Domcia
-Zamówiłem pizze, lepiej będzie nam się pracować z
pełnymi żołądkami- rzucił Dębski wchodząc do kancelarii. Odwiesił
płaszcz na wieszak po czym spojrzał na wspólników.
- Coś się stało? – zapytał widząc ich przygnębione twarze.
-Sąd… nie przyjął sprawy Bitnera. Za mało dowodów- odpowiedziała Dorota.
- Jak to za mało dowodów- Marek zmarszczył brwi- przecież śledztwo w prokuraturze…
- Śledztwo w prokuraturze,- przerwała mu Agata-
jeszcze się nie zakończyło. Okońska nie ujawniła materiałów dowodowych,
które mogły by nam pomóc. Możemy czekać, miesiąc, dwa… rok. – położyła
głowę na oparciu i utkwiła wzrok w sufit. Zapadła krępująca cisza.
Dębski chrząknął i przysiadł na fotelu naprzeciwko koleżanek.
– Mamy coś jeszcze?
Agata spojrzała na niego .
-Tylko listę wygranych i przegranych spraw. To zbyt mało.
- Co z tym podsłuchem? –odpowiedział mu cisza- Halo, Bartek?
- A, tak… - chłopak przeczesał włosy rękami- Bitner
kazał Justynie go podłożyć. Ale nie wiele daje nam to w obecnej
sytuacji. Podsłuch nie dowodzi, że współpracował z mafiosami.
Marek przetarł twarz dłońmi i przeniósł wzrok na Dorotę. Ta spuściła lekko głowę:
-Trzeba iść do prokuratury. –Agata drgnęła- Musimy
spróbować nakłonić Marię do ujawnienia dotychczasowych dowodów. To nasza
jedyna szansa. Nie wygramy apelacji, jeżeli nie podważymy słuszności
zeznań głównego świadka.
- Czemu Okońska, miałaby mi pomagać? Raczej nie jesteśmy przyjaciółkami, nie? – uśmiechnęła się z drwiną brunetka.
- Tu nie chodzi o wasze relacje towarzyskie tylko o
człowieka, który powinien siedzieć w pudle. – zirytowała się Dorota-
Powtarzam, to jedyna szansa i nie wiem jak wy, ale bynajmniej ja nie mam
zamiaru jej zaprzepaścić. -Z tymi słowami wstała, chwyciła torbę i
wyszła z kancelarii.
Wspólnicy siedzieli bez ruchu analizując fakty.
Było tak cicho, że słychać było odgłosy dochodzące z ulicy. Spokój
przerwał dzwonek telefonu. Bartek obudził się z odrętwienia, popatrzył
na boki lekko nieprzytomnym wzrokiem po czym wstał.
-To ja… może… odbiorę… - rzucił
Agata i Dębski zostali sami. Obserwowali się przez
chwilę nawzajem. Marek chciał coś powiedzieć, ale Przybysz zauważywszy
to chwyciła laptop i zasłaniając twarz ekranem znów zagłębiła się
szukaniu dowodów. Mecenas zamknął usta, kiwnął głową na znak, że rozumie
po czym wstał z fotela i z uniesionymi dłońmi w geście poddania się
ruszył w stronę swojego gabinetu.
Kobieta uniosła wzrok, chwilę się wahała, po czym z lekkim zakłopotaniem krzyknęła:
Marek!... zaczekaj.
Krótkie, bo krótkie, jak już zauważono wszyscy mają
kryzys z weną więc nie wiem nawet, czy komuś się to spodoba. Napisałam,
aby przerwać chwilową niemoc i, jak już to będę powtarzać tysiąc razy,
boję się że was zawiodę. Albo zanudzę ;) no nieważne :) Miłego czytania,
i czekam na komenty ;)
-SH-
Po za tym że to nie Shadow to napisała tylko ja czyli -SH- to nie mam zastrzeżeń co do wstawienie ;) (-SH- cz.3)
OdpowiedzUsuń-SH-
także czekam aż zmienisz :D ale w sumie schlebia, że zostałam pomylona z tak dobrą autorką :)
Usuń-SH-
Przepraszam -.- Wstawiałam na szybko -.- Bardzo przepraszam ;* Nie zwróciłam nawet uwagi ;) Już zmieniłam ;) Sorry ;*
UsuńDomcia
Ok spoko :)
Usuń-SH-
UsuńDobrą? : D Ah, ten humor...
UsuńMoje niewiadomokiedy, niewiadomojak, mam do napisania... Z 10-15 stron do innych projektów (innymi słowy - RPG i cztery rozdziały ficów na wczoraj). Także- jakby ktoś się pytał - mojego się nie spodziewać :>
Ale, ale! Macie tu o wiele lepszą propozycję, gratulacje, kolejna fajna część, -SH- :>
Mi sie twoje opowiadania nigdy nie znudzą <3
OdpowiedzUsuń