niedziela, 2 czerwca 2013

Opowiadanie Duśki cz.6

No i nareszcie po MEGA, MEGA, MEGA, MEGA, MEGA, MEGA długim czasie Duśka wysłała mi kolejną częśc ;)) Fajniutka ;)) Miłego czytania ;))

Domcia



            Od dłuższego czasu spali razem, jednak ku niezadowoleniu Marka oddzieleni od siebie stertą poduszek… Był ranek, słońce wpadało przez okno do sypialni, w której spali. Dębski budząc się stwierdził, że ciężko mu na klatce i nie może się podnieść. Nagle zauważył, że na jego brzuchu leży głowa Agaty, a ona sama jest wtulona w niego. W tym momencie ona się obudziła.
            - Cześć - mówiła przeciągle, nie była jeszcze świadoma co się dzieje – która jest… co to do cholery ma znaczyć? Możesz mi to wytłumaczyć?
            - Po pierwsze, nie krzycz na mnie, bo sam jestem ciekaw. A po drugie, to chyba ty powinnaś mi się wytłumaczyć, dlaczego śpisz na mojej klatce… - powiedział lekko rozbawiony, jednak w duszy czuł się jak mały chłopiec, który właśnie dostał swój wymarzony samochód.
            - Przepraszam. Po prostu jestem zdziwiona… Czy doszło wczoraj do czegoś?
            - Nie wiem, chyba nie. Wiesz, wypiliśmy trochę więc któż to wie…
            - Nie strasz mnie… mam jednak nadzieję, że to czysty przypadek.
Ogarnęli się i pojechali do kancelarii – Agata nie mogła jeszcze pracować, ale nużyło ją już to siedzenie w mieszkaniu wspólnika… musiała gdzieś wyjść.

           
Wrócili razem do domu, nie wracali do tego co się rano wydarzyło. Marek nie chciał drażnić Agaty, ona z kolei próbowała zapomnieć… jednak kiedy tylko pomyślała o tamtym incydencie jej serce zaczynało mocniej bić, a mózg – jakby chciał jej zrobić na złość – mówił jej „ Aga, jak ty możesz go tak traktować, czujesz się przecież przy nim tak wspaniale. A ten dzisiejszy poranek… normalnie byłaś rano najszczęśliwszą osobą na świecie.” Myśli te nie dawały jej spokoju, w końcu doszła do wniosku.
            - Marek!!! – Zawołała go, a on natychmiast się zjawił.
            - Jestem, coś się stało?
            - Nie, chciałam tylko porozmawiać. – Na jego twarzy pojawiło się przerażenie, a jego ciało oblał zimny pot.
            - Już się boję… - przełknął ślinę
            - Nie ma czego. Chciałam Ci tylko powiedzieć, że wracam do domu. Minęło już sporo czasu od momentu, kiedy wyszłam ze szpitala, więc stwierdziłam, że już najwyższy czas.
            - Ale… - Agata mu przerwała.
            - Nie ma żadnego „ale”. Nie pytam Ciebie o zdanie.
Dębski pomógł się jej spakować i zamówił taksówkę. Po 20 minutach przyjechała.
            - Taksówka już jest. Ja wychodzę… Paaa. – Rzuciła kierując  się w stronę drzwi.
            - Przyjadę później… - nie zdążył dokończyć, Przybysz wyszła.

           
Przyjechał pod kamienicę. Wyszedł z samochodu i spojrzała w górę, w jej pokoju paliło się światło. Coś jednak mu mówiło, że stało się coś niedobrego. Nie zastanawiając się dłużej szybkim krokiem wszedł do kamienicy. Wbiegając po schodach minął się z dwoma osiłkami, którzy równie szybko zbiegali na dół. Był już na górze ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte na oścież, po raz kolejny oblał go zimny pot. Ostrożnie wszedł do środka, to co tam zobaczył przeraziło go. Wszystko było poprzewracane, na podłodze walały się kawałki szkła.
            - Agata!!!!!!!!! Jesteś tu? – nie uzyskał odpowiedzi, usłyszał jedynie cichy płacz dobiegający z dużego pokoju. Wszedł do pokoju i to co tam zobaczył było ziszczeniem jego najgorszych koszmarów. Zastał w nim pobitą i zakrwawioną Agatę, siedziała skulona w kącie, głowę miała schowaną w kolanach a wkoło niej znajdowały się krople krwi. Natychmiast do niej podbiegł.
            - Agata! Kto Ci to zrobił? Co tu się stało? – Mówił coraz szybciej, łzy spływały mu po policzku.
            - Oni tu byli… Ludzie Bitnera. Po raz kolejny… Próbowałam się bronić, zadzwonić po policję. Oni wyrwali mi telefon, chwycili mnie, próbowałam się wyrwać. Zaczęli mnie bić i rozrywać ubrania… Oni chcieli… - w tym momencie przerwała, Marek już wiedział co Agata miała na myśli, jednak nie przerywał jej – ale kiedy tylko usłyszeli domofon… - Dębski przypomniał sobie o tych zbiegających facetach. Zauważył właśnie, że Przybysz ma podarte ciuchy i rozpięte spodnie. Wziął ją na ręce i przytulił do siebie.
            - Nie płacz, jestem przy Tobie. Mogłem Cię nie wypuszczać ode mnie z mieszkania. – To zdanie powiedział już w głębi serca – Zawiozę Cię do szpitala.
            - Nie ma potrzeby, wezmę prysznic i zawiąże bandaże. Będzie ok.
            - „Nie pytam Ciebie o zdanie” – zacytował ją samą – masz rozbitą głowę i pełno innych ran. Lekarz to musi zobaczyć i zaszyć.
Agata już nic nie mówiła tylko wtuliła się w jego szyję i pozwoliła się zanieść do samochodu.

Duśka 

P.S. Motyw samobójstwa wyjaśnię w kolejnej część (oczywiście jeśli chcecie kolejną część).

5 komentarzy:

  1. Oczywiście, że chcemy :) motyw samobójstwa... czekam :) niech pojawi się znacznie szybciej niż ta część opo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Motyw samobójstwa tzn. dlaczego Agata chciała się zabić i czy na pewno chciała to zrobić... być może był to czysty przypadek. ^^ w takim sensie motyw zabójstwa.

      Usuń
  2. pisz dalej! < 3 3

    OdpowiedzUsuń