Dziękuje dziewczyną z konfy i to wam dedykuje tego jednopartowca, za wszystko wam dziękuje. Gdyby nie wy pewnie już by mnie tu nie było, dedykuje oczywiście jeszcze mojej obrażonej na mnie Domci, kocham Cie wiesz?! Mam nadzieje ze się spodoba.
Ludzie myślą, że kogoś znają, że niczym ich już nie może zaskoczyć ta druga osoba. Jednak okazuje się, że ich niedokońca znają. Tak było w przypadku leżącej na kanapie Agaty w swoim gabinecie. W całej kancelarii panowała ciemność prócz w jej świątyni. Otuliła się ciepłym kocem, i patrzyła w okno. Rzec można nawet, że przyglądała się temu co działo się za nim. Dużo z tej pozycji zobaczyć nie mogła, uniosła więc swoje ciało z zarzuconym na plecach kocem podeszła po okna. Śnieżne gwiazdki tańczyły na wietrze, przygotowania do jutrzejszej wigilii trwały pełną parą. Każdy przechodzień zabiegany, zakręcony, poddenerwowany by kolacja wigilijna wypadła jak najlepiej. Brunetka stała przy oknie uśmiechając się do siebie, były to pierwsze święta, które spędzi sama. Do Bydgoszczy nie ma nawet co się wybierać, jej ojciec wraca dopiero w Nowym Roku. Sama Agata wybrała najlepszy hotel w górach i posłała tam małżonków. W te świeta postanowiła być sama, zbyt dużo w jej życiu się działo. Nie umiałaby odpowiedzieć na pytania ojca. Jak każdy rodzic chciałby, aby jego dzieci były szczęśliwe. Natomiast Agata do szczęśliwych nie należała. Nie wiedziała co przyprawia ją o tak podły nastrój. Upiła łyk herbaty i nagle odpłynęła myślami, do każdego wieczora kiedy w jej drzwiach z chińczykiem pojawiał się Dębski. Nawet on stał się jakiś inny, co było można dostrzec na pierwszy rzut oka. Brakowało jej jeszcze rudej, która zawsze doradziła i pomogła, a teraz Przybysz musi polegać na samej sobie. Drgnęła na dźwięk otwieranych drzwi jej gabinetu.
- Agata? - wszedł do jej gabinetu i zbliżał się do jej prywatnej przestrzenii - Co ty tutaj robisz tak późno?
- Pracuje - wysiliła się na uśmiech - a ty? Ty co tak późno tutaj robisz?
- Przyszedłem - usmiechnął się sztucznie
- Tak bez powodu? - splotła dłonie na piersi, wcześniej odstawiając kubek herbaty i zrobiła krok w przód
- Wina? - odbiegł szybko od tematu i udał się do kuchni. Tam trwała walka z jego emocjami. Oparł się dłońmi o blat, i oddychał nerwowo. Przymknął powieki, chciałby jej powiedzieć wszystko, ale nie potrafił przełamać się. Trwał w takim letargu dłuższą chwilę. Nie chciał obarczać ją problemami. Chciał spędzić wieczór w kancelarii ze szklanką szkockiej whisky, samotnie i z własnymi przemyśleniami, nie wiedział, że ona tego dnia postanowiła zrobić to samo. Oboje byli tak bardzo do siebie podobni, ale też bardzo różni. Poczuł na swoich plecach przejeżdżającą dłoń od karku, do jego dłoni leżącej na blacie. Przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz, w brzuchu poczuł nawet motylki. Jej drobna ciepła dłoń spoczywająca na jego silnej zimnej dłoni, kurczo ścisnęła się, dając poczucie obecności, bliskości i bezpieczeństwa.
- Wszystko w porządku? - zapytała troskliwie. Spojrzał na nią wzrokiem pełnym wszystkich negatywnych emocji. Myślał, że obejdzie się bez tłumaczeń i wyjaśnień, ale jej ciepły wzrok i czuły głos trafił prosto w serce. Wyprostował się poprawił krawat, chrząknął pod nosem i uniósł dwa kieliszki. Uśmiechnął się i nie odpowiadając minął ją. Ona otuliła się kocem i wpatrywała się w miejsce w którym jeszcze przed chwilą stał on.
- Idziesz? - odwróciła się słysząc jego głos za jej plecami, udała się do gabinetu w którym czekał na nią z butelką wina Dębski. Usiadła na podłodze pod oknem, wpatrując się w siedzącego na kanapie Marka. Dystans jaki między nimi powstawał nie był tylko odległością mierzoną w centymetrach, metrach czy też kilometrach, stawał się dystansem ich uczuć. Siedzieli na przeciwko siebie, unosząc kieliszki do góry przed każdym upiciem łyka. Brunetka uniosła się i podeszła do stojącego na szafce przestarzałego radia, zdmuchnęła kurz z jego powierzchnii i odpaliła radio, po czym wróciła na miejsce przez nią wcześniej zajmowane. Patrzyła na nieobenego myślami Marka. Jeździła opuszkami palców po krawędzi szkła ze znajdującym się wewnątrz czerwonym trunkiem. Spuszczając głowę w dół usłyszała zbliżające się do niej kroki, mieszane z spokojnymi dźwiękami piosenek wydobywającymi się radia. Kilkudziesięcio kilowe ciało spoczeło tuż przy niej, dolał do jej kieliszka wina i spojrzał na nią kątem oka. Tym razem to ona siedziała smutna, a on chciał ją wesprzec, jednak nie wiedział, że powodem smutku jest brak możliwości pomocy właśnie jemu.
- Każde sześćdziesiąt sekund smutku, to zabrana minuta szczęścia - uniosła wzrok na niego.
- Naprawdę!? I kto to mówi? - zapytała ironicznie
- Przepraszam..- spuścił głowę, alkohol krążący w jego obiegu krwi dawał się we znaki -..nie chcę obarczać Cię problemami..
- Cholera Marek jesteśmy przyjaciółmi, tak!? - odstawiła kieliszek i spojrzała na niego - no chyba, że coś się zmieniło i ja o tym nic nie wiem.
Wypił duszkiem całą zawartość kieliszka. Spojrzał na nią, jej niesforne kosmyki włosów opadały na jej twarz, nie chciał ich odgarniać bo nie wiedział czy ma takie prawo, jej niebieskie tęczówki tliły się ciepłem, usta prowokowały do pocałunku, ale ona wytyczyła granicę przyjaźń, musiał się hamować z każdym niewłaściwym ruchem, który ta krucha brunetka może źle odebrać.
- Nic się nie zmieniło..- wysilił się na uśmiech
- Więc, czemu nie chcesz powiedzieć co Cie gryzie? - położyła dłoń na jego dłoni, przez jego organizm przechodziły iskierki prowadzące do wybuchu fajerwerek.
- Nie to, że nie chcę.. po prostu nie umiem dzielić się z innymi problemami..
- Nawet ze mną? - jej głos zadrżał, mimo tego co przeszli nadal nie umiał z nią rozmawiać o jego życiu, problemach. Przełknął ślinę, cały świat wiedział, że zależy mu na brunetce, oprócz jej samej, kiedy chciała już wstawać, chwycił jej dłoń.
- Poczekaj..proszę.. - szepnął łamiącym się głosem. Brunetka spojrzała na niego i zmniejszyła odległość między nimi. Milczała, pozwalając skupić mu się na tym co chce powiedzieć - ..postaram się powiedzieć to krótko, przyszedłem tutaj bo chciałem wszystko przemyśleć, przeanalizować..będą to pierwsze święta bez ojca, nie spędzałem świąt z nim, ale wiedziałem, że dzieli się opłatkiem z Robertem, że siedzą przy jednym stole, rozmawiając, wspominając..wiedziałem, że jest, że żyje..a teraz..nie potrafię obchodzić świąt, ze świadomością, że go już nie ma..- Agata położyła głowę na jego ramieniu, i przerywając mu rzekła
- On zawsze będzie tutaj - położyła dłoń na jego klatce - zawsze będzie przy Tobie.
Po wypowiedzianych przez nią słowach oboje milczeli wsłuchując się w rozbrzmiewaną z radia kolęde.
- Agata..? - zapytał, ona uniosła głowę z jego ramienia i spojrzała w jego oczy.
- Tak?
- Jaki był twój powód przyjścia tutaj?
- Praca, mówiłam Ci przecież - uciekała wzrokiem
- Agata...proszę - zrobił swoje maślane oczy które działały na nią jak jakieś serum na prawdomówność.
- Brakuje mi Doroty, walczyła o tę kancelarię, a teraz nie ma wtrącającej się w nasze życie rudowłosego FBI. Można było z nią pogadać, w sprawach facetów to hajtać mnie z każdym chciała..- przerwał jej
- Nawet ze mną? - wypiął dumnie pierś i poprawił krawat.
- Raczej chodziło mi o mężczyzn z którymi byłam..- lekko się uśmiechnęła
- A rozumiem Maciek, Krzysztof.. z tym drugim to chyba coś zaiskrzyło pod moją nieobecność, nie miałem okazji go osobiście poznać, wydawało mi się, że nawet pasowaliście do siebie..- mówił ironicznie -.. i dziecko nawet mieliście, co prawda nie twoje, ale mieliście..
- Spadaj..- odsunęła się i wstała -.. palant z Ciebie jest wiesz? - rzekła oburzona
- Powtarzałaś to kilka razy, nie przejmuj się pewnie dostaniesz jakieś zdjęcie ze ślubu ojca z komisarzykiem, nie odchodziliście od siebie na moment i widocznie dobrze się razem bawiliście..
- Zaraz, zaraz.. - odwróciła się twarzą do niego, i zmrurzyła oczy -..mówiłeś, że byłeś na chwilę.
- I ta chwila wystarczyła, zresztą nie ważne..
Zapanowało między nimi niezręczne napięcie wywołane ciszą.
- Będę się zbierać - rzekła i ze spuszczoną głową opuściła gabinet. Marek uderzył się w głowe, rzucając słowem "idiota". Uniósł się i pognał za nią.
- Agata, przepraszam..- rzekł do ubierającej płaszcz Agaty.
- Powiedziałeś co myślałeś i tyle, po co płakać nad rozlanym mlekiem, czasu nie cofniesz.
- Pozwól mi się chociaż odprowadzić - rzekł, i spojrzał na nią świdrując ją wzrokiem. Agata przytaknęła, Dębski szybko się zebrał i opuścili kancelarie. Szli w kierunku jej kamienicy w milczeniu, w powietrzu tańczyły płatki śniegu. Po długim spacerze milczenia, stanęli przed drzwiami jej klatki. Patrzyli na siebie jednak, żadne nie wiedziało jak ma się pożegnać.
- To cześć - rzekła miała już się odwrócić, kiedy Marek chwycił jej dłoń. Oboje przyglądali się teraz złączonymi dłońmi.
- Agata pytałaś czy coś się między nami zmieniło, powiedziałem, że nie.. - powiedział patrząc w jej zaczerwienioną od zimna twarz
- Pamiętam co powiedziałeś, do czego zmierzasz?
- Chodzi o to, że z mojej strony się zmieniło. Jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką, to wszystko co powiedziałem w kancelarii, to był przypływ zazdrości, wtedy na weselu...po prostu nie mogłem patrzeć na Ciebie z nim, jak świetnie się bawiliście razem..po śmierci ojca zrozumiałem, kim dla mnie tak naprawdę jesteś, i na kim mi zależy, a zależy mi tylko na Tobie, z Tobą chcę dzielić każdy dzień, noc i wolną chwilę..- wyciągnął pudełeczko z kieszeni -..to dla Ciebie, przedwczesny prezent świąteczny.
Agata otworzyła pudełko, i wyciągnęła naszyjnik.
- Dziękuje, jest piękny..- powstrzymywała łzy wzruszenia
- Należał do najważniejszej kobiety w moim życiu do mojej matki, teraz ty jesteś najważniejszą w moim życiu..- zrobił krok w przód, odgarnął kosmyki włosów z jej twarzy, po czym wpił się w jej usta. Ona oplotła dłonie wokół jego karku. Padający śnieg dodawał romantyczności tej sytuacji. Te świeta dla obojga na pewno nie będą samotnymi. Ta dwójka znalazła swój wspólny mianownik.
Paula
Ah, ah, ah. Jak świątecznie się zrobiło. Ty wiesz co ja o tym myślę, więc nie będę się rozpisywać! <3
OdpowiedzUsuńCoraz bliżej święta, coraz bliżej święta <3
UsuńDziękuuuje :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow... Paula, Kochanie moje najdroższe, Skarbie dziękuję za tak szczerą dedykację, ah jak miło się robi na serduszku wiedząc, że mogę tak ci się przydać <3 nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że podjęłaś JEDYNĄ słuszną decyzję, że zostałaś z nami, dla nas, że dalej piszesz <3 czytając to opo moje uczucia do niego dziwnie się zmienialy... myślę sobie, kolejne o świętach, choć Pauli na pewno będzie rewelacja, potem doszłam do momentu kłótni z jednej strony tak iście margatowej, to jak w zazdrości powiedział o tym, że widział ją z Majewskim na weselu, to było cudowne, takie realne, drwiący to Leszka - jak ja chcę to usłyszeć <3 ale potem wystraszyłam się, że ona naprawdę wyjdzie, nie da się przeprosić jak to ona, na tym zakończysz, a to byłby koszmar, a tu taka niespodzianka, ta końcówka, taka piękna, urocza, romantyczna, ten naszyjnik, tak ci to idealnie wyszło, tak współgra, z reszta całe jest wielką niespodzianką, że udało ci się po wczoraj.... Kocham Cię i nie musisz dziękować, wystarczającym podziękowaniem jest twoja dalsza obecność tutaj jak i na konfie <3 na nas zawsze możesz liczyć <3
OdpowiedzUsuńTo dzięki wam mi tak wyszło, dziękuje za ciepłe słowa! <3
UsuńP.
To jest, jak to moja przyjaciółka określa takie xjznbxbfizjjadjhaosiei *-* Świątecznie, nastrojowo... cudnie jednym słowem. Kocham Twoje opowiadania, zawsze przechodzisz samą siebie. Ostatnia scena... mmmm boska... cała ich rozmowa trzymała mnie w napięciu "Marek ocknij się, ona zaraz sobie pójdzie a Ty znowu zawalisz..." i nagle takie bum... naszyjnik, pocałunek, zplecione ręce... to wszystko takie piękne, kochane ale jednocześnie realne. Jak ja marzę o takim odcinku PA. Po twoich arcydziełach zawsze odbiera mi mowę i nie wiem co napisać... Dlatego te komentarze są tak... hmm... chaotyczne i niekonkretne. ♥ Paula normalnie kocham Cię za Twoje opowiadania... tak się nagle świątecznie zrobiło.
OdpowiedzUsuńDuśka ♥
Arcydziełach oj bez przesady! Dziękuje za takie miłe słowa które motywują mnie do dalszej pracy. Chaotyczne i niekonkretne? Twoje komentarze nie są takie, są prosto z serca a takie są najpiękniejsze! <3 Dziękuje raz jeszcze kochana! <3
UsuńPaula
Po pierwsze dziękuję za dedykację i cieszę się, że wciąż z nami jesteś.
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, a nie chcę Ci tu jechać jakimiś banałami, więc zacytuję mój ulubiony fragment z tego opa:
"- Należał do najważniejszej kobiety w moim życiu do mojej matki, teraz ty jesteś najważniejszą w moim życiu..- zrobił krok w przód, odgarnął kosmyki włosów z jej twarzy"
oo tak zdecydowanie to jest mój ulubiony fragment całego opowiadania! jestem z niego najbardziej dumna! :)
UsuńPaula
Poczułam magię świąt! Jak ty odejdziesz z margatowych to co ja będe czytać, przecież, to twoje opowiadania ( większościowo ) utrzymują tego bloga, wiadomo że opowiadania wysyłane od A. , E. , Daisy, czy też eM są naprawdę wyjątkowe, tylko że one różnią się tym że na swoje dzieła potrzebują czasu, a ty potrafiłaś pięć opowiadań w ciągu tygodnia napisać i były rewelacyjne, dorównywały poziomem nawet tutejszym gwiazdą. Zaliczasz się do kręgu tych najlepszych! Paula proszę nie zostawiaj margatowych smutno tu będzie bez Ciebie! Co do opowiadanie GENIALNE, EMOCJONALNE I ROMANTYCZNE! *.* <3
OdpowiedzUsuń*opowiadania :)
UsuńNie będzie smutno, aż tak bardzo beze mnie, jest jeszcze kilkanaście innych osób które utrzymują tego bloga, ale mimo wszystko dziękuje za ciepłe słowa i naprawdę jest mi miło, że wchodzi ktoś na bloga i czyta moje bezbarwne opowiadania. :)
UsuńCo do odejścia.. nie jest jeszcze nic pewne.
Paula