czwartek, 19 września 2013

Opowiadanie J.

Hej, piszę takie opowiadanie pierwszy raz, mam nadzieję że się spodoba :)
 
-Agata, poczekaj- nie będę cię gonił po całej Warszawie. Złożymy apelację wszystko będzie tak jak dawniej.
-Już nic nie będzie tak jak dawniej, rozumiesz? Teraz wyjeżdżam i chcę mieć święty spokój.-Wsiadła do swojego samochodu i zniknęła za rogiem. 
Zaraz po tym Marek usłyszał dźwięk klaksonów. Wystraszył się i pobiegł w kierunku w którym pojechała Przybysz. To co zobaczył było okropne. Czerwony samochód Agaty dachował. Marek zawiadomił oczywiście pogotowie i policję. Przyjechali dopiero po 10 minutach, od razu zabrali kobietę do karetki i odjechali. Mecenas oczywiście zapomniał zapytać się do jakiego zabrali ją szpitala. Odwiedził każdy szpital w mieście, dopiero o 16.00 znalazł ten do którego zabrali jego koleżankę. Okazało się że ma teraz operację, Marek czekał i czekał. Gdybym wtedy pod sądem ją zatrzymał teraz nie czekał bym na nią w szpitalu i nie była by operowana-myślał cały czas. Dopiero po dwóch godzinach z sali operacyjnej wyszedł lekarz.
-Co z Panią Przybysz?- zapytał zmartwiony Marek
-A kim pan jest?
-Jestem jej przyjacielem, pracujemy razem.
-Pani Agata jest w bardzo ciężkim stanie. Ma połamane kilka żeber i uszkodzoną wątrobę. Na szczęście operacja udała się. Teraz zabieramy ją na OIOM.
-A czy mógłbym się teraz z nią zobaczyć. Tylko parę minut. Proszę.
-Dobrze ale naprawdę krótko, jest teraz bardzo osłabiona.
Marek udał się do sali w której leżała Agata. Usiadł blisko niej i chwycił jej dłoń. Była teraz taka słaba i krucha. Potrzebowała kogoś kto się nią zaopiekuje. Marek dopiero teraz przypomniał sobie że nie powiadomił jeszcze ani przyjaciółki Agaty-Doroty, ani jej ojca. Wyciągnął szybko telefon z kieszeni i wybrał numer pana Przybysz.
-Dobry wieczór, z tej strony Marek Dębski, kolega Agaty z pracy. Niestety mam zła wiadomość. Pana córka jest w szpitalu miała wypadek  samochodowy.
-Jak to? Kiedy?- Pan Przybysz zadawał coraz więcej pytań.
-Dzisiaj, po rozprawie. Była bardzo zła na siebie a ja głupi pozwoliłem jej wsiąść do samochodu. 
-Dziękuje ci, Mareczku. Postaram się być jak najszybciej ale będzie to chyba dopiero jutro. Zaopiekuj się nią do mojego przyjazdu.-Ojciec Agaty rozłączył się pozostawiając Dębskiego w szoku z telefonem przy uchu.
Marek następnie zadzwonił do Doroty. Ta zjawiła się w szpitalu po godzinie. Marek musiał jej wszystko tłumaczyć, a tak ciężko słowa o Agacie przechodziły mu przez gardło. Dorota również bardzo przejęła się stanem przyjaciółki, chciała nawet zostać przy niej do rana lecz kolega szybko wybił jej to z głowy.
-Przecież masz rodzinę. Zuzia na pewno bardzo tęskni a Wojtek nie może dać sobie rady z dwójką dzieci. Idź. Ja tu będę do rana. Poczekam na ojca Agaty.
-A no właśnie.. Ojciec Agaty. On już wie?
-Tak, dzwoniłem już. Powiedział że przyjedzie jak szybko się da, czyli pewnie jutro rano. Naprawdę możesz iść do domu, przecież wszystko jest w porządku.
-No dobra idę, ale jak coś to dzwoń.
- Na pewno zadzwonię. Pa 
Marek znowu został sam. Przez całą noc chodził w kółko po korytarzu nie mogąc wytrzymać. Tak bardzo chciał by Agata już się obudziła. Tak bardzo się o nią martwił. 
Następnego dnia około godziny 8.00 Marek wszedł do Agaty. Tak jak wczoraj siadł przy jej łóżku i chwycił jej dłoń. Dziś wyglądała zupełnie inaczej. Tak jakby ''żyła''. Jej cera coraz bardziej przypominała zdrową kobietę. Nie wyglądała już na chorą. Mężczyzna wiedział, że jest z nią coraz lepiej teraz czekał tylko na to by się obudziła. . 
W południe przyjechał do szpitala jej ojciec. Od razu poszedł do lekarza zapytać się o stan jego córeczki. Okazało się że z Agatą jest coraz lepiej. Uspokoił się trochę, choć nadal nie był pewny czy będzie dobrze.
-Dzień dobry Panie Marku-przywitał się
-A to już dzień?-zapytał Marek
- To pan siedzi tu całą noc?
-No tak jakoś wyszło. Pytał się pan lekarza o jej stan?
-Tak, jest coraz lepiej, choć nadal nie wiedzą kiedy się obudzi. Niech pan idzie już do domu. Ja przy niej zostanę.
-Dziękuje, gdyby coś się działo proszę dzwonić.- Marek wyszedł ze szpitala od razu wsiadł do auta i pojechał do kancelarii.
-Cześć, jest Dorota?
-Tak, ale ma klienta. coś się stało?
-Agata jest w szpitalu, miała wczoraj wypadek.
-Dziękuję, że ktokolwiek mnie poinformował-Bartek udał obrażonego.
-Nie ma teraz czasu na twoje obrażania. Teraz wszystkie moje sprawy bierzesz ty a nowych klientów umów na termin inny termin albo zaproponuj inną kancelarię. Muszę być teraz przy Agacie. Kiedy wszedł ten klient? Ile można tam siedzieć? Już chyba z pół godziny minęło.
-Nie martw się.... O widzisz już koniec.
-Dziękuję do zobaczenia w sądzie.- Pożegnała się Dorota i zwróciła się do kolegi- Wracasz od niej? Co z nią?
-Dalej jest nie przytomna, ale podobno jest już lepiej. Jest teraz z nią pan Przybysz. Ja pojadę do domu, odświeżę się i wracam do szpitala.
-Poczekaj jadę z tobą. To był mój ostatni klient.
-Dobrze tylko się pospiesz.
Wyszli razem z kancelarii. Pierw udali się do mieszkania Marka, a potem do szpitala. Przy łóżku siedział jej ojciec, a Agata nadal była nieprzytomna.
-Dzień dobry, panie Andrzeju. Co z nią? Dalej bez zmian?- zapytała Dorota
-Niestety, tak. 
-Niech pan jedzie do mieszkania Agaty, my tu zostaniemy.
-No dobrze, strasznie jestem zmęczony i siedzeniem i podróżą.
Niestety  po godzinie musiała wyjść i Dorota, bo dostała pilny telefon z przedszkola Filipa.
I znowu jesteśmy sami. Tak mi ciebie brakuje. Obudź się już, proszę- cały czas myślał Dębski. Nagle poczuł jakby lekkie drgnięcie ręki Agaty. Od razu spojrzał na nią. Jej powieki pomału się otwierały.
 
Wyszło jak wyszło, pisać dalej?    


Pisz cedek pisz! :) I witamy nową fanke na margatowych :)
Paula

4 komentarze:

  1. niesamowite <333 pisz dalej koniecznie !

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, ala trochę nierealne.

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zobaczylam, ze 'opowiadanie J' to od razu pomyslalam o streemowej Jagusiam. ale to nie ona..
    fajnie pisz cd oczywiśce!!

    OdpowiedzUsuń