czwartek, 27 czerwca 2013

Historia inaczej pisana cz. XII

Cześć kochani, wracam znow po krótko- długiej przerwie, z jednej strony tryskam szczęściem, z drugiej jest mi smutno. Na razie zapraszam do przeczytania opowiadania. Buziaczki ! :*

Siedziała w samochodzie, czuła się okropnie, łzy zbierały jej się do oczu, zamknęła powieki, kilka łez zleciało jej po czerwonym od złości policzku. Nie wiedziała co ma o tym myśleć.
Dziwne.. minęło troche czasu powinien je podpisać, przecież mówił mi że to małżeństwo jest skończone, przecież.. nie Agata przestań o nim myśleć.. zapomnij o nim zanim Cie zrani.. poczekam jeszcze kilka dni, dam mu czas.. on na moim miejscu też by mi go dał.. nie myśl o miłości. Praca jest najważniejsza ! - otworzyła oczy i odjechała do domu. Dookoła przechodziło mnóstwo ludzi, w końcu było to późne popołudnie, stała w korku, przyglądała się przechodzącym przez pasy ludzią, byli to najczęściej nastolatkowie, pary trzymające się za rękę, z plecakami, i torbami. Wracające prawdopodobnie ze szkoły.
Dookoła sami zakochani, to jakiś żart? - pomyślała, z myśli wyrwał ją odgłos klaksona samochodu stojącego za nią w korku, zerknęła na światła, było zielone, ruszyła dalej. Podjechała pod kamienicę, wzięła swoje rzeczy z samochodu, i wchodziła po mału po schodach, przeszukiwała torby w poszukiwaniu kluczy od mieszkania. W tym czasie, siedzący na kanapie, już przysypiający Marek, zamknął oczy.
- Marek cholera, ile razy mam Ci powtarzać, żebyś segregował te dokumenty.. - rozbrzmiał dochodzący zza drzwi ciepły damski głos
- Dobrze, przepraszam! - krzyknął siedzący w bujnej czuprynie mężczyzna, kobieta weszła do jego gabinetu
- Mówisz tak za każdym razem, ale nadal nie widzę efektów segregacji papierow.. - Adrianna powiedziała stanowczo, Marek wstał i podszedł do niej
- Kochanie,przepraszam.. jestem zajęty nie miałem kiedy tego zrobić, wybaczysz mi to - jego maślane oczy, działały na nią jak hipnoza, Marek pocałował ją..
Otworzył energicznie oczy, za oknem gwiazdy i księżycz zdobiły krajobraz Warszawy, spojrzał na telefon dochodziła druga w nocy, poprawił się, nalał szklankę wody i oparł się dłońmi o blat w kuchni.
Nie rozumiem.. przecież ona mnie zdradziła, ale nadal coś do niej czuje. Tyle lat małżeństwa.. muszę to sobie przemyśleć.. jest też ONA, brunetka o zaraźliwym uśmiechu, zgrywa niedostępną... ale wydaje mi się że po prostu się boi zaangażować.. jest tylko wspólniczką..
Zamknął oczy, napił się wody, wziął prysznic, po czym położył się spać.
Rankiem obudził się jeszcze wczorajszy, ogarnął się wrzucił papiery rozwodowe do teczki, po czym pojechał do kancelarii. Wszyscy już tam byli, promienna Agata, kszątająca się Adrianna i zabiegana Dorota, każda zajęta była sprawami klientów, w kancelarii czekał już klient Marka.
- Witam, Rafał Gregorczyk - podał ręke Dębskiemu.
- Witam, Mecenas Dębski - zaskoczyła go reakcja klienta, zazwyczaj to prawnicy pierwsi się przedstawiają klientom a nie na odwrót. - zapraszam do gabinetu
Udali się do gabinetu, mężczyzna zajął miejsce przed biurkiem.
- Więc w jakiej sprawie pan do mnie przychodzi?
- Rozmawialiśmy wczoraj przez telefon, zostałem oskarżony o spowodowanie wypadku chodź nazwał bym to kolizją.
- Ktoś ucierpiał? - zapytał Dębski
- No właśnie, nie dlatego nazywam to kolizją, ucierpiały tylko samochody, osoby jadące pojazdami nie ucierpiały. Ten palant, wjechał na jednokierunkową na Bema, i walnął we mnie, po czym wezwał policje. Odmówiłem przyjęcia mandatu, bo to nie z mojej winy to było. Temu lalusiowi w białym BMW nic nie zrobili, co mnie zastanawiało długo. Podszedł do mnie ten cwaniaczek i mówi że rząda 50 tys. złoty za uszkodzenia samochodu, i uszczerbek na zdrowiu, inaczej wniesie sprawe do sądu. Stoi policjant słucha tego i nic nie robi. Więc po tym wszystkim zadzwoniłem w kilka miejsc, i co się okazało. Pan policjant był szwagrem naszego winowajcy i cwaniaczka.
- Dobrze, więc zrobię co w mojej mocy żeby pana wybrobić, ale jak znajdzie pan świadków wypadku to wygramy tę sprawę..
- Jak mam znaleźć tych świadków!?
- Sam bym to zrobił, ale mam mnóstwo pracy, Bema jest dość atrakcyjną ulicą, dużo restauracji, barów i knajp się tam znajduje. Ktoś na pewno widział.
- No dobrze. Do widzenia - wstał i podał dłoń.
- Do widzenia. - podał dłoń, klient wyszedł z gabinetu, drzwi dzielace jego i Agaty gabinet uchyliły się, wyszła z nich uśmiechnięta Agata. Widziała po minie Marka, że coś go gnębi. Podeszła bliżej, usiadła na biurku, Marek siedział obok niej.
- Agata, posłuchaj..
- Nie Marek, to ty posłuchaj, na początku wydawałeś mi się dupkiem..
- Agata.. - przerwał jej
- Nie przerywaj mi - powiedziała stanowczo - .. ale z każdym dniem sprawiałeś, że nie przestawałam się uśmiechać, byłeś przyciągający jak magez, tajemniczy.. przez cały czas się okłamuje że nic dla mnie nie znaczysz, ale z każdą minutą obok Ciebie, coraz bardziej przyzwyczajam się do twojej obecności, coraz bardziej mi zależy. Marek wybór masz prosty, albo ona albo ja. Chciałabym żebyś wybrał mnie.. więc wybierz mnie, pragij mnie, kochaj mnie... - Marek spojrzał na nią
- Agatko.. - Agata położyła mu palec na ustach
- Miałam Ci tyle do powiedzienia, teraz zostawiam Cię z tym. Czekam dziś o 20 w West, na Ciebie. Jak przyjdziesz to bedzie znaczyć że wybrałeś mnie. - wyszła z jego gabinetu zamykając za sobą drzwi.

Paula

6 komentarzy:

  1. Wielki powrót ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy taki wielki to ja nie wiem (;

    OdpowiedzUsuń
  3. Pliss napisz kolejną część dzisiaj dzisiaj już jutro !!
    Bo nie wytrzymam !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak też zrobię, biorę się za pisanie bo jutro zakończenie roku i szykuje się impreza, więc nie miałabym kiedy napisać (;

      Paula

      Usuń