Domcia
Po powrocie znad zalewu Agata wybrała się na
ognisko do Martyny, koleżanki z klasy. Było dużo znajomych, smażyli
kiełbaski, rozmawiali. Agata siedziała z Martyną, Kaśką i Beatą na kocu
zajadając się kiełbaskami i sałatką, gdy nagle niedaleko nich wokół
Pawła zebrali się wszyscy, którzy przyszli na ognisko.
- Co oni tam robią? – zapytała Beata.
Agata krzyknęła :
- Hej Paweł ! Co tam macie?
- Podejdź zobaczysz. Tylko cicho, cholera. Starzy w domu Martyna?
-Nie, do dziadków wyjechali. Pewnie nieprędko
wrócą. Ale co wy tam macie, co wy… próbowała złapać Pawła za rękę, on
spojrzał na nią i powiedział :
-Kurde, papierosy, nie widzisz?
Zdezorientowane dziewczyny stały gapiąc się na wszystkich.
- Zwariowałeś?! – krzyknęła Beata. Skąd je macie?
- Luz, Beatka, znajomości kochanie, znajomości.
Chcecie jednego? No co, że pierwsza klasa liceum to za wcześnie? A kiedy
chcecie zacząć, po pięćdziesiątce? Chodźcie za dom, tu jeszcze ktoś
zauważy.
- No chodźcie, nie udawajcie, że jesteście takie święte. Od jednego nic wam nie będzie.
Wszyscy ruszyli za Pawłem. Po chwili Beata, Paweł,
Monika i Martyna trzymali papierosy. Reszta się przyglądała. Niektórzy
brali pojedyncze „buchy” . Agata stała dość daleko, czekając, aż skończą
i wrócą do głównej części ogrodu. Myślała o jutrzejszym teście z
biologii, gdy Paweł ją zaczepił :
- A ty Agatka nie chcesz? No weź, tatuś się nie dowie. Chłopak też nie. Właśnie a gdzie Maciek?
- To nie jest mój chłopak, po prostu dobry kolega. – odparła poirytowana Agata.
- Taa, jasne a ja jestem Żydem. To tylko dlatego
tak ciągle o tobie gada i gada. Zakręciłaś mu w głowie, no nie powiem,
bo mi też, chociaż udajesz taką niedostępną. Weź , oderwiesz się trochę
od tych wszystkich książek. Jaką ty będziesz miała średnią? 6.0 chyba.
- Bez przesady. No daj, spróbuje. – Agata wzięła papierosa.
- Uuu odważnie, tylko się nie uduś. – rozbawiony Paweł przyglądał się pierwszemu zaciągnięciu Agaty.
- Bardzo śmieszne. Jakoś chyba przeżyję ocierając
się o śmierć. – po tych słowach wszyscy zaczęli chichotać. Agata
zaciągała się już trzeci raz. Wszyscy patrzyli jak wypuszczała dym.
Robiła to tak, jakby paliła od dawna.
- No no, cicha woda brzegi rwie. Agatka się najlepiej zaciąga. Ty już chyba próbowałaś, śliczna – Paweł nie krył zdziwienia.
- Po prostu do tego trzeba mieć talent haha . – odparła rozbawiona Agata.
Po paleniu wszyscy wrócili do wcześniejszego
miejsca spotkania. Paweł cały czas przyglądał się Agacie. Od dawna mu
się podobała. Była ładna, zabawna i do tego mądra. Zastanawiał się czy
ma u niej jakiekolwiek szanse. Ona siedziała i rozmawiała z
dziewczynami. Chłopacy siedzieli nieco dalej, popijając colę. Nagle
któryś z nich krzyknął.
- Ej! Chodźcie, w siatkę zagramy. Chyba że w nogę wolicie?
- Nie, siatka jest okej. Kto liczy punkty? - odpowiedziała Martyna.
- Ja mogę. Brzuch mnie coś boli. – odparła Agata.
- Może w ciąży jesteś – krzyknął Rafał.
- Hej, ty, zamknij się. – Beata stanęła w obronie przyjaciółki. – Nie masz co gadać, to chociaż siedź cicho.
-Spokojnie żartuje sobie tylko. Coście tacy spięci.
Możesz przecież liczyć te punkty. Ale brzuch bez powodu nie boli. –
dodał Paweł.
- Dajcie spokój grajmy, bo ja jeszcze nic na
biologię nie umiem. – ponaglała Sylwia. Właśnie, Agata, z kim jutro
siedzisz? Może pomogłabyś mi na teście? Ja z tej genetyki kompletnie
nic nie kapuję.
- Z Monią. Ale mogę ci pomóc, nie ma sprawy.
Wytłumaczę ci jak chcesz, to po prostu trzeba zrozumieć . Reszty się
douczysz i tyle. Będzie dobrze.
- Dzięki kochana jesteś. – odparła Sylwia. Oki, grajmy. Licz Agata.
Po grze większość rozeszła się do domów. Została
tylko Agata, Martyna, Beata i Paweł, który zaproponował, że pomoże
sprzątać dziewczynom, chcąc w ten sposób zbliżyć się do Agaty.
Dziewczyny zdziwiły się, że zechciał im pomóc. Kiedy posprzątali, Beata
od razu wyszła. Zostali Agata i Paweł.
- To co, będziemy się zbierać, co Agatka? – Odprowadzę cię. – zaczął Paweł.
- Dzięki, ale potrafię jeszcze sama trafić do domu.
Poza tym to niedaleko. – wymigała się Agata, chociaż tak naprawdę miała
ochotę wrócić z Pawłem.
- Nie możesz wracać sama. To niebezpieczne. Jeszcze w dodatku ten bolący brzuch. Ja i tak idę w tym samym kierunku.
- Okej, okej. Przekonałeś mnie.
Zaciekawiona Martyna przyglądała się całej
sytuacji. Gdy wyszli długo patrzyła za oddalającą się parą. Pasowali do
siebie. Paweł był taki przystojny. Podobał jej się od dawna. Nie miała
jednak u niego szans bo wolał Agatę. Ale już miała plan, jak go jej
odbić.
Już nienawidzę tego Pawła ;(
OdpowiedzUsuńA opo naprawdę fajne :)