wtorek, 12 listopada 2013

Biorąc szanse cz. XXIV

No i kolejna część całkowicie Margatowa. Mam nadzieje że się spodoba, długością może nie zachwyca, ale mam nadzieje taką minimini ze sie spodoba treściowo! :) Dedykuje oczywiście wszystkim faną Biorąc Szanse - BS <3

"Bez podtekstówi bez kłamstw
Sama szczerość
Tylko teraz i tu.."

Aromat świeżo parzonej kawy roznosił się po całej przestrzeni kawiarnii, drażniąc przy tym jej nozdrza. Marek przysiadł się do stolika, przy którym czekała brunetka. Położył obok jej dłoni filiżankę herbaty, spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
- Ty też ? - rzekła
- Co ja też? - nie zrozumiał jej pytania, przymrurzył oczy
- Wiesz lepiej co powinnam pic, jeść, robić niż ja sama. W kancelarii wystarczająco Dorota i Bartek mnie pilnują, Krzysztof w domu, i jeszcze ty, naprawdę musisz to robić? Nie możesz choć ty przymknąc oko i pozwolić mi raz dziennie wypić małą filiżankę kawy? - mówiła swobodnie, tak jakby nagle wszystkie obawy ulotniły się, i znów byli tą samą Agatą i Markiem co przed jej wyjazdem. Nawet na jej ustach pojawił się promienisty uśmiech.
- Agata przecież nie możesz, nie chcę brać potem odpowiedzialności za to co zrobi Ci Dorota jak się dowie, i nie chcę sobie nawet wyobrazić co zrobi mi.. - odwzajemnił jej uśmiech. Upiła łyk herbaty, i wlepiła wzrok w falującą ciecz w jej filiżance. Marek chrząknął wyrywając ją z burzy myśli panujących w jej głowie.
- Wydaje mi się, że przyszliśmy tu bo chciałaś o czymś mi powiedzieć? - rozsiadł się wygodnie w beżowym fotelu - Więc, słucham. Co mi chciałaś powiedzieć?
Agata uniosła wzrok, teraz było już za późno by się wycofać, im szybciej mu powie. Tym szybciej będzie mieć to za sobą. Spuściła głowe, zaczęła nerwowo mieszać łyżką w filiżance. Kilka głębszych wdechów dodających jej odwagi.
- Chciałam Ci powiedzieć, ale nie wiem.. - przerwała, jednak ta rozmowa kosztowała ją dużo więcej niż myślała -..no bo chodzi o to..
- No wyduś to z siebie - rzekł, unosząc lekko głos
- Prawdopodobieństwo tego, że jesteś ojcem mojego dziecka wynosi 50%. I nie unoś głosu jakoś Ci to nie pasuje..- rzekła jednym tchem, błądziła wzrokiem po całej kawiarni. Marek siedział wciąż niewzruszony w fotelu.
- Po prostu nie przywykłaś do tej tonacji głosu.. - Agata, otworzyła szeroko oczy, nie wierzyła, że nie ruszyła go ta informacja, że nie zaareagował. Nie skomentował. Nic. Tak jakby jej słowa rzucone były na wiatr. Przeszukiwała torebkę w poszukiwaniu portfela. Marek siedział w fotelu, zdecydowanie zamyślony. Agata położyła banknot na stoliku, i powstrzymując łzy wstała. Mijając fotel w którym siedział Dębski, Marek chwycił jej delikatną dłoń, zatrzymując ją. Nie odezwał się słowem. Panowała między nimi cisza, on zajmował wciąż miejsce w fotelu trzymając dłoń Agaty, ona stała nad nim i przygląda się mu. Jego nieobecny wzrok, niepozwalał wyczytać żadnych emocji z jego twarzy. Ścisnął jej dłoń mocniej, tak jakby nagle ktoś obudził go z koszmaru. Jednak ta informacja nie była dla niego koszmarem, wręcz przeciwnie. Spojrzał w jej oczy. I pokazał dłonią miejsce, które wcześniej zajmowała. Agata zrobiła dwa kroki w tył, i usiadła w fotelu na przecwiko niego.
- Jesteś pewna? - rzekł zachrypniętym głosem, prostując się w fotelu i poprawiając krawat.
- Mówiłam, że prawdopodobieństwo wynosi 50%. - położyła swoje drżące dłonie na kolanach, tak aby nie widział jej zdenerwowania.
- Czyli.. - wstał i podszedł do niej kucając przy niej - ...będę ojcem?
- Na 50%. - akcentowała przez cały czas procent.
- Zawsze to coś. Mogę? - wskazał brzuch brunetki. Agata kiwnęła głową pozwalając by jego dłoń wyladowała na jej brzuchu.
- Witaj maluszku! - mówił do jej brzucha, wciąż się uśmiechając. Dłonią jeździł po jej brzuchu, spojrzał na Agatę oczami przepełnionymi bezgranicznym szczęściem. Nigdy nie widziała tyle szczęścia w jego niebieskich tęczówkach. Zacisnęła wargi, próbując opanować ścisk żołądka.
- Agata co się dzieje? Wszystki w porządku? Coś Cie boli? Zawieźć Cię do szpitala? - zaczął obsypywać ją pytaniami.
- Jest okej, nie bądź taki przewrażliwiony. Wy z Dorotą nie jesteście przypadkiem spokrewnieni? Obydwoje przewrażliwieni, i nadopiekuńczy. - wymusiła uśmiech. Marek odwzajemnił jej uśmiech po czym odrzekł.
- Muszę dbać o moje maleństwo - uśmiechnął - i o matkę mojego dziecka również.
- Hola hola mecenasie Dębski, o mnie ma kto dbać, i z tego co mi wiadomo mecenas również ma o kogo dbać - rzekła. Spojrzał w jej oczy, hipnotyzowali się spojrzeniami, zapominając o całym świecie. Byli tylko oni i nienarodzone jeszcze dziecko. Czas stanął w miejscu, by ta chwila trwała wiecznie. Jednak podświadomość brunetki, kazała jej się wycofać z tańca którego odprawiały dwie pary niebieskich tęczówek.
- Muszę iść. Krzysztof na pewno już czeka - wstała i opuściła kawiarnie rzucając na do widzenia "cześć" do bruneta wciąż kucającego przy fotelu w którym jeszcze przed chwilą siedziała Agata. Dopiero po opuszczeniu kawiarni i uderzeniu fali wiosennego powietrza dotarło do niej, że mogła wymyślić tysiące innych wymówek a wymyśliła najbardziej błahą i raniącą go, bo nagle po wypowiedzianym przez nią zdaniu szczęście gasło w jego oczach. "Idiotka" rzekła w myślach i zniknęła za rogiem.

Paula

6 komentarzy:

  1. Krótko ale pięknie, czekam na ciąg dalszy <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. No w końcu mu powiedziała! :D świetne <3

    ps. postaraj się szybciej dodawać części ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. cytat z poczatku bardzo przypadl mi do gustu, moze dlatego ze wlasnie o takiej rozmowie myslalam wczesniej.
    mam nadzieje, ze teraz w koncu do nich wszystko dotrze prawda; a tym samym zastanawia mnie, jak rozwiazesz ta sprawe po porodzie. niech oni sie zdecyduja czego chca, bo takie zachowanie mnie by juz do goraczki doprowadzilo.
    E.
    P.S. taniec dwoch par niebieskich teczowek - przypadlo mi go gustu to wyrazenie : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszukiwałam całą playliste telefonu, aż wreszcie natrafiłam na piosenkę Łukasza Zagrobelnego - Sama szczerość. No zrozumieć zrozumieją dużo, ale..nie chcę dużo zdradzać :) i cieszę się że wyrażenie się spodobało :)
      Paula

      Usuń
  4. Rozmażyłam się... Marek mówiący do brzucha Agaty... jakie to cudowne. Ale końcówka... grrrr... mogła powiedzieć coś innego, na pewno mniej by go zraniła. Mam niedosyt, może przez to, że część troszeczkę króciutka... Ale za to jaka piękna. Taniec dwóch par niebieskich tęczówek... jakie to piękne... ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Paula, Kochanie wiesz jak kocham to opo... i znów każda część coraz bardziej mi się podoba im bardziej jest Margatowa a ta to już w ogóle <3 piękna reakcja Marka, widać jak ją ciągle kocha i jak się dusi oszukując sam siebie.... A Agata to faktycznie idiotka że mu tak powiedziała na koniec, ale w sumie mogło być gorzej.... Szkoda Mareczka jak zawsze w tym wszystkim, ale przynajmniej Agata zaraz pojeła swój błąd i jej się głupio zrobiło i ją też caly czas ciągnie do Mareckiego to takie piękne <3 wybacz jak zwykle po odc mam faze a po takim podnoszącym poziom cukru opie to już w ogóle :D czekam na szybkiego cedeka Słońce ;*

    OdpowiedzUsuń