Tę część chciałam dedykować naszej Paulince, żeby nie kończyła mojego ukochanego opowiadania! <3 Proszę pisz dalej!!!!!
Cz.2
Siedzieli przy niej cały dzień. Dorota wyszła na chwilę przed salę, by zadzwonić do męża zapytać się czy u nich wszystko w porządku. W tym czasie Marek siedział cały czas przy niej. Trzymał ją za rękę. Nagle poczuł lekki uścisk dłoni. Uśmiechnął się i popatrzył na jej twarz. Po kilku sekundach zaczęła otwierać zaspane oczy, w których zobaczył smutek i strach. Zaś ona popatrzyła się ze zdziwieniem na niego i po policzku spłynęła samotna łza. Podniósł prawą rękę i otarł ją. Uśmiechnęła się.
-Mówiłem, że zaraz się zobaczymy.-powiedział.
-A co Ty tu robisz? Kto Cię tu wpuścił?
-Twój tata powiedział mi, żebym podał się za twojego narzeczonego. Ta kto nic bym nie wiedział o Tobie.
-Mojego narzeczonego?- zapytała- chyba muszę z nim pogadać. Jest jeszcze ktoś z Tobą?
-Dorota. Poszła przed chwilą pogadać z Wojtkiem.
-A to jest moja walizka? Ocalała?
-Tak. Odebrałem ją. Koło niej są nasze.
-Pytałeś kiedy mogę już stąd wyjść?
-Nie masz żadnych obrażeń. Lekarze mówili, że jutro jak zrobią Ci badania.
-To możecie już wracać do kraju jak zobaczyliście, że żyję.
-Wiesz jak się martwiliśmy. Zaraz pójdę kupić dla nas bilety na drogę powrotną.
-Ja nie jadę. Zostaję tutaj! Nic jej nie zdążył odpowiedzieć, bo Dorota weszła do sali. Marek wstał i wyszedł na korytarz. Musiał pomyśleć.
-Cześć! Jak twoje samopoczucie?- zapytała.
-Dobrze. Ale dalej pamiętam to wczorajsze.
-A właściwie co się stało?
-Normalnie lecieliśmy i mówili, że zaraz lądujemy i zapięłam pasy. Reszty już nie pamiętam. Film się urwał. Obudziłam się jak przewożono mnie karetką do szpitala.
-To co? Wracamy do Polski?- zapytała.
-Wy tak. Ale ja nie. Przyjechałam tu na wakacje.
-Proszę Cię. Wracaj z nami. Twój tata się o Ciebie martwi. Już był gotowy do przylotu tutaj.
-Dobrze, wrócę.- powiedziała biorąc telefon do ręki.
-Ale Ty mi łaski nie robisz. Wiesz jak Marek się o Ciebie martwił? Szybko znalazł bilety na samolot, zadzwonił do mnie i twojego taty poinformować o wszystkim. Odwołał klientów i chciał się tobą opiekować po powrocie.
-Marek się martwił? No coś takiego.
-Możesz już nie dogadywać? Przecież jemu na Tobie zależy.
-Zależy? Jakby zależało, to by nie szedł do pani prokurator Okońskiej zapytać się o jej zeznania. Mógł wcześniej pomyśleć.
-Chciał dobrze. Agata...... Do sali wszedł Dębski. W rękach trzymał dwie kawy. Jedną podał Dorocie, a drugą trzymał w ręce.
-A dla mnie przepraszam bardzo?-powiedziała obrażona.
-Ta jest dla Ciebie. Tylko nie wiem gdzie Ci położyć. Wyciągnęła ręce, aby odebrać od Marka plastikowy kubek.
-Dziękuję. A Ty czemu nie pijesz?
-Przed chwilą wypiłem. Więc komu rezerwować bilet?
-Wszystkim-powiedziała Agata, uśmiechając się do nich. Następnego dnia, późnym popołudniem wylecieli do Polski. Agata siedziała przy oknie. Gdy startowali, widziała jak rozbił się samolot, który leciał dwa dni temu. Samolot wpadł w lekkie turbulencje. Marek wziął jej rękę w swoją, aby się nie denerwowała. Popatrzyła się na niego ze zdziwieniem, ale zaraz się uśmiechnęła. Reszta lotu przepłynęła spokojnie.
-To co, jedziemy do mnie?- zapytała Dorota.
-Nie. Pojadę do siebie. Zadzwonię do taty.
-Jak chcesz. To Marek Cię odstawi jak pojedziemy do nas. Po godzinie pojechali przed kamienicę, w której mieści się mieszkanie Agaty. Przybysz wysiadła z samochodu, kierując się w stronę bagażnika srebrnego Jeepa. Wyprzedził ją Dębski biorąc jej walizkę w rękę i kierując się do mieszkania Agaty. Poszła w jego kierunku.
-Nie musisz iść. Dam sobie sama radę.-powiedział wchodząc na klatkę.
-Obiecałem Dorocie, że odstawię Cię do twojego salonu, więc nie ma opcji.-powiedział wchodząc do jej mieszkania.
-Kawa, herbata? Co chcesz?- zapytała.
-A może wodę, jak masz.
-A mam.- uśmiechnęła się. Siedzieli razem na kanapie, oglądając przeróżne zdjęcia. Bal adwokacki, pierwszy wspólny Sylwester, otwarcie baru Wojtka, urodziny Zuzi, wyjazd do Krynicy, nauka jazdy na nartach Marka. Marek spojrzał na Agatę. Spała wtulona w jego ramię. Odłożył po cichu laptop na stolik i ułożył Przybysz na kanapie. Po chwili szukania znalazł koc, którym ją przykrył. Pogłaskał ją kilka razy po policzku i usiadł na fotelu. Po chwili usną. W okolicy pierwszej w nocy usłyszał jak Agata coś mówi pod nosem. -Marek! Nie powiedziałam mu, że go kocham!- krzyknęła.
Muszelka
Jejku dziewczyno jesteś genialna, ja już czekam na ciąg dalszy. Ty wiesz jak poprawić mi humor w tak chorowity dzień, normalnie twoje słowa, komentarza aaj cieplutko na sercu się robi :* <3 Cudowne i ciepłe słowa. I pisz mi tu szybko już cedek ! <3
Paula
PS: Przepraszam za błąd w tytule opa :< Dopiero teraz zobaczyłam :<
A kiedy HIP?
OdpowiedzUsuńOj nie mam pojecia, może dziś się wezmę ale nie obiecuje :<
UsuńPaula
Ty watawisz HIP-a, ja zaczne cos pisac! :D
OdpowiedzUsuńWidzę mały szantażyk oj nie ładni kochana !! :)
UsuńDopiero wracam do domu, jutro mam w miare luźne lekcje, jestem mocno pobudzona więc chyba powinno pojawić się opowiadanie ! ;* :D
Paula
Jak moge to poprosze je jako pierwsza na email!
UsuńA szantaz z mila chcecia! :*
Dopiero teraz zauwazylam,ze jest blad w tytule!
UsuńMycha, uwielbiam Cię!!!! Dawaj zaraz szybko cedek!!!!
OdpowiedzUsuńDziekuje! :D
Usuń