piątek, 8 listopada 2013

Opowiadanie E. "When I Fall in Love"

Jeśli powiem, że mnie to wzruszyło, to będzie za mało. To mnie rozbiło emocjonalnie. Mam łzy w oczach. Co chwila wciskam replay do piosenki i od nowa czytam. Czuję się wypompowana z wszelkich emocji. Pustka i nicość. To jest to, co teraz mam przed sobą, czyli nic. Poległam. Kocham Cię, Ewa! <3 Błagam, sprezentuj nam następną część! *.* Nie wiem, co ja mam Wam powiedzieć... No zgłębiajcie to! <3

Domcia

Cześć,
Przesyłam coś nowego, co zaczyna kiełkować w mojej głowie. : ) Nie wiem, czy napiszę kontynuację, ani też ile będzie części.
Pozdrawiam,
E.

Do czytelników:
To już moja kolejna przygoda z margatowymi opowieściami i chciałabym w tym miejscu podziękować serdecznie za tak pozytywny odbiór mojej pisaniny, szczególnie poprzedniego opowiadania 'Nigdy nie jest za późno, by zacząć od początku'.  Chciałabym jeszcze dodać, że jeśli ktoś z Was ma ochotę napisać, choćby jednoczęściowe opowiadanie, to ja mówię - odwagi! Mogę się założyć, że jest tutaj choć kilka osób, które chciałyby przelać swoje myśli na papier, a myślą, że nie dadzą rady. Pamiętajcie - najtrudniejszy jest pierwszy krok. Trzymam kciuki!



Agata,
Na początku chciałbym przeprosić. Przepraszam Cię za to, że jestem tchórzem, który nie potrafi spojrzeć w Twoje błękitne, błyszczące oczy i wyznać prawdy. Nie umiem stanąć przed Tobą, by powiedzieć, co naprawdę czuję. Przez wiele dni myślałem, jak poinformować Cię o moim wyjeździe, ale nic mądrego nie przyszło mi do głowy, dlatego zdecydowałem się na niby najprostszą drogę komunikacji. Ale czy pisanie listu, w którym chce się wyznać swoje słabości, może być łatwe?
Wyjeżdżam, za kilka dni będę daleko stąd. Zapewne zastanawiasz się, co mi strzeliło do głowy i co mam na myśli pisząc „daleko”. Opuszczam Warszawę, a w momencie gdy Ty będziesz czytać mój list, mnie już nie będzie.
Siedzę teraz w moim gabinecie, co chwila spoglądając w stronę Twojego pomieszczenia. Pali się tam mała lampka, a przez mleczną szybę widzę Twoją sylwetkę – siedzisz przy biurku, w ciszy odbija się dźwięk uderzania Twoich palców o klawiaturę komputera. Marzę, by mieć odwagę, porzucić pióro i wtargnąć do Twojego gabinetu, ale jestem tchórzem, który coraz mocniej przyciskając długopis do białego papieru, próbuje stworzyć kilka sensownych słów.
Czytając mój list pierwszy raz zapewne siedzisz w swoim gabinecie, a nikłe światło lampki na mahoniowym biurku oświetla Twoją twarz. Jeśli po Twoim policzku spływa łza – proszę, nie płacz. Nie chcę byś kiedykolwiek płakała przeze mnie, bądź innego mężczyznę. Zostawiłem tą kopertę między dokumentami, bo znając Ciebie nie wrócisz na noc do domu, a do końca będziesz walczyć o jakieś dowody na uniewinnienie Twojego klienta. Pamiętaj, że nawet Ty musisz czasem odpocząć.
Nie rozumiesz sensu mojego listu, prawda? Nie umiesz pojąć, dlaczego postanowiłem wyjechać? Już kolejny raz nazywam samego siebie tchórzem. Nie miałem racji, gdy w ten sposób nazwałem Ciebie, gdy nie chciałaś walczyć o powrót na wokandę. Z nas dwojga, to ja nie mam odwagi. Zapewne znienawidzisz mnie za to, ale nie umiałem znaleźć innego rozwiązania. Nie jest bohaterem romantycznym, który pisałby do Ciebie najpiękniejsze listy, ubierając je w najczulsze słowa.
Mogę się założyć, że wielkie, białe drzwi, rozdzielające nasze biura są otwarte, a Twój wzrok co chwila błądzi po moim gabinecie. Twoje piękne błękitne tęczówki tańczą po białej kartce, zapisanej przeze mnie, a niewielka zmarszczka na czole porusza się przy każdym westchnięciu. Taką właśnie Cię zapamiętam. Jednak to, co najbardziej zostanie w mojej pamięci, to Twój uśmiech, gdy rozbawiona patrzyłaś w moją stronę. To wszystko były jedynie ulotne chwile, ale dla mnie znaczyły o wiele więcej. Nie miałem nigdy odwagi, by powiedzieć Ci, jak bardzo mi na Tobie zależy. Nigdy nie zdobyłem się na to, by złapać Cię za dłoń i nie wypuścić ze swojego uścisku. Pewnie zastanawiasz się dlaczego…? Bałem się.
Od pewnego czasu zaczęliśmy oddalać się od siebie, niewiele zostało już z dawnych chwil, w których potrafiliśmy rozmawiać ze sobą godzinami, śmiać się i pić wino na dachu apartamentowców. W jednej chwili, gdy pierwszy raz zawiodłem Twoje zaufanie, zaczęła rwać się cienka linia, która połączyła nas tamtego wieczoru, gdy pierwszy raz nasze usta spotkały się. Każdego dnia, przychodząc do pracy, próbowałem łapać jeszcze ulotne chwile, w których mogłem być obok Ciebie, ale teraz dotarło do mnie, że straciłem Cię, prawdopodobnie na zawsze.
Powiadają, że gdy kochasz drugą osobę, pragniesz jej szczęścia. To prawda, jednak nikt nigdy nie wspomniał, że tak trudno patrzeć na to szczęście, gdy nie dzielisz go z ukochaną.
Obiecaj mi, że będziesz szczęśliwa i nie będziesz mnie szukać.
M.
P.S. Ta piosenka, którą nagrałem na płycie, powie Ci wszystko.
*
Drążące dłonie brunetki powędrowały w stronę leżącej między dokumentami białej koperty z płytą CD. Próbując opanować niekontrolowane ruchy dłoni, opuszkami palców wyjęła ją i włożyła do napędu CD w laptopie. Spływające po policzku łzy, roztarły cały jej perfekcyjnie wykonany makijaż. Niepewnym ruchem wskazującego palca nacisnęła play. W ciszy kancelaryjnego pomieszczenia rozniosły się łagodne dźwięki muzyki.
When I fall in love,
It will be forever,
Or I’ll never fall in love.

In a restless world like this is,
Love is ended before it’s begun,
And too many moonlight kisses
Seem to cool in the warmth of the sun.

When I give my heart,
It will be completely,
Or I’ll never give my heart.

And the moment I can feel that
You feel that way, too,
Is when I’ll fall in love with you.

Z każdym kolejnym dźwiękiem, usłyszanym słowem Agata przestała trzeźwo myśleć, mając wrażenie, jakby przeżywała właśnie najgorszy koszmar nocny. Łzy, które od kilkunastu minut spływały po jej policzkach, sprawiały że leżący na biurku list wyglądał teraz, jakby wędrując do nadawcy przeżył prawdziwą ulewę. Jej gorące łzy spływały na słowa pisane kilka dni wcześniej przez Marka. Dochodzące jakby z oddali dźwięki piosenki Nat King Cole, wprowadzały jej kruche ciało w kolejne ataki drżenia, którego brunetka nie potrafiła powtrzymać. Załamana, oparła łokcie o drewniane biurko, ukrywając zapłakaną, czerwoną twarz w dłoniach. Miał rację – nie rozumiała, dlaczego wyjechał. Wprawdzie tak wiele jej napisał, tłumaczył, ale na nic się zdały te tłumaczenia. Pierwszy raz w życiu poczuła tak wielką tęsknotę, za czymś, czego właściwie nigdy nie poznała. Niczym były dwa pocałunki z Markiem, kilka wspólnie spędzonych wieczorów, wiele wypitych butelek czerwonego wina. Zamknęła oczy, wyobrażając sobie, że gdy tylko znów otworzy powieki, będzie w swojej kawalerce, a wszystko, to co przed chwilą się stało, okaże się tylko złym snem. Nic jednak takiego się nie zdarzyło – wciąż znajdywała się w gabinecie, a w oddali widziała tylko bijącą z biura Marka przerażającą ciemność, na biurku przed nią leżał list. Drżącą dłonią, jakby trzymając w ręku najcenniejszą i najbardziej kruchą rzecz, podniosła do góry kartkę ze słowami przyjaciela. Delikatnie przymknęła powieki, przysuwając list do malinowych warg, drażniąc tym samym swoje nozdrza jego zapachem, który unosił się z tego kawałka kancelaryjnego papieru. Od tego momentu jej najbliższymi przyjaciółmi stały się samotność i tęsknota.

E.

6 komentarzy:

  1. Jezus Maria to jest tak porywające, wzruszające, nie ma słów, zeby to opisać, po prostu idealne, ta szczerosć bijąca z tego listu <3 rozłożyłaś mnie na łopatki... gratuluję ogromnego talentu.... no arcydzieło, mistrzowskie arcydzieło <3 kocham to <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No i sie popłakałam.. nie planowałam tego w dzisiejszym dniu. Jestem emocjonalnym wrakiem. Twoje opowiadanie, to istne ARCYDZIEŁO! Zagłębiam się w każde słowo, i serce przyśpiesza, kiedy widze to znajome " E. " wiem że to koniec, wstrzymuje oddech, powstrzymuje płynące łzy.. ty emocjonalna terrorystko! :) Nie umiem nawet opisać genialności tego opowiadania, jest OSZAŁAMIAJĄCE,MAGNETYZUJĄCE, WCIĄGAJĄCE, PIĘKNE, WZRUSZAJĄCE.. mogłabym wymieniać i wymieniać, ale i tak nie opisze to tego opowiadania!!
    JESTEŚ MOJĄ MISTRZYNIĄ E. <3 Uwielbiam Cie i twoje opowiadania!

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne... ryczałam. Jesteś po prostu mistrzynią. Tyle ode mnie, bo więcej nie jestem wstanie z siebie wydusić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezusa Marian! To opowiadanie jest świetne! co ja gadam świetnie to i tak za mało powiedziane! Mam nadzieję że ujrzymy następną część :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie napisane! Ach, chciałabym kiedyś dobrnąć do twojego poziomu ;) Nie będę się rozpisywać, bo wyczerpałam wenę-> looknijcie na skrzynkę ;), ale potwierdzam zdanie innyc. CUDOWNIE ;)
    Avren

    OdpowiedzUsuń
  6. Piekne czekam na nastepna czesc

    OdpowiedzUsuń