"Jednak los chciał, że jestem z nim
Życie nie zawsze jest proste.
Z ognia najczęściej zostaje tylko dym
Gdy człowiek ma za sobą już wiosnę."
Noc wydaje się idealna do przemyśleń, bo wtedy kiedy inni śpią i nikt nie przeszkadza, ktoś na świecie może usiąść na parapecie, na tarasie, balkonie i wpatrując się w gwiazdy rozmyślać. Dookoła panuje relaksująca i uspokajająca cisza, nie nosi się dźwięk klaksonów, samochodów, krzyków. Wszędzie cisza i odgłosy świerszczy gdzieś w trawach. Na rozmyślenia wzięło się Agacie, otworzyła okno na oścież i z nogami za oknem siedziała na parapecie wpatrując się w gwiazdy. On zawładnął jej myślami, wciąż nawet czuła jego usta na swoich. Nie tylko jej myślami zawładną ktoś kogo obecności w swoich myślach się nie spodziewała, w pokoju obok stojąc przy uchylonym oknie Marek walczył z myślami którymi zawładnęła brunetka, nie walczył zbyt mocno, im dłużej była w jego myślach, tym bardziej podobała mu się świadomość, że to myśli właśnie o niej nie pozwalają mu zasnąć. Oboje wiedzieli, że będą musieli wyjaśnić sobie to co zaszło, oboje byli emocjonalnie związani z kimś innym i nie powinno do tego dojść, ale czy aby na pewno? Nie byli pewni. Oni byli po środku niczego, nie wiedząc nic i nie będąc niczego pewni. Pierwszy raz spotykają się z taką reakcją ich organizmów i jest to dla nich nowością, zagadką.
***
- Oczywiście (...) będę dzwonił (...) - wziął w dłoń ramkę ze zdjęciem małej Agaty - numer do hotelu? Czy to konieczne? (...) ja? ja nic nie ukrywam (...) Maria czy ty mnie o coś oskarżasz? (...) nie widuje się z Agatą tak często jak myślisz, pracuje nad sprawą w hotelu - przejechał opuszkiem palca po posturze Agaty -..tak, dokumenty są u mnie w kancelarii (...) zadzwonię do Bartka powiem, żeby Ci je przygotował (...) na pewno zadzwonię, pa! - odstawił ramkę po czym się rozłączył. Agata odskoczyła od ściany i podeszła do lodówki. Do kuchni wszedł Marek, stanął na widok Agaty przy stole.
- Cześć już nie śpisz? - zapytał niepewnie
- Wcześnie się położyłam spać, to i wcześnie wstałam. - przygryzała dolną wargę, jej kłamanie nie przychodziło tak łatwo jak jemu. Zaciskała mocniej dłoń na rączce noża, by nie widział jej drżących dłoni.
- Może Ci pomóc? - zachowywał się naturalnie, jakby nie było żadnego wczoraj. Agata zaprzeczyła potrząsając głową i rzekła ledwo słyszalne
- Nie.
Marek usiadł przy stole, i próbował rozluźnić napiętą atmosferę która zaczynała się między nimi budować. Nie wiedział tylko w jaki sposób ma to zrobić, zaczął od wyjaśnień tego co się stało poprzedniej nocy.
- Agata, to co się stało wczoraj.. - brunetka odwróciła się do niego twarzą
- Nie było żadnego wczoraj - uśmiechnęła się delikatnie
- Nie było żadnego wczoraj - powtórzył po niej tylko trochę ciszej - przyjaciele?
- Czy to nie ty stwierdziłeś wczo... - ugryzła się w język - że mam za dużo przyjaciół.
- No, ale chyba znajdzie się miejsce dla wspólnika z kancelarii? - zapytał
- No jak tak prosisz, niech będzie - podała mu dłoń i uścisnęła ją. Napięcie spadło i brunetka rozluźniła się wiedząc, że ma już to za sobą - jeśli chcesz się przydać wstaw wodę.
- Sie robi - Marek wstał z krzesełka i podszedł do kuchenki.
***
" (...) Wtedy to ujrzałem ją.
Miała włosy blond i czarujący wzrok."
W godzinach popołudniowych do kancelarii przyszedł Krzysztof. Usiadł na kanapie w głównym pomieszczeniu.
- Cześć Bartek, Dorota u siebie? - zapytał
- Dziś już jej nie będzie - do kancelarii weszła Maria. Krzysztof spojrzał od razu na nią i przecierał ze zdziwienia oczy.
- Dzień dobry, ja po dokumenty od mecenasa Dębskiego - rzekła.
- Proszę poczekać, zaraz zadzwonię - poszedł do gabinetu Dębskiego. Maria spojrzała na Krzysztofa.
- Dzień dobry - spojrzała w telefon po czym ponownie na komisarza - Krzysztof?
- Cześć Maria! - uśmiechnął się. Ona objęła go.
- Ile to już lat? Siedem?
- Gdzieś koło tego będzie, co tam u Ciebie? Albo poczekaj z odpowiedzią jak usiądziemy przy kawie co ty na to?
- To świetny pomysł! - rzekła podekscytowana
- Proszę o to dokumenty - wręczył jej pliczek papierów Janowski. Komisarz i prokurator Okońska szli w kierunku drzwi. Bartek podejrzliwie zerkał na tę dwójkę. Krzysztof i Maria udali się do kawiarni na przeciwko kancelarii.
- Opowiadaj co u Ciebie - upiła łyk kawy.
- Nie wiem od czego zacząć.
- Może od kariery, nadal jesteś dzielnicowym?
- Nie, awansowałem na komisarza - bawił się łyżką - a ty doczekałaś się wreszcie miejsca w prokuraturze?
- Uuu panie komisarzu, a kajdanki komisarz ma? Oczywiście, że się doczekałam.
- Pani prokurator czy pani mi coś proponuje?
Maria nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się pod nosem.
- Musimy się jeszcze kiedyś spotkać, i to koniecznie. Może tym razem na jakimś drinku?
- Kusząca propozycja - wypił resztę kawy.
- Nawet nie zapytałam, jak tam z Martą się układa?
- Marta to przeszłość, rozstaliśmy się pięć lat temu. Teraz jestem z Agatą - uśmiechnął się
- Przykro mi, ale ciesze się, że masz kogoś kto sprawia, że jesteś szczęśliwy - puściła mu oczko
- A ty? Masz kogoś?
- Jestem z Markiem od trzech lat, a ty z Agatą ile jesteście razem?
- Około roku - poprawił zegarek - trzy lata, no to tylko czekać, aż lada moment na ślubnym kobiercu staniecie.
- Chyba Markowi z tym się nie śpieszy - spuściła głowę
- To palant z niego skoro pozwala czekać takiej kobiecie, która może wreszcie znudzić się tym oczekiwaniem - chwycił jej dłoń - zobaczysz jak kocha to się oświadczy.
Po ciele blondynki przeszedł ją bardzo przyjemny dreszcz, dreszcz który przynosił ze sobą wspomnienia pierwszej miłości którą był Krzysztof. Pierwsze spojrzenia, pierwsze randki, pierwsze spacery w świetle księżyca, pierwszy pocałunek, pierwszy stosunek, pierwszy długotrwały związek, pierwsze złamane serce, pierwsze rozstanie, pierwsze rozczarowanie, pierwsza prawdziwa i niekończąca się miłość, która nigdy nie zgasła w jej sercu mimo rozstania.
***
- Opowiedz mi coś o sobie - rzekł nagle Dębski. Agata spojrzała na niego.
- Co takiego chciałbyś wiedzieć?
- Wszystko! - uśmiechnął się
- Określ się - Marek wzruszył ramionami - jak się określisz to odpowiem Ci na pytania, ale tylko trzy. Jestem jak złota rybka, tylko że w wersji odpowiedzi na pytania, więc dobierz dobrze pytania, bo możesz nie dostać kolejnej szansy.
Wstała i zostawiła go samego na tarasie. Przez kolejne dni nie poruszali tego tematu, Marek analizował dokładnie co by chciał o niej wiedzieć. Nawet w drodze powrotnej do Warszawy rozmyślał nad pytaniem jakie mógłby jej zadać, nie chciał aby było to coś banalnego, ani zbyt intymnego. Odwiozła go pod kamienicę i sama udała się do swojego mieszkania.
***
Wszedł do mieszkania rzucając torbę na przedpokoju.- Jestem już - ściągnął marynarkę i rzucił ją na oparcie fotela - Maria jesteś?
- W łazience - krzyknęła dopinając kolczyk, wyszła z łazienki i ucałowała kącik jego ust.
- Mogłaś napisać, że planujesz dziś wspólne wyjście postarałbym się przyjechać szybciej.
- Bo nie planuje wspólnego wyjścia - rzekła pakując szminkę do torebki
- Więc gdzie wychodzisz tak wystrojona?
- Spotkałam znajomych ze szkoły i umówiliśmy się na kolacji w restauracji - musnęła usta błyszczykiem - przynajmniej będziemy kwita, ty zabawiałeś się z Agata w Bydgoszczy ja zabawie się ze znajomymi ze szkoły.
- Zrozum wreszcie, że to był służbowy wyjazd !
- Myślisz, ze ja nie wiem co dzieje się na takich wyjazdach? Zresztą musiałeś być naprawdę zajęty, skoro nie zadzwoniłeś do aplikanta, tylko on musiał do Ciebie! - rzuciła mu surowe spojrzenie
- To jest żałosne, o co ty mnie oskarżasz!! - krzyknął i wszedł do sypialni trzaskając drzwiami. Ona spojrzała na drzwi spuściła głowę i wyszła z mieszkania. Wiedziała, że przesadziła z oskarżeniami, ale po trzech nieudanych związkach po Krzysztofie i przed Markiem, stała się ostrożniejsza, czujniejsza i coraz bardziej podejrzliwa. Promienie zachodzącego słońca rzucały pomarańczowe światło na Warszawskie budynki. Blondynka siedziała już w taksówce zmierzając do restauracji na drugim końcu miasta. Właśnie zapaliły się uliczne latarnie kiedy taksówka stanęła pod restauracją. Maria wysiadła z samochodu i dołączyła do Krzysztofa przy stoliku. Restauracja wypełniona była po ostatni stolik, cóż można się spodziewać po piątkowym wieczorze. Uprzejmy kelner podał im dwa kieliszki szampana. Krzysztof nie tknął swojego, Maria natomiast opróżniła natychmiast swój, a potem sięgnęła po jego kieliszek, następnie skinęła na kelnera zamawiając kolejny, zanim jeszcze przyniesiono im karty dań, była już podchmielona.
- Nie pij już więcej - radził Krzysztof, gdy zamawiała czwartą lampkę.
- Dlaczego?
- Jesteś pijana.
- Jeszcze nie - parsknęła śmiechem.
- Możesz się opanować? Koniecznie chcesz zepsuć naszą pierwszą kolacje po latach? Jeżeli nie chciałaś się spotkać wystarczyło powiedzieć, zrozumiałbym.
- Co to, to nie! Chciałam spędzić z Tobą ten wieczór do tej pory chcę - odstawiła kieliszek - po prostu pokłóciłam się z Markiem.
- Postaraj skupić się na wieczorze, tylko ty i ja. Nikt więcej jak za starych dobrych czasów.
Tak jak powiedział tak zrobiła. Ich rozmowa przeszła na temat wspomnień.
- Nagle zniknęłaś.. - rzekł Krzysztof
- Tak wyszło.. - orzekła spuszczając głowę -..po tym jak zdradziłeś mnie z Martą, postanowiłam skupić się tylko i wyłącznie na pracy.
- Zaraz zaraz? Ja Cie zdradziłem ? Myślałem, że to ty mnie zdradziłaś i wyjechałaś z Rafałem..
- Wyjechałam z Rafałem? Kto Ci takich głupot naopowiadał? Cały czas byłam w Warszawie.
- Marta powiedziała, że wyjechałaś z Rafałem do Barcelony - mówił zaskoczony
- Ach Marta, ta sama co mnie z nią zdradziłeś?
- Co? Nie zdradziłem Cie..
- Rafał mówił.. - wtedy oboje zrozumieli, że ich rozstanie spowodowane było intrygą ich najlepszych przyjaciół.
- Czyli to wszystko było zaplanowane, uknuli to - potrząsnęła głową śmiejąc sie ironicznie - i ja uwierzyłam mu, zamiast porozmawiać z Tobą.
- Czasu nie cofniesz.. - upił łyk wina i rzekł ciszej tak, że blondyna nie usłyszała - niestety.
Wieczór minął im przyjemnie, oboje wsiedli do taksówek i wrócili do swoich mieszkań.
***
W mieszkaniu paliło się wciąż światło. Krzysztof mozolnie pokonywał schody ku górze. Wszedł do mieszkania najciszej jak się dało, rzucił marynarkę na fotel. Wszedł do sypialni z której dochodziło światło. Po całym łózko walały się akta i papiery. Krzysztof podszedł do śpiącej Agaty i okrył ją kocem, po czym zebrał wszystkie papiery i położył na szafkę. Sam udał się do sypialni i leżał wgapiając się w biały sufit.Rozległ się dzwonek do drzwi, młodzieniec podszedł do drzwi i otworzył je. Do środka weszła szatynka o długich kręconych włosach.
- Marta co ty tutaj robisz? - zapytał zaskoczony
- Możemy porozmawiać o Marii? Myślę, że powinieneś o czymś wiedzieć - jej głos drżał, a do oczu zbierały się łzy.
- Co się dzieje? - zapytał zmartwiony i położył dłoń na jej ramieniu. Ona momentalnie się w niego wtuliła.
- Maria..- jej głowa spoczywała na jego torsie, przymknęła powieki i wsłuchiwała się w bicie jego serca.
- Co z nią? Mów!
- Zabrała mi Roberta i wyjechali do Barcelony.
- Co? To jakiś głupi, żart? - zapytał z lekkim uśmiechem, jednak czując coraz bardziej mokrą koszulkę, do jego oczu również zaczęły zbierać się łzy. Weszli do pokoju i dziewczyna zaczęła mu wszystko opowiadać. Załamany wyciągnął butelkę trunku z barku i zaczął pić.
- Krzysztof, proszę Cie przestań! - rzekła martwiąca się o niego Marta - nie warto, naprawdę nie przez kobietę.
- Zostaw mnie samego, od dziś nie ma mnie dla nikogo! - krzyknął
- Nie zostawię Cie samego, nie pozwolę Ci zmarnować życia, przez nią - zabrała mu butelkę z dłoni. Tak mijały dni z trunkiem w dłoni od samego rana. Dopiero tuż przed studiami, w ostatniej chwili zrozumiał, że ma dla kogo normalnie funkcjonować. Była nią osoba która przez ostatni czas przez cały czas przy nim była. Zrozumiał, że mógłby zakochać się po raz drugi. Zakochał się w Marcie, tak przynajmniej myślał.
Przez żaluzje wkradały się pierwsze promienie wschodzącego słońca. Całą noc nie spał rozmyślając o przeszłości, o kobietach które przewinęły się przez jego życiorys. Głównie skupił się na tej z którą był w długoletnim związku, i na tej która ten związek rozbiła. Ta pierwsza znów pojawiła się w jego życiu, i jest szczęśliwa jak twierdzi w związku od trzech lat, ale on. On nie poznaje jej, to nie ta sama Maria z którą był, nie wiedział co ją tak zmieniło. Ta druga pojawiła się w jego życiu nagle i nagle z niego zniknęła jak uświadomił sobie, że to co do niej czuje to nie miłość, a przywiązanie. Nie potrafił być w długim związku, póki na jego drodze nie stanęła śpiąca w sypialni brunetka.
***
" Kawa w twoim towarzystwie - zawsze!" Blondynka uśmiechnęła się do wyświetlacza i przeciągnęła się leząc wciąż w łóżku.
***
Po całym mieszkaniu roznosił się aromat świeżo parzonej kawy, w kuchni przy stole z czasopismem siedział Krzysztof popijając kawę.
- Wcześnie wstałeś - usiadła na krzesełku i chwyciła kubek z gorąca cieczą.
- Nie mogłem jakoś spać - mówił zza gazety. Odstawił kubek i przewinął kolejną kartkę w czarno-białej gazecie.
- Wszystko w porządku? - zapytała
- Tak, wszystko w jak najlepszym porządku czemu miałoby być inaczej? - spojrzał na nią
- Po prostu się pytam.. - upiła kawy. Tego jej było trzeba - kofeiny! - pamiętasz, że dziś idziemy do kina?
- Ach tak kino, będziemy musieli to odłożyć wziąłem zastępstwo za Tomka, będę rano.
- Najpierw namawiasz mnie na to kino, a kiedy się zgodzę to nagle wszystko odwołujesz.
- Pójdź z Dorotą, ostatnio mówiłaś, że nie macie dla siebie czasu..- odłożył gazetę na bok, i nawet nie spojrzał na Agatę.
- Idę do kancelarii - wstała od stołu i zaczęła się ogarniać. Po godzinie pakowała ostatnie rzeczy do torebki - jeżeli cokolwiek Cie obchodzi jeszcze, to będę wieczorem, ale ty i tak będziesz już w robocie.
On nie odpowiedział, ona opuściła trzaskając drzwiami mieszkanie. Majewski spojrzał na zegarek i zaczął szykować się do wyjścia.
***
- Agata? Co ty tutaj robisz?
- Jechałam do kancelarii i postanowiłam, że wpadnę - wysiliła się na uśmiech.
- Wejdź, chcesz coś do picia? - zapytała obserwując Agatę.
- Nie dzięki - wyciągnęła z torebki bilety - macie wybierzcie się z Wojtkiem do kina, mi i tak się nie przydadzą.. - rzekła i wręczyła dwa bilety na maraton filmowy.
- Agata wszystko w porządku? - zapytała zmartwiona
- Tak, muszę już jechać. Mam pełno roboty, a nie chcę w niedziele nad tym siedzieć - uniosła akta do góry, i odwróciła się kierując do drzwi - cześć Dorotko.
- Cześć - spojrzała najpierw na drzwi potem na bilety.
***
- Chcesz, żebym na zawał padł?
- Wystarczył nacisnąć tutaj - puściła mu oczko - ale widzę, że mecenas ma coś na sumieniu skoro tak się wystraszył - minęła go z uśmiechem i poklepała po plecach. On wodził wzrokiem za odchodzącą Agatą, po czym przygotował kolejną filiżankę kawy i zaniósł do jej gabinetu.
- Co prawda, nie jest taka jaką przygotowuje Bartek - uśmiechnęła się do niego i odstawiła filiżankę - ale daje radę, jeszcze trochę praktyki i będzie mecenas mistrzem!
- Co za komplement, chyba pójdę to sobie zanotować, bo nie wiadomo kiedy się powtórzy - uśmiechnął się.
- Co tak w ogóle tutaj robisz? - zapytała unosząc wzrok z nad akt.
- Stoję, ale jeśli pozwolisz usiądę.
- Nie o to mi chodziło, raczej miałam na myśli, że ty i Maria w sobotni dzień..że spędzicie go razem, gdzieś na kolacji.. - Marek od razu odbił piłeczkę i zapytał o to samo.
- A ty? Nie bawisz się w policjantów i złodziei z komisarzykiem , no wiesz łóżko, kajdanki te sprawy? - powiedział powstrzymując śmiech.
- Palant! - rzuciła go notesem.
- Rozumiem, że mam się zapisać na taką zabawę z panią mecenas - otworzył notes - o tutaj widzę okienko - wziął długopis i miał już notować, kiedy Agata wyrwała mu notes z rąk.
- Twoje żarty nie są śmieszne.. - odłożyła notes na bok -..są żałosne.
- Widzę ktoś nie w humorku dzisiaj.
- Marek?
- Słucham Agata - uśmiechnął się do niej
- Weź ty idź sprawdź czy nie ma Cie w twoim gabinecie - rzekła poważnie.
- Ktoś tutaj pazurki pokazuje, wole ulotnić się niż zostać podrapany. Miłej pracy - opuścił jej gabinet wciąż się uśmiechając. Oboje siedzieli w swoich gabinetach. Agata spoglądała na zegarek, czas niemiłosiernie jej się dłużył. Była zmęczona pracą do późnej nocy i teraz zgrywaniem pozorów, że pracuje. Położyła się na kanapie i nawet nie wiedziała kiedy odpłynęła w sen. Do jej gabinetu wszedł Dębski, spojrzał na śpiącą Agatę i jak poprzednim razem okrył ją kocem. Tym razem brunetka zbudziła się kiedy ten okrywał jej ramiona, otworzyła lekko oczy tak by Marek nie zauważył, że wstała. Uśmiechnęła się delikatnie kiedy Dębski wchodził do swojego gabinetu.
Paula
Jak tam kolejna czesc "I can't unlove you"
OdpowiedzUsuńMoże przed Sylwestrem będzie, zobaczymy! :)
UsuńLooknijcie na skrzynkę
OdpowiedzUsuńA co z BS? Dokończysz czy nie?
OdpowiedzUsuńnie wiem, postaram sie zabrać za BS:)
UsuńP.