Domcia
"Gdy nawet wrogowie dostrzegają twoją miłość, ty też powinieneś..."
***
- I jak? - zapytała.
- Nie ma go, sprawdziłem - odpowiedział jej mężczyzna.
- To dobrze...
Odsunęła telefon od ucha, ze złośliwym uśmiechem wciskając paznokciem przycisk "rozłącz".
- Nawet bardzo dobrze... - uśmiechnęła się, niekoniecznie miło, i rzuciła komórkę na łóżko. - Pokłócony z kobietą, w której nie wie, że się kocha... idealnie, teraz wystarczy pojawić się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. - Westchnęła zadowolona prokurator Czerska. Nawet nie wiedziała, w jakim jest błędzie...
***
Następnego ranka Agatę obudził telefon. Jeszcze z twarzą milimetr nad poduszką, spojrzała morderczym wzrokiem na wyświetlacz, planując długie kazanie dla dzwoniącego. Potem jednak twarz jej złagodniała, gdy przeczytała - Marek.
- Hm...? - odebrała, padając z pufnięciem na poduszki.
- Pani Przybysz proszona jest o przybycie do kancelarii na pilne posiedzenie obrad Prostokątnego Stołu.
- Odsypiam właśnie połowę życia od studiów. Daj spokój.
- Jak wyślę po ciebie Bartka to będziesz żałowała, że nie przyjechałaś sama - po rozbawionym, ostrzegawczym głosie Dębskiego usłyszała w tle "Jestem prawie prawnikiem, a nie szoferem!" i ciche "Tak, tak!" mecenasa.
- Dobra, daj mi pół godziny - przeciągnęła się, wstając.
- 29 minut - rozłączył się nadal rozbawiony Marek.
***
W sali konferencyjnej siedzieli na przeciwko siebie Marek i Dorota, między nimi, na końcu stołu, Bartek.
- Coś trzeba zrobić - zaczął Dębski, odkładając na blat telefon.
- Oczywiście - przytaknęła Dorota - ale co?
- Mogę się zająć zbieraniem dowodów, nikt mnie z kancelarią jeszcze nie kojarzy - zaproponował Bartek. Marek zgodził się z nim natychmiast:
- Wynajdę jakieś luki w prawie. Na pewno da się ją przywrócić, byleby tylko się nie dowiedziała.
- Ponieważ...? - Dorota znowu popatrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- Ponieważ będzie próbowała nas od tego odciągnąć? - Marek wstał i odwrócił się do okna, wyglądając przez nie.
- Nigdy nie poprosi o pomoc. - dodał Bartek.
- To akurat wiem... - westchnęła prawniczka, odchylając się na krześle.
- Samochód Agaty stoi przed kamienicą - przerwał otwierającemu usta Janowskiemu Marek.
W tym momemcie trzasnęły drzwi do kancelarii i usłyszeć można było stuk obcasów. Dorota tylko położyła palec na ustach i wszyscy troje zamilkli, patrząc na drzwi do konferencyjnej. Pojawiła się w nich Agata, ubrana w zwykłe, ciemne jeansy i luźną bluzkę. Właśnie rozwiązywała apaszkę z szyi, kiedy zobaczyła zamarłych wspólników i uśmiechnęła się trochę niepewnie:
- Ustalacie szczegóły mojego pogrzebu?
- Raczej zmartwychwstania - mruknął Bartek, który natychmiast został potraktowany kopniakiem pod stołem.
- Znowu ci będzie zimno - powiedział czym prędzej Dębski, po czym zmieszał się i przejechał dłonią po włosach. Dorota uniosła brwi, powstrzymując śmiech.
- Zawsze mecenas Dębski może pożyczyć ci bluzę - palnął aplikant Agaty, zapominając, że nie powinno go być wczoraj pod kancelarią i nagle zainteresował się sufitem, pogwizdując pod nosem. Dorota nie wytrzymała i parsknęła śmiechem na widok min Agaty i Marka, nieudolnie udawających, że się nie znają.
- To... po co ta narada? - zapytała Przybysz, siadając energicznie koło przyjaciółki.
- Otóż okazało się, że pewna pani adwokat zaczęła pakować swoje rzeczy z gabinetu - mecenas Gawron zaczęła, oskarżycielsko patrząc na Agatę. Ta z kolei morderczym wzrokiem spojrzała na Dębskiego, który, równie naturalnie co Bartek, skierował oczy ku sufitowi. W końcu to on zwołał całe towarzystwo i powiedział im o tym, że Agata zamierza się wynieść.
- A co mam zrobić?
- Poczekać, może coś się zmieni? - zaatakował Marek niespodziewanie dla samego siebie.
- Wiem, że się o mnie martwicie, ale widocznie... tak miało być.
- AGATA! - krzyknęli na nią równocześnie Dorota i Marek.
- Oni chcą ci powiedzieć, podobnie jak ja, żebyś się nie poddawała - uprzejmie przetłumaczył Bartek.
- Cieszę się, że mam takich wspaniałych przyjaciół - pokiwała głową - ale, za przeproszeniem, po to zrywaliście mnie z rana z łóżka?
- Nic jej nie jest - pokiwał głową Dębski. - Martwiliśmy się, że wyjedziesz do Bydgoszczy albo się załamiesz.
Przybysz miała na końcu języka, że przecież on wiedział, że nic takiego się nie dzieje, ale w porę się powstrzymała.
- No to... dzięki za troskę - poklepała Dorotę po ramieniu. - Pracujcie spokojnie, a ja się będę relaksować. I nie przejmujcie się mną, pa! - uniosła rękę, wychodząc.
Mecenas Gawron wstała i poszła za nią, mówiąc o jakiejś sprawie do załatwienia.
- A ty co wymyślasz nowego, filozofie? - Marek w drodze do swojego gabinetu minął siedzącego z podpartą rękami głową Bartka.
- Chyba coś mam - wstał z błyskiem w oku aplikant. - Zakuwałem na egzamin adwokacki i gdzieś był taki paragraf... - ścisnął skronie.
- Jaki? - Dębski zniecierpliwiony zatrzymał się, patrząc na niego spod przymrużonych powiek. Bartek spojrzał na niego, rozkładając ręce.
- Który mógłby unieważnić wyrok, a jaki.
***
Mecenas Przybysz już miała wychodzić z kancelarii, kiedy przypomniała sobie o czymś. Wyciągnęła z torby bluzę Marka i zawiesiła na wieszaku, wsuwając do kieszeni małą karteczkę.
- Agata!
Szybko cofnęła rękę, stojąc niby zatrzymana w pół kroku. Szła do niej Dorota:
- Agata... Mogłaś mi powiedzieć wcześniej - z rozbawioną miną oparła się o ścianę.
- O czym? - choć miała przeczucie, że wie o co chodzi, była prawniczka udała zdziwienia.
- Marek to super facet, w końcu znam go dłużej niż ty. Nie musicie się ukrywać jak dzieci - parsknęła śmiechem na widok miny przyjaciółki - była łudząco podobna do tej zrobionej wcześniej, w konferencyjnej, po tekście Bartka o bluzie. - Bardzo ci to teraz pomoże. Nie wiem tylko, dlaczego mi się nie wyspowiadałaś.
- Nie ma z czego, to...
- Agata.
- Pa! - cmoknęła ją w policzek Przybysz z szerokim uśmiechem na twarzy. Pomachała wchodzącemu właśnie do korytarza Markowi i wyszła z kancelarii.
Już na dole, wsiadając do samochodu, zatrzymała się, patrząc ponad dachem na zalaną słońcem, jeszcze pustą ulicę. Roześmiała się nagle, czując wiatr rozwiewający włosy. Nie wiadomo dlaczego, poczuła się szczęśliwa.
***
Kiedy nikogo nie było już w korytarzu, podszedł i położył rękę na swojej bluzie, którą oczywiście od razu zauważył. Coś zaszeleściło w kieszeni. Wyciągnął małą karteczkę, i choć nie rozpoznał charakteru pisma, wiedział od razu, kto ją napisał. Przeczytał:
"Zapomniałam wczoraj oddać. Dzięki za wszystko."
Uśmiechnął się pod nosem w tej samej chwili, w której Agata zaczęła się śmiać.
Shadow Sky
PS.A tu coś od Shadow ;)) http://oi44.tinypic.com/

Ja domagam się cedeka
OdpowiedzUsuńJEJU SHADOW TO JEST GENIALNE! NAWET CAPSLOCK TEGO NIE WYRAŻA XD I TAKIE BARDZO W STYLU AGATY I OGÓLNIE KONWENCJI TEGO FILMU I ICH POCZUCIA HUMORU. Z ŁATWOŚCIĄ MOGĘ SOBIE ICH WYOBRAZIĆ... Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA CEDEK. OMG A MIAŁAM SIĘ UCZYĆ. :)
OdpowiedzUsuńJA CHCE KOLEJNĄ CZĘŚĆ JESZCZE DZISIAJ W NOCY !!!
OdpowiedzUsuńJA CHCE KOLEJNĄ CZĘŚĆ JESZCZE DZISIAJ W NOCY !!!
JA CHCE KOLEJNĄ CZĘŚĆ JESZCZE DZISIAJ W NOCY !!!
JA CHCE CEDKA !!! :)
JA CHCE CEDKA !!! :**
JA CHCE CEDKA !!! :>
Margato święta, jestem taka szczęśliwa, że tak się podoba, ale nie drzyjcie się na całą wieś capslockiem xD
OdpowiedzUsuńKtoś powie coś o tapecie i błędach/zaletach opo bez proszenia o niemożliwy dziś cedek? : D
PS. Ja zawsze wyobrażam sobie aktorów i np. kancelarię, co by powiedzieli, jak by się zachowali... To czasochłonne, bo często muszę zmieniać teksty, ale mam satysfakcję xD
Ok więc teraz bez capslocka napiszę ci długi komentarz co sądzę o twym opo i tapecie bo jeżeli mam możliwość komentowania i nauki to zdecydowanie wygrywa to pierwsze ;) no więc zaczynając od opo wymieniam same zalety bo na razie nic z wad nie przychodzi mi do głowy.
Usuń1) Jestem mega z Cb dumna, że wszystko tutaj dzieje się w "normalnym" czasie. Irytują mnie opowiadania w których w pierwszym rozdziale Marek i Agata się kłócą a w 3 już chcą brać ślub ;)
2) Intryguje mnie wątek z Czerską, jedynym minusikem jest to, że na razie tak mało ujawniłaś w tym wątku, że ja jeszcze nie jestem w stanie powiązać tego w jakąś większą całość i wymyślić prawdopodobną historię, choć chyba nawet to i lepiej ;) trzeba dawkować emocje a ja muszę się nauczyć być cierpliwa :)
3) Zdecydowanie uwielbiam Cię za to, że wczuwasz się w nich i nie wymyslasz histori, które nawet nie miałyby prawa zajść, chyba że reżyser by zwariował ;) Dialogi są cudowne, można by je nawet czasami podpiąć do filmu :)
A teraz o tapecie:
Moim zdaniem idealnie oddaje klimat :) ponieważ jest jakby dostosowana kolorem do motywu przewodniego i jednocześnie nie jest przepełniona zbędnymi ozdobnikami itd :) Także ogólnie jestem z Cb dumna :)
Wiem że jestem anonimem :P, ale postanowiłam się troche dla cb ujawnić żebyś w miarę wiedziała kto cię dopinguje :) No więc jestem tą co gadała z tobą o Sherlocku :) (a także dziewczyną z 1 Capslocka w tym poście ;)). Dla identyfikacji bd się podpisywać jakże oryginalnie... -SH- :D nie am to jak pomysłowość :) NO także tyle z mojej długiej wypowiedzi :) mam nadzieje że będzie ci się chciało to czytać :)
Gratuluje cudnego opo :)
-SH-
Dzięki <3 Nawet nie wiecie, jaką motywację dają takie komentarze :3
UsuńI podrzucam dwa filmiki dla Sherlocked:
https://www.youtube.com/watchv=ZZGFsYbU4oA&feature=youtube_gdata_player
i
(wprawdzie to wywiad - angielski wymagany - i to bardziej w kontekście Star Treka, ale śmieszny i z Cumberbatchem :3)
https://www.youtube.com/watch?v=R_ylchEHdUk&feature=youtube_gdata_player
(od 0:40 do ok. 1:25 można przewinąć, nudy)
Ten wywiad jest wspaniały :) hahah śmiałam się prawie cały czas :) i pogłębiło się moje przekonanie, że Sherlock (jak ktoś woli Benedict) jest mega spoko :D
Usuń-SH-
GENIALNE ! <3 :D
OdpowiedzUsuńcu-do-wne!!! :D
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część ?
OdpowiedzUsuń