No i kolejne ;)) Zaraz podsumowanie ankiety ;)) Miłego czytania ;))
Domcia
Agata zamknęła sie w sobie. Nie chciała z nikim gadać. Poprostu miała
już dosyć, złe rzeczy przytrafiały sie jej ciągle. Najgorsze było w tym
wszystkim to że zawsze zostaje oszukana. Ale ciągle tkwiła w niej
nadzieja że jeszcze odzyska to co straciła. Nie umiała sobie nawet
wyobrazić dalszego życia bez kancelarii. Czuła sie tak jakby odebrali
jej wszystko.
Siedziała przy oknie w swoim mieszkaniu. Widok na zasypiającą Warszawę,
jednak ona nie mogła zasnąć, chciała jakby wyłączyć się od
rzeczywistości. Chciała poczuć że to sen, że to nigdy się nie zdarzyło.
Telefon ciągle dzwonił lecz nawet nie zauważała go. Wpatrzona w obrazek
zza okna myślami była zupełnie gdzie idziej. Wkońcu zasneła. Rano,
jeżeli 12 godzinę można nazwać porankiem, wstała. Po raz pierwszy w
życiu nie wiedziała co ma robić.
Ogarnęła sie szybko i postanowiła że pójdzie do kancelarii. Nie chciała się poddać.
Chwilę później pojechała już pod budynek. Wpatrywała sie chwile w okna
po czym wyszła. Miała nadzieję że wspólnicy będą chcieli jej pomóc.
Dorota napewno, a Marek ? Nie wiedziała co może się po nim spodziewać.
Gdy przestał ją bronić czuła się wystawiona. Może trochę spieprzył
sprawę ale to go nie usprawiedliwia. Weszła do kancelarii. Wszyscy
akurat siedzieli w holu przy jakiś papierach. Z tego co zdążyła zauważyć
wszyscymieli złe chumory.
- Cześć - Agata powiedziała cicho.
Każdy spojrzał się na nią. Wyglądała inaczej niż zwykle. Już nie jak
elegancka pani mecenas tylko ubrana w luźną bluzkę w zestawie z dzinsami
i trampki do kompletu.
- Zamierzam złożyć apelację, ale najpierw muszę zdobyć nowe dowody na
moją niewinność i na powiązania Bitnera z mafią. I mam też nadzieję że
nie zostanę z tym sama.
Dorota podeszła do Agaty.
-Sama ? Przecież my od wczoraj juz nie śpimy. W trójkę przesledzislismy
już różne materiały. Mamy nawet pewien plan lecz tego ci jeszcze nie
możemy powiedzieć. Całym pomysłodawcą wszystkiego jest Marek więc jego
się pytaj.
Agata spojrzała na niego wzrokiem jakby chciała go zabić. W tym czasie Dorota wyszła na rozprawę do sądu.
Marek przerwał chwilę ciszy.
-zanim cokolwiek powiesz to z góry mówię że nie chciałem aby to tak wyszło no i czy mógłbym cię dalej reprezentować ?
-Że niby co, poprostu mnie zostawileś. Na szczęście jeszcze była Dorota
ale przypuszczasz pewnie jak się czułam na sali gdy dowiedziałam się że
poszedłeś do niej pomimo, że cię prosiłam. A wogóle po co ja ci to
mówię. Najwyraźniej musiałeś pójść.
Marek chciał się wtracić lecz ona skończyła i odrazu wyszła z kancelarii
żeby ochłonąć. Na początku planowała nic mu nie mówić ale jednak emocje
były górą.
Stała przed kancelarią i spotkała Dorotę która wracała. Przypuszczała że doszło do kolejnej kłótni miedzy jej wspólnikami.
-Hej, czemu tu stoisz ?
-Wiesz co, musiałam ochłonąć.
-O co tym razem poszło ?
Agata opowiedziała jej o całym zajściu. Wsumie nie musiała dużo mówić gdyż szybko ucieła całą kłótnię.
Razem weszły do kancelarii. Chciały dalej pracować nad szukaniem dowodów
przeciwko Bitnerowi. Gdy weszły Bartek siedział przy konputerze a
Dębski był u siebie. Panie poszły zrobić sobie kawę i zabrały się do
roboty. Czas bardzo szybko im zleciał. Była już 21 i Dorota poszła już
do domu. Agata chwilę jeszcze siedziała gdy podszedł do niej Marek.
-Hej.
-Cześć. - odpowiedziała spokojnie chodź nie miała ochoty rozmawiać a szczególnie z Dębskim.
-Chciałbym ci powiedzieć że poszedłem do Marii bo chciałem ci pomóc.
Wcale nie.miałem najmniejszej ochoty do niej pójść ale jakoś się
przemogłem. Proszę cie nie bądź na mnie już zła.
Patrzyła się na niego chwilę i przytakneła.
-Okej, ale nie rób tego więcej.
-Dobrze. Obiecuję.
-Jak dobrze pamiętam ostatnio też tak mówiłeś.
-Czy mogłabyś już skończyć.
-Dobrze, to ja już sobie idę. Do jutra.
-Narazie. :)
Weronika
Fajne, podoba mi się. hej jestem nowa w świecie blogów wejdziesz? mój pierwszy blog http://www.margatoweopowiesci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńa sorki ten adres skopiowałam:-)
Usuńhttp://margatowehistorie-blog-onet-pl.blog.pl/
Proszę kolejne opowiadanie
OdpowiedzUsuń