedemnasta gdy do jej pokoju wszedł Andrzej. Bardzo wzruszył go ten widok. Jego jedyna córka ma opartą głowę na brzuchu Dębskiego, a on swoją rękę ma na jej biodrze. Z jego perspektywy wyglądało, jakby Marek oddał jej cały koc. ,Prawdziwy Dżentelmen’ pomyślał starszy Przybysz. Zamykając drzwi obudził dwójkę adwokatów. Popatrzyli sobie prosto w oczy i od razu się do siebie uśmiechnęli.

-Witam, witam.- powiedziała Agata rozciągając się na łóżku.

-A cześć, cześć. Dawno się nie widzieliśmy. Tak od dwunastej trzydzieści, jak jeszcze nie spałaś.

-Która godzina?- zapytała, wstając z łóżka.

-Czekaj.- spojrzał na zegarek, który miał na lewej ręce.- jest siedemnasta.

-Co?- podskoczyła.

Szybko pobiegła do łazienki wziąć krótki prysznic. Marek w tym czasie wyciągnął kupione prezenty dla rodziny Przybyszów. Położył je blisko choinki. Miał nadzieje, że ten wieczór zmieni całe jego życie.

***

Na zegarze wybiła już godzina dziewiętnasta. W salonie na młodych adwokatów czekali ojciec Agaty i jego żona. Do pomieszczenia wszedł Marek, a za nim Agata. Senior Przybysz przeczytał kawałek Pisma Świętego. Po tym wszyscy sięgnęli po opłatku. Pani prawnik złożyła już życzenia swojemu ojcu i jego wybrance. Podeszła do Marka.

-A więc. Życzę Ci szczęścia, pieniędzy i, żebyś był bardziej spokojny.

-Dowcip się udał pani mecenas. Tobie szczęścia i miłości.

Pocałował ją w policzek. Zasiedli do stołu. Po godzinie wspólnego jedzenia i picia przyszedł czas na rozpakowywanie wszystkich prezentów. Agata wzięła do ręki brązowe pudełeczko. Otworzyła je. Do oczu zaczęły napływać jej łzy. Wyciągnęła prezent z opakowania i nałożyła na rękę. Przytuliła się do Dębskiego.

-Jest idealna.- powiedziała całując go w usta.

Andrzej patrzył na nich z uśmiechem. Był szczęśliwy. W końcu Agata ułoży sobie życie z Markiem.

-Widzę, że coś mnie ominęło. Mam nadzieję, że na wasz ślub nie będę musiał już długo czekać. I może doczekam się wnuków.- uśmiechnął się. Agata popatrzyła na Marka i uśmiechnęła się.

-To my tato już pójdziemy do mnie do pokoju.- powiedziała stając od stołu, biorąc w rękę butelkę czerwonego wina.

 -Dobranoc dzieci.- powiedzieli równocześnie Zosia i Andrzej.

-Dobranoc.- powiedzieli wchodząc do pokoju Agaty.

Dębski usiadł na podłodze, a Agata wybierała film, który mogą razem oglądnąć. Wybór padł na film ,Tylko mnie kochaj'. Marek objął ją swoim ramieniem. Ona wtuliła się w niego.

-Ta aktorka strasznie przypomina mi Ciebie.- powiedział Marek, gdy na telewizorze rozgrywała się ostatnia akcja komedii romantycznej.

-Chyba żartujesz.- powiedziała rumieniąc się.

-Naprawdę. Ma takie śliczne niebieskie oczy. I podobne usta.

-Dobra Marek. Chyba już za długo posiedzieliśmy. Trzeba iść spać.- powiedziała stając z podłogi. Podała mu rękę. Zamiast wstać, złożył na jej zgrabnej dłoni kilka pocałunków.

-Będę za pięć minut.- powiedziała wychodząc z pokoju.

Po kilku minutach wróciła. Weszła do pokoju i na jej twarzy zagościł uśmiech. Zobaczyła śpiącego Marka, trzymającego w ręce zdjęcie jego i Agaty, które zrobili sobie na ich wspólnym wyjeździe do Krynicy. Wyciągła mu je ostrożnie z ręki i odstawiła na półkę.

-Co jest?- zapytał śpiący.

-Wtorek. Idź się przebierz.

Marek po cichu udał się do łazienki, aby po dwóch minutach wrócić do pokoju. Agata leżała już w łóżku, czekając na Dębskiego. Zauważając go w drzwiach zrobiła mu miejsce. On położył się obok niej. Po kilku minutach usunęli, odwróceni do siebie plecami.

Koniec cz.I

1 komentarz:

  1. Super! Czekam na cedek bo chyba jakiś będzie prawda? Pozdro i czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń