czwartek, 7 listopada 2013

Biorąc szanse cz. XXII

Długość nie jest powalająca zresztą tak jak ta część. Dodaje teraz choć mogłam już wczoraj w nocy bo było gotowe. No dobra nie przedłuzam tylko przepraszam za chwilowy brak opowiadań na blogu i zapraszam do czytania :-)

Kiedy Agata obudziła się następnego dnia, dopiero po kilku sekundach przypomniała sobie, co się wydarzyło wczoraj. W pewnej chwili zatliła się w niej iskierka nadziei, że tym razem ten związek okaże sie poważnejszy niż wszystkie poprzednie, że tym razem będzie szczęśliwa i wreszcie ułoży sobie życie. Na stole w kuchni stał talerz z przygotowanym śniadaniem dla brunetki, przez Krzysztofa i żołta karteczka z informacją. "Będę o 15." Po godzinnym szykowaniu się do wyjścia, zarzuciła na siebie płaszcz i opuściła mieszkanie Krzysztofa, udając się na spacer z rudowłosą. Świeże i zimne powietrze dobrze zrobiło brunetce, od razu poczuła przypływ energii. Razem z Dorotą weszły do ich ulubionych kawiarenki. Usiadły przy tym samym stoliku co zawsze, jak na pierwszy dzień świąt w kawiarence znajdowało się kilka osób. Dorota wbiła w brunetkę ciekawskie spojrzenie widząc jej nieobecność.
- No więc opowiadaj wszystko od początku - rzekła, Agata wbiła w nią tylko pytające spojrzenie - opowiadaj o czym tak myślisz.
- Zastanawiam się nad przyszłością w kancelarii - rzekła wbijając wzrok w filiżankę herbaty. Dorota wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.
- Chyba nie masz na myśli tego o czym myśle? - odrzekła
- Zależy o czym myślisz, bo ja myśle o..-przerwała, unosząc wzrok na Dorotę, tak aby jej słowa były bardziej wiarygodne - myśle o rezygnacji..
- Agata ty nie mówisz chyba powiażnie? - spojrzała w jej oczy, jednak Agata tylko ponownie wbiła wzrok w filiżankę - Żartujesz prawda? - jednak nie otrzymała odpowiedzi - Agata nie możesz odejść, przecież kancelaria jest dla Ciebie drugim życiem..
- Miałam dużo czasu aby się nad tym zastanowić, teraz wszystko się zmienia. Spodziewam się dziecka..- rzekła niepewnie -..nie chcę zaniedbywać rodziny. Jestem szczęśliwa..
- Agata przecież ja również mam rodzinę, i potrafie pogodzic kancelarię i dom..
- Mamy z Krzysztofem nieunormowany czas pracy.. Tośka jakoś to rozumie, ale to dziecko - rzekła kładąc dłoń na brzuch - będzie potrzebowało miłości i czasu.. a żeby przy tym nie zaniedbywać również Tośki, potrzeba go dwa razy więcej.. - spojrzała gdzieś poza okno.
- Agata przemyślałaś to? - położyła dłoń na jej dłoni
- Tak, mówiłam miałam dużo czasu aby to wszystko sobie przeanalizować, i wyciągnąć wnioski. Przez czas ciąży zostanę w kancelarii, ale kiedy będzie zbliżał się termin porodu, po prostu odejdę.. może okazać się to głupstwem, ale z miłości zrobi się wszystko!
- Chociaż nacieszę się Tobą przez osiem miesięcy, bo potem zabierze Cie Krzysztof - uśmiechnęła się przez łzy, upiła łyk kawy - pewnie Krzysztof jest dumnym tatuśkiem co?
- Taa.. - rzekła najciszej jak się dało w dodatku lekko poddenerwowana, czego nie dało się nie zauważyć
- Co jest Agata?
- A co ma być? Wszystko dobrze, siedzimy sobie w kawiarni rozmawiamy o mnie, no właśnie opowiadaj co u Ciebie Dorota! Jak tam dzieciaki? - uśmiechnęła się sztucznie
- Nie próbuj zmieniać tematu, mów o co chodzi - zmrurzyła oczy
- Przecież mówie że wszystko w jak najlepszym porządku.
- Agata nie znam Cie od dziś, a ty mnie i wiesz bardzo dobrze że prędzej czy później to z Ciebie wyciągne, dla twojego dobra byłoby gdyby to było prędzej..
- Dobra dobra poddaje się.. - spuściła głowę
- No więc mów.
-Nie wiem czyje to dziecko-wymamrotała
- Agata mów normalnie a nie mruczysz sobie pod nosem! - rzuciła jej surowe spojrzenie
- Nie wiem czyje to dziecko.. - rzekła, po czym ukryła twarz w dłoniach. Dorota zakrztusiła się kawą, po czym prawie krzycząc rzekła.
- CO?!
- Ciszej ludzie patrzą - rozejrzała się dookoła, po czym spojrzała na przyjaciółkę
- To dzisiaj jakiś prima aprilis, czy sprawdzasz mnie?
- Mówie poważnie - rzekła spokojnie i stanowczo
- Jak to nie wiesz czyje to dziecko, to z kim ty spałaś?!
- Możemy o tym nie rozmawiać?
- Skoro zaczeliśmy to trzeba to zakończyć, więc z kim spałaś z Krzysztofem i z kim jeszcze? - brunetka milczała, jego imie nie mogło przejść przez jej gardło - Skoro powiedziało się A, trzeba powiedzieć B. Mów z kim.
-.. Markiem - po panującej ciszy wreszcie wydusiła z siebie to imie. Dorota po raz kolejny zakrztusiła się kawą.
- Krzysztof wie? - wciąż zaskoczona wyznaniem przyjaciółki starała się jakoś opanować
- Dowiedział się tego samego dnia, kiedy go zdradziłam, choć on tego zdradą nie nazywa bo nie byliśmy razem, ale wybaczył mi to. - rzekła i uśmiechneła się - wiesz wczoraj rozmawiliśmy o tym, i wiesz co mi powiedział? Powiedział że "nie ważne czyje to dziecko będzie wychowywał je jak swoje". Czy to nie jest cudowne?
- A Marek? Nie sądzisz że powinien wiedzieć?
- Nie wiem.. może.
- Agata. - spojrzała na nią
- No dobrze porozmawiam z nim, a co jeśli okaże się że to dziecko Krzysztofa a nie jego? Poczekam z tą rozmową, później wykonam testy DNA, choć.. Dorota on teraz się zaręczył, planuje sobie stworzenie rodziny, nie chcę mieszać w jego życiu z powodu dziecka. On będzie myślał że to dziecko Krzysztofa, a Krzysztof bez względu czy to on czy nie on będzie ojcem będzie sie opiekował. Nie chcę już go w moim życiu. Marek to przeszłość.
- Zrobisz jak uważasz, ale osobiście uważam że powinien się dowiedzieć.
Siedziały w kawiarni jeszcze godzinę po czym każda wróciła do siebie. Agata siedziała na kanapie w salonie rozmyślając nad słowami rudowłosej. Rozbrzmiał jej telefon, spojrzała na wyświetlacz, dwie wiadomości. Otworzyła pierwszą.
" Kuchnia włoska, polska czy chińska?" Uśmiechnęła się do telefonu po czym odpisała Krzysztofowi, otworzyła drugą.
" Jestem najszczęśliwszym.." Dopiero zagłębiając się w pierwsze zdanie zorientowała się od kogo ta wiadomość. Spojrzała na godzinę otrzymania wiadmości i nie rozumiała dlaczego od nocy niezorientowała się że ma wiadomość. Zaczęła czytać dalej.
" .. mężczyzną na świecie. Małżeństwo z Kariną na pewno będzie udane. Pewnie niedługo też postaramy się o jakiegoś potomka. Zawsze miły i troskliwy sąsiad kancelaryjny." Po przeczytaniu wiadomości doszła do wniosku, że nie ma sensu mówić mu o dziecku. On już ma plan na przyszłość, nie chciała mu go niszczyć. Tak bardzo się różnili, ale też mieli wspólne cechy. Odpowiadali atakiem na atak, odsuwali się na drugi plan kiedy ktoś trzeci wchodził między nich. Choć w ostatnim czasie Marek zrozumiał co traci i zaczął walczyć. Jednak w pewnym momencie sie poddał, dając wtedy otwarte drzwi Krzysztofowi. Wtedy przegrał. Przegrał walkę o jej serce dopiekając jej pocałunkiem to raz z nią to z Kariną, i oświadczynami z Kariną. Ona bez winy też nie była, ale to jednak on robił więcej błędów. Wtedy kiedy byłaby gotowa poświęcić wszystko, stanęła przed jego drzwiami, a w progu jego drzwi stanęła znów ona! Dawniej nielubiące się kobiety, teraz zaprzyjaźnione ze sobą. Czuła się dziwnie w jej towarzystwie na początku, przez sytuacje w mieszkaniu Marka, ale z biegiem czasu Maria i Agata zaczęły się nawet lubić.

Paula

4 komentarze:

  1. postac Agaty w tym opowiadaniu jednoczesnie irytuje mnie, ale i potrafie ja zrozumiec. Ona stara sie caly czas zaczac wszystko od nowa, mowi, ze Marek to przeszlosc, ale jednoczesnie wie, ze jesli bedzie to dziecko Marka, to nigdy nie skonczy sie ich historia. Wie, ze bez konfrontacji z przeszloscia, nie bedzie przyszlosci. Dlatego prosze Cie, Paula, nie niszcz ich wizerunku w moich oczach, pozwol im szczerze porozmawiac. Kazdy ruch Marka, wywolany jego cierpieniem, sprawia, ze oddala sie ich wspolne szczescie. Oni sa wg mnie tacy sami - uciekaja przed prawda, bojac sie, ze moga sie stracic na zawsze. Paula, nie pozwol im tak dalej wirowac miedzy przyszloscia, a przeszloscia. Daj im terazniejszosc, nawet jesli nie wspolna, to szczera.
    E.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, ale końcówka wprawiła mnie w taką melancholię... tak smutno mi się zrobiło. Karina i Krzysztof nie pasują do tej pięknej bajki, bajki o miłości tych dwojga, o miłości Marka do Agaty i Agaty do Marka. Mam wrażenie, jakby myślami byli razem ale jednak osobno. Patrzą lecz nie widzą, słyszą lecz nie rozumieją do końca. Marek i Agata w tym opo to jakby jedna osoba w dwóch ciałach. Myślą podobnie, podobnie czują, każde z nich nie wie tak na prawdę czego chce. Dziecko Dębskiego nie Krzysztofa... ono powinno byc przy swoim ojcu. Wydaje mi się, że to opo jest prowadzone w taki sposób, że oni są tak strasznie do siebie podobni jednocześnie różniąc się pod wieloma względami. Mam wrażenie, że Agata po prostu boi się być w związku z Dębski, boi się tego, że on jest tak mocno podobny do niej, czyli jakby samej siebie się bała.
    Część napisana po mistrzowsku, rozwijasz nam się Paula ♥
    Duśka

    OdpowiedzUsuń
  3. polecam moją stronę internetową gdzie wszyscy mogą dodawać posty, wpisy na blogu, filmy, zdjęcia, opowieści itd. http://agnieszkadygantlive.streemo.pl/Community/Default.aspx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet nie wiesz jak się ciesze po kuciu genetyki, widząc twoje opowiadanie :3 Coś co wyszło spod twojego pióra, właściwie klawiatury po prostu nie może mi się nie podobać. Marek jak to Marek próbuje odsunąć się od Agaty, widząc że ta jest szczęśliwa z kimś innym, a Agata z kolej jak to Agata boi się zranienia dlatego jest z Majewskim, którego zabijcie mnie ale lubię. Uwielbiam Dorotę i Agatę, tą szczerość z jaką rozmawiają. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń