No i przychodzę do was z kolejną częścią ohoho.. troszke za szybko to wszystko sie potoczyło no ale cóz. Część dedykowana Daisy, Domci, Leszkowelove, Avren, Ewie, Duśce i reszcie czytających.No i oczwiście naszej solenizantce. 100000 lat kochana! :*
Wszystkiego Najlepszego Mycha!
O pierwszej po południu następnego dnia Krzysztof, Dorota, Bartek, Marek i Karina siedzieli w kancelarii wyczekując telefonu z laboratorium. Wskazówka sunęła zmieniając swoje położenie. Panowała napięta atmosfera między Krzysztofem a Markiem, jak i Dorotą a Kariną, jedyny Bartek pozostał wolnym elektronem który był bledszy i mizerniejszy niż dzień wcześniej. U prawie każdego można było dostrzec zmianę, Marek miał podkrążone i sine powieki, Dorota bledsza i zdołowana. Wszyscy momentalnie podskoczyli i spojrzeli na wydający dźwięk telefon Majewskiego. Przyłożył telefon do ucha spodziewając się najgorszego.
- Majewski słucham ? - wszyscy wbili wzrok w siedzącego na kanapie Krzysztofa - naprawdę? Dzięki. Dobra czekam na telefon.
Schował telefon w uścisku dłoni, po czym delikatnie kącik jego ust uniósł się ku górze. Spojrzał na resztę czekającą w niepewności na informacje.
- Krew nie należała do Agaty! - rzekł z wyczuwalnym opytymizmem w głosie. Wszystkim wróciła wiara w odnalezienie żywej Agaty.
***
Pistolet wymierzony prosto w jej serce nie oddał strzału. Mężczyzna w nią celujący zaczął osuwać się na ziemie. Jej oczom ukazał się przywódca mafii z uniesionym pistoletem. Ich spojrzenia się spotkały.
- Ona ma żyć, jeżeli umrze zginie kolejna osoba tym razem odpowiedzialna za jej śmierć, zrozumieliście? - rzekł, po czym odwrócił się - wezwijcie lekarza - po tych słowach zniknął za rogiem.
Agata otworzyła oczy. Leżała na składanym łóżku w zagraconym pokoju. Słońce jeszcze nie wzeszło i w pomieszczeniu panował półmrok. Z rany na skroni sączyła się krew, i przechodził ją palący ból. Znajdowała się zupełnie w innym miejscu niż wcześniej. Z trudem usiadła na łóżku i dopiero po dłuższej chwilii dostrzegła mężczyzne szeroko uśmiechającego się do niej, który zajmował miejsce na drugim końcu pomieszczenia. Zaczął stopniowo się do niej zbliżać. Dopiero kiedy jej oczy przyzwyczaiły się do mroku dostrzegła bosa mafii, który uratował jej życie. Przykucnął przy niej, odstawił plastikowy kubeczek na ziemie i rozciął jej sznur z dłoni. Po czym podał jej kubeczek.
- Spokojnie to tylko woda - rzekł, do mierzącej go wzrokiem Agaty. Brunetka wzięła kubeczek i ugasiła swoje pragnienie wypijając haustem zawartość. Przez cały czas ,,Niko,, przyglądał się Agacie, analizując każdy centymetr jej ciała.
- Czemu to zrobiłeś? - rzekła zachrypniętym głosem, pokazując wolne dłonie - Mogłabym teraz Cie zaatakować i uciec.
- Ale nie zrobisz tego prawda? W końcu uratowałem Ci życie.. - rzekł siadając obok niej, wyczuwalny od niego był odur alkoholowy
- Dlaczego uratowałeś mi życie? - spojrzała na niego, przebijające się przez okno promienie słoneczne oświetliły dokładnie jego twarz.
- Jakbym powiedział że z miłości? - rzekł stanowczo, odgarniając jej włosy za ucho.
- Nie uwieżyłabym - spojrzała na niego. On uśmiechnął się i spuścił głowę. Po czym znów ją uniósł i zaczął analizować szkody na jej twarzy. Rozcięty łuk brwiowy, z którego wciąż spływała krew. Spuchnięta i zakrwiawiona warga, sącząca się rana na skroni, i sińce na nadgarstkach i innych miejscach.
- Przepraszam - wyszeptał, wskazując wszystkie rany na jej ciele. Brunetka milczała, po czym tylko poczuła palacy ból w prawym udzie - ale muszę to zrobić, Skowron musi zostać uniewinniony, jesteś potrzebna do dalszych manipulacji twoimi kochankami.. - urwał widząc jak brunetka opada na kanapę. Uspał ją po czym opuścił pomieszczenie w którym się znajdowała.
***
Kolejny telefon, kolejne informacje. Wybiegł z kancelarii, zostawiając reszte podczas przygotowań do Wigilii. Szedł leśną drogą, w chłodnym niebieskawym świetle świtu. W dole, otulona mgłą, majaczyła się opuszczona drewniana chatka. Czy znajdzie w niej kobietę którą poszukuje? W pogotowiu miał odział AT, idący tuż za nim. Schodził ze stromego urwiska. W środku mieniło się pomaranczowe światło wydobywające się z kominka. Dał sygnał na wejście AT i weszli do środka.
***
Znów się zbudziła, jej skronie pulsowały. Ból doskwierał jej tak bardzo że nie miała siły otworzyć oczu. Starała się jakoś zapomnieć o bólu i wróciła do wspomnień.
Siedzieli na dachu popijając wino. Opowiadała mu wszystko o ProSpectrum, o Hubercie, czuła się przy nim tak błogo, bezpiecznie. Czuła że ma.. że znalazła bliską jej osobę. Jednak wszystko zaprzepaściło kilka niepotrzebnych słów, i ona.. blondynka krótkościęta u progu jego drzwi. Patrząca na brunetkę w taki sposób jakby dawała jej do zrozumienia że już wygrała. I wygrała. Agata odpuściła. Zastąpiła go. Zastąpiła go kimś kto wiedział czego chcę. Zastąpiła go Krzysztofem.
Wyrwał ją z myśli odgłos strzelaniny, i trzask otwierających drzwi do pomieszczenia w którym się znajdowała. Nie miała siły otworzyć oczu. Poczuła tylko jak ktoś gładzi jej włosy i przytula jej twarz do klatki szepcząc do ucha.
- Już po wszystkim, jestem przy Tobie - po głosie rozpoznała kto to był. Odetchnęła z ulgą wiedząc w czyich ramionach się znajduje. Czuła przyśpieszone bicie jego serca.
- Bałam się - z ledwością otworzyła oczy i wymamrotała spoglądając w jego tęczówki.
- Cii.. już nie musisz się bać - rzekł, po czym wyprowadził Agatę na zewnątrz. Brunetka napawała się świeżym powietrzem, po czym odjechała w ambulansie do szpitala. Pokonywali już Warszawskie przedmieścia kiedy brunetka dostała silnych skurczy. Lekarze natychmiast podali jej leki, po czym na noszach zawieźli na SOR. Majewski nie zadzwonił do nikogo. Chciał uzbierać wszystkie informacje na temat Agaty dopiero później zadzwonic. Chodził po korytarzu czekając na lekarza. Mijały minuty ale niebyło żadnej informacji. W końcu Majewski złapał przechodzącego lekarza.
- Co z Agatą Przybysz? Kiedy będe mógł ją zobaczyć?
- Za chwilę będą mogli państwo opuścić szpital. - rzekł uśmiechnięty lekarz - dzięki szybkiej interwencji ratownika, udało się uratować ciąże.
- Ciąże? - powtórzył zaskoczony
- To pan nic nie wiedziedział? Pani Przybysz jest w pierwszym miesiącu ciąży. Obrażenia jakich doznała pana partnerka nie są groźne i może opuścić dziś szpital, ale musi pan jej pilnować ciąża jest zagrożona przez cały czas.
- Dobrze dziękuje - rzekł, po czym w drzwiach ukazała mu się osłabiona Agata. Objął ją ramieniem po czym opuścili szpital. Krzysztof wyciągnął telefon miał już dzwonić do Doroty, kiedy Agata zabrała mu telefon i uśmiechnęła się.
- Niech się jeszcze pomartwią - rzekła po czym odjechali.
***
Nastał wieczór, kancelaria wyglądała odświętnie. Konferencyjna zastawiona była pysznościami przygotowanymi prze wspólników. Na stoliku w rogu czekał stos prezentów. Wszyscy stanęli przy choince.
- Brakuje tylko Agaty - rzekła łamiącym się głosem Dorota, Wojtek momentalnie przytulił Gawronówne.
- Nie ominęłabym pierwszych wspólnych świąt - rzekła opierająca się o framugę konferencyjnej Agata, która po cichu wślizgnęła się do środka. Po chwili wtuliła się w ramiona Krzysztofa a wszyscy zgromadzeni w konferencyjnej zwrócili twarze ku Agacie. Wszyscy stali jak wryci. Dorota momentalnie podbiegła do Agaty i wyściskała jej obolałe ciało. Marek wraz z Agatą wciąż mierzyli się spojrzeniem, w końcu kiedy do Agaty miał podejść Marek. Wyciągnęła ku niemu dłoń, on podał jej dłoń po czym przytulił ją, najmocniej jak tylko mógł. Nie chciał jej puszczać, jednak ona spojrzała na niego i zrobiła krok w tył, delikatnie uśmiechając się.
Paula
PS : Mam nadzieje że się spodoba :-) czekam oczywiście na każde opinie negatywne i pozytywne ! :)
Paula, kolejne genialne opowiadanie jestem zaskoczona ale i zadowolona tym, że jednak nie uśmierciłaś Agaty do tego ciąża wohoho ty to zawsze znajdziesz sposób na kolejną część :D i niech zgadnę dziecko pewnie Marka ^^ końcówka śliczna Marek z Agata pogodzeni, fajna taka wigilia kancelaryjna mogliby taką pokazać w serialu... ale ja się pytam co tak mało... czytam i taki smutek ze już koniec :/ jak zwykle czekam niecierpliwie na kolejną część ;* <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle cudowny komentarz ! <3 wiesz z jakim trudem powstrzymywałam fakt że ona zyje, nie raz odpowiadając na komentarz chciałam już napisać że ona jednak żyje :-) nie do końca są pogodzeni, ale Marek tak jakby przejął inicjatywe (:
UsuńPaula
hahah i dziękuję za dedyka Słońce <3
UsuńUwielbiam <3 Przypomniała mi się Fala Zbrodni, ale nie tylko. Ciekawa też jestem z kim jest w ciąży Agata. Bardzo, bardzo mi się podobał rozdział. Czekam niecierpliwie na nexta.
OdpowiedzUsuńJest już w produkcji część następna, mam nadzieje że jutro znajdzie się na blogu :-)
UsuńPaula
Ajjjjj <3 <3 <3 kocham cię wiesz <3 już się nie mogę doczekać <3
Usuń* chyba mi coś odbija z tymi serduchami xd <3
Domyślam sie nawet dlaczego <3 :)
UsuńPaula
Dedyk dla mnie? Za co? Nie wiem, ale dziękuję. :D
OdpowiedzUsuńZa cudowny finał który natchnął mnie do napisania tej części, za cudowne całe opowiadanie wydane spod twojego elektrycznego pióra, i za aktywność na Margatowych :)
UsuńPaula
Moje opowiadanie Cię natchnęło? Nigdy bym nie przypuszczała, że kogokolwiek ono mogłoby natchnąć, także DZIĘKUJĘ i jestem dumna. :D
UsuńDziękuję za dedyk! :) Automatycznie tak mi się ciepło robi na sercu :D No właśnie, ciąża, dziecko pewnie Marka. I szansę dla tych dwojga daje również fakt, że Agata zwykle wspomina Dębskiego i tutaj mówi o nim jako o zamienniku ;) oczywiście zdecydowanie czekam na cedek! Dla mnie możesz go pisać nawet teraz i wstawić jeszcze przed 00:00 :)
OdpowiedzUsuńAvren
Postaram się dodać koło 12 muszę tylko dokończyć i wrzucam (-:
UsuńPaula
Mam dzisiaj ogromnego doła... jest mi strasznie smutno...
OdpowiedzUsuńWeszłam tylko na bloga, patrzę i jest nowa część BSZ więc kliknęłam i czytam... najpierw Niko (ahh... Fala Zbrodni... imię gangstera) uśmiechnęłam się, potem fakt, że się odnalazła zatrzymał na moment uśmiech na mojej twarzy i na końcu MARGATA SIĘ PRZYTULA, tym momentem poprawiłaś mi na momencik chumor i przez chwilę nie byłam przybita. Ciąża, myślę że Marek jest ojcem ale znając Cb... zaraz z czymś wyskoczysz. ♥ Dziękuję za dedyk, ale to z jakiego powodu?
Opowiadanie jak zwykle mistrzowskie, czekam na cedek...
Duśka
*humor -,-
Usuńdziękuje tyle pięknych słów! <3 dedyk właśnie dlatego za te cudowne słowa których jesteś autorką <3
UsuńPaula