wtorek, 25 czerwca 2013

Opowiadanie Magdy "Trochę o przeszłości" - Agata

Nowa fanka = nowe opo <3 Mój nieumierający tekst *.*To co przerzucamy się na przeszłośc bohaterów xD Bo widzę, że Was wena na to bierze ;D Miłego czytania ;))

Domcia

Wpadł mi wczoraj przed snem do głowy pomysł na to opowiadanie, więc postanowiłam napisać. Łatwiej mi jest napisać o Agacie niż o Marku, bo więcej o niej wiem.  Jest to moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję ze się spodoba, jeżeli nie, zrozumiem , oczywiście można kontynuować, mam już pomysły na kolejne :)

Była piękna, słoneczna niedziela. Agatę obudziły promienie słońca wpadające do jej pokoju. Zmrużyła oczy i usiadła na łóżku. Spojrzała na zegarek :  9:00. Wstała, wzięła prysznic, ubrała się i zeszła na dół. Ojciec właśnie kończył jeść śniadanie.
- Cześć Agatko, siadaj proszę.
- Cześć tato.
- Co dziś porabiasz córciu? Może pojechalibyśmy nad zalew pod Bydgoszczą?
- Nic ciekawego. Może odwiedzę Maćka po południu. Chętnie się przejadę – odparła biorąc bułkę i smarując ją masłem.
- Tego twojego nowego chłopaka ? Chodzi z tobą do klasy, prawda? Miły jest. Kto wie, może przyszły zięć?
- Tato ! Zięcia dla ciebie to ja jeszcze znajdę. Wszystko w swoim czasie – odpowiedziała uśmiechając się.
Pojechali nad zalew. Uwielbiali tu przyjeżdżać. W tym miejscu było tak cicho i spokojnie. Czasami byli już tutaj o 5:00 rano i łowili ryby, potem, kiedy jacyś ludzie jeszcze przyjeżdżali kąpali się w jeziorze, rozmawiali. Tego dnia nad zalewem byli sami. Przybysz wyciągnął więc wędkę, nałożył przynętę, usiadł na pomoście i zaczął łowić. Agata usiadła obok niego. Przez chwilę panowała cisza, gdy wreszcie Agata powiedziała:
- Tak brakuje mi mamy. Jej pewnie nas też. Dlaczego musiała odejść? Młodzi ludzie nie powinni umierać. Tato, tego guza naprawdę nie dało się wyciąć ?
- Agatko, mówiłem ci już. Guz był bardzo rozległy. Uciskał inne narządy, nie można było nic zrobić. Pamiętam jaką była zawsze optymistką, zarażała energią. Ty  też jesteś  bardzo radosna, zawsze uśmiechnięta, tak jak ona. Kiedy dowiedziała się, że jest chora, cały promyk energii i radości z życia tak jakby się wypalił. Popadła w depresję, nie chciała z nikim rozmawiać. W trakcie terapii straciła piękne, proste, kruczoczarne włosy, jej skóra była wiotka a promienna wcześniej cera trupio blada. Próbowałem dodać jej otuchy, jednak na próżno. Wszyscy patrzyliśmy jak umierała. Miałaś może wtedy 5, 6 lat. Powiedziałem ci wtedy, że mama zatruła się czymś i musi zostać w szpitalu. Kiedy jednak nie wracała, ty ciągle o nią pytałaś. Byłaś wtedy zbyt mała, bym mógł cię wziąć do szpitala. Pewnie widok mamy po chemii, bez włosów, wycieńczonej i smutnej przeraziłby cię. Zapewniałem cię więc, mówiąc że mama wróci, jednak lekarze mówili, że to są jej ostatnie dni. Kiedyś jednak poprosiła mnie, żebym cię przyprowadził, bo chce się z Tobą pożegnać. Poszedłem więc z Tobą do szpitala. Kiedy ją zobaczyłaś, rozpłakałaś się, pamiętasz?
- Tak i pamiętam co mi wtedy powiedziała. Jeszcze wtedy dokładnie tego nie rozumiałam . Posadziła mnie na kolanach i szepnęła :
- Córciu. Ja już muszę opuścić ten świat. Każdy z nas kiedyś będzie musiał to zrobić. Śmierć zabiera wszystkich, bez wyjątku, w różnym wieku.  Nie mamy na to wpływu. Zostawiam ci to : podała jej zdjęcie na którym Agata leżała na brzuchu z oczami utwionymi gdzieś w oddali a mama składała jej całusa na policzku. Kiedy będzie ci mnie brakowało, spójrz na to zdjęcie i powiedz co chcesz. Ja na pewno usłyszę. Kocham cię najmocniej na świecie. Tata zostaje tutaj. Słuchaj go i bądź grzeczna. Kiedyś spotkamy się razem w niebie. Nic tutaj nie zastąpi ci mamy, ale z pewnością kiedy dorośniesz, znajdziesz sobie chłopaka, obdarzysz go uczuciem i będziesz szczęśliwa. Pamiętaj, już niedługo się zobaczymy, będę na Ciebie czekać, córeczko.
Kończąc, uśmiechnęła się do mnie i pogładziła mnie po ciemnych włosach. Pamiętam że patrzyłam wtedy na nią wielkimi oczami z rozdziawioną buzią. Wtedy też zdjęła mnie ze swoich kolan i popchnęła w kierunku taty.
- Idź już. W każdej chwili Bóg może zabrać mnie do siebie.
Stanęłam wtedy obok ciebie tato. Pomachała mi wtedy i wyszliśmy.
- Tak, tak było. Umiała rozmawiać z dziećmi, pracowała w przedszkolu. Kiedy zmarła, przedszkolanki mówiły mi, że dzieci ciągle o nią pytają i nie chcą słuchać innych nauczycielek. Była cudowna. Nie mogłem się pogodzić z tym, że mi ją zabrano. Zostałem z Tobą sam jak palec. Cały czas mi ją przypominałaś. To nie pozwalało mi o niej zapomnieć. Ale życie toczy się dalej. Miałem dla kogo żyć. Żyłem dla ukochanej córki. Dobra! Koniec tych zwierzeń bo zaśniemy. O!  chyba ryba bierze. O! coś większego ! Ale będzie uczta !

Magda

4 komentarze:

  1. Ale się rozkleiłam czytając wspomnienia Agaty ;( Łapie za serducho!

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo. Powrót w wielkim stylu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że to opowiadanie Domci

      Usuń
  3. Cieszę się ze się podoba ;) może dzisiaj uda mi się napisać kolejne ;)

    OdpowiedzUsuń