Domcia
Marek przyjechał do szpitala.
Na korytarzu spotkał Dorotę.
- Co się stało?!
- Obudziła się.
- Obudziła się.
Dębski usiadł na krześle.
Czuł się tak jakby z serca spadł mu stukilowy kamień.
- Muszę tam wejść.
- Zaczekaj. U Agaty jest
lekarz i jej ojciec.
Po chwili z sali wyszedł
Andrzej Przybysz.
- Agata chce pana widzieć .
Uradowany Marek wszedł do
sali.
- Cześć śpiąca królewno.
- Cześć. Długo byłam
nieprzytomna?
- Dwa dni.
- Marek nasze dziecko…
- Agatko spokojnie. Teraz
przede wszystkim musisz wydobrzeć.- Marek wziął brunetkę za rękę.
Marek spędził przy łóżku kobiety
całą noc. Rano obudził go głos Agaty.
- Jedź do domu.-powiedziała
- Nie.
- Musisz się przespać.
- Nie chce żebyś została
sama.
- Tata ma do mnie przyjechać.
- Wrócę po południu
Marek po kilku godzinach wrócił
do szpitala. Przed salą siedział ojciec
Agaty.
- Panie Andrzeju co się
stało?
- Agata nie ma czucia w
nogach
Marek z niedowierzeniem
patrzył na Przybysza.
- To nie możliwe.
Dębski wszedł do sali.
Podszedł do Agaty.
- Odejdź!
- Agata…
- Słyszałeś co powiedziałam?! Wynoś się.
- Nie odejdę. Przejdziemy
przez to razem.
- Chcesz do końca życia pchać
mój wózek?! Nie skaże Cię na takie życie! Znienawidziłbyś mnie za to.
- Agata przestać opowiadać te
bzdury. Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni.
- Wiesz jaki jest twój
problem?! Ty nie potrzebujesz partnerki tylko kobiety, którą będziesz mógł się
zaopiekować ! Czerska i Okońska są samowystarczalne więc się z nimi
rozstawałeś! Ja też nie potrzebuje twojej opieki! Wynoś się i więcej tu nie
wracaj!
- Na pewno tego chcesz?!!
- Chyba powiedziałam
wyraźnie!
Marek bez słowa wyszedł z
sali. Agata zaczęła płakać . Wiem, że
byłam okrutna , ale nie było innego wyjścia. Zrobiłam to dla jego dobra.
Zasługuje na wiele więcej niż mogę mu dać. Z czasem o mnie zapomni.
Minął tydzień. Do mieszkania
Marka przyszła Dorota.
- Mogę na chwilę?
- Zapraszam.
Dorota zaczęła rozglądać się
po mieszkaniu. Dookoła walały się butelki
po whisky i opakowania po pizzy.
- Po co przyszłaś?
- Pan Andrzej znalazł klinikę
w Londynie, która chce się podjąć zoperowania Agaty.
- No i?
- Pomyślałam, że Cię to
zainteresuje, ale widać się pomyliłam.
- Dorota zaczekaj! Powiedz mi coś więcej.
- To prywatna klinika.
Operacja będzie kosztować sto tysięcy funtów. Pan Andrzej nie jest w stanie
zorganizować takiej sumy.
- Ile uzbierał?
- Trzydzieści tysięcy.
Planuje sprzedać dom, ale i tak nie wystarczy.
- Agata stanie na nogi po tej
operacji?
- Są na to duże szanse. Muszę
już iść . Trzymaj się- Dorota wyszła z mieszkania
Marek podszedł do okna. Nie mogę jej tak zostawić. Agata może sobie
mówić co chce, ale najważniejsze jest żeby znów mogła chodzić .
Dwa tygodnie później do
kancelarii przyszedł Andrzej Przybysz.
- Panie Marku możemy
porozmawiać ?
- Oczywiście.
- Długo o tym wszystkim
myślałem i doszedłem do wniosku, że nie mogę przyjąć tych pieniędzy. Znajdę
inny sposób by sfinansować operację Agaty.
- Już o tym rozmawialiśmy.
Upłynęło by sporo czasu zanim zdołał by pan zorganizować te pieniądze a ja chcę
pomóc.
- Skąd wziął pan taką sumę?
Marek milczał.
- Proszę mi powiedzieć skoro
mam przyjąć te pieniądze.
- Sprzedałem mieszkanie,
samochód i wziąłem kredyt. Panie Andrzeju Agata nie może się dowiedzieć, że
pomogłem sfinansować jej operację. Proszę mi to obiecać.
- Obiecuję. Muszę już iść. Do
widzenia.
Pół roku później. Agata
siedziała w samochodzie przed blokiem w, którym mieszkał Marek. Co ja mam mu powiedzieć ? Potraktowałam
Marka jak śmiecia a on zrobił wszystko żebym znów mogła chodzić. Jestem
idiotką! W Londynie uświadomiłam sobie jak bardzo za nim tęsknie, ale
oczywiście byłam zbyt dumna żeby do niego zadzwonić ! Dobrze, że Dorota mną
potrząsnęła i powiedziała o pieniądzach. A co jeśli drzwi otworzy mi Okońska?
Już raz go pocieszała. Muszę porozmawiać z Markiem. Może nie jest za późno żeby
wszystko naprawić.
Agata zapukała do drzwi. Po
chwili Marek otworzył je. Dębski nie krył zaskoczenia.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył
ducha. Wpuścisz mnie do środka?
- Wejdź.
- Fajne mieszkanie chociaż
twoje poprzednie bardziej mi się podobało.
- Postanowiłem zmienić
otoczenie.
- A auto? Nie widziałam żeby
stało pod blokiem.
- Teraz jeżdżę metrem. Jest
bardziej ekologicznie.
- Marek ja wiem o wszystkim.
Sprzedałeś mieszkanie, samochód, zadłużyłeś się. Wszystko po to, żeby mi pomóc
a ja tak strasznie Cię potraktowałam. Wiem , że Cię zraniłam. - Agata poczuła,
że po jej policzku spływają łzy
Marek podszedł do kobiety i
objął ją.
- To już nieważne. Liczy się
tylko to, że znów chodzisz. Na początku
byłem wściekły, ale później zrozumiałem dlaczego tak postąpiłaś.
- Czy jest dla nas jeszcze
jakaś szansa?
- Powiedziałem Ci wtedy w
szpitalu, że Cię kocham i to się nigdy nie zmieni. – Marek pocałował Agatę
Po chwili oderwali się od
siebie.
- Wiem, że inaczej powinienem
się za to zabrać, ale nie chce dłużej czekać . Agata wyjdziesz za mnie?
- Tak.
Marek i Agat stali objęci.
Oboje czuli jakby czas się zatrzymał.
- Podejrzewałaś , że to tak
się skończy?- wyszeptała Agata
- Kochanie nasza historia
dopiero się zaczyna.
Basia
Fajne to zakończenie ;) Szkoda, że to już finał. Było mi bardzo przyjemnie czytając Twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńA co do zakończenia roku: gratulacje Domcia! 5,1 w gimnazjum + wzorowe... Zachowanie mam tak samo, a średnia - 5,92. Idę do gimnazjum, więc mi się to bardzo przyda :) Jeszcze raz serdeczne gratulacje. A teraz czas na wypoczynek - wakacje...
Opowiadanie CUDOWNE! Powiedz, że napiszesz jeszcze jakieś inne. :D
OdpowiedzUsuńCo do zakończenia to ja dzisiaj zostałam absolwentką gimnazjum. Z koleżankami poryczałyśmy się na amen.
Cuuuudo ! :3
OdpowiedzUsuńHej. Mogłybyście napisać tu swojego meilam bo chciałabym wysłac opowiadanie, ale nie znam meila:-)
OdpowiedzUsuńmargatoweopowiesci@gmail.com ;)
UsuńBoże pierwsza gimnazjum, szósta klasa? Już wiem dlaczego tu jest taki poziom. Poprostu tym zajmują się dzieci i czytają to dzieci. A co do opo to jest beznadziejne, nierealne, bezuczuciowe. Dziękuję dobranoc!
OdpowiedzUsuńSkoro uważasz, że czytają i piszą to dzieci to ty pewnie też jesteś jeszcze dzieckiem a się wymądrzasz jakbyś pozjadała wszystkie rozumy.
UsuńJa dziś skończyłam 2 klasę technikum. Średniej nie mam tak dobrej jak wy ale najgorzej nie jest. Postanowiłyśmy z koleżankami, że od przyszłego roku bierzemy się za siebie :)
Finał lepszy poziomem od reszty tekstów w serii... tyle można o nim powiedzieć.
OdpowiedzUsuńCo tak słabo, 5.1? : D
Nie, żart. Jestem jak widać w twoim wieku, mam te 5.4...i nic mi to nie daje :|
~nie liczy się wiek, a dojrzałość, czytam i piszę dużo i znam dorosłych, którzy piszą "zważać na coś" przez rz. Liczy się umiejętność obserwowania i rozumienia emocji, zapał, talent i pomysł. Z czego niestety niektórym (erm, mi) brakuje kilku, ale to nie znaczy, że nie zasługują na komentarz, krytykę/pochwałę za chociażby włożoną pracę, szansę poprawienia błędów i udoskonalenia się, hm?
Masz absolutną rację!
UsuńNie jest złe, finał trochę za szybko rozegrany.
OdpowiedzUsuńZajrzyjcie na skrzynkę :)
OdpowiedzUsuńeM.
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń