Ta część pisana była głównie nocą, wtedy mam największy przypływ weny. No więc mam nadzieje że się spodoba. :)
"Świat zostaw w tyle jeśli ona, wszystkim jest co dziś masz.
Zostaw świat nim się przekonasz, że bez niej nic nie jest wart.
Świat zostaw za sobą, dume schowaj, biegnij za nią tchu.
A kiedy dogonisz weź w ramiona, za nim będzie już..
Za późno,
Za późno.."
Marek zrozumiał, że uczynił pierwszy aczkolwiek bardzo mały krok, z pogodzeniem się ze swoją stratą. Ze stratą Agaty, która nie była już jego Agatą. Nie mógł jej przytulić, pocałować i nie mógł szeptać czułych słówek. Po części przyjął do wiadomości, że to jego wina, że żyją osobno. Poczuł przypływ wyrzutów sumienia. Agata była niezdecydowana, ale nie tak jak on. To on skakał z kwiatka na kwiatek, kiedy ona spędzała samotne wieczory. Uderzył pięścią w biurko. Żałował swoich decyzji z przeszłości. Przymknął powieki, wspomnienia których nie chciał pamiętać napływały do jego głowy.
Po kilkugodzinnych analizach i przemyśleń, zrozumiał, że to ona jest dla niego najważniejsza. Widział jak na niego patrzyła podczas tego kiedy on cieszył się z nowin o dziecku. "Nie mogła Tego wszystkiego zapomnieć..". Podekscytowany i pewny swoich decyzji uniósł swoje ciało, i przeszedł przez granicę ich gabinetów. Tak dawno przez niego nie przekraczaną, jednak nie było tam brunetki. Wyszedł z gabinetu i podszedł do okna. To co tam zobaczył wbiło mu nóż w plecy. Tląca się w nim nadzieja wygasła. Widok Agaty i Majewskiego poruszył jego sercem tak bardzo, że do jego oczu zbierały się już łzy. Przegrał, spóźnił się. Odwrócił się i zniknął za swoimi drzwiami gabinetu.
Drewniane drzwi zaskrzypiały i w progu jego gabinetu pojawiła się blondynka. Przywitała go promienistym uśmiechem, on siedział w fotelu niewzruszony. Patrzył na nią jednak się nie uśmiechnął. Podeszła do niego obchodząc jego biurko i siadając na jego krawędzi.
- Co powiesz na romantyczny wieczór ? - uniosła brwi, i zbliżyła twarz do jego twarzy.
- Przepraszam, ale nie jestem w nastroju.. - rzekł oschle
- Co jest z Tobą? Jeszcze rano byłeś taki.. - przerwał jej wchodząc w zdanie
- Agata jest w ciąży.. - spojrzał na nią ona wzruszyła ramionami.
- Odkryłeś Amerykę Mareczku, przecież ogłosili to podczas wigilii, dopiero po trzech miesiącach zauważyłeś że jest w ciąży? - uniosła brew
- Nie rozumiesz.. - tym razem ona przerwała mu
- Marek ale co tu jest do rozumienia? Agata z Krzysztofem spodziewają się dziecka co w tym takiego, my też możemy się postarać o dziecko.. - Marek potrząsnął głową
- Nadal nie rozumiesz. Chodzi o to że to nie z Krzysztofem spodziewa się tego dziecka..
- I tym się przejmujesz? Puściła się i to raczej jest jej problem..
- Uważaj na słowa! - podniósł głos
- Bo co? - spojrzała na niego surowo. Patrzyli na siebie w milczeniu, po chwili Karina otworzyła szerzej oczy - Chyba nie chcesz mi powiedzieć..- przerwała widząc jak Marek odwraca wzrok - Marek to nie jest twoje dziecko prawda?
Nie otrzymała żadnej odpowiedzi więc dalej zasypywała go pytaniami.
- Marek, spójrz mi w oczy i odpowiedz na pytanie! -podniosła ton głosu.
- Prawdopodobnie to ja jestem ojcem nienarodzonego jeszcze dziecka. Będę ojcem.
- Jaką masz pewność, że nie chce zabawić się twoim kosztem?
- Wierze jej.. - spojrzał na Karinę przeszywającym spojrzeniem. Obrażona blondynka opuściła jego gabinet zostawiając go samego.
***
" Jestem facetem, czasem wzrok ucieka w bok na inną kobietę.
Ale przy Tobie czuję się najlepiej..
Jesteś jedyną wśród setek, tysięcy.
Coś niezwykłego jest między nami,
Znaliśmy się na wylot, dzieliliśmy niemal każdą chwilą,
Chyba dobrze nam ze sobą było,
Czy to miłość, czy tylko zażyłość,
Nie wiem - ważne że to się zdarzyło,
I chyba nam odbiło, to się na nas odbiło,
To prawie nas zabiło, serce mocniej zabiło,
Była adrenalina, było ostro,
I chyba nas poniosło to chyba nas przerosło.."
Wieczór nienależał do cieplejszych. Marek w pośpiechu przemierzył odcinek między drzwiami kamienicy a stojącym na parkingu jego srebrnym Jeepem. Wsiadł do samochodu i pocierał dłońmi próbując je rozgrzać. Wsadził kluczyk do stacyjki przekręcił go killakrotnie, jednak bez efektu. Wysiadł z samochodu podnosząc maskę, i grzebiąc we wnętrzu. W tym samym czasie pod kancelarie podjechał niezauważony Citroen Agaty. Ona udała się do kancelarii niezauważając grzebiącego pod maską Dębskiego. Dopiero po dwudziestu minutach kiedy wracała z teczką z kancelarii, dostrzegła kopiącego w koło samochodu Dębskiego. Oparł się o dach samochodu przykładając czoło do zimnego dachu. Agata przełknęła slinę i drgnęła z zimna. Patrzyła na klnącego pod nosem Marka, kącik jej ust uniósł się ku górze. Podeszła najciszej jak mogła i oparła się o zamkniętą już maskę samochodu.
- Nieudany wieczór? - rzekła, Marek stał wciąż w tej samej pozycji. Nie rozpoznał jej głosu od razu.
- Chyba całe życie.. - podniósł głowę, i ugryzł się w język widząc brunetkę, która patrzyła na niego lekko uśmiechając się - ..to znaczy, samochód odmawia posłuszeństwa.
- No rozumiem, rozumiem mecenasie, ale jak sam mecenas wie znęcanie się fizyczne jest karalne. A ja tu widziałam jak mecenas wymierzył kilka mocnych kopnięć, chyba będę musiała to zgłosić do prokuratury. - starała się mówić poważnie, jednak długo to nie trwało. Widząc reakcje Marka na wypowiedziane przez nią słowa, zareagowała tak samo jak on wybuchając śmiechem. W tym momencie zapomniał o jego popołudniowym przemyśleniu, brakowało mu ich swobodnych rozmów. Brakowało mu jej. Tej roześmianej i żartującej Agaty.
- Oj pani mecenas, pani mecenas. Oczywiście, że wiem że jest karalne, ale nie dotyczy przedmiotów, one nie mają bodźców reagujących na ból. - odwzajemnił jej perlistym uśmiechem
- A może mają? - wyciągnęła długopis i upuściła go na ziemie - i może teraz cierpi z bólu ?
- Pani mecenas chyba za dużo filmów science-fiction się naoglądała - schylił się by podnieść długopis, i w tym samym czasie zrobiła to ona. Ich dłonie na ułamek sekundy się spotkały. Agata wstała, i spuściła wzrok ukrywając w kosmykach włosów rumieńce. Marek wstał i podał jej długopis.
- Dziękuje - wysiliła się na uśmiech. Marek zrobił krok w przód, położył dłoń na jej tali. Patrzył w jej niebieskie oczy odbijające blask gwiazd i księżyca. Przejechał dłonią z talii na jej brzuch, i uśmiechnął się perliście.
- Cieszę się, że mi powiedziałaś.. - hipnotyzował ją spojrzeniem.
- Uznałam że powinieneś wiedzieć.. - musnął jej policzek. Wiedział że tylko na tyle może sobie pozwolić, choć dla obojga było to aż tyle.
- Podwieźć Cię? - zmieniła szybko temat i zrobiła dwa kroki w kierunku swojego auta. Marek kiwnął głową, i poszedł zaraz za Przybysz po zamknięciu swojego auta. Całą drogę pokonali w milczeniu. Stanęli pod jego kamienicą.
- Wejdziesz? - zapytał, z nadzieją że nie usłyszy przeczącej odpowiedzi.
- Może innym razem - uśmiechnęła się
- Rozumiem, rozumiem.. - puścił jej oczko, otworzył już drzwi, po czym zwrócił się twarzą do brunetki - a może masz ochotę na spacer?
- Mam trochę roboty.. - spojrzał na nią maślanymi oczami i wymiękła -.. no dobrze, ale jak się przeziębie to tylko i wyłącznie twoja wina.
- Biorę odpowiedzialność na siebie - opuścili samochód. Spacerowali ramię w ramię, niebo było ustrojone milionami gwiazd. Pierwsze kilka minut spacerowali w ciszy.
- Co by było gdybyś wtedy została? - patrząc przed siebie, nagle przerwał panującą ciszę.
- Co masz na myśli? - spojrzała na niego, on spojrzał na nią. Stanęli na środku chodnika patrząc w swoje rozgwieżdżone niebieskie tęczówki.
- Co byłoby z nami? Myślisz.. - przerwał, biorąc głęboki wdech na odwagę - ..myślisz, że mogłoby nam się wtedy udać?
To pytanie zaskoczyło Agatę. Spojrzała w płyty chodnika, po czym znów spojrzała w jego oczy.
- Nie wiem, trudno mi odpowiedzieć.. ale myślę że tak.. - przełknęła śline
- A teraz? Teraz mogłoby nam się udać? - nie wiedział co go skłoniło do zadania tego pytania, ale już za późno pytanie padło.
- Zmieniliśmy się, dużo się w naszym życiu wydarzyło.. zwłaszcza w moim - przygryzała dolną wargę - Nie umiem Ci na to pytanie odpowiedzieć.. - on uważnie się jej przyglądał. Stali znów w ciszy, tym razem ciszę przerwała brunetka.
- Muszę wracać - uśmiechnęła się, odwróciła się i kierowała w stronę swojego samochodu. Otwierała już drzwi, miała już wsiadać, ale jego dłoń jej to uniemożliwiła. Odwróciła się twarzą do niego. Tym razem postanowił rzucić wszystko na jedną karte. Jedną dłonią objął ją w talii, drugą wplątał w jej włosy. Wiedziała co się teraz stanie, ale działo się to tak szybko, ze nie zdążyła zareagować. Przyległ do niej wargami. Całował tak jak jeszcze nigdy jej nie całował. Oderwała się od niego i na jego twarzy wylądował siarczasty policzek.
- Nigdy więcej tego nie rób! - wsiadła do samochodu i odjechała. Stojąc na swiatłach do jej oczu zbierały się łzy. Przestraszyła się. Przestraszyła się uczucia które znów może się rozpalić. Bała się tego uczucia. Bała się rozczarowania.
Cytaty wzięte z utworów:
Kayah - Za późno
Mezo - Zaufanie
Paula
Boże święty Słońce moje najdroższe to jest cudowne, nie wiem czemu własciwie bo tu nic smutnego, ale dzięki tobie znow mam łzy w oczach <3 może to ta końcówka tak podziałała? Zaczynając do początku przepiękne cytaty <3 genialne dialogi szczególnie sytuacja przy aucie <3 Dobrze, że wreszcie Marek pozbył się Kariny kretynka z niej <3 no i końcówka zdesperowany Mareczek , Boże szkoda chłopa... Agata zakochana w nim, zagubiona, oszukująca siebie i jego, ktoś musi im w końcu pokazać właściwą drogę do tego drugiego <3 Nie nawidzę jak tak już nie pierwszy raz reaguje na jego pocałunek... wymierzając mu policzek! Czym sobie chłopina na to zasłużył :( ale całe szczęście, że nie boi się już tak zdrady Krzysia jak uczucia czyli wraca stara dobra Margatka jak w serialu <3 czekam na więcej bo jak zwykle czuję niedosyt Skarbie ;*
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham ♥ Żal mi Mareczka... :( chyba pierwszy raz się nie rozpiszę. Bo to było tak genialne, że nie wiem co napisać. Tylko jedno... kocham ♥
OdpowiedzUsuńDuśka
A... zapomniałam o jednym. Nie wiem czemu ale przez całe opowiadanie wyobrażałam sb, że Karina jest ruda, ale ciemniejsza od Dorotki. C:
UsuńJak cudownie jest przeczytać takie cudo bo bolesnym kuciu hiszpańskiego. Dużo MarGaty <3 Karina mnie mega denerwuje, ale bez niej byłoby nudno. Szkoda mi Marka, no ale trzeba przyznać, że za późno zorientował się, że jednak ją kocha.
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnej części.
OdpowiedzUsuń