Trochę BS będzie z przerwami z powodów technicznych, i dlatego że pracuję nad dwoma jeszcze opowiadaniami :) Pewnie efekt jednego zobaczycie niebawem, a drugiego ooooj poczekacie poczekacie. :) Nie przedłużam tylko zaczynam pisać :)
Siedzieli w jego gabinecie, on pochłonięty zabawą z małym Natanem. Ona pochłonięta jego papierkową robotą. Wertowała kartkę po kartce.
- Uważam, że twój klient wygra tę sprawę. Ubezpieczyciel oszukał twojego klienta i to widać czarno na białym, nie rozumiem jak mogłeś tego nie widzieć - uniosła wzrok na Marka. On nawet jej nie słuchał bawił się z małym.
- Ziemia do Dębskiego.. - uniosła się - MÓWIĘ DO CIEBIE!
- Co? A tak,tak kupimy ziemię - uśmiechnął się do maluszka
- CO ? Jaką ziemię ? - podeszła do niego i stanęła nad nim.
- No mówiłaś coś o ziemi - spojrzał na nią
- Dębski, proszę Cie nie załamuj mnie - opuściła ręce w geście bezsilności - Ty mnie w ogóle nie słuchasz, jak ja mam z Tobą współpracować, jak ty jesteś w innym świecie.
- Przepraszam Agatko - uniósł się i ucałował jej czoło - To się więcej nie powtórzy. Obiecuje.
- Nie obiecuj Dębski, nie obiecuj - potrząsnęła głową i oparła się o biuro - rozumiem, że ta pomoc to był pretekst abym przyszła z Natanem - uśmiechnęła sie promieniście.
- Ależ skąd, chciałem zobaczyć najpiękniejszą kobietę na świecie - objął ją w pasie
- Słodzisz, słodzisz.. - przerwała i spojrzała w jego błękitne tęczówki - .. uważaj bo przesłodzisz.
Wyswobodziła się z jego objęć i podeszła do Natana. Wzięła go na ręce i zaczęła usypiać. Chodziła po całym jego gabinecie. Marek nie mógł skupić się nad sprawą, przez cały czas przyglądał się nucącej coś pod nosem Agacie. Uśmiechał się do siebie. Nic więcej w życiu już nie potrzebował. Agata wrzuciła małego do wózka, przytknęła palec do ust.
- Cii.. - szepnęła -..idę do Doroty.
- Okej, od czasu do czasu zerknę na niego.. - zaraz po zamknięciu drzwi, przysunął sobie wózek do biurka i co chwila zerkał do środka. Brunetka w tym czasie przemierzała korytarz z dwoma filiżankami kawy. Weszła do gabinetu rudej i usiadła w fotelu.
- Mam nadzieje, że nie jesteś zajęta? - usmiechnęła się i postawiła filiżankę tuż przy jej dłoni
- Nie - zamknęła klapkę od laptopa i spojrzała na brunetkę
- No to dobrze, bo nie mieliśmy okazji porozmawiać. Nawet wyjechałabym bez pożegnania - spuściła głowę
- Marek w ostatniej chwili Cię powstrzymał? - zażartowała. Agata potrząsnęła przecząco głową - Jak to?
- Normalnie, to nie on ale Krzysztof mnie powstrzymał, że tak powiem - napiła się kawy
- Wiedziałam o testach DNA, ale nie wiedziałam, że powstrzymał Cię przed wyjazdem.
- Sama nie spodziewałam się tego, zrobił dla mnie tyle. Nawet mu jeszcze nie podziękowałam.. - spuściła głowę - ..miałam układać sobie z nim życie, a on zaskoczył mnie. Najpierw ta rozmowa z Tośką, potem oddane klucze do mieszkania, aż w końcu zatrzymał Marka na środku ulicy i wręczył mu kopertę.
- Będziesz miała okazje mu jeszcze podziękować - uśmiechnęła się. Siedziały jeszcze kilka godzin plotkując, póki do gabinetu Gawron nie wleciał Dębski z dzieckiem na rękach.
- Agata, on chyba grubszą sprawę zrobił - marszczył nos
- Boże, Dębski co ja się z Tobą mam - puściła oczko rudowłosej i wzięła małego na ręce, przeszła do gabinetu Dębskiego. Położyła go na biurku i zaczęła przebierać.
- Choć tu..- powiedziała do stojącego za nią Marka
- Po co?
- Nauczę Cię jak przebierać takie szkraby - Marek stanął przed nią, Agata położyła dłonie na jego dłoniach i kierowała krok po kroku co ma robić. Marek zamiast patrzeć na to co robi, przyglądał się brunetce. Ich niezwykle romantyczną chwilę przerwał wchodzący bez zapowiedzi Janowski.
- Bylińska prosi do konferencyjnej - rzekł
- MOMENT! - rzucił mu surowe spojrzenie
- Sądzę, że to nie może czekać - odrzekł
- Przebieramy młodego nie widać?
- Dobra powiem, że zaraz dojdziecie - zamknął drzwi. Agata z Markiem, kończyli szybki kurs przebierania po czym z udali się do konferencyjnej. Marek zamiast słuchać co ma do powiedzenia Bylińska, zajmował się czekoladowookim niemowlakiem.Siedzący obok niego Janowski, również po chwili zaczął rozśmieszać malucha. Natomiast Dorota i Agata wsłuchiwały się w przemowę Bylińskiej.
- Chciałabym, aby moja córka pracowała tutaj w kancelarii.. - rzekła -..oczywiście na początek darmowy okres próbny.
- A co pani córka na to? - zapytała rudowłosa
- Moja córka nie ma nic do gadania - odrzekła
- Na razie nie mamy wolnego miejsca, do naszej załogi dołączyła nieobecna tutaj Karina.. - rzekła rudowłosa
- Karina odeszła z kancelarii .. - do rozmowy wtrącił się Janowski
- No więc macie wolne miejsce - uśmiechnęła się do Bartka, ten speszony zwrócił wzrok na Natana. Kobiety opuściły konferencyjną, w tym czasie do kancelarii weszła ciemna blondynka, z falującymi przy każdym kroku włosami. Widoczne było podobieństwo do matki.
- To jest moja córka. Aniela Bylińska.
- Witamy w zespole - Dorota uśmiechnęła się do blondynki. Aniela podała dłoń rudowłosej. Janowski nie mógł oderwać wzroku od dziewczyny.
- Ty młody bo Ci tak zostanie - zażartował Dębski, widząc wychylonego Bartka. Wszyscy wrócili do swoich gabinetów zostawiając młodych samych.
- Cześć! Aniela jestem - podała mu dłoń
- Cze - cze - cześć! Bartek - otrząsnął się po szoku jakim doznał na widok dziewczyny.
- Nad czym pracujesz? - nachyliła się nad jego laptopem, tak że kosmyki jej włosów drażniły jego policzek. Zwrócił wzrok na nią. Ich odległość była diametralnie mała. Dwie pary niebieskich tęczówek hipnotyzowały sie, tak że męskiej parze oczu odebrało mowę. Pojawienie się tej kobiety w kancelarii pierwszego dnia już wywróciło jego życie do góry nogami.
- Więc nad czym pracujesz? - uśmiechnęła się
- Nad wyłudzeniem, a co chcesz pomóc? - w końcu pewnie odpowiedział
- Pewnie - usiadła na krzesełku obok tak blisko, że do jego nozdrzy uderzał intensywny zapach jej perfum, pomieszany z owocowym zapachem jej włosów. Do gabinetu Marka weszła z teczką Dorota.
- Nie uważacie, że niedługo będziemy mieli drugą kancelaryjną parę? - uśmiechnęła się
- A ty będziesz takim samotnym rodzynkiem - zażartowała brunetka, powstrzymując śmiech
- Mam w dłoniach akta i nie zawaham się ich użyć.. - zmrużyła oczy i uśmiechnęła się
- Dorotko czemu sądzisz, że drugą kancelaryjną parą? Przecież ja nie jestem z tym o to osobnikiem, siedzącym za tamtym biurkiem - spojrzała na Dębskiego
- A ja tej kobiety, w ogóle nie znam. - odrgryzł się jej
- Nie znasz, a przesiaduje u Ciebie od rana - rzekła Dorota
- No wiesz, przypałętała się taka bezdomna to ją przygarnąłem pod progi mojego gabinetu.. - na jego twarzy wylądowała szybująca poduszka, rzucona z kanapy na której siedziała brunetka.
- Wiesz Dorotko, ten nasz mecenas musi być naprawdę zdesperowany. Skoro nie potrafi rozróżnić kto kogo przygarnął. Poświęciłam się wczoraj i pozwoliłam mu zostać.. - ugryzła się w język
- Czyli jesteście razem? WIEDZIAŁAM! - opuściła triumfalnie gabinet Marka. Brunetka uśmiechnęła się do Marka i wzruszyła ramionami.
- Co powiesz na kolacje ze śniadaniem? - spojrzał się na brunetkę
- Na kolacje ze śniadaniem? - uniosła zawadiacko brew
- No tak, no chyba że od razu idziemy do łóżka - wciąż się jej przyglądał
- Do łóżka? Chyba coś Ci się Dębski pomyliło. Sypiam tylko z partnerami.
- A wczoraj?
- Wczoraj? Co było wczoraj? - udawała blondynkę, przy okazji drocząc się z nim. Marek obszedł biurko i stanął przy stojacej przy wózku Agacie.
- Lubisz to robić nie? - objął ją od tyłu w pasie
- Ale co? - dalej udawała blondynkę
- Droczyć się ze mną. - szepnął do jej ucha. Ona odwróciła się do niego twarzą.
- Oj Mareczku, ale ty to lubisz przecież.. - ucałowała kącik jego ust.
- Nie wytrzymam z Tobą kobieto - przyległ do niej ustami. Pożądanie wygrywało, pragnął jej. Ona oderwała się od jego ust.
- Całuje się tylko z partnerami.. - uśmiechnęła się
- Przecież jestem twoim partnerem.. - odwzajemnił uśmiech.
- Oficjalnie nie.. - puściła oczko - ..całowaliśmy sie, spaliśmy razem, ale nie sprecyzowaliśmy się co do bycia razem.
- No więc, teraz się sprecyzuje.. - zbliżył twarz do jej twarzy -.. jesteśmy razem.
- Nie uważasz, że powinnam też mieć prawo głosu? - powstrzymywała śmiech
- Wyraziłaś swoją opinie wczorajszego dnia przyjmując mnie pod swój dach - pocałował ją. Ona odwzajemniła pocałunek i splotła dłonie wokół jego karku. Nie chciała dalej się z nim droczyć, sama pragnęła już jego ust. Pragnęła jego bliskości.
Troszeczke chaotyczne, ale z tego jestem znana, z chaosu! :)
Przepraszam, za taką krótką, ale wady weny.
Mam nadzieje że się spodoba.
Paula
Kochana to jest cudowne <3 wprowadziłaś Anielę <3 Marek nieumiejący przewijać dziecka i ta końców <3 uroczo więęęcej <3
OdpowiedzUsuńKobieto!!! To jest przegenialne ^^ Marek nie umiejący zmienić pieluchy, Dorota i jej akta... no genialna jesteś. Kocham ♥
OdpowiedzUsuńLuknijcie na skrzyneczkę :D
OdpowiedzUsuńDuśka