Domcia
Na
wstępie mówię, że to totalny chaos i plątanina myśli… Z góry przepraszam za
błędy jakie się pojawiły… Wena postanowiła pojechać już na wakacje i jak na
razie nie ma najmniejszego zamiaru wrócić.
Przybysz i Dębski od dłuższego
czasu, a konkretniej od TAMTEGO wieczoru, byli razem choć nikt o tym nie
wiedział. Nie ukrywali tego, po prostu tak było i już. Wszystkie ich problemy,
to znaczy problemy Agaty powoli zaczęły się rozwiązywać…
Mimo, że Agata prosiła, to Marek i
tak poszedł zgłosić na policję pobicie i nękanie. Po pewnym czasie, nie wiadomo
jakim cudem - bo umówmy się, polska policje nie jest zbytnio ogarnięta – okazało
się, że złapano dwóch typów, którzy byli owymi „napastnikami” w czasie
pamiętnego zdarzenia. Czarnowłosa bez trudu rozpoznała mężczyzn. W momencie w
którym ich zobaczyła wspomnienie, a raczej koszmar, powrócił. Jej serce zaczęło
mocniej bić, a po policzkach spływały łzy. Obok niej, przytulając ją do siebie,
stał Marek. Nie mógł znieść faktu, że stoi właśnie twarzą w twarz z ludźmi, przez
których Agata, która była całym światem w oczach Dębskiego, została
skrzywdzona…
Minęło już kilka tygodni, od momentu
zamknięcia ludzi Bitnera. Przybysz przeprowadziła się na stałe do Marka i
wróciła do pracy. Jednak powrotem do kancelarii nie mogła cieszyć się zbyt
długo.
- Marek!!! – zawołała go z sypialni.
- Tak kochanie, coś się stało? –
zapytał z troską w głosie.
- Miałam Ci to już wczoraj
powiedzieć, ale jakoś tak się nie złożyło… - uśmiechnęła się i spojrzała na
niego. Miał coś takiego w oczach, co sprawiało, że nagle zapominało się o bożym
świecie – pamiętasz tę noc, a raczej poranek kiedy obudziliśmy się wtuleni w
siebie… - tu Marek jej przerwał.
- Przepraszam bardzo. TY byłaś
wtulona we mnie. – droczył się z nią.
- Możesz mi nie przerywać..? –
udawała oburzenie – no… to kiedy ja byłam wtulona w Ciebie i oboje myśleliśmy,
że coś się tamtej nocy „wydarzyło”, pamiętasz?
- Pamiętam, doszliśmy do tego, że
żaden incydent nie miał miejsca.
- No właśnie w tym rzecz, myliliśmy
się. Tamtej nocy jednak coś się wydarzyło. Marek, – tu przełknęła ślinę - ja jestem w ciąży – nie zdążyła już nic dalej
powiedzieć. Marek podbiegł do niej wziął ją na ręce i zaczął podrzucać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się
cieszę… - radością nie było końca.
Kiedy
emocje opadły, pojechali do kancelarii… Zawołali Bartka i Dorotę, aby im o
wszystkim opowiedzieć.
- Jak już pewnie się domyślacie –
zaczęła Agata – jesteśmy z Markiem parą, lecz nie to chcieliśmy wam powiedzieć…
- tu Dębski jej przerwał.
- Poczekaj kochanie. Zanim coś
powiesz, pozwól że najpierw ja zabiorę głos… - tu ukląkł przed Przybysz, wyjął
z kieszeni czerwone pudełeczko i oznajmił – Czy nie zechciałabyś zostać moją
żoną? – wsunął jej pierścionek na palec, a po policzkach Agaty spłynęła łza.
Podeszła do niego, przytuliła się i szepnęła do ucha.
- Tak, po stokroć tak. – Bartek
zamarł na chwilę, a Gawron podbiegła do przyjaciół i zaczęła gratulować…
- Jeśli ta druga wiadomość jest
równie świetna jak ta, to chyba zwariuję. – Odparła Dorota. – No mów rzesz
wreszcie, bo zaraz nie wytrzymam.
- No więc… Jestem w ciąży, a kto
jest ojcem, to chyba nie muszę mówić – spojrzała na narzeczonego, jego oczy
mieniły się milionem gwiazd. Przyjaciółka usłyszawszy to, prawie zemdlała.
Wielkimi
krokami zbliżał się wyczekiwany dzień. Ostatnie przygotowania do ślubu zbliżały
ku końcowi. Agata i Marek kupili nowe mieszkanie. Przybysz wypakowywała
ostatnie pudło, gdy natknęła się na coś…
Duśka
http://www.youtube.com/watch?v=wwCykGDEp7M
OdpowiedzUsuńJak pięknie słuchać tego i czytać Twoje opowiadanie :) Jesteś genialna ;)
Miło mi to czytać. :)
UsuńKur** Ma*, jak tylko przeczytałam " - Miałam Ci to już wczoraj powiedzieć, ale jakoś tak się nie złożyło… - uśmiechnęła się i spojrzała na niego. Miał coś takiego w oczach, co sprawiało, że nagle zapominało się o bożym świecie." Te n jeden fragment i już wiedziałam, że jest w ciąży ;) Zaraz ślub, mieszkanie, dziecko i latka lecą :D
OdpowiedzUsuńMam to traktować jako pozytywny komentarz, czy raczej nie? Bo przyznam szczerze wstęp mnie zmylił. :)
UsuńPrzepraszam, emocje mnie nieco poniosły ;) Czasem w chwilach wielkiego .......... (właśnie? czego? no bo raczej nie wzburzenia... Już wiem! W chwilach wielkiego wybuchu emocjonalnego!) zdarza mi się kląć. Mimo to mój komentarz był jak najbardziej pozytywny i miał na celu podkreślenie jaka jesteś wspaniała ;)
UsuńW takim razie dziękuję za miłe słowa... Może dzięki temu moja wena postanowi powrócić z wakacji. :)
UsuńTrochę szkoda, że już kończysz ;d Weź napisz dla nas coś jeszcze po zakończeniu tego opo!!!!!!
OdpowiedzUsuńWłaśnie nad tym myślę. Tylko jeszcze nie wiem co to ma być. Zobaczy się. :)
Usuńa kiedy następna część ? <333
OdpowiedzUsuńMoże jutro, może pod koniec tygodnia... zobaczę jak czas i wspomniana wena pozwoli. ;)
UsuńProsze jeszcze dzisiaj <333
OdpowiedzUsuń