Domcia
No to następna
część… nie wiem czemu, ale jakoś nie potrafię dojść do tego momentu o którym
już od ponad miesiąca myślę… No cóż pożyjemy zobaczymy, mam nadzieję, że kiedyś
napiszę coś co rzeczywiście mieści się w mojej wizji.
Nalał do kieliszków wino, podał
jeden brunetce i usiadł wygodnie na kanapie. Koło niego usadowiła się Przybysz.
Między nimi panowała niezręczna cisza, w końcu jedno z nich postanowiło ją
przerwać.
- Jak tam Twoja sprawa? – upił łyk
wina. Dotarło właśnie do niego jaki banał padł z jego ust.
- Wiesz co… ciężko będzie bo w końcu
bronię gościa oskarżonego przez mafię. – Dębski aż zachłysną się winem,
zaskoczyło go to.
- Jak to mafia! Agata, w co ty się
znowu wpakowała? Nie masz już dość po tej sprawie z Bitnerem? – Agata
wpatrzona była w kieliszek.
- Nie wiesz wszystkiego… Dzisiaj, u
mnie w gabinecie był człowiek Bitnera, dawał kasę. Chciał abym zgodziła się
celowo przegrać sprawę. Mówił, że jeśli się tak nie stanie, to będę miała
nieprzyjemności. - podniosła głowę, teraz ich oczy się spotkały. Marek
wpatrywał się w jej niebieskie tęczówki tak jakby czuł, że coś się święci.
- No pięknie, zgodziłaś się? Agata
uważaj na siebie. – Jego spojrzenie było przepełnione troską, obawą i strachem.
-
Uważam, spokojnie, nie zgodziłam się… jestem już dużą dziewczynką,
poradzę sobie. Wiesz, w razie czego kupię sobie broń i rozwalę ich wszystkich.
– Wino coraz bardziej obojgu wchodziło w krew.
- No… - Dębski zaśmiał się upijając
kolejny już łyk wina.
- No co, przecież pozwolenie na broń
dostanę od razu.
- To ja ci pomogę. Przecież ja mam
takie znajomości, że… - atmosfera w tym momencie się rozluźniła.
- Hmm… A wiesz co jest
najśmieszniejsze? To, że dwa, trzy tygodnie temu wychodząc z sądu pomyślałam o
Bitnerze, i o tym, że właściwie to ja jestem mu wdzięczna, że tak mnie
przekręcił. Bo gdyby nie to, to nie byłoby tego wszystkiego, nie straciłabym
prawa do wykonywania zawodu. Tak naprawdę dzięki temu mogłam odetchnąć od tego
wszystkiego, w końcu zrobiłam sobie wakacje. Poznałam wspaniałych ludzi i
miałam więcej czasu na przemyślenie swojego życia… - Agata posmutniała. Marek
nagle zrozumiał, że pierwszy raz w życiu ta silna pani mecenas się przed kimś
otworzyła, opowiedziała coś, czego tak naprawdę nikomu nie mówiła. Otrząsną się
z zamyślenia.
- No, i to jest właśnie pozytywne
myślenie. – Z każdym słowem, które Przybysz wypowiadała Marek coraz bardziej
pożądał jej ust. Nie tylko jej ust, ale całej jej, jej dotyku, jej ciała, jej
słodkiego zapachu perfum. Z trudem się powstrzymywał.
- No… w każdym razie słabo by było,
gdybyśmy teraz przeze mnie znowu mieli problemy. Boję się, że rzeczywiście coś
się stanie. Bitner niby jest za kratami, ale ma ludzi, którzy nadal są pod jego
kontrolą, którzy zrobią wszystko, żeby go uwolnić… Ci jego ludzie… zaraz się w
mediach pojawi… „Wspólniczka posądzona… oskarżona o współprace z mafiosami”
- Agata…no i po co się nakręcasz. –
wziął poduszkę znajdującą się niedaleko i rzucił w Przybysz.
- Aale wtedy klienci walili by do
nas drzwiami i oknami…
- Nikt cię o nic… - bijąc ją
poduszką – Nikt ci nic nie zrobi, ani o nic nie oskarży dopóki ja tu jestem,
rozumiesz? – Ich usta dzieliły milimetry, Dębski nie wytrzymał, pożądanie
wygrało. Zbliżył swoje usta do jej malinowych ust i się w nich zatopił. Z każdą
chwilą pocałunek stawał się bardziej zachłanny, przepełniony był pożądaniem,
troską. Nagle się odsunął, tak jakby oprzytomniał.
- Przepraszam Cię, ja już będę
leciał. – Spojrzał na zegarek. – Do
zobaczenia w kancelarii. – Ubrał w pośpiechu marynarkę i w mgnieniu oka zniknął
za drzwiami jej mieszkania. Agata lekko oszołomiona ze smakiem jego ust na
swoich siedziała jeszcze chwilę na kanapie. Marek wybiegł z kamienicy i w
jednej chwili siedział już w swoim srebrnym jeep’ie. Jednak nie odpalił
silnika, siedział tak jeszcze pół godziny, nagle zauważył coś dziwnego. Przed
oczami mignęły mu dwie postawne sylwetki. Osoby te kierowały się w stronę
kamienicy Przybysz, miały ze sobą jakąś dziwną siatkę. Wszystko to wydawało się
Markowi bardzo podejrzane. „Marek otrząśnij się, ten wieczór trochę Cię omamił,
ale przecież kto by chciał skrzywdzić Agatę…”. Otrząsnął się, odpalił silnik i
odjechał spod kancelarii. Jechał pustymi, prawie, ulicami Warszawy. Jednak nie
mógł się skupić na drodze, coś nie dawało mu spokoju. W tym momencie coś go
tknęło, zawrócił i łamiąc wszelkie przepisy jechał w kierunku mieszkania
wspólniczki. Zajechał na miejsce i jak najszybciej się dało, wbiegł do
kamienicy. Był już przy drzwiach, gdy zauważył, że są otwarte. Wpadł z impetem
do mieszkania.
- Agata!!! Agata jesteś tu, coś się
stało? – nie usłyszał odpowiedzi. Wszedł do dużego pokoju i to co zobaczył było
ziszczeniem jego najgorszych koszmarów.
To taka sobie
część. Uff… udało mi się doprowadzić do momentu, o którym myślę od samego
początku. Wiem, że jest ta część bardzo niedobra i chaotyczna, i nigdy nie
dorównam w pisaniu naszym mistrzyniom: Pauli, E. i wielu innym.
P.S. Jak się
pewnie zorientowaliście, dialog był „inspirowany” rozmową naszej MarGaty z 13
odc 2 serii. <3
Domcia!!! Bo nie bardzo skumałam o co Ci chodziło? Mareczek ucieka, no coś innego. W sensie, że w każdym opo to się pojawia, czy jak???
OdpowiedzUsuńNie, chodziło mi o to, że zazwyczaj Agata tak szybciutko zmyka :D A tutaj taka zmiana - nie mówię, że to się nie zdarza, ale jednak rzadko - Mareczek nam ucieka :)
UsuńDomcia
Aaa... Klaudia nieogara. :D Już rozumiem. No tak mi pasowało, że Marek ucieka. Nasz kochany Dębski pamięta jak go Agatka za drzwi wykopała i się przestraszył i bał, że zrobi coś wbrew jej woli. ♥
UsuńNo i w końcu przeczytałam, i czuje niedosyt czemu? To logiczne bo skończyłaś w takim momencie... o tak uciekający Marek sprawił że na moich ustach pojawił się banan :) Mam nadzieje że ta Paula tu w "mistrzyniach" wymieniona to nie ja bo, ja do mistrzyn nie naleze.. po prostu od czasu do czasu lubie przelać myśli na papier elektroniczny, ale dość o mnie. Oczywiście czekam na ciąg dalszy. <3
OdpowiedzUsuńPaula
Kochana Pauluś!!! Oczywiście, że w wymienionych mistrzyniach Paula to TY!!! + szpecjanie zakończyłam w takim momencie ♥
UsuńWiec musze czekać na dalszy rozwój akcji, zobaczysz też będe kończyć w takich momentach <3
UsuńP.
Zakończyłam w takim a nie innym momencie ponieważ w końcu doszłam do tego o czym długo myślałam, lecz w żadnym opowiadaniu nie udało mi się tego zamieścić. Gdybym to teraz napisała, to nie byłoby przyjemności i zaskoczenia? W następnej części. ^^
UsuńMoim zdaniem w bawieniu sie slowem wcale nie chodzi o dorownanie komus, a raczej o stworzenie czegos po swojemu. Czesto po prostu nie da sie napisac nawet w podobnym stylu, bo kazdego 'autora' charakteryzuje niepowtarzalny sposob wyrazania emocji. Oczywiscie mozna nasladowac, probowac odtworzyc style, ale jaka bylaby literatura, gdyby wszystkie powiesci bylyby na jedno kopyto?
OdpowiedzUsuńNierzadko zdarza sie, ze nie da sie przeniesc mysli na papier i to cisza opowiada najpiekniejsze wydarzenia i emocje. Nie chce by ktokolwiek pomysla, ze jestem jakas znawczynia, bo defacto nia nie jestem, ale mowie tu o wlasnych doswiadczeniach. Gdy czasem zdarzy mi sie czytac moje teksty sprzed kilku lat, wlacza mi sie syndrom korektora - tak wiele bym skasowala, poprawila i dodala. Tobie wiec powiem to samo, co juz pisalam Pauli - nie przestawaj bawic sie slowem, bo byc moze pewnego dnia poczujesz ta satysfakcje, ze slowa wspolgraja z myslami. Ukladaj zdania w glowie, nadawaj im ksztalt, a potem powoli wystukuj na klawiaturze. Pamietaj, ze to praktyka czyni mistrza. A dorownac prawdziwym mistrzom, jak chociazby Dostojewski, Mickiewicz, czy Dumas...tak, oni zasluguja na to miano.
Powodzenia,
E.
Dziękuję za tak piękne słowa. ♥ + zawsze po nocach mam najlepsze pomysły, poczym następnego dnia chce swoje nocne myśli przelać na elektroniczny papier i lipa... wszystkie pomysły diabli wzieli.
UsuńSprobuj nie wyprzedzac wydarzen, skup sie na pojedynczych scenach, dokladaj coraz to nowe szczegoly, bo to one tworza calosc. Polecam rowniez zapisywanie mysli w telefonie lub jak wolisz na kartce, by nic nie ucieklo. Ja kiedys 20stronicowe opowiadanie napisalam w notatniku na telefonie, bo akurat mialam inspirujacy temat. I jeszcze jedna, mala rada - piszac, musisz widziec dana scene w swojej glowie. To naprawde pomaga. (:
UsuńJeszcze raz!!! Dziękuje za wspaniałe słowa i skorzystam z Twoich rad ^^
Usuń