No i znalazłam inspiracyjną muzyczkę ! Wow aż ściska mnie w brzuchu jak wyobrażam sobie moją scene, wiadomo "wyobrazić" a "przelać " na papier to dwie różne rzeczy. Zobaczy jak to wyjdzie, mam nadzieje że tak jak w mojej wizji. MOJA MOTYWACJA
Anna Ayers - Another Girl !! <3
Z płaczu wyrwał ją dzwonek do drzwi, i zbliżający się do nich siwawy mężczyzna. Serce jej przyśpieszyło na dźwięk dzwonka, i stanęło kiedy jej ojciec naciskał już na klamkę. Otworzył drzwi, jednak nikogo nie zastał, zamknął drzwi i wrócił do salonu, natomiast Agata znów zaczęła płakać.W tym czasie w samochodzie siedział Dębski chowając twarz w dłoniach, zacisnął dłonie na kierownicy po czym odpalił samochód i odjechał z piskiem opon. Pokonywał ulicę za ulicą przyśpieszając, czuł frustracje, był tak blisko i stchórzył. Po kolejnej trzygodzinnej podróży na marne, wrócił do Warszawy, jednak nie wracał do mieszkania, tam zdecydowanie było za dużo wspomnień. Podjechał pod kancelarie, i od razu wszedł na górę. Rzucił się na kanapę w jego gabinecie i patrząc w sufit, walczył ze wszystkimi emocjami. Rozbrzmiał jego telefon, wyciągnął go z kieszeni i przyłożył do ucha.
- Cześć Marek, Natan się pyta czy go dziś odwiedzisz - rozbrzmiał po drugiej stronie damski głos, Marek przetarł dłonią twarz
- Teraz? - zapytał próbując opanować niespokojny oddech
- Jesteś zajęty?
- Nie nie, zaraz będę - rozłączył się, podniósł się z kanapy po czym opuścił kancelarie. Natomiast w mieście oddalonym od Warszawy o ponad 300 km, w swoim pokoju wciąż płakała Agata, nie wiadomo skąd miała tyle łez. Jej telefon leżał na szafce wyłączony, odizolowała się od świata. Do jej pokoju wszedł Andrzej z tacką ciepłego posiłku, jednak Agata nawet na niego nie spojrzała. Usiadł na krawędzi łóżka, i głaskał jej włosy. Agata nagle wtuliła się w niego, jak nastolatka i płakała.
- Powiesz co się stało? - zapytał po dłuższej ciszy, Agata uniosła głowę, jej zapuchnięte powieki i policzki zabierały jej urody, zaczerwienione oczy, i blada twarz wskazywały że musi cierpieć.
- Marek i ja.. - przerwała powstrzymując łzy, by ojciec dokładnie ją zrozumiał - to koniec. Nie ma już nas..
- Agatko, nie mów tak - przytulił ją - Wszystko się jeszcze ułoży..
- Tato, nigdy nie będzie jak wcześniej.. to się już ciągnie i ciągnie.. raz bywało lepiej, a raz gorzej. W naszym związku nigdy nie będziemy sami, zawsze ktoś trzeci będzie chciał go rozbić.. - rzekła, powstrzymując łzy - tym razem to naprawdę koniec, nie wiem czy będę umiała wybaczyć mu te słowa..
- Jakie słowa? - drążył ciężki dla niej temat
- Oskarżył mnie o zdradę i padło kilka nieprzyjemnych słów z jego ust.. - i znów zaczęła płakać - widzisz tato, był dla Ciebie idealnym zięciem.. ale on nigdy nie był idealny.
Rzuciła się na łóżko, i przykryła po sam czubek głowy kocem. Andrzej wyszedł z jej pokoju załamany informacjami jakimi dostał od córki.
- Jadę jutro do Warszawy - rzekł Andrzej do usypiającej bliźnięta Zosi - Muszę z nim porozmawiać, jak mężczyzna z mężczyzną. -Zosia tylko przytaknęła i powiedziała że zajmie się domem.
Siedział w pomieszczeniu, z kobietą która uważnie analizowała każdy milimetr jego ciała, po salonie biegał strzelając zabawkowym pistoletem w Dębskiego, który świetnie udawał zranienie, nawet nie musiał udawać.
- Może się czegoś napijesz? - zapytała kładąc dłoń na jego kolanie
- Nie, będę już jechał - wstał i zarzucił na siebie płaszcz, pożegnał się z Natanem po czym opuścił jej mieszkanie, i zmęczony dzisiejszym dniem udał się od razu do domu, mimo braku chęci spędzenia tam minuty musiał wreszcie przestać tchórzyć i stawić czoła przeszkodą, i odzyskać to co stracone. Wjeżdżał już na podjazd, wszedł do ciemnego, zimnego i pustego domu, cisza która w nim panowała paraliżowała każdy milimetr jego ciała, i dotykała każdego szczęśliwego jeszcze wspomnienia. Stanął przy oknie, w mroku granatowego nieba połyskiwały światła, jaśniała łuna bijąca od neonów wielkiego miasta.W tym wielkim mieście toczyło się wielką parą życie setek tysięcy ludzi. Kochali się, nienawidzili, kłócili i godzili, czasami ranili lub zabijali. Pili, palili, brali narkotyki i uprawiali sex. Przesiadywali w hipermarketach, knajpach, burdelach, bibliotekach i kawiarniach. Czasami im pomagali, a czasami niszczyli. Nie mógł widzieć tego wszystkiego z okna, z którego widać tylko wysunięte ku niebu wielkie budowle, wyobrażał sobie przecież był też człowiekiem, ale nie wiedział teraz do której grupy się zalicza spośród wymienionych, raz był dobrym ojcem i idealnym mężem, raz pijakiem i wulgarnym egoistą, wiedział że dużo jego problemów działo się przez alkohol, ale co innego może pomóc kiedy dopada niepewność i smutek, w akcie desperacji sięga się po alkohol nie zważając na jego skutki. Wiedział że wszystko co znajdywało się w tym wielkim i pustym domu, zawdzięcza Agacie, jedynej kobiecie która go rozumiała, wspierała i która mu wybaczała, lecz wiedział że to co się stało tej cholernej nocy może mu tak szybko nie wybaczyć. Kilka słów za dużo, kilka niepotrzebnych zwrotów, alkohol płynący w jego krwi dał mu odwagi, i sprawił z jego ust wypłynęło zbyt dużo słów, których tak żałował. Agata sprawiła że się zmienił, jego pochopne oskarżenie sprawiło że stracił wszystko, bez dowodów sprawę można przegrać, a on mimo wszystko ją oskarżył nie mając na to dowodów. Spojrzał w księżyc w pełni, wpadające światło księżyca oświetlało jego posturę, w tym czasie na ten sam księżyc patrzyła Agata, przestała płakać. Wspominała wszystko z nim związane, każde ich kłótnie, wspólnie spędzone chwilę. Postanowiła stawić czoła wszystkiemu, i zapakowała wszystkie rzeczy do samochodu, zostawiła mały liścik w którym tłumaczyła nagły wyjazd. Wraz z dwójka dzieci, udała się w podróż, jechała tymi samymi ulicami którymi jechała do Bydgoszczy, potrzebowała tego jednodniowego wyjazdu, stała się odporna i silniejsza na zranienie. Wiedziała teraz jedno, teraz albo nigdy zakończy tę niekończącą się historie. On wciąż stał i patrzył na księżyc, ona podjechała na podjazd. Dzieci spały więc zostawiła je w samochodzie, weszła cicho do domu. Wszędzie panowała ciemność, ujrzała jego posturę ciała oświetloną światłem księżycowym.
- Nasza miłość była silna, jeśli to co nas łączyło można nazwać miłością, była spokojniejsza i dojrzalsza, wiedziałam że rozstanie będzie bolesne, nie wiedziałam że tak bardzo. Nie wiedziałam że to wszystko skończy się w ten sposób, że brak zaufania zniszczy coś co tak budowaliśmy.. - odwrócił się i zobaczył zbliżający się zarys jej postury w jego kierunku, mówiła spokojnie i pewna swoich słów - Zastanawiałam się ile będę potrzebowała czasu i łez, aby wreszcie zrozumieć, że prawdopodobnie już nigdy nie będzie jak wcześniej, może to przez życiowe zawody i doświadczenia, bronimy się i uciekamy przed tą myślą. Teraz wiem, że z naszego życia nigdy nie zniknie twoja przeszłość.. - podeszła do niego tak blisko, że w świetle księżyca mógł dostrzec jej rysy twarzy - twoja przeszłość, która niszczy naszą przyszłość. Nie chcę już tak żyć, ty wciąż myślisz że Cię zdradziłam, prawdopodobnie to może być atak w moją stronę z twojego poczucia winy, bo ty coś masz na sumieniu, ale nie oskarżam Cię, przyszłam tu by zakończyć, te niekończącą się historię. - ściągnęła obrączkę i pierścionek zaręczynowy z palca, złapała jego dłoń i położyła mu na niej po czym zamknęła w jego dłoni - nie zasłużyłam sobie na to wszystko co mnie spotkało.
- Czasami pewnych rzeczy nie da się naprawić, ale warto zacząć od początku - uniósł wreszcie wzrok, i przerwał ciszę
- Czasami kiedy człowiek, wie że nie ma racji, musi nabrać sił i wrócić by odejść na dobre, mimo że będzie to trudne.
- Owszem, będzie trudno, lecz czas biegnie szybko...ani się obejrzymy, a znów się spotkamy.Wiem to. Czuje to, podobnie czuje to jak bardzo Ci na mnie zależy i jak bardzo Cię kocham, a ty kochasz mnie - powiedział łapiąc jej dłonie w uścisk
- Nigdy nie odczuwa się tak bardzo miłości, kiedy masz świadomość tego że lada moment ją stracisz.. - czekała, i czekała na zakończenie tej historii, nie odczuwała potrzeby usłyszenia z jego ust słowa "przepraszam", czekała tylko by już zakończyć to co nie powinno się w ogóle rozpocząć.
- Przepraszam.. - z jego ust wypowiedziane słowo, drgnęło ciałem stojącej na przeciwko niego brunetki
- Zwykłe "przepraszam" tu nic nie da.. - odwróciła się i odchodziła w kierunku drzwi, kiedy znów usłyszała jego głos, stanęła odwrócona plecami do niego,
- Istnieją dwa rodzaje przeprosin.. - przerwał - jedne podszyte żalem, za tym co się utraciło i zrobiło, drugie są prośbą przebaczenia i dania kolejnej szansy, bez żadnych podtekstów. - rzekł łamiącym się głosem, do jego oczu zaczęły zbierać się łzy. Chciała do niego podejść, i pocieszyć.. powiedzieć że wszystko będzie dobrze - pogodzi się ze wszystkim i zapomni o nich, ale nie zrobiła tego. Jak miała do niego podejść i go pocieszyć, kiedy sama była w środku pusta. Słowa które wypowiedział, trafiły ją prosto w serce. Wreszcie wyrwała się z transu w jaki wpadła, i zrobiła kilka kroków do przodu, i znów za jej plecami usłyszała głos - Agata zostań - rzekł, do znikającej w ciemności domu brunetki, która stanęła - nie chcę zostać sam, bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale może nie znieść samotności - i znów zapanowała między nimi cisza, jednak nie była to krępująca. Po chwili Agata zrobiła krok w przód i zniknęła w ciemności całkowicie, rozniósł się po domu trzask drzwi. Brunetka poszła do samochodu po śpiące niemowlaki, wzięła je na ręce po czym weszła znów cicho do domu, wciąż widziała jak po drugiej stronie stoi wpatrzony w podłogę mężczyzna oświetlony światłem księżyca. Skradała się, i podchodziła do niego, wciąż jej postura była niewidoczna.
- Nikt nie lubi samotności.. - rzekła i z ciemności wyłoniła się jej postura, wraz z pojawiającą się jej posturą po jego policzku spłynęła łza, pojedyncza łza szczęścia.
No więc miało się przedłużyć to jakoś, i wg miało to być inaczej, ale nie chciało mi się w to już bawić. Zwłaszcza po tym że TVN nie zapowiada zejscia tej pary i dużo fanów jest niepocieszonych, więc postanowiłam z zimnej lodówki Przybysz zrobić tę która tym razem wybacza i wyciąga pierwsza dłoń , i rozpoczyna rozmowę.
Paula