wtorek, 18 czerwca 2013

Opowiadanie Basi cz.5

Z małym poślizgiem, ale byłam dzisiaj z moją klasą i innymi w wesołym miasteczku ;)) Było super ;D Ale wróciłam taka zmęczona, że szkoda gadac ;) Poszłam spac, a wstałam pół godziny temu xD Nie zdążę się nauczyc na zaległy spr -.- A co do opo ;D To jest NIEWIARYGODNE żeby wszyscy po moim smutnym opo nagle przerzucili się na same zabójstwa xD Szczerze to takie końcówki mi się już znudziły (bez obrazy), ale pojawiają się w co drugim opo -.- No już nic nie mówię ;) Miłego czytania :))

Domcia


Kilka dni później.
- Nie wierzę. Udało się!- Agata wskoczyła w objęcia Marka
- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze.
- Gołąbeczki wieczorem świętujemy u mnie.-powiedziała Dorota
Wieczorem Marek i Agata przyszli do domu Gawronów. Zabawa trwała w najlepsze. Zaabsorbowani rozmową nie zauważyli pojawienia się  niespodziewanego gościa. Na tarasie stała Maria Okońska.
- Tak myślałam, że tu was znajdę.
- Co ty tu robisz?- zapytała Agata                       
- Wpadłam pogratulować i podziękować za zniszczenie kilku miesięcy mojego śledztwa!
- O co Ci chodzi? Dostałaś Bitnera na tacy.- powiedział Marek
- Jedyne zarzuty jakie mogę mu w tym momencie postawić to wręczenie łapówek! Myślicie, że to koniec? Bitner to ważna figura, ale ma nad sobą kogoś znacznie bardziej niebezpiecznego! Wy chyba nie zdajecie sobie sprawy z tego co zrobiliście.
Wściekła Okońska wyszła z ogrodu Gawronów.
- Wiedziałam, że tak będzie.
- Agata spokojnie.
- Jak mam być spokojna?! To się nigdy nie skończy!
Marek objął kobietę.
- Wszystko będzie dobrze.
- Sam w to nie wierzysz.
Dębski i Agata wrócili do jej mieszkania. Przybysz nie mogła zasnąć przez całą noc. Zastanawiała się co powinna zrobić. Rano ubrała się i postanowiła jechać do prokuratury. Weszła do gabinetu Marii.
- Mogę na chwilę?
- Nie mam teraz czasu.
- Poświęć mi pięć minut. 
- O co chodzi?
- Chce tylko powiedzieć , że gdybym wiedziała, że to wszystko będzie miało takie konsekwencje wolałabym nigdy nie wrócić do adwokatury. Mogę coś zrobić?
- Niech wasza trójka trzyma się od tej sprawy z daleka.
- Dobrze. Pójdę już.
- Agata zaczekaj. Właściwie mogłabyś pomóc, ale nikt a w szczególności Marek nie może o tym wiedzieć.
- Ok.
Minęły dwa miesiące. Marka coraz bardziej niepokoiło zachowanie Agaty. Znikała na całe dnie, odbierała tajemnicze telefony, kilka razy go okłamała. Pewnym krokiem wszedł do jej gabinetu.
- Musimy porozmawiać .
- Później, zaraz mam klienta.
- Agata porozmawiamy teraz. Co ukrywasz? Masz kogoś?
- Oczywiście, że nie. Wiem, że ostatnio różnie ze mną bywało, ale obiecuje, że wszystko Ci wyjaśnię.
- Kiedy?
-  Dzisiaj. Zapraszam Cię na kolację do tej restauracji naprzeciwko sądu. Mam też niespodziankę.
- Jaką?
- Jeśli teraz powiem nie będzie niespodzianki. Widzimy się o ósmej- Agata pocałowała Marka
Dębski pojawił się w restauracji spóźniony.  Agaty jeszcze nie było. Po godzinie Marek zaczął się niepokoić . Czuł, że stało się coś złego. Telefon Agaty nie odpowiadał.  Po chwili  rozległ się dzwonek jego komórki.
- Słucham
- Marek , Agata miała wypadek. Przyjedź jak najszybciej do szpitala miejskiego. Jest w stanie krytycznym.

Basia

1 komentarz: