Miało wyjść długo, miało wyjść fajnie a tu lipa..:/ Kolejna część bez cytatu. Część dedykuje wszystkim zostawiającym ślad po sobie. Wszystkie nie wyjaśnione wątki, zostaną wyjaśnione we wtorkowej ( 19.11) części finałowej! :) Zapraszam do czytania i wyrażenia swojej opinii.
Następnego ranka konsumowali posiłek w milczeniu, od wczorajszego południa nie rozmawiali, każde pochłonięte było swoimi sprawami. Brunetka wbiła widelec w sałatkę, i bawiła się zawartością miski. Krzysztof spojrzał na nieobecną Agatę.
- Dziś wyniki DNA? - przerwał panującą ciszę
- Co? - zapytała nim dotarło do niej pytanie wypowiedzane z jego ust - aa tak tak..
- Nie przejmuj się nimi, aż tak - uśmiechnął się i dalej zaczął konsować posiłek. Jednak wyniki DNA nie były powodem nieobecności Agaty, tym powodem była wczorajsza rozmowa Tośki z Krzysztofem. Majewski chwycił ją za rękę i ścisnął ją mocno. Nie była wstanie spojrzeć na niego, była na rozstaju dróg, była w takiej sytuacji po raz pierwszy. Nie wiedziała co zrobić, wyjechać czy wbiec do kościoła wyznając panu młodemu ukryte na dnie uczucie. Odwzajemniła jego uścisk, oddychając szybko i głęboko, by odzyskać nad sobą panowanie. Wystarczyła chwila niepewności, by do jej oczu zbierały się łzy, które umiejętnie powstrzymywała. Tyle razy próbował, ona za każdym razem go odtrącała. Strach władał jej decyzjami, aż w końcu przyzwyczaiła się do komisarza i jego córki. Odpychała go tak długo, aż odnalazł szczęście u innej, a ona była szczęśliwa z Krzysztofem. Jednak im dłużej nie było przy niej Marka tym bardziej jej czegoś brakowało, im bliżej niej był tym bardziej się bała, że uczucie ujrzy światło dzienne. Bała się jego odejścia i bliskości. Teraz boi się tylko odejścia, ale to przecież ona uciekała. Musiała wybierać ucieczka przed nim, albo pogodzenie się z jego małżeństwem. Komplikowała z każdym kolejnym przemyśleniem swoje życie. Poczuła jak dłoń Krzysztofa luzuje uścisk i pozostawia jej dłoń. Minął ją całując w czubek czoła i opuścił mieszkanie, pozostawiając Agatę samą w mieszkaniu.
W tym czasie do kancelarii wszedł zdenerwowany Dębski, rzucił aktami na biurko Bartka, wylewając przy tym kubek kawy na podłogę.
- Może ty weźmiesz sprawy swojej patronki, a nie siedzisz bezczynnie na dupsku i popijasz sobie kawę, kiedy ja haruje za dwójkę - każde słowo obdarzone było falą wściekłości wylewanej się z jego wnętrza.
- Mam już zapełniony grafik - wgryzł się w pączka i spokojnie odpowiedział
- Wiesz ja też, ale mimo to umiem podzielić czas na kancelarie, wesele i sąd... - wciąż zdenerwowany stał przy biurku Janowskiego i gestykulował
- Przejmę jej sprawy - rzekła wychodząca ze swojego gabinetu Dorota. Wzięła teczki z biurka Bartka, i ze spuszczoną głową wróciła do swojego gabinetu. Marek rzucił surowe spojrzenie Janowskiemu, ten wzruszył tylko ramionami. Dębski stał jeszcze chwilę przy biurku Bartka, po czym udał się do gabinetu Doroty. Zamknął drzwi i usiadł w fotelu wyciągając nogi.
- Kiedy "niezastąpiona".. - ironizował - mecenas Agata Przybysz - Majewska, bo chyba tak będzie niedługo miała, raczy zaszczycić nas swoim powrotem do pracy - splótł palce, Dorota wzruszyła ramionami. Obiecała nic nie mówić, z trudem powstrzymywała to wszystko co na do powiedzenia.
- Co do jej nazwiska to raczej nie zapowiada się aby jakoś szybko mieli się pobrać - wzrok wbity miała w akta - najpierw z Tego co wiem powinny być zaręczyny, no chyba że ty wiesz coś o czym nie wiem? - uniosła wzrok
- To oni nie są zaręczeni? - wyprostował się w fotelu
- Nie gdyby się zaręczyli uwierz mi że bym o tym wiedziała, a czemu pytasz? - wciąż mu się przyglądała.
- Ja.. ja myślałem, że oni się zaręczyli.. - przełknął ślinę -.. przecież na własne oczy widziałem jak Majewski wsuwał na dłoń Agaty pierścionek, w Wigilie
- W Wigilie to wiedziałam tylko o jednych zaręczynach, w dodatku twoich. Chyba źle widziałeś..
- Wszedłem do swojego gabinetu, a w gabinecie obok widze jak on wsuwa jej pierścionek, nie jestem ślepy - rzekł
- Aa wiem, Agata coś mówiła o pierścionku jej mamy, który znalazł Krzysztof. Możliwe, że jej go po prostu oddał - odrzekła ze stoickim spokojem. Marek opuścił gabinet wyzywając się w myślach. Prawdopodobnie to jego oświadczyny z Kariną, przekreśliły jaką kolwiek przyszłość z Agatą. Wszedł do swojego gabinetu energicznie zamykając drzwi. Usiadł w fotelu i wyciągnął swojego czarnego smartfona. Wybrał do niej numer, chciał porozmawiać. Przeprosić. Prosić o wybaczenie i drugą szanse, ale nie wykonał tego telefonu. Nie chciał zostawiać Kariny przed ołtarzem. Przyzwyczaił się do związku z nią, mimo że nie był tym samym Markiem przy niej. Udawał kogoś kim nie był. Po chwili otrzymał wiadomość. Spojrzał na nadawce i w jego oczach tliły się iskierki nadziei. Otworzył wiadomość i zaczął czytać. " Przyszły wyniki DNA, moje pragnienie się spełniło. Krzysztof jest ojcem". Tląca się w nim nadzieja wyparowała, siedzał w fotelu patrząc na treść wiadomości. Uniósł swoje ciało, i zaczął wertować biurko w poszukiwaniu koperty adresowanej do niego, w której znajdowały się wyniki badań. Jednak ani na swoim, ani na biurku Janowskiego nie było tej koperty.
Siedziała w mieszkaniu obracając swoim białym smartfonem w dłoni, patrząc wciąż na wynik testów potwierdzających ojcostwo Dębskiego. Przymknęła powieki i wróciła do porannej rozmowy z Dorotą. Mimo dylematów przy śniadaniu, postanowiła okłamać go. Oddciąc go od swojego życia. Mimo, że po jej policzku płynęły łzy starała się walczyć.
Stała w łazence zerkając przez uchylone drzwi czy Krzysztof wciąż śpi. Wybrała numer do rudowłosej.
- Agata wiesz która jest godzina? - zapytała zachrypniętym głosem
- Wiem, musisz mi pomóc.. - zaczęła opowiadać o jej zamiarach. Dorota przebudzona już uważnie wsłuchiwała się w jej słowa. -.. muszę kończyć. Daj znać, jak będziesz już to miała.
Rozłączyła się i wróciła do łóżka. Po kilku godzinach w kancelarii rozniósł się donośny głos Dębskiego. Dorota według prośby Agaty, próbowała przechwycić całą pocztę i odnaleźć koperte adresowana do Dębskiego z wynikami DNA. Nie mogła jednak tego zrobić, kiedy przy biurku siedział młody Janowski. Jednak ich awantura pomogła jej w tym. Wzięła akta wraz z pocztą pod aktami i wróciła do swojego gabinetu. Od razu zaczęła wertować koperty. I tą właściwą schowała na dnie szuflady. Po chwili do jej gabinetu wszedł Dębski. Bała się że zauważył, jednak przyszedł tu w innej sprawie. I kiedy opuścił jej gabinet. Podeszła do pustego biurka Bartka i odłożyła pocztę. Wysyłając Przybysz wiadomość czuła się nie fair wobec Marka. Chwile po wysłanej wiadomości słyszała hałas dochodzący zza jej drzwi. Otworzyła szuflade w której znajdował się nieotwarta korenpondencja Marka.
- Przepraszam, może kiedyś nam to wybaczysz - wyszeptała i zamknęła szufladę. Próbowała jakoś usprawiedliwić zachowanie Agaty, jak i swój współudział. Jednak żadne usprawiedliwienie tu nic nie zdziała, rudowłosa czuła mdłości przez to co zrobiła.
Złożyła kartkę na pół i schowała ją do koperty. Wrzuciła koperte do śmietnika i zajęła się Natanem. Bawiąc się z niemowlakiem w jakiś sposób próbowała zapomnieć o Dębskim, ale jak mogła zapomnieć kiedy patrzyła w te same oczy tylko o innym odcieniu tęczówek, był tak bardzo do niego podobny. Dorota ze spuszczoną głową wpatrywała się w swojego smartfona. Tak bardzo chciała do niej zadzwonić i powiedzieć co myśli o jej nierozsądnym planie, ale przecież nie chciała mieszać się w jej życie, kiedy w swoim miała problemy. W tym czasie do kancelarii wróciła Karina. W kuchni zastała Marka. Spojrzała na niego. W dłoni trzymał czarnego smartfona z otwartym oknem wiadomości, wpatrywał się w treść wiadomości jak zahipnotyzowany. Podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Marek? - zaczęła niepewnie - Marek, co się stało?
- Natan nie jest moim synem - jego ton głosu wyrażał tyle dołujących emocji. Karina przełknęła ślinę, i zostawiła Marka w kuchni. Potrzebowała samotności, on też. Wybiegła przed budynek kancelari, i dopiero tam wybuchła płaczem. Dotknęła swojego brzucha i zaklnęła w myślach. Opierała się o ścianę, po chwili zjechała do przykucnięcia. W takiej pozycji była do opanowania kłębiących się w niej emocji. Nie wiedziała co zrobić, jutro wesele a ona skrywa przed nim tajemnice.
Do mieszkania wrócił Krzysztof, spojrzał na śpiącą Agate na kanapie, i nieśpiącego Natana. Wziął go ostrożnie na swoje ręce i zajął się nim, po czym ułożył spać do łóżeczka. Krzątał się po kuchni kiedy we wnętrzu śmietnika dostrzegł nieznajomą koperte. Wyciągnął ją i otworzył. Przyglądał się teraz białej kartce, z widocznymi śladami po łzach. Uniósł głowę i spojrzał na śpiącą Agatę smutnym wzrokiem. Wiedział, że teraz musi ją uszczęśliwić nawet jeśli miałoby to być na siłę.
Paula
Cudo, cudo, cudo, ale dlaczego musisz już kończyć??? To takie świetne opowiadanie!!! A finał już jutro :(
OdpowiedzUsuńPlanujesz jakieś następne? Błagam, powiedz że tak ;( Wiesz ile czekałam na tą część? Co chwila zaglądam i sprawdzam!!!
Jest wspaniałe!!!
Na razie brak planow na nowe opowiadanie, nie mam nic. Na jakiś czas zostawie twórczość chyba .. :)
UsuńPaula
jak ona nie wbiegnie do tego kościoła to jadę jutro nie jutro odc muszę zobaczyć dobra poczekam tydzień do finału serialu ale i tak przez twoje opo wpędzisz mnie na most!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się że Marek j ojcem ale do cholery jak on ma się dowiedzieć, nie zrobisz mi tego, że zostawisz Krzysztofa z Agatą!!!!! Przestan tak męczyć Marka, no gorzej jak w serialu, jesteś okrutna, to j nie faaaair... Karina wciązy - kolejny powód pójścia na most... ty chyba na głowę upadłaś! A Dorota przecież przyjaźni się z obojgiem, a wycina mu taki numer, jeszcze Krzysztof chcący ją uszczęśliwić na siłę... no szlag mnie zaraz trafi... krew mnie zalewa, wiesz jak rzygam Majewskim po zdominowanych przez niego odc to jeszcze ty grrrrrrr
Wdech wydech Asiu! Poczekaj do jutra wtedy to bedzie powód do...nie dokończę nie chcę spojlerować . Tajemnica Kariny ujrzy światło dzienne, będzie moment smutny tak przynajmniej bede starała sie go odtworzyć, będzie dużo rzeczy.. :) <3
OdpowiedzUsuńPaula
to liczę na dłuuuuugi finał <3 liczę na to że to nie ciąża Kariny tylko ew jakaś choroba ale wtedy cholera Marek moze nie chcieć ja zostawić aaaa powód do... do pójścia na most tak?
UsuńI co ja będę czytać jak skończysz? Wyszło świetnie jak zawsze. Szkoda mi Marka, Agata go okłamała, Karina też coś kombinuje. Ja tam nawet lubię Majewskiego, oczywiście nie tak jak Marka więc aż tak bardzo krew mnie nie zalewa przy ich wspólnym scenach. Czekam na jutrzejszy rozdział, choć smutno, że już kończysz :(
OdpowiedzUsuńSmutno to będzie jutro jak uda mi się zrobić taką część.. :)
UsuńPaula
Przepraszam Paula... ale Cię uduszę. Jak ona mu prawdy nie powie to ja chyba nie wiem co zrobię, przyjadę tam do Cb i popełnie czyn karalny i nawet trójca naszych wspanialych adwokatów mnie nie wybroni... a teraz na poważnie. Karina w ciąż??? O.o Czy mi się tak tylko wydaje. O.o Dębski ojcem... najgorsze jest to, że każde dziecko z inną kobietą... Krzysztof chce ją na siłę uszczęśliwić??? Powodzenia. Kłamstwo na kłamstwie... Jak się wali to się wali wszystko. Jak ona nie wbiegnie do kościoła i nie przerwie ceremoni to po prostu (jak to kiedyś Marek powiedział) tylko sb w łeb strzelić. Czekam z niecierpliwością na finał. ♥ Co do samego opo to cudo. ♥
OdpowiedzUsuńDuśka
Krzysztof chce na sile uszczesliwic Agate a wiec moze chce ja jakos spiknac z Debskim w koncu dobrze wie ze Agata tylko z nim bedzie szczesliwa wiec moze o to chodzi w tym uszczesliwieniu na sile
OdpowiedzUsuń