niedziela, 24 listopada 2013

Opowiadanie Duśki cz.4

Mareczek ucieka, no coś innego :D Miłego czytania :)

Domcia



No to następna część… nie wiem czemu, ale jakoś nie potrafię dojść do tego momentu o którym już od ponad miesiąca myślę… No cóż pożyjemy zobaczymy, mam nadzieję, że kiedyś napiszę coś co rzeczywiście mieści się w mojej wizji.

            Nalał do kieliszków wino, podał jeden brunetce i usiadł wygodnie na kanapie. Koło niego usadowiła się Przybysz. Między nimi panowała niezręczna cisza, w końcu jedno z nich postanowiło ją przerwać.
            - Jak tam Twoja sprawa? – upił łyk wina. Dotarło właśnie do niego jaki banał padł z jego ust.
            - Wiesz co… ciężko będzie bo w końcu bronię gościa oskarżonego przez mafię. – Dębski aż zachłysną się winem, zaskoczyło go to.
            - Jak to mafia! Agata, w co ty się znowu wpakowała? Nie masz już dość po tej sprawie z Bitnerem? – Agata wpatrzona była w kieliszek.
            - Nie wiesz wszystkiego… Dzisiaj, u mnie w gabinecie był człowiek Bitnera, dawał kasę. Chciał abym zgodziła się celowo przegrać sprawę. Mówił, że jeśli się tak nie stanie, to będę miała nieprzyjemności. - podniosła głowę, teraz ich oczy się spotkały. Marek wpatrywał się w jej niebieskie tęczówki tak jakby czuł, że coś się święci.
            - No pięknie, zgodziłaś się? Agata uważaj na siebie. – Jego spojrzenie było przepełnione troską, obawą i strachem.
            -  Uważam, spokojnie, nie zgodziłam się… jestem już dużą dziewczynką, poradzę sobie. Wiesz, w razie czego kupię sobie broń i rozwalę ich wszystkich. – Wino coraz bardziej obojgu wchodziło w krew.
            - No… - Dębski zaśmiał się upijając kolejny już łyk wina.
            - No co, przecież pozwolenie na broń dostanę od razu.
            - To ja ci pomogę. Przecież ja mam takie znajomości, że… - atmosfera w tym momencie się rozluźniła.
            - Hmm… A wiesz co jest najśmieszniejsze? To, że dwa, trzy tygodnie temu wychodząc z sądu pomyślałam o Bitnerze, i o tym, że właściwie to ja jestem mu wdzięczna, że tak mnie przekręcił. Bo gdyby nie to, to nie byłoby tego wszystkiego, nie straciłabym prawa do wykonywania zawodu. Tak naprawdę dzięki temu mogłam odetchnąć od tego wszystkiego, w końcu zrobiłam sobie wakacje. Poznałam wspaniałych ludzi i miałam więcej czasu na przemyślenie swojego życia… - Agata posmutniała. Marek nagle zrozumiał, że pierwszy raz w życiu ta silna pani mecenas się przed kimś otworzyła, opowiedziała coś, czego tak naprawdę nikomu nie mówiła. Otrząsną się z zamyślenia.
            - No, i to jest właśnie pozytywne myślenie. – Z każdym słowem, które Przybysz wypowiadała Marek coraz bardziej pożądał jej ust. Nie tylko jej ust, ale całej jej, jej dotyku, jej ciała, jej słodkiego zapachu perfum. Z trudem się powstrzymywał.
            - No… w każdym razie słabo by było, gdybyśmy teraz przeze mnie znowu mieli problemy. Boję się, że rzeczywiście coś się stanie. Bitner niby jest za kratami, ale ma ludzi, którzy nadal są pod jego kontrolą, którzy zrobią wszystko, żeby go uwolnić… Ci jego ludzie… zaraz się w mediach pojawi… „Wspólniczka posądzona… oskarżona o współprace z mafiosami”
            - Agata…no i po co się nakręcasz. – wziął poduszkę znajdującą się niedaleko i rzucił w Przybysz.
            - Aale wtedy klienci walili by do nas drzwiami i oknami…
            - Nikt cię o nic… - bijąc ją poduszką – Nikt ci nic nie zrobi, ani o nic nie oskarży dopóki ja tu jestem, rozumiesz? – Ich usta dzieliły milimetry, Dębski nie wytrzymał, pożądanie wygrało. Zbliżył swoje usta do jej malinowych ust i się w nich zatopił. Z każdą chwilą pocałunek stawał się bardziej zachłanny, przepełniony był pożądaniem, troską. Nagle się odsunął, tak jakby oprzytomniał.
            - Przepraszam Cię, ja już będę leciał. – Spojrzał  na zegarek. – Do zobaczenia w kancelarii. – Ubrał w pośpiechu marynarkę i w mgnieniu oka zniknął za drzwiami jej mieszkania. Agata lekko oszołomiona ze smakiem jego ust na swoich siedziała jeszcze chwilę na kanapie. Marek wybiegł z kamienicy i w jednej chwili siedział już w swoim srebrnym jeep’ie. Jednak nie odpalił silnika, siedział tak jeszcze pół godziny, nagle zauważył coś dziwnego. Przed oczami mignęły mu dwie postawne sylwetki. Osoby te kierowały się w stronę kamienicy Przybysz, miały ze sobą jakąś dziwną siatkę. Wszystko to wydawało się Markowi bardzo podejrzane. „Marek otrząśnij się, ten wieczór trochę Cię omamił, ale przecież kto by chciał skrzywdzić Agatę…”. Otrząsnął się, odpalił silnik i odjechał spod kancelarii. Jechał pustymi, prawie, ulicami Warszawy. Jednak nie mógł się skupić na drodze, coś nie dawało mu spokoju. W tym momencie coś go tknęło, zawrócił i łamiąc wszelkie przepisy jechał w kierunku mieszkania wspólniczki. Zajechał na miejsce i jak najszybciej się dało, wbiegł do kamienicy. Był już przy drzwiach, gdy zauważył, że są otwarte. Wpadł z impetem do mieszkania.
            - Agata!!! Agata jesteś tu, coś się stało? – nie usłyszał odpowiedzi. Wszedł do dużego pokoju i to co zobaczył było ziszczeniem jego najgorszych koszmarów.

To taka sobie część. Uff… udało mi się doprowadzić do momentu, o którym myślę od samego początku. Wiem, że jest ta część bardzo niedobra i chaotyczna, i nigdy nie dorównam w pisaniu naszym mistrzyniom: Pauli, E. i wielu innym.
P.S. Jak się pewnie zorientowaliście, dialog był „inspirowany” rozmową naszej MarGaty z 13 odc 2 serii. <3

Duśka



11 komentarzy:

  1. Domcia!!! Bo nie bardzo skumałam o co Ci chodziło? Mareczek ucieka, no coś innego. W sensie, że w każdym opo to się pojawia, czy jak???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, chodziło mi o to, że zazwyczaj Agata tak szybciutko zmyka :D A tutaj taka zmiana - nie mówię, że to się nie zdarza, ale jednak rzadko - Mareczek nam ucieka :)

      Domcia

      Usuń
    2. Aaa... Klaudia nieogara. :D Już rozumiem. No tak mi pasowało, że Marek ucieka. Nasz kochany Dębski pamięta jak go Agatka za drzwi wykopała i się przestraszył i bał, że zrobi coś wbrew jej woli. ♥

      Usuń
  2. No i w końcu przeczytałam, i czuje niedosyt czemu? To logiczne bo skończyłaś w takim momencie... o tak uciekający Marek sprawił że na moich ustach pojawił się banan :) Mam nadzieje że ta Paula tu w "mistrzyniach" wymieniona to nie ja bo, ja do mistrzyn nie naleze.. po prostu od czasu do czasu lubie przelać myśli na papier elektroniczny, ale dość o mnie. Oczywiście czekam na ciąg dalszy. <3

    Paula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Pauluś!!! Oczywiście, że w wymienionych mistrzyniach Paula to TY!!! + szpecjanie zakończyłam w takim momencie ♥

      Usuń
    2. Wiec musze czekać na dalszy rozwój akcji, zobaczysz też będe kończyć w takich momentach <3

      P.

      Usuń
    3. Zakończyłam w takim a nie innym momencie ponieważ w końcu doszłam do tego o czym długo myślałam, lecz w żadnym opowiadaniu nie udało mi się tego zamieścić. Gdybym to teraz napisała, to nie byłoby przyjemności i zaskoczenia? W następnej części. ^^

      Usuń
  3. Moim zdaniem w bawieniu sie slowem wcale nie chodzi o dorownanie komus, a raczej o stworzenie czegos po swojemu. Czesto po prostu nie da sie napisac nawet w podobnym stylu, bo kazdego 'autora' charakteryzuje niepowtarzalny sposob wyrazania emocji. Oczywiscie mozna nasladowac, probowac odtworzyc style, ale jaka bylaby literatura, gdyby wszystkie powiesci bylyby na jedno kopyto?
    Nierzadko zdarza sie, ze nie da sie przeniesc mysli na papier i to cisza opowiada najpiekniejsze wydarzenia i emocje. Nie chce by ktokolwiek pomysla, ze jestem jakas znawczynia, bo defacto nia nie jestem, ale mowie tu o wlasnych doswiadczeniach. Gdy czasem zdarzy mi sie czytac moje teksty sprzed kilku lat, wlacza mi sie syndrom korektora - tak wiele bym skasowala, poprawila i dodala. Tobie wiec powiem to samo, co juz pisalam Pauli - nie przestawaj bawic sie slowem, bo byc moze pewnego dnia poczujesz ta satysfakcje, ze slowa wspolgraja z myslami. Ukladaj zdania w glowie, nadawaj im ksztalt, a potem powoli wystukuj na klawiaturze. Pamietaj, ze to praktyka czyni mistrza. A dorownac prawdziwym mistrzom, jak chociazby Dostojewski, Mickiewicz, czy Dumas...tak, oni zasluguja na to miano.
    Powodzenia,
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak piękne słowa. ♥ + zawsze po nocach mam najlepsze pomysły, poczym następnego dnia chce swoje nocne myśli przelać na elektroniczny papier i lipa... wszystkie pomysły diabli wzieli.

      Usuń
    2. Sprobuj nie wyprzedzac wydarzen, skup sie na pojedynczych scenach, dokladaj coraz to nowe szczegoly, bo to one tworza calosc. Polecam rowniez zapisywanie mysli w telefonie lub jak wolisz na kartce, by nic nie ucieklo. Ja kiedys 20stronicowe opowiadanie napisalam w notatniku na telefonie, bo akurat mialam inspirujacy temat. I jeszcze jedna, mala rada - piszac, musisz widziec dana scene w swojej glowie. To naprawde pomaga. (:

      Usuń
    3. Jeszcze raz!!! Dziękuje za wspaniałe słowa i skorzystam z Twoich rad ^^

      Usuń